To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Załamana... sypie sie wszystko

Anonymous - 2014-08-30, 12:34
Temat postu: Załamana... sypie sie wszystko
Witajcie! Jesteśmy po ślubie 3 lata, mamy 1,5 rocznego synka. Mieszkamy u moich rodziców - stąd problemy. Mój mąż nie dogaduje się wcale z moimi rodzicami, a oni go nie akceptują. Byłam zaślepiona, że wszystko się ułoży no bo jak rodzice mogą być tacy nie fajni? Zastanawialiśmy się przed ślubem gdzie zamieszkać po, chcieliśmy się budować więc postanowiliśmy, że u mnie... ale mąż zarzucił mi teraz, że nie miał innego wyjścia! Kłótnie nasilają się od pół roku, tyle razy mówiłam o wyprowadzce, ale zawsze wszystko jakoś cichło, aż do wczoraj. Mąż oznajmił mi, że chce odejść bo ma dość tej atmosfery. Rozumiem, ale jeszcze w zeszłym tyg umówiłam nas na oglądanie mieszkania, na które nie pojechaliśmy bo mąż stwierdził, że może się poukłada. Zaczęliśmy załatwiać papiery na budowę domu, rozmawialiśmy, zastanawialiśmy czy na pewno chcemy się pobudować na tej działce, którą chcą nam przekazać rodzice i rozmowa skończyła się na Tak. Wczoraj usłyszałam, że nie miał wyjścia musiał się zgodzić bo rozpętał by piekło. Chce się wyprowadzić bo chce ratować moje małżeństwo, moja rodzinkę, ale jak zamieszkamy w wynajmowanym i to na blokach to za parę lat znów usłyszę bo nie mieliśmy innego wyjścia. Na działkę plus wybudowanie nas nie stać, a mój mąż to taka złota rączka, wokół domu trawnik skosić , coś przybić... na blokach nie mieszkał ani jednego dnia... Moi rodzice dolewają oliwy do ognia, cały czas go krytykują, to nasila spięcia między nami. Chce z nim rozmawiać, cały czas jestem gotowa na wyprowadzkę nawet gdybym miała zrezygnować z pracy bo moja mama zajmuje się nam synkiem. Jak oznajmimy w domu o wyprowadzce to wiem, że padną słowa, których nie cofną moi rodzice bo będą mega wściekli, ale kosztem nawet chłodnych stosunków z rodzicami chce ratować to co zostało... Tylko co zostało? skoro mąż kazał mi się samej wyprowadzić, a ze mną nie chce już mieć nic wspólnego bo od 3 lat się męczy i nic się nie zmienia? Mam błagać na siłę? jestem załamana... gdyby nie dziecko to nie chce mi się wracać do domku...
Anonymous - 2014-08-30, 13:58
Temat postu: Re: Załamana... sypie sie wszystko
siasianna napisał/a:
......... i nic się nie zmienia?........

Kiedy pojechaliśmy z żoną na Spotkania Małżeńskie..... to było bardzo odnawiające.....
ale niestety potem znowu pozwoliłem na zagruzowanie moich uczuć do niej :(

Anonymous - 2014-08-30, 14:27

Strasznie mi przykro Jędrek... na pewno nie da się tego jeszcze uratować? Ja wierzę, że jak wrócę do domu to porozmawiam z mężem i znajdziemy szybkie rozwiązanie, że będziemy nadal razem...
Anonymous - 2014-08-30, 16:18

Trzeba spróbować osobno bez rodziców. Może postaraj się z mężem o tym porozmawiać, coś ustalić, a rodzicom powiedzieć na końcu. Jeśli rodzice mają być wściekli z powodu waszej wyprowadzki to znaczy , że chyba mają gotowy plan dla Twojego życia, a pępowina nie odcięta. To musi skutkować kryzysem w małżeństwie. Przesłuchaj dostępne konferencje Pulikowskiego , jest też jego książka "Warto pokochać teściową" o właściwych relacjach z rodzicami i teściami.
Anonymous - 2014-08-31, 09:20

