To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ile mozna wytrzymać

Anonymous - 2014-08-30, 03:01
Temat postu: Ile mozna wytrzymać
Witam serdecznie
Jestem załamana. Mąż chce się ze mną rozwieźć. Mamy dwójkę dzieci, 16 i 19 lat. Syn zacznie w poniedziałek technikum, córka idzie na studia Dwa dnie temu obchodzilismy 20 rocznicę slubu. A on udawał, że jej nie ma. Nie ma rocznicy, więc nie złozył zyczeń. Pracuje w Warszawie. Przyjeżdza na weekendy. W grudniu był telefon od kolezanki zpracy w drugi dzień Świat o 22.30. Zapaliła mi sie lampka. Sądzę, że to trwa już pół roku, ale dopiero teraz mi powiedział, że chce rozwodu. ŻE mnie już nie kocha, żeby mi bardziej odebrać chęci do życia i resztki sił cytuję: zamieniłem Cię na lepszy, młodszy i sprawniejszy model" Nie wiem jak podołam. Na razie spać nie mogę. On się całkiem ode mnie odizolował, nie przytulał i nie rozmawiał. Nie chciał wcześniej powiedzieć, dopiero dziś dwa dni po rocznicy 20-ej zresztą mi to powiedział. I powiedział, że ja potrzebuję psychoterapeuty, bo nie potrafię zrozumieć, że małżeństwa się kończą. Jest zakochany, zmienił ciuchy, kupuje teraz same markowe, nigdy tego nie robił. Przyjechał dzisiaj z pracy i jak gdyby nigdy nic wręczył mi prezent, nawet nie otwierałam, wyrzuciłam przez okno. Całe życie nie pracowałam zawodowo, zajmowałam się dziećmi, bo mąż pracował miesiąć na miesiąc, czasami dłużej był poza domem. Najgorsze jest to , że on z 2,3 tygodnie temu rozmawiał z dziećmi poza moimi plecami, a o czym dowiedziałam się od dzieci o rozwodzie. Zapytał, z kim byście chciały być jak bym się rozwiódł z mamą. Dzieci zbaraniały, myslały, że on żartuje. Dopiero co wprowadziliśmy się do domu- mówi do niego córka, co ty tato mówisz. A on na to: ja już nie potępiam rozwodów, pierwsze małżeństwa się nie udają. Popatrzcie jaki Marek (kuzyn męża) jest szczęśliwy z drugą żoną." Koszmar, po prostu koszmar to dla mnie. On tak się zmienił, nic do niego nie przemawia. Mówię mu o przysiędzie to milczy, o Bogu, przecież 20 lat temu brał Boga na świadka. I tak po prostu teraz chce odejść. Co robić??? Jestem załamana. Dodam, że 9 lat temu zdradził mnie i nas zostawił. N a3 tygodnie. Wrocił skruszony, a ja mu wybaczyłam. Teraz mu nie wybaczę. Chyba nie dam rady. Jestem wściekła, spać nie mogę. Naprawdę co ja mam robic. Boli mnie całe ciało. Nogi, obojczyk z nerwów. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. Przepraszam za składnie. Piszę bardzo chaotycznie.

Anonymous - 2014-08-30, 06:53

aaanula...bardzo mi przykro...

postaraj się zachować spokój w działaniu (choć szaleją w Tobie emocje), jesteś w fazie szoku, nie masz teraz najmniejszego wpływu na męża, pamiętaj

w Twoim życiu zaczęło się tornado, które jeszcze potrwa, nie próbuj go powstrzymać, bo to się nie uda, ale broń się przed nim, ukryj się (swoje emocje)
czytaj forum, większość z nas to przechodziła, możesz zobaczyć, jak czas zmienia reakcje...

a przede wszystkim módl się, módl się i proś o siłę i prowadzenie Ducha św., sama nie dasz rady...
pomodlę się za Ciebie...

Anonymous - 2014-08-30, 09:20

Witaj,

większośc z nas tutaj przeszło taki koszmar, jak Ty masz teraz i bardzo Cię rozumiemy. Na męża nie masz wpływu, ale masz na siebie.

Pierwsze pytanie jakie tutaj na tym forum pada, to pytanie o relacje z Bogiem, jak one sie u Was układały.

Napisze cos, co moze dzis do Ciebie nie będzie przemawiac, ale to prawda: kazdy kryzys jest po coś. jeśli wykorzytsasz go na prace nad sobą, na budowanie relacji z Bogiem, na nawracanie swojego zycia- to przyjdzie taki moment ze podziekujesz z aten kryzys.

