To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak mam uratowąc małżeństwo jak mój mąz tego niechce

Anonymous - 2014-08-29, 07:06

LJ, przestań się nakręcać na ten rozwód i pisać scenariusze. Mąż wie który guzik nacisnąć, żeby Ci dokopać, i sobie teraz używa. Masz szansę na pracę nad sobą właśnie w takim momencie - ze stoickim spokojem mówisz, że na rozwód się nie zgodzisz, bo każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania i Ty je chcesz ratować, i ze stoickim spokojem wychodzisz z pomieszczenia. I na tyle w temacie rozwodu sobie w rozmowie pozwalaj, nie więcej.
Anonymous - 2014-08-29, 09:59

Nirwanna, wlaśnie tego mi trzeba i nie potrafię, nie zgadzam sie i wyjść ale od dzisaij to będzie moja mantra. A teraz podpwiedz opieka nad dziećmi, Zgadzać się żeby odbierał i tak własciwie nie mam wyjścia, ale mam rolem z zaworzeniem jak mam na drugą zmianę musze jechac do miasta i wracać do domu to ok 25 km dziennie i z powrotem do miasta do pracy po południu, czy nalegać żeby po nie przyjeżdżał, czy poprosić żey dokladał sie do paliwa? I jeszcze jeden problem jak ja wracam z pracy pewnie znowu się zacznie wychodzenie od razu, tak jak robił to na początku jak z tym sobie radzić?. Czy wracałam o 21.30 czy o 17.30 od razu wychodził a ja po prostu nerwowo tego nie wytrzymywaalm. Ostatnio bylo lepiej rozmawialiśmy ale zakładam ze ędzie tak jak z jedzeniem teraz. Dziękuję za poradę
Anonymous - 2014-08-29, 11:56

L.J,mój mąż zachowywał sie podobnie,gdy juz kłótnie były na porzadku dziennym,tez brałam wine na siebie,bo ja taka niedobra,non stop o cos pytam,ie daje spokoju,a w głebi czułam,że jest bardzo nie dobrze,że kłamstwo zawładneło jego zyciem i gdy kłótnie były bardzo dotkliwe dla mnie i dla niego,bardzo mocne słowa padały,bo ja chcałam,żeby on sie zmienieł,żeby w końcu dał mi poczucie bezpieczeństwa,bo sytuacja finansowa była tragiczna i tak jak twój maż proowkował do kłótni aby jak mi to póżniej powiedział-łatwiej mu było odejsc i wtedy napatoczyła sie jakaś pocieszycielka,która potrafiła go wysłuchać,która małymi kroczkami zabierała go z naszego małżeństwa,ąz w końcu powiedział,że ma mnie dośc,że chyba nigdy mnie nie kochał-stara spiewka chyba wszystkich,którzy odchodza,wiec mu powiedziałam,że ja go kocham zalezy mi na nim i na naszym małżeństwie,ale jesli chce,to droga wolna,że wiem ile błędów popełniłam,przepaszam za to,ale go siła nie zatrzymam.Wyjechał,na poczatku próbowałam smsów,ale w końcu odpuściłam,tzw lista zerty jest chyba niezbedna.
Pisałam tylko to co było niezbedne,o sprawach finansowych i bardzo konkretnie odpisywałam na jego ewentualne meile,nic nie dodawałam od siebie,poprostu spokój i cisza
Az w końcu on zobaczył,że jestem inna,juz nie potrafi mnie tak łatwo wyprowadzic z równowagi,że sie nie narzucam-bo to działało na niego bardzo negatywnie,a ja czułam sie jak szmata,ale na pczatku nie potrafiłam inaczej.Postawiłam sama sobie granice,że koniec z takim upokarzaniem sie i sie udało,przede wszystkim dlateo,że moje poczucie wartości sie odbudowało na tyle,że juz wiedziałam,że z nim czy bez niego dam sobie radę,potrafiłam to faktycznie poczuc i tak jest do tej pory.
Uważam,że nie powinnaś mu na każdym kroku pokazywać jak bardzo ci zależy,ale na samym poczatku spokojnie powiedziec,że kochasz,że bardzo ci zależy ale skoro on on nie chce,to ma wolna drogę a ty przestajesz sie narzucać,tylko swoim postepowaniem pokazac,że sie zmieniasz.
Przepraszam za moją pisaninę ;-)

Anonymous - 2014-08-30, 09:04

Lila83 dziękuję za pisaninę bardzo pomocna, dzisiaj mam rocznicę slubu:( Moj mąz jak wyszedł w czwartek o 12 z domu tak sie nie odezwal ani razu. Wczoraj napisaalm tylko trzy smsy, dwa zgodnie z moim postaanownieniem a trzeciego o treści, że jeżeli chce spędzić z corkami sobote albo niedziele bezemnie to ja wyjde ale zeby ich nie zabieral bo ja niejestem gotowa na to. Odpisał, ze ok przyjedzie rano, nadal go nie ma a ja ledwo sie trzymam. Jeszcze mama zadzwoniła, że mój tata do niego wczoraj napisal ze chce porozmawiać wyjasnic no i mój mąz napisal ze nie ma o czym, jak jej powiedziałm, że po co tata sie wtrąca, że mój mąz niechce go widzieć to się zaczęło, że to ja go wzięłam za męża, wszyscy mówili jaki jest, że to ja go nie szanowaąlm a teraz płaczę i wszystkich wykończę. No i się popłakałam i mam dość.
chciałabym gdzieś wyjść we czwórke i odpocząć przestać myśleć o kryzysie mam wejściówki do dinolandu chciaalbym je pokazać dzisiaj mężowi ale czy to obry pomysł, jak w czwartek usłyszałam, zieci tak ty nie. ale dzisiaj rocznica moze jakiś cud. Pomodlę się, postaram się wyciszyc i może Duch Świety podpowie co z tymi wejściówkami zrobić.
Liste Zerty też mam tylko brak mi w niej wytrwalości, dwa gora trzy dni wytrzymuję i znowu zalamanie:( Dziękuję za wsparcie wszystkim

Anonymous - 2014-08-31, 11:36

I tak obota mineła, jak wychodzilam to moja strasza corka zaczęła plakać żebym nie wychodził, ze ona tak niechce. Że ona chce mame i tatę. I wyszlam zapłakana, na rocznicę nic nie usłyszałam, Jak wrocilam to znowu sie wdaalm w dyskusję, że jestesmy rodziną, i ze ja tak niechcę, ze jeżeli dla niego córki znacza mniej niż słowa to niech z nich zrezygnuje i da nam spokoj. I zaczęło się,że jeszcze zobaczę, ze nie będą mu zabraniac kontaktu z córkami.
Po prostu nie dam rrady to jest ponad moje siły, nie umiem byc obojetna bo taak bardzo mnie boli. Dzisiaj na mszy wysluchaąlm, o cierpieniu i o tym jak je nalezy przyjmować. Ja tak nie potrafię przyjąć cierpienia i znim zyć, nie potraffię, a obojętność męża mnie przeraża.

Anonymous - 2014-09-02, 12:38

doskonale Cie rozumiem.....najgorsza jest obojetność..tez mam dwie córeczki jedna 5 druga 2 latka i nie mam pojecia co bedzie z naszym małżeństwem teraz jest nietego...tez mialam okres kiedy chciałąm przytulania i bliskości zeby wiedział ze go kocham ze chce sie zmienic ze chce cos naprawic.......ale teraz przestałam.....nie narzucam sie......nie przytulam , nie dotykam nawet nie próbuje......jest to bardzo trudne bo kocham meża mimo tego wszystkiego co sie u nas wydarzyło. Teraz tylko sie modle za męza, za uleczenie jego ran, modle sie za nasza rodzine, aby Pan spojrzał na nia i napełnił ja miłościa i radościa. Modle sie o przemiane i uzdrowienie a nie jak wcześniej jedynie o powrot meża do domu.....sam powrót nic nie da przerabiałam. Też mam dni kiedy mam wszystkiego dosć, kiedy czuje że juz dalej nie uciagne tego wózka........wtedy zaczynam sie modlić, krótko : " Jezu Ufam Tobie, Ty sie tym zajmij. Badz wola Twoja" , a na samotne wieczory pelne smutku dokładam " Panie przytul prosze moje serce, daj mu ukojenie" i to działa.......zawsze po tym czuje taką siłe w sobie i jakieś takie poczucie ze bedzie dobrze....bardzo pomaga mi tez zagladanie tu na forum.....a wczoraj maz po raz pierwszy powiedział ze widzi jak nad soba pracuje.....może to niewiele ale zawsze cos.....wnioski POlecam modlitwe i zajecie sie soba i dziecmi....zacznij robic to co lubisz, zapisz sie na jakisd kurs.......i oddaj wszystko Bogu.....
Anonymous - 2014-09-04, 07:56

Dziekuję za odpowiedzi,

Kochani znowu mam problem, mąż nocował w domu od niedzieli wieczorem. Wracałam do domu po pracy i zostawał, raz doszło między nami do zbliżenia. I nie wiem czy to był dobry pomysł. Właściwie to byla jego inicjatywa, siedzielismy w pokoju potem ja juz przysypiaalm i poszlam spac. Napisal mi kilka smsów, dwa razy przyszedł zapytac czy zrobić mi tosta, jak zeszłam, połozylam sie obok no i się stało. Mam mętlik bo brakowało bliskości, rano było to samo. A dzisiaj usłyszałam, czy w piątek zawożę dzieci no bo mam wolne a on idzie na nockę dzisiaj więc pewnie nie wróci juz na noc do domu. Od razu chcialam zapytać czy będzie w piatek rano w domu bo ma wolne ale się bałam usłyszeć odpowