To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - opinia RODK - kontakty/noclegi u taty i kochanki

Anonymous - 2014-09-01, 10:35
Temat postu: opinia RODK - kontakty/noclegi u taty i kochanki
jak w temacie
kto ma jakieś doświadczenie?
zostały mi 2 dni na odpowiedź co do opinii RODK, która jest bardzo po myśli męża - chce noclegów dzieci w swoim mieszkaniu z kochanką, wakacji z kochanką i dziećmi itd
szczerze nie chce mi się już "walczyć" dla mnie to jak walka z wiatrakami....
opinia była przy okazji rozprawy rozwodowej o którą wniósł mój mąż, na badania w RODK zgłosił także swoją kochankę
nie mam zastrzeżeń co do opieki kochanki męża nam moimi dziećmi - nie zgłaszały mi nigdy że ona krzyczy, bije itd, oprócz aspektów moralnych - bo weszła w romans z moim mężem kiedy jeszcze nawet mieszkaliśmy razem...
dzieci ją lubią , chętnie tam chodzą, podczas badania oboje wyrazili chęć nocowania u taty...
czy jest sens walczyć? co mi to da?
z drugiej strony czuję że powinnam wyrazić swoje zdanie...
jestem podłamana tym jak RODK podchodzi do rodziny, wychowania dzieci, ze mnie wręcz zrobiono dewotkę która chciała męża zarazić niczym trądem -wiarą i nauką kościoła....
a on biedny tak się zawzięcie broni, ba nawet podał że to głównie moje wyznania religijne przyczyniły się do rozpadu naszego małżeństwa....:-/
to się porobiło ;)

Anonymous - 2014-09-02, 09:20

Uważam ,że jest sens walczyć o to, jeśli jesteś przekonana na 100% że nie chcesz kontaktów z kochanką. Ja sobie nie wyobrażam szczerze mówiąc takiej sytuacji, boję się co będzie w moim przypadku, ale jestem zdecydowana nie pozwolić na takie kontakty. Ta osoba to moralne zło, kim ona jest dla dzieci, żeby musiały się z nią spotykać?? może kiedyś ,za parę lat będą miały żal, że naraziliśmy je na coś takiego. Ja po prostu nie umiem nad tym przejść do porządku dziennego, co taka osoba sobie myśli, przecież dzieci maja matkę. Już nie wystarcza jej ,że gzi się z ojcem, to jeszcze wciąga w to dzieci.. Sory za może ostre słowa, ale ja to odnoszę do mojej sytuacji ,i tylko takie przychodzą mi na myśl..
Anonymous - 2014-09-02, 09:34

Rozumiem Wasze emocje , ale ... jakie są prawdziwe przesłanki takiej postawy? ... czy to nie jest tak,że trzymamy się tej postawy z nienawiści , z chęci pokazania kto ma ,, władzę ,, nad dziećmi, z przekory, z ukarania męża itd... itd...
Osobiste emocje biorą górę nie patrząc i nie zastanawiając się nad odczuciami, uczuciami i zdaniem dzieci ...
Ja wiem ,że to boli , ale czy taka postawa - postawa walki nie zniszczy coś ważnego ? ... Dzieci zobaczą w nas postawę zła, niechęci, przekory zamiast świadectwo miłości ...
Każdy rozważa i postępuje po swojemu, ja potrafiłam oddzielić dzieci od własnych emocji , potrafiłam przewidzieć i zobaczyć konsekwencje mojego zaparcia się w przyszłości życia dzieci... Dziękuję Bogu za to światło mądrości ...

Anonymous - 2014-09-02, 10:22

helenast, oczywiście masz rację. Jest jedno ale... przyzwolenie na to, by dzieci od małego czerpały takie "wzorce", czyli związki niesakramentalne, by chłonęły i przesiąkały nimi. Mając poczucie sielanki (o co nowi partnerzy bardzo dbają dla dobra własnego wizerunku) w takich nowych związkach, nabierają przekonania, że to nic złego - wręcz przeciwnie - że takie związki dają szansę na szczęśliwsze życie...
Anonymous - 2014-09-02, 11:00

