To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ile mozna wytrzymać

Anonymous - 2014-08-30, 23:52

Lonia witaj, zmiany w zachowaniu, w ubieraniu diametralne. Ta jego pani ma dwojkę małych dzieci, jest w separacji. Dzisiaj się dowiedzialam, ze ich romans trwal nawet i rok, tylko dopiero teraz poszedł na całego, ale już wcześniej dziwnie się zachowywał, ale zaniepokojenie moje zgrabnie gasił zapewnieniami ze tylko ja i nie ma nikogo innego. Teraz mówi ze chce rozwodu po to zeby z kims być. Nie wstyd mu przed dziećmi. Dziwnie się zachowuje. Wczoraj mówił o rozwodzie, ze nie będę go mieć, że mnie nie kocha, a dzisiaj rano "nie wojujmy, nie podejmujmy pochpnie decyzji"- ja podejmuję???? ja wojuję??? on ma coś nie tak z głową, jak się postawię w jego sytuację to nie wesoło. Z jednej strony zona, dzieci , dom, z drugiej młodsza, lepsza, sprawniejsza kochanka, jak zgrabnie to ujał. Zabolało, w nocy i rano wypłakałam tyle łez, teraz jestem po prostu wściekła. Czuję do niego wstręt. Bo przez ten rok okazało się dlaczego byl dla mnie taki zły, bo byl, ale ja udawałam, że jest OK, sama siebie okłamywałam , bo tak bardzo się bałam zostać sam. A teraz zostanę sama. Już nie mam do kogo się przytulić. Smutne to.
Lonia czy Twoj maz wrocił do Ciebie i skonczyl definitywnie znajomosc?

Anonymous - 2014-08-31, 07:42

Twój mąż jest chory, tak, ma coś teraz z głową. Nie traktuj go wiarygodnie, nie bierz wszystkiego do siebie, co mówi na Twój temat..To jest amok.

Myśl o sobie i dzieciach. I nastaw się na maraton, temat nie skończy się za 2-3 miesiące.

Anonymous - 2014-08-31, 07:45

Anula, mąż jest w fazie "zakochania", to jest jak narkotyk, nie trafiaja do niego zadne argumenty.

to jest czas dla Ciebie, zajmij sie sobą, wzmocnieniem siebie

i nie bierz tak dosłownie wszytskiego co mówi mąż, bo sie wykończysz

Anonymous - 2014-08-31, 07:55

a jak ma lepszą, sprawniejsza i fajniejsza kochankę to życz mu szczescia, niech próbuje, po czasie wszytsko powszednieje, sytuacje stają sie powtarzalne i czar pryska, zaczyna sie codzinnosc
a jak widac z praktyki mąż nie dzielił tej codziennosci z Wami do konca,bo pracował z dala od rodziny, i to nie jest tak, że jest z kims innym i nagle staje sie idelanym partnerem na życie

z czasem jak opadną emocje zobaczysz wiele spraw w zupełnie innym świetle
proś Boga o światło i siłę dla siebie i zaufaj, wszystko bedzie dobrze

Anonymous - 2014-08-31, 08:29

Bety napisał/a:
a jak ma lepszą, sprawniejsza i fajniejsza kochankę to życz mu szczescia, niech próbuje,

Może nie dosłownie ;-) Aaanula, znajdź książkę Dobsona "Miłość potrzebuje stanowczości", są w necie obszerne fragmenty. Ona ładnie ustawia priorytety, oraz pokazuje co może w tym momencie zrobić, a na co wpływu nie masz. Np. możesz powiedzieć, że otwierasz klatkę, niech korzysta z wolności i jej uroków i konsekwencji, ale na rozwód się nie zgodzisz, bo wiąże Cię przysięga. Koniec tematu. Resztę Panu Bogu powierzasz.

Anonymous - 2014-08-31, 09:07

o to to !