Kari bardzo dziękuje za lekturę, skorzystamy mam nadzieję, że nawet z mężem. Wczoraj po pracy z moim T dużo rozmawialiśmy, musimy coś zmienić, na szczęście razem. To jest najważniejsze. Niestety moi rodzice tylko utwierdzają nas w tym przekonaniu. Traktują mojego męża jak powietrze. Do mnie mówią pół słówkami, tata się w ogóle chyba nie odzywa... Z jednej strony chciałabym z nimi porozmawiać, ale znowu skończy się na krzykach, zaczną obrażać T, że zmarnuje mi życie bo i takie słowa słyszałam... Jeszcze jak oznajmimy, że się nie budujemy to będzie tornado! Planowaliśmy drugie dzieciątko, ale chyba musimy to odłożyć... Wierzę, że jednak wszystko sie poukłada. Pan Bóg ma na pewno dla nas dobre wieści :)
Anonymous - 2014-08-31, 18:44

1.nie mieszka się z rodzicami/teściami....mało który związek przetrwa taki układ....wyprowadzka to priorytet i to bez względu na to,co sądzą rodzice

2.podoba mi się Twoja obecna postawa,że wspierasz męża,że próbujesz się przeciwstawić rodzicom...wiem,że to ciężkie,bardzo cieżkie!ale wiedz,że nie ma w tym nic złego... w Biblii jest "i opuści matkę swoją i ojca swojego",taka jest kolej rzeczy....teraz mąż jest Twoją najbliższą rodziną i powinniście trzymać wspólny front,być jednym teamem.....jeśli mąż to zobaczy i uwierzy,że tak będzie na stałe,może być naprawdę dobrze,między Wami...

3. nie stać Was?to się nie budujcie!po co ładować kasę w dom,na działce od rodziców do tego,kiedy nie wiecie,czy Was stać.lepiej inwestować we własne mieszkanie,wspólne i samodzielnie kupione

4.nie przyjmuj pomocy od rodziców....pomaganie daje im prawo do decydowania za Ciebie,za Was....odetnij to....nawet jeśli będzie trzeba ponieść dodatkowe koszty....pomagać też trzeba umieć,Twoi rodzice mogą chcieć dobrze,ale nie potrafią dawać,to też sztuka

5.pamiętaj o szacunku i dobrej formie rozmowy z rodzicami....nie warto się kłócić,nie warto rozmawiać tak,by padły jakieś ciężkie słowa,których cofnąć nie można

6. trzymajcie się razem i decydujcie razem,niech te kompromisy,jakie ustalicie,nie ranią żadnego z Was,bo prędzej czy później wyjdzie żal i pretensja,wszystko dobrze przemyślcie i zaplanujcie

macie moja gorącą modlitwę,pozdrawiam Was serdecznie,Szymon

Anonymous - 2014-09-01, 14:14

Szymon! Strasznie dziękuje za modlitwę i wsparcie słowne! Zaczynamy rozglądać się za mieszkaniem, popytamy w bankach o kredyty i mam nadzieję, że pomalutku za jakiś czas będziemy się cieszyć ze swojego M :) najpierw chcemy jednak się wszystkiego dopytać, a potem poinformujemy moich Rodziców. Ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tak będzie dla nas najlepiej abyśmy nadal byli razem, nawet kosztem pewnych, a może i dużych zmian. Niestety jednak widzę po moim mężu, że może i mu ulżyło, ale jednak do końca ten pomysł chyba go nie przekonuję. Zawsze chciał mieć swój dom z ogródkiem itd. Więc mieszkanie na blokach nie będzie jego spełnieniem marzeń... Oczywiście nikt nie powiedział, że za kilka lat nie będziemy mieli takiej możliwości. To co teraz napiszę niektórzy na pewno odbiorą jako niemądre... ale, boje się, że zacznie żałować, że ze mną jest. Tyle rzeczy nie jest tak jak planowaliśmy... Wiem! Nikt nie obiecał, że tak będzie, plany planami, a życie życiem. Boje się, że porównuje swoje życie do jego brata, który mieszka z żoną u rodziców, planują budowę, na dodatek w swojej rodzinnej miejscowości (mąż pochodzi 100km ode mnie) i wszystko się toczy... A u nas na odwrót... Czy nie wyjdzie później żal, pretensja...?
Anonymous - 2014-09-01, 14:46

Kochające się małżeństwo
i zdrowa rodzina
jest więcej warta niż niż posiadłość na 100 ha .