JT
Problem pewnie w tym, że matki obawiają się, że w zestawieniu
z "nową panią", która nie jest zgorzkniała, nie wyrzeka na ojca dzieci, uśmiecha się
wypadną w oczach dzieci "nieatrakcyjnie".
Czy obawa słuszna? Tak, o ile "wojna małżeńska" trwa w nieskończoność.
Walka sądami, ograniczanie widzeń, zakazy, wcześniej czy później może się obrócić przeciwko matce (o ile ojcu rzeczywiście zależy na kontaktach z dziećmi).
Po latach ojciec powie "chciałem mieć z Wami dobry kontakt, ale matka nie pozwalała" i co wtedy?
Znam takie przypadki z życia, gdy po latach łobuz ojciec (ale wesoły i spokojny człowiek) miał znacznie lepsze kontakty z dziećmi niż sprawiedliwa matka (ale całymi latami walcząca z ojcem, z zaciętą miną).

Anonymous - 2014-09-02, 11:06

Nie pisałam nic o przyzwoleniu na takie związki , ale czy izolacja od ojca ( bo do tego to zmierza ) jest wyjściem , metodą na ukazanie co dobre , a co nie .... Rozmowa, tłumaczenie , dawanie świadectwa - ja takie metody uznaję ....
Wsłuchajmy się w siebie, w swoje odczucia , uczucia związane z odejściem współmałżonka - ból potworny prawda ? czy uważacie,że dzieci inaczej to przechodzą , inaczej cierpią, inaczej je boli ? ... Rozstanie z ojcem/matką i postawienie ich w konflikcie lojalnościowym to trauma dla dzieci na całe życie ...
Porozmawiajcie z dziećmi na ten temat, wysłuchajcie ich co czują , myślą, jakie są ich oczekiwania itd... Nie manipulujmy nimi tylko przyjmijmy i uznajmy również ich potrzeby...
To bardzo trudny temat i wiele czynników wpływa na nasze decyzje, ale najgorsze jest gdy kierujemy się chęcią odwetu, zemsty, ukarania współmałżonka , a narzędziami do tego są dzieci ...

Anonymous - 2014-09-02, 11:18

helenast napisał/a:
To bardzo trudny temat i wiele czynników wpływa na nasze decyzje, ale najgorsze jest gdy kierujemy się chęcią odwetu, zemsty, ukarania współmałżonka , a narzędziami do tego są dzieci ...

Zgadzam się z tym całkowicie. Najważniejsze, aby decyzje nie były podejmowane pod wpływem emocji. By nie usprawiedliwiać i nie tłumaczyć dobrem dzieci tego, co miałoby na celu własny "interes".
Trudne do zrealizowania, wiem :roll:

Anonymous - 2014-09-02, 11:19

grzegorz_ napisał/a:
Problem pewnie w tym, że matki obawiają się, że w zestawieniu
z "nową panią", która nie jest zgorzkniała, nie wyrzeka na ojca dzieci, uśmiecha się
wypadną w oczach dzieci "nieatrakcyjnie".


Dokładnie - to strach i bojaźń ...
ja_tez napisał/a:
Mając poczucie sielanki (o co nowi partnerzy bardzo dbają dla dobra własnego wizerunku)


Więc i my zadbajmy o to w możliwie najlepszy sposób... uśmiech, miłość, opieka, wspólny czas itd... itd...

Anonymous - 2014-09-02, 11:22

ja_tez napisał/a:

helenast napisał/a:
To bardzo trudny temat i wiele czynników wpływa na nasze decyzje, ale najgorsze jest gdy kierujemy się chęcią odwetu, zemsty, ukarania współmałżonka , a narzędziami do tego są dzieci ...

Zgadzam się z tym całkowicie. Najważniejsze, aby decyzje nie były podejmowane pod wpływem emocji. By nie usprawiedliwiać i nie tłumaczyć dobrem dzieci tego, co miałoby na celu własny "interes".
Trudne do zrealizowania, wiem


No właśnie - samo sedno - trudne do zrealizowania... I to wymaga naszej pracy, modlitwy i wsparcia

Anonymous - 2014-09-02, 11:56

Witaj landis. Nie chcę dawać ci rad i jestem w troche innej sytuacji małżeńskiej, przynajmniej na razie. Ale powiem co ja bym zrobiła i poniekąd robię.
Jasne jest, że decyzja sądu może być taka, że dzieci będą nocowały u męża, ale ja bym walczyła o swoje zdanie. Nie z zawiści, ale dlatego, że jesteś matką i masz prawo wychowywać dzieci wg swoich przekonań i w swojej wierze. Ja teraz mam sprawę rozwodową z wniosku męża. Ja złożyłam pozew o separację, a mąż wniosek o rozwód i sprawa o separację w 5 minut zamieniła się w rozwodową, czego nie przewidziałam. Jasne, że teraz sąd może nas rozwieść, jest taka możliwość. Ale nie wyobrazam sobie że mogła bym nie zaprotestować przeciwko temu. Wynik może być różny, bo w życiu różnie bywa, spotykaja nas czasem przedziwne, nieprzewidziane sytuacje. Ale ja mam prawo żyć zgodnie z moimi przekonaniami i w ten sposób wychowywać swoje dzieci.
A tak poza tym... nie każda matka wypada zaraz gorzej w porównaniu do kochanki :mrgreen: Między innymi dlatego tutaj jestesmy, na sycharze, żeby tak nie było, pracujemy nad sobą wspieramy się... jasne, że na początku jest ciężko i może matka, żona jest w kiepskiej formie... ale rzeba wstać, otrzepać kurz z kolan i ruszyć do przodu :mrgreen: Czego tobie i nam wszystkim życzę ;-) Po to jesteśmy tu wszyscy, razem, jako wspólnota :lol: Alleluja i do przodu! Niech przestana nam w tych sądach i rodkach głupoty o wierze opowiadać!
A tak apropos landis... to w jakim wyznaniu twój mąż składał przysięgę małżeńską? Bo jeśli w naszym, to jak może to podać za powód do rozwodu??? Bzdura jakaś.
Pozdrawiam cieplutko ;-)

Anonymous - 2014-09-02, 13:05

Dokładnie Różo. Dlaczego zaraz wszyscy myślą ,że ta matka to jakaś zgorzkniała hetera, która dyszy nienawiścią ....Ja jestem normalną osobą, przynajmniej za taką się uważam, i nie kieruję się nienawiścią, tylko mam takie głębokie odczucie ,że to jest moralne zło, to nie jest normalna sytuacja i dlatego mam prawo ,jako matka chronić moje dzieci . A z ojcem mogą spotykać się kiedy i ile chcą, w tym ,że ojcu nie bardzo na tym zależy..
Anonymous - 2014-09-02, 13:36

Droga landis85 pozwól, że podzielę się z Tobą moim doświadczeniem.

Jestem po rozwodzie cywilnym z powództwa męża, jestem matką 4,5 letniego chłopca, a w toku postępowania sądowego to ja sama wnioskowałam o badanie w RODK, z nadzieją w sercu, że może ich opinia przyczyni się do oddalenia powództwa męża (że ewentualny rozwód wpłynie niekorzystnie dla dobra naszego małego synka, na którym i tak cała ta sytuacja odcisnęła piętno). Jak wyszło, możesz się sama przekonać …

Może nie wszędzie tak jest, może tylko my tak niefortunnie trafiliśmy, ale podejście tych akurat ludzi, którzy „ nas badali” mocno mnie rozczarowało. U nas również, mimo podnoszonych pewnych FAKTÓW przeze mnie i mojego adwokata (nadpobudliwość dziecka, nerwowość, całkowite zerwanie kontaktów tamtej strony (dziadkowie) z dzieckiem, faktyczne zachowanie się mojego męża, ( na to były dowody w postaci zeznań świadków, SMS) i jego zainteresowanie sprawami dziecka (a nie tym co przedstawiał na sprawach) oraz niesamowita kalka imion – obecna kobieta mojego męża ma na imię tak jak ja, a jej synek jest w podobnym wieku i ma na imię tak jak nasze dziecko,) wydana Opinia RODK dawała zielone światło dla rozwodu, całkowitego rozbicia naszej rodziny, a państwo „biegli” w samych superlatywach mówili o rodzinach paczworkowych. I poleciało...

