To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - A to też uważacie za cud?

Anonymous - 2014-08-29, 00:02

I wszystko szczęśliwie się skończyło, choć chyba nie dla wszystkich.
Trochę trupów po drodze zostało, ale najważniejszę, że sakramentalne małżeństwo
zostało uratowane

Anonymous - 2014-08-29, 07:08

Wiesz grzegorzu_, cieszę sie bardzo, ze jesteś tu z nami. Szczerze wierze, że to Bóg Cię tutaj trzyma, i ze ma ku temu powód.
Pozostajesz w moich modlitwach.

24 Niech cię Pan błogosławi i strzeże. 25 Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. 26 Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem.
(Lb 6, 24-26)

Anonymous - 2014-08-29, 07:37

Zenia
tak szczerze...czy uwazasz ze to z kims ma sie 3 dzieci
a potem bez wzgledu na dobro dzieci wraca sie do 1 meza
bo ten drugi nie taki fajny jak 1....
To powod do chwaly?

Anonymous - 2014-08-29, 07:49

grzegorz_ napisał/a:
I wszystko szczęśliwie się skończyło, choć chyba nie dla wszystkich.

Trochę trupów po drodze zostało, ale najważniejszę, że sakramentalne małżeństwo

zostało uratowane

Nie Grzechu to jedynie dowodzi temu jak błędna jest natura ludzka gdy się polega
na urokach zewnętrznych.
A to że czasem powstają na trasie trupy, ze czasem musi dorwać choroba, ze czasem na skutek wypadku człek ucieknie przed żniwem kosy-zmieniamy się to insza sprawa.
Masz Grzechu prosta odpowiedź na wiele zadawanych przez ciebie pytań i wiele twoich nieścisłości ..
Bóg nie ingeruje na siłe, nie przerywa tego co złe, nie narzuca-daje szanse jakie my ludzie odrzucamy.
Pozwala doświadczyć zła -by pewnego dnia powstała własna wola i własna decyzja.
Zapewne wielu ludzi żałuje swych decyzji,wielu wspomina coś co sami pogrzebali widząc że z perspektywy było to bez sensu.
Ale wciąż niewielu nie potrafi stanąc wprost i uczciwie ze słowami

PO CO TO WSZYSTKO SPITOLIŁEM.....


i mam nadzieje że pewnego dnia dojdziesz do wniosku że te kolorowe światy jakie powstają ..z czasem nie są kolorowe.....
Ja kiedyś żyłem w kolorowych światach.. w światach w moim pojęciu szczęścia i beztroski.
Bóg mi był niepotrzebny po co??? skoro mam wszystko co w moim pojęciu winienem mieć.
Nie doceniałem i nie wiedziałem dlaczego tak naprawdę mi to dał.

Pozwolił mi na moje wybory, na moje działania-aż one doprowadziły do utraty tego co wydawało mi się w moim pojęciu niemożliwe do stracenia.
I złamał Bóg mój kark-i pochyliłem się nisko i każdego dnia daje mi doświadczyć jak trudno mieć to -co człek głupota traci.....
Warto dla tych paru srebrników ????

pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-29, 08:03

Po wypowiedzi Norberta nic dodawać nie muszę. :-)

DHL1 napisał/a:
Bóg nie ingeruje na siłe, nie przerywa tego co złe, nie narzuca-daje szanse jakie my ludzie odrzucamy.


Myśle grzegorzu_, , ze własnie dlatego tu jesteś, dla tej szansy, którą Bóg Ci daje.

Pozdrawiam.

Anonymous - 2014-08-29, 08:09

grzegorz_ napisał/a:
To powod do chwaly?

Czy powód do chwały??
Grzesiek dzieci zawsze płacą za błędy rodziców -czy były by te problemy gdyba autorka postu nie chciała kolorować i ulepszać własnego życia ??
Nie powstały by na drodze jak określiłeś :
TRUPY....

Czasem trzeba aż tak zakręcić własne życie -by dojść do bezsensu własnych działań , by odkryć własną głupotę.
A drogowskazów na trasie powstaje wiele, wiele z napisami "błąd" czytamy je ,omijamy ,dalej brniemy.
A pewnego dnia i tak nas dopadną...

pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-29, 08:14

"I zaczęły dziać się cuda! Partnerka mojego męża wyjechała na tygodniowe wakacje z dzieckiem i w tym czasie zaczęliśmy się widywać codziennie, długo rozmawiać, przytulać się, wreszcie całować."