Ja miałam podobny staż małżenski, jak Ty- 19 lat. Mąż nie jest z nami 2 lata, na poczatku szok, było ciężko, ale trafiłam na to forum, pomogli mi ludzie i przede wszyskim trzymałam się Boga, mówiłam różaniec, skupiłam się na swoim zyciu i dzis jestem szczesliwa. Nie patrze na meżą, bo on ma sowją drogę, modlę się o jego uzdrowienie, ale dziś fakt czy on jest z nami czy nie nie warunkuje mojego szczescia.

Zadbaj o siebie i dzieci (w sprawach majatkowych też), znajdz pracę (jak to sie stało, że nie pracujesz zawodowo????), rozwijaj siebie, to da Ci siłę do zycia. A mąż ma swoją drogę.

Anonymous - 2014-08-30, 09:27

Dziekuje za odpowiedz Jak myslicie czy terapia malzenska cos pomoze Maz zgodzil sie isc Ciagle placze Maz odsunal sie ode mnie od 2 mcy emocjonalnie I uczuciowo Nie mowil juz ze kocha A wczoraj powiedzial ze nie kocha zabolalo mnie bardzo Dzis powiedzial zebysmy nie podejmowali pochopnych decyzji zapytalam co to znaczy to piwiedzial ze pojdziemy do terapeuty Wydaje mi sie jakby on jeszcze sie wahal nie wiedzial co zrobic Ale jesli sie naprawde zakochal to czy w ogole to malzenstwo ma send czy mozna drugi raz zaufac On z Nia spi To jest okropne a teraz mnie emochonalnie odtraca Nie wien co to za czlowiek Nie pitrafi dochowac wiernosci Prawdopodobnie spi z Nia od roku Wychidzi na to ze ma pidwijne zycie
Anonymous - 2014-08-30, 10:26

jeśli mąż chce isc na terapie to oczywiście idźcie, ale dobrze by było żeby znaleźć terapeutę o katolickich poglądach, wtedy można oprzec sie o Boże wartości

nie wiem po co rozmyślasz, czy mąż z nia śpi, czy nie, jak długo, i tak dalej....

macie kryzys- zajmij siędziałaniem, a nie rozmyslaniem

no i mega ważne- znajdź ognisko Sycharu w swojej okolicy i idź na spotkanie

powierz się Bogu, Matce Najsw. i do przodu :-)
łatwo nie jest.....

Anonymous - 2014-08-30, 11:17

Spokój i godność osobista.. Warto też znaleźć pracę. Samodzielność. To może być ciężkie na początku i może potrwać, ale warto.
Anonymous - 2014-08-30, 11:23

Nie pracowałam bo zajmowałam sie domem i dziecmi, maż był ciagle w rozjazdach. Praca terenowa. W ciagu 20 lat pracowałam zawodowo 3 i teraz od 2 miesiecy mam nową pracę, i będę bardzo się jej trzymać. Jestem zależna finansowo od męża. Teraz muszę mysleć o wszystkim, nowa szkoła syna, studia córki, dom i nowa praca, na początku wiadomo jest ciężko. A teraz jeszcze to. Mąż jeszcze nie wie jak sobie to wszystko wyobraża, czy mam mu powiedzieć, żeby zdecydował sie albo ja albo ona, chociaż on już powiedział, rozwód, a do terapeuty po to , żebym zrozumiała, że niektóre małżeństwa się kończą, jak powiedziałam, że takie, które się nie kochają to powiedział: ja Cię nie kocham. Pierwszy raz to powiedział. Oszust i klamca. Nie rozumiem jak można po 20 latach. Powiem tak, poświęciłam swoje zycie rodzinie, dzieci były chorowite, trzeba było się nimi zajmować, mąż nie mógł, bo praca poza domem. Trzeba było wynająć opiekunke. Ale człowiek po szkodzie głupi. Dzisiaj bym przynajmniej miała staż wyższą pensję a tak to niewiele ponad tys zł pensji.
Powiedzcie gdzie jest odpowiedzialność takich ludzi. Jak sobie z tym poradzić.
Co do Boga chodzimy do kościoła. Mało się modlę. Ale pamiętam, że w 2005 r jak mąż nas opóścił odmawialismy z dziećmi różaniec i modlilismy się o jego powrót. Ksiądz powiedział, że dzieci mają względy u Pana Boga. Miał być rozwód, mąż nie mieszkał z nami tylko z nią. I nagle stał się cud. On wrócił, wtedy był bardzo dobry dla mnie, obsypywał mnie prezentami, kupował przez internet z pracy prezenty. Ale latwo po kryzysie nie było. Przyplaciłam to lękami. Bałam się wyjść z domu. To też był koszmar.

Anonymous - 2014-08-30, 11:27

Jeszcze tak myslę, że on też chyba ma duży problem, tu dom wybudował, miesiąc temu się wprowadziliśmy, tu rodzina, tam kochanka, jak są zaangazowane sprawy nie wiem, ale czuję, że mocno, bo jej ze mną tydzień temu nie "zdradził" w łózku. A wczoraj dowiedziałam się oficjalnie, że chce być z kim innym, dlatego rozwód. Dziekuję, że jesteście.
Anonymous - 2014-08-30, 16:09

Przeczytaj koniecznie "Miłość wymaga stanowczości" Dobsona. Nie proś męża, nie błagaj co najwyżej informuj z godnością. Najpierw o wadze przysięgi przed Bogiem, potem o kryzysie wieku średniego, który pewnie dopadł Twojego męża, a który często wykorzystują kobiety, żeby oskubać z pieniędzy, wreszcie o alimentach, które będzie musiał płacić ( może rownież na Ciebie- skonsultuj to z prawnikiem) i o krzywdzie, którą robi wielu osobom. A tymczasem pokaż mu co traci. Z dziećmi porozmawiaj, muszą wiedzieć po której stronie jest prawda.
I dużo modlitwy. Poczytaj jak najwięcej historii tu na forum , posłuchaj konferencji, żebyś dała rady to wszystko przetrwać. I dołącz do spotkań sycharków.
Wydaje mi się też, że na ten moment nie gotuj mężowi, nie prasuj itd. Nie zgadzaj się na rozwód, co najwyżej na separację. A terapia jak najbardziej , ale po katolicku.

Anonymous - 2014-08-30, 19:47

A ja mam dla ciebie dwa ciekawe pytania...

Jakim człowiekiem jest twój mąż?
Co oznacza dla ciebie miłość (niekoniecznie do męża) i jak wyraża się ona w twojej postawie wobec męża?

Anonymous - 2014-08-30, 20:22

Trudne jest pierwsze pytanie, wiem jaki był, teraz nie wiem kim jest, nie znam tego człowieka, jest dla mnie obcy, bo go nie obchodze wcale, jest egoistą
Drugie pytanie: miłość to patrzenie w tym samym kierunku nie na siebie, a moja miłość obecnie do meza zmieniła się w płacz do poduszki kiedy nikt nie widzi i w żal, byłam dla niego zawsze pod reka, urozmaicone posiłki, ciepłe obiadki na stole i czekająca na powrót meza w domu zona, zawsze gotowa na rozmowę. Taka była moja miłość. Bo teraz go nienawidzę i się nim brzydzę. Szczerze.

Anonymous - 2014-08-30, 20:33

Coś mi się przypomniało - w marcu (8go zreszta) maz powiedział, ze jak wybudujemy dom i znajde prace wtedy mnie zostawi. Obietnice zrealizował znakomicie.
To moze byc odpowiedzia jaki jest moj maz.

Anonymous - 2014-08-30, 20:36

Naprawdę myślisz, że się tak bardzo zmienił? Wcześniej nie był egoistą? Nie było mu z tobą... wygodnie? A może miałaś błędny jego obraz?

"Miłość to patrzenie w tym samym kierunku, nie na siebie" to taki slogan i ogólnik. Twoje postrzeganie w ten sposób byłoby jednak ok, gdybyś rzeczywiście realizowała to w swojej postawie... a nie wydaje mi się, żeby bycie na każde skinienie męża miało jakikolwiek kierunek.

Spróbuj przemyśleć te pytania dokładniej... bo odpowiedź na nie może dać ci bardzo, bardzo dużo.

Anonymous - 2014-08-30, 22:21

Witam Cię serdecznie, Ciebie ta trauma dopadła w 20 rocznicę ślubu, mnie w 25. Kryzys wieku sredniego męża, zmiany w zachowaniu, ubieraniu, jednym słowem "pozajaczkowalo"Uwierz mi ja też przeszlam wiele przez głupotę, zakochanie i amok męża. Walczylismy z jego ģłupotą wszyscy, ja , nasza trojka dzieci, moja mama, siostra i szwagier. Odchodził mówil dzieciom nie odchodzę od Was, odchodze od mamy. Było zle, bardzo źle, wydawalo się, że nic ni da się uratować. Egoista zakochal się, nie patrzył na to ze krzywdzi dzieci i mnie, cierpielismy bardzo, wtedy to trafiłam na to forum, ktore uratowalo mnie ......
Czerpalam wiedzę, korzystalam z porad, mowilam slowami tych którzy juz przez tą traume przeszli.Powierzylam nasze małżeństwo Panu Bogu, modliłam sie na okragło i dzieki BBogu funkcjonuje.Nie jest łatwo, ale może kiedys bedzie lzej a dodam, ze amok u mojego meza trwal bagatela 5 lat!.Przeszlam oj przeszlam i co? Dałam i daje radę.....



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group