Gdyby nie Bóg, gdyby nie Wspólnota Sychar, gdyby nie praca na Krokach to pewnie bym całkowicie zwątpiła w sprawiedliwość, w Bożą Opaczność, i w sens tego wszystkiego. Napiszę Ci tylko tyle… ja, jako matka, broniłam do końca (i bronię nadal) i tak jak pisała RóżaR nie z zawiści, ze złości ale z miłości do synka i męża.

Po ludzku było BEZNADZIEJNIE, ale to po ludzku :-) Mimo pewności męża, że będzie zabierał do siebie / do nich naszego małego synka Bóg nie dopuścił do tego (mimo tych wszystkich niekorzystnych okoliczności jakie miały miejsce. Opinia RODK, zasądzony rozwód). Ja w swym sercu cały czas czułam, że ewentualna konfrontacja będzie niekorzystna dla naszego dziecka, które jeszcze jest za małe i nieukształtowane psychicznie na to, co obecnie stanowi życie jego taty.

Przepracowując na krokach emocje, i całą tą złożoną i trudna sytuację uczyłam się (uczę się ) oddzielenia siebie i moich emocji od faktów, od „pogrywania „ dzieckiem, jak stanowczo, ale jednocześnie z miłością stawiać granice. Dołożyłam wszelkich starań, aby stworzyć komfortowe i nieskrępowane warunki podczas wizyt ojca u synka, nie utrudniałam i nie ograniczałam kontaktu, nie mówię źle o ojcu do dziecka, nie przerzucam naszych problemów na jego kruche i wątłe barki, staram się i cały czas nad sobą pracuję - ale zabierać i wywozić syna tam nie pozwoliłam. I to nie, dlatego żeby coś pokazać, czy udowodnić, tylko tak czułam w swym matczynym sercu, ogłosiłam całkowitą bezsilność przed Bogiem (zawierzyłam to wszystko Jemu) udałam się po poradę do kilku psychologów dziecięcych, do Poradni Rodzinnej i póki co spotkania odbywają się w miejscu zamieszkania dziecka.

Jak będzie, nie wiem, ja już scenariuszy nie piszę – Jezu Ty się tym zajmij, a On już wie co, jak i kiedy.

Landis85 proś Ducha Św. o światło, pracuj nad sobą, swoimi emocjami, obserwuj synka, męża i wsłuchuj się we własne serce, a jeżeli czujesz by bronić, to broń do końca.


PD

Anonymous - 2014-09-02, 13:37

helenast napisał/a:
Nie pisałam nic o przyzwoleniu na takie związki , ale czy izolacja od ojca ( bo do tego to zmierza ) jest wyjściem , metodą na ukazanie co dobre , a co nie .


Nie chodzi w tej dyskusji o to, by zabraniać ojcu spotkań z dziećmi, ale o to, by dzieci miały jasny moralny przekaz. Ojciec może chyba zadać sobie trud spotkań czy wyjazdów wakacyjnych z dziećmi ale bez kochanki?
I nie mieszajmy za każdym razem do tego emocji matki. Czasem trudno matce obronić tezę, że chodzi jej tylko o jasny moralny przekaz. Zaraz uruchamia się przeciw niej argument- że na złość mężowi, że z zawiści. To nie musi być równoznaczne.
Ktoś tu pisał na forum, że na wniosek matki sąd zdecydował o wyjeździe wakacyjnym ojca TYLKO z dziećmi/

Anonymous - 2014-09-02, 13:54

mgła1 napisał/a:

I nie mieszajmy za każdym razem do tego emocji matki. Czasem trudno matce obronić tezę, że chodzi jej tylko o jasny moralny przekaz. Zaraz uruchamia się przeciw niej argument- że na złość mężowi, że z zawiści. To nie musi być równoznaczne.


Nie musi , ale tak najczęściej jest.
Wyznaczanie ojcu spotkań z dziećmi w mieszkaniu matki, gdy za ścianą matka z zegarkiem pilnuje, aby było tyle ile w sądzie wywalczono, pewnie najczęściej prowadzi do tego, że ojciec odpuszcza po jakimś czasie.
(fakt, że niektórzy "ojcowie " odpuszczają od razu, ale o takich "ojcach" nie dyskutujemy).



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group