A to też uważacie za cud ?
może cud uczciwości ?
No chyba że katolicka uczciwość tak ma wyglądać ?

Anonymous - 2014-08-29, 08:27

A gdzie i kiedy są drogowskazy ?
choćby w tej piosence jaką lubi słuchać moja zona.

http://www.youtube.com/watch?v=UmJKQ50LrXQ

mnie natomiast ona dziś gra na nerwach i nie dlatego bo pusta lub beznadziejna....
tylko dlatego że jak kiedyś pierwszy raz ja wysłuchałem w radio to zrozumiałem czemu jest pewnym drogowskazem.
Ale ktoś inny swym postepowaniem swobodnie kopał sens takich drogowskazów,na tyle skutecznie-że teraz zasłaniam przed nimi oczy.

pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-29, 09:05

grzegorz_ napisał/a:
A to też uważacie za cud ?

może cud uczciwości ?

No chyba że katolicka uczciwość tak ma wyglądać ?

Grzegorz zaczynam wierzyć że faceci nie posiadają perspektyw widzenia(jak się o nas mawia).
Ciekawe jest to że bulwersuje cię brak moralności w tym względzie,a nie widzisz na drodze wielu innych braków moralności....
Związki na kocia łapę , rodzenie w takich związkach dzieci, odchodzenie -wracanie ,nowe związki.
To wszystko pomijasz -skupiając się na ostatniej fazie.

Nie gniewaj się ale o takich dziwnie moralnych ludziach mawia się:
MORALNI CHWILI-LUB JEDNEGO DNIA......
co w wolnym tłumaczeniu odpowiada....sa moralni tam gdzie im jest to wygodne
pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-29, 10:02

Norbert

Po prostu moim zdaniem moralność jest jedna.
Nie ma moralności katolickiej i świeckiej. jest moralność ludzka.
Jeśli z kimś jesteś w stałym związku, mówisz komuś o miłości, masz z nim dzieci to obowiązuje jakaś uczciwość.
Tak nawiasem gdyby na świecie była jakaś sprawiedliwość to ta 3ka dzieci powinna zostać z ojcem, w końcu on ma do nich takie samo prawa, a może nawet większe, bo to nie on odchodzi ze związku.

ps. nic mnie nie bulwersuje, tylko zwracam uwagę, że nim się zacznie śpiewać alleluja , chwała Panu warto na sytuację spojrzeć "po ludzku", a nie tylko "po katolicku".
Na Sycharze w wielu wątkach promuje się trwanie "dla dobra dzieci", bo rozejście się taty i mamy to wielka trauma i skaza dla dzieci na całe życie.
Jak się domyślam dotyczy to tylko dzieci z sakramentalnego, prawego łoża?

Anonymous - 2014-08-29, 12:17

...
Anonymous - 2014-08-29, 17:09

Cytat:
Oboje nie mogliśmy uwierzyć w to, co się dzieje, w to że po 13 latach od rozwodu czujemy wielką miłość opartą o Boga, ze czujemy, że chcemy być razem i naprawdę jesteśmy jednym ciałem. I chociaż jego rodzina bardzo się buntuje przeciwko jego decyzji, on trwa przy mnie, w przyszłym tygodniu wprowadza się do mnie...


Aniu, "barwna" postać z Ciebie, zatoczyłaś koło będąc wciąż poszukującą.
Czy już znalazłaś, czy to ostateczna decyzja i miłość aż "śmierć Was nie rozłączy" - tylko czas pokaże.
Mąż dopiero ma zamiar się wprowadzić, przed Wami zwykłe życie, pełnej codziennej rutyny, która jak nic innego, zweryfikuje Wasze postawy.
Mam nadzieję że wytrwasz i nie porzucisz kolejny raz tego biednego człowieka, Twojego męża, który mimo że nie miał podstaw by Ci uwierzyć, "skoczył kolejny raz na główkę do basenu."
Skoro tyle trupów po drodze leży, tylu skrzywdzonych i zdezorientowanych ludzi zostało wciągniętych w tą Waszą dziwną ze wszech miar historię, przynajmniej tego nie zniszcz.