Decyzja o budowie domu czy zakupie mieszkania ( zwłaszcza na kredyt )
musi być STARANNIE przemyślana i przeliczona .
Tego się nie podejmuje na żywioł .
Najpierw zatem ZBUDUJCIE DOM wewnętrzny , pomiedzy wami
a tego nie ma zdaje się .
Dopiero potem decyzje dalsze .
Odseparować się mentalnie od rodziców póki co .

Dom to nie głupi pomysł , ale na miarę zdrowych potrzeb .
Skoro ludzie zyja w mieszkaniach 40 -50 metrów
to dlaczego dom ma mieć 150 ?
Lepszy dom 60 m2 niż mieszkanie 60 m2 .
Nie budujcie domu "na pokaz" ,
bo prawdziwy dom możecie stworzyć wy sami .
Do tego nie trzeba pieniędzy .

Anonymous - 2014-09-01, 16:18

Siasianno oczywiście meiszkanie z rodzicami (obojętnie którymi) to ZAWSZE trudna sprawa i jak najszybciej trzeba 'uciekać' ale tak dla jasności zpaytam o kilka rzeczy: mąż chce się wyprowadzić ze względu na relacje z teściami i Ty go w tym wspierasz, ale
a) załatwiłaś oglądanie meiszkania i mąż jednak nie chciał go oglądać
b) doszliście do wnisoku, że budujecie się na tej działce po czym mąż stweirdza, że nie miał wyjścia i musiał się zgodzić na to - czyli z planu budowy domu też się wycofał
c) teraz dodałaś, że mężowi ulżyło przy pomyśle z zakupem mieszkania, ale nie do końca jest przekonany co do tego pomysłu
Chyba musisz jeszcze raz z mężem omówić kwestię czy mąż faktycznie chce rozwiązać ten problem bo tak troszkę jakby sabotuje Twoje działania. Martwisz się o to porówannie z bartem, ale co Twój mąz przez te 3 lata małżeństwa robił w tym kierunku żebyście nie mieszkali z rodzicami? Robił coś a TY to sabotowałaś w wyniku strachu przed rodzicami?
Co do tych zarzutów męża 'że nie miał innego wyjścia' itd. to może pora mu uswiadomić (oczywiście w delikatnych słowach), że jest dorosłym facetem i też uczestniczy w podejmowaniu tych decyzji - że to są jednak też i JEGO decyzje....
Piszesz:
ale, boje się, że zacznie żałować, że ze mną jest
Kochana czy Ty go do ślubu pod groźbą śmierci prowadziłaś? Nie, to była decyzja męża - to nie Twoja wina, że się z Toba ożenił ;D
Czy to ty nalegałas tak mocno żebyście zamieszkali po śłubie u Twoich rodziców i zmusiłaś męża do tego? Trochę to wygląda, jakby mąz nie chciał podejmować decyzji by nie ponosić odpowiedzialności za nie - a że ktoś te decyzje podejmowac musi to Ty zaczełaś a on 'marudzi'. Dlatego teraz możesz zastanowić się nad takim działaniem: powiedz męzowi wyraźnie by to ON podjął decyzję, co dalej robicie - czy mieszkanie czy dom czy co - nie wtrącaj się, daj mu czas na przmeyślenia, powiedz, ze nie chcesz aby on czuł przymus, ty mu ufasz i wiesz, że wybierze to co dla Was bedzie najlepsze, że poprzesz go w tej decyzji - ogólnie niech to będzie JEGO decyzja! I choćby CIę kusiło coś podpowiadac, dyskutować, przedstawiać mu możliwe opcje itd. - nic nie mów (chyba,że CIę wprost zpayta to wtedy odpowiedz), on jest duży już - poradzi sobie - zostaw to jemu :)
Poczytaj, posłuchaj p.Pulikowskiego - musisz zacząć w ręce męża oddawać odpowiedzialność za rodiznę i jej losy, a także odciąć pępowinę łączącą Ciebie i rodziców :)

Anonymous - 2014-09-01, 16:44

Facet musi być na swoim , u siebie .
Terytorium musi być oznaczone . :mrgreen:
Jeżeli tak się nie stanie , wyjdzie bokiem prędzej czy później .

Mrówka dobrze pisze ....... poza
Cytat:
to nie Twoja wina, że się z Toba ożenił ;D

A niby czyja ?
Moja albo Twoja Mrówka , księdza ?
Kie by nie lazła , gdzie nie trza
to by sie z niom nie żenił .

Anonymous - 2014-09-01, 17:23

Nie planowaliśmy wielkiego domu!
Na kupno działki i wybudowanie nas nie stać.
Działkę chcieli nam przepisać rodzice, a my mieliśmy się budować za swoje. Jak się okazało przekazanie ciągnęło za sobą wizje moich rodziców więc pojawiło się zielone światło.
Kupno mieszkania to ciut mniejsza inwestycja (oczywiście do tego kredyt) lub wynajem.

Ale nie mamy wyjścia! Wszystko się nasila, a ja chcę mieć swoją Rodzinkę!
Dochodzi do tego, że potrafią mojego T krytykować wprost, jak ja jestem w pracy, a jak wracam to ze mną super uśmiech, a ja dowiaduję się wszystkiego od męża.

Wydawało mi się, że wszystkie decyzje podejmowaliśmy wspólnie bez pospiechu razem. Łatwiej jest zrzucić całkiem winę na mnie bo to moje terytorium?

Porozmawiam dziś wieczorem z mężem i zostawię mu decyzje w 100%. Jednak dwa tyg temu gdy mieliśmy oglądać mieszkanie, do czego nie doszło było chyba podobnie. Wyprowadzka na mur beton, po czym mąż stwierdził, że może ucichnie, rozmawiał z moją mamą, bo tata nie jest skłonny do rozmów (ma swoją wizję) i RAJ trwał 2 dni... potem wojna, po której usłyszałam: Odchodzę!

Anonymous - 2014-09-01, 17:24

pojawił się CZERWONE światło - miało być :-(
Anonymous - 2014-09-01, 18:09

Ja coś czuję , że wy oboje trochę bawicie się w małżeństwo .
I nie krytykuję , bo zdecydowana większość tak ma .
W końcu to pierwsze małżeństwo . :mrgreen:

Prawie nie ma takiej opcji , żeby facet dał się podporządkować innemu facetowi .
Rodzice zmiękną tylko jak staniesz jednoznacznie po stronie męża .
Chciała byś korzystać z garnków jego mamy w jej kuchni ?
Pewnie mąż też nie chce takiej "łaski" twoich .
Ale z drugiej strony pomoc mile widziana , a w totka nie wygraliście
to się ociaga z decyzją .
Mimo wszytsko lepiej osobno , lepiej materialnie stracić .
Może bedzie teraz ciężej , ale potem szansa na lepiej .
Nie zostawiaj dziecka mamie , bo to wasze dziecko ,
a kiedyś wypomni !
Twój tata oddał ciebie męzowi .
Niech zajmie się mamą , bo to trudny wiek
i będzie miała kobieta ekstra wymagania . :mrgreen:

Anonymous - 2014-09-01, 18:41

Nie zostawiaj dziecka mamie...
Nie tak prosto niestety. Nie ma innego rozwiązania.
Moi rodzice nie potrafią zrozumieć, że opiekując się dzieckiem to dla nas szczyt pomocy. No ale jak sypniemy o wyprowadzce to coś mi się zdaję, ze mogą się obrazić. ale damy sobie rade jak do tego dojdzie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group