Nirwanna ja zwykle ładnie ujmuje sprawę

do rozwodu ręki nie przykładaj, ale na terapię bym poszła, posłuchała, popatrzyła co i jak, może i mąż coś zauważy

Anonymous - 2014-08-31, 10:23

Dziewczyny, powiedziałam mu dzisiaj o klatce, o tym, że siłą go nie zatrzymam, że proszę niech leci i korzysta z wolności to się roześmiał. Pytam jakie ma plany dalej bo chcę wiedzieć, to powiedział, że nie wie jeszcze. Boję się pokładać nadzieję w terapii, ale w głębi duszy mam nadzieję, boję się zranienia, że się nie uda, bo mnie to osłabi, już mi zabrał tyle sił. Powiedziałam mu dzisiaj , że wiele osób zrani, zeby wiedzial, że obce dzieci będzie bawił (chodzą do przedszkola) a swoje zostawia. Chyba dobrze powiedziałam. Milczy na to. W weekend mówił, że jedzie na delegację, a pewnie z kochanką jedzie. i nic niech jedzie i się upaja. Potem będzie płakała. Ale on twierdzi, że będzie szczęsliwy w drugim związku bo jego kuzyn jest z drugą zoną, i że jest szczęśliwy a nawet go nie pytał wie to ze słyszenia, z plotek swojej siostry która ma 4 chłopa. CO to jest szczęście. On nie mówił mi że jest nieszczęsliwy. Mam smsy sprzed 2 m-cy kiedy mówił ze kocha i inne rzeczy. Takie tłumaczenie siebie. Nie przemawiają do niego żadne argumenty.
Anonymous - 2014-08-31, 13:44

mój mąż napisał mi smsa, żebym potraktowała go poważnie, bo on odchodzi
odpisałam mu, że trudno, niech idzie szukac szczescia jak mu w domu źle
wyprowadzil się ( na szczeście w tym czasie w naszym domu był Treść i był świadkiem, jak mu mówiłam, żeby został i nie robił wstydu sobie i rodzinie)

po kilku miesiącach zarzucił mi, że go skreśliłam i wyrzuciłam z domu

to idzie zwykle zawsze podobnie- wizja szczęscia przyslania realne myslenie

nieraz tak sobie myślę, że ja pewnie tez gdybym się tak "zakochała" robiałabym to samo

trzeba modlić się o miłosierdzie Boże

Anonymous - 2014-08-31, 14:10

aanula, nie czekaj, czy terapia coś da..może da, a może nie...nie nastawiaj się...
cała ta ciężka sytuacja będzie DŁUGO trwać...jakaś tam chemia zakochania w mózgu to średnio 2 lata, zanim wyparuje

i nigdy już nic nie będzie tak jak było kiedyś, pamiętaj, zacznij się z tym godzić...
będzie inaczej, może gorzej, a może lepiej?...

staraj się wyciszyć i modlić

Anonymous - 2014-08-31, 15:07

Juz nie jest tak jak bylo po tym jak przyznal sie do kochanki I powiedzial ze mnie nie kocha I chyba to prawda Wiec czlowiek ktory mnie nie kocha I ktory mnie zdradzil ezbidza we mnie gmiew zlosc nienawisc pytamie dlaczego co dalej jak tak mozna? A ja nie chce tylko tym zyc o tym myslec I stac sie zgorzkniala kobieta
Anonymous - 2014-08-31, 16:33

jesli nie chcesz tylko myślec o tym, to zajmij się sobą, postaw na samorozwój, powierz się Bogu i daj sie poprowadzic, a zobaczysz cuda w swoim życiu

kiedy odszedł mój mąż i trafiłam na to forum czytałam świadectwa osób, które żyją po takich przeżyciach i są szczsliwe, mają w sobie pokój
nawet więcej- dziękują Bogu za kryzys

myslałam, jak to możliwe? to jakaś inna bajka
ale tez tak chciałam
i udało się
to działanie Boga

dziś jestem w trakcie warsztatów 12 kroków na forum, zobaczylam jak chore było moje malżenstwo, jak chore były moje zachowania, w jakiej fikcji żyłam
i dziś nie chce powrotu do tamtego życia
jeśli razem z mężem to tylko wraz z Panem Bogiem na 100%

uwierz, że teraz dopiero zacznie się jazda "bez trzymanki", jesli oddasz ster Bogu bedzie to niezwykła przygoda, w której odkryjesz piękno życia, bo życie będzie Ci dane naprawdę, i czy z mężem czy bez niego, będziesz szczesliwa bo ze świadomością działania i opieki Boga

no i tyle :-)