Ps.
Opowiedziana przez Anię historia, zostawia we mnie pewien rodzaj niesmaku, ale to moje osobiste odczucie.
Chciałoby się powiedzieć: Mój Boże.............

Anonymous - 2014-08-29, 19:17

anna.bw1, chciałbym się cieszyć razem z Tobą, Wami.
Jednak są we mnie sprzeczne opinie, tego co Was spotkało.

Na pewno wspaniały jest Twój powrót do Boga, praca nad sobą, warsztaty 12 kroków.
Piękne świadectwo.

Trudniej przychodzi mi ocenić sytuację w której oboje się znaleźliście...
Wróciliście do siebie, sakramentalni małżonkowie. Ale...w tym powrocie, ile jest z podstawowego przykazania Miłości ?

Twoje dzieci, jego dzieci mają swoich rodziców.
Czy nie uważasz, ze w jakiś sposób ranicie nawzajem ich relacje ze swoją matką, swoim ojcem, co przeloży sie na ich wychowanie, wzorce.
Jak to poukładać, po Bożemu ?

Temat zdrady męża.
Bo przecież zdradził swoją partnerkę, matkę jego dzieci z Toba.
Odszedł od swojej rodziny do Ciebie.

Jak sobie radzi partnerka męża, jego dzieci ?
Jak przeżyli odejście męża, ojca ?

Wiesz przypuszczam, że gdyby ktoś próbował tłumaczyć tej kobiecie i jej dzieciom, zdradę, porzucenie przez męża, ojca tym, że ma sakramentalną żonę i w imię Wiary, zasad Kościoła postępuje właściwie..to mocno by ich zniechęcił do takiego Kościoła.


To naprawdę wszystko za bardzo skomplikowane, by jednoznacznie ocenić.

Jak długo jesteście znowu razem ?

Zauważ, że Twoje poprzednie związki były nietrwałe.
Zarówno ten pierwszy z męże, jak i następne.
Były zdrady, powroty i odejścia.
Coś było tego powodem.
Powód najprawdopodobniej leżał w Tobie, moze warto rozpatrzeć ten aspekt ?

Dodatkowo, Twój obecny związek ( z sakramentalnym mężem) zaczął się zdradą z jego strony.
To następny element ryzyka.
On też przekroczył rubikon uczciwości, wierności.
Dla niego zdrada, jest również wytłumaczalna akceptowalna.

Wiele trzeba Wam siły, pracy nad sobą by utrzymać to co ponownie rozpoczęliście.

Myślę, że jeszcze wiele pracy, wiele porządków do wykonania.

Nic nie piszesz o dzieciach, Twoich, męża.
Jak Twoje dzieci przyjęły, zaakceptowały następnego mężczyznę w ich otoczeniu ("wujka", przecież dla nich to zupełnie obcy człowiek...), jak wytłumaczyliście im tą sytuację ?
Jak zorganizowaliście opiekę, kontakty z dziećmi męża, jak zareagowala jego partnerka (cywilna żona) ?

Anonymous - 2014-08-29, 19:57

Gregan a co jeżeli mąż opuści żonę i ma z kochanką dziecko a z żoną nie
czy taka żona powinna "odpuścić" bo dziecko, bo inna kobieta mogliby zostać skrzywdzeni ?
nie powinnam już modlić się/ wierzyć/ chcieć powrotu męża do domu?
czy może jak jest jedno dziecko to można jeszcze oczekiwać na powrót męża w imię niezgorszenia publicznego a przy więcej niż 2 dzieci nie powinno się już czekać na męża, nie dążyć do pojednania małżonków?

mi się wydaje że ślubuję się żonie/mężowi miłość, wierność a nie dzieciom....
oczywiście dzieci też są ważne ale z nimi ślubu nie bierzemy

uważam też że możliwe że dzięki powrocie sakramentalnych małzonków ich byli partnerzy mają szansę na prawdziwy związek-małżeństwo i życie w zgodzie z Bogiem, czego nie mogli doświadczyć żyjąc z osobą która już związek kościelny zawarła



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group