Anonymous - 2014-08-31, 18:45

Bety chcialabym zeby było tak jak piszesz, bardzo bym chciala. Być juz na tym etapie co Ty, zaufac Panu Bogu i dac się Mu poprowadzić. I powiedziec dobrze mi z tym co mam, czyli z kryzysem. Bo chyba dobrze zrozumialam, co piszą tu osoby na forum, ze krysys jest po coś, ze bede dziekowac Bogu za kryzys.
Moja malzenstwo bylo toksyczne, ale kochalam meza. Bylam na spotkaniu z terapeuta , na dwoch juz spotkaniach i pani zadala mi pytanie, kogo Pani kocha?
Powiedzialam dzieci, meza. A jakim czlowiekiem jest Pani maz? Wlaśnie Tiliana tez mi zadala to samo pytanie. Wierze, że to nie przypadek i próbuje bardzo mocno spojrzec na niego z boku i odpowiedziec na to pytanie. Wiem, ze jest i byl wybuchowy. Ze czesto mnie krytykowal, osmieszal nawet przy obcych, darl sie ze obiad wykipial, ze mam chlew w kuchni (a on nie?), Ze to radio znowu chodzi (ze wlaczylam), ze za glosno slucham, itp. Ze jestem glupia, glupia sie urodzilam i glupia umrę, i mozna by mnozyc, sam nic nie zrobi- szklaneczki nie umyje, nie posprząta. Tylko mu usługuj. A ja obracalam to w zart. Balam sie ze odejdzie. A on i tak to zrobil. Prawda jest taka, ze chocbysmy stawali na glowie nie zatrzymamy nikogo. Nie chcialam sie klocic, pokornie znosilam obelgi. Dopiero jak uzywal przeklenstw mowiac do mnie i to z blachego powodu, bo sie pomylilam w czyms powiedzialam jak Ty do zony mowisz? A on jeszcze zony, niedlugo nia przestaniesz być. I to byla pierwsza wzmianka jego zamiarow.

Anonymous - 2014-08-31, 20:17

dokładnie tak- kryzys jest po coś

jak wykorzystasz dobrze ten czas i to strata obróci Ci się w zysk, ale to możliwe jest tylko z Bogiem

ja duzo sie modliłam- żartobliwie mówię, że "jechałam" na rózańcu, wszędzie, w każdej wolnej chwili, do tego adoracja Najsw. Sakramentu, i modlitwa o pokój, bo emocje mną szarpały

modliłam sie tez duzo o Prawdę, abym ujrzała moje życie w Prawdzie, bez lukrowania, że oto właśnie odszedł mój kochający mąz, abym umiała te Prawdę przyjąc bez paniki

i to sie stało- i nie umarłam, a wręcz przeciwnie, stanęłam na nogi

Anula ważne jest jeszcze jedno- tutaj chodzi nie tylko o Ciebie, ale o dzieci, one nie powinny miec takiego wzoru rodziny, że tato nie szanuje mamy.
Dbaj o siebie, pamietaj, że dzieci Cie potrzebuja, Ciebie jako silnej i świadomej mamy. Ty wyznaczasz dla nich drogę na pokonywanie trduności w ich przyszłym życiu. Jesli okoażesz, że z Bogiem przechodzi się wszytskie trudności to będzie to dla nich najlepsze, co możesz im dać.

Anonymous - 2014-08-31, 20:20

pocztaj wątek Aatki "jestem winna ale przeszłości juz nie zmienię"
koniecznie :-) zwlaszcza koniec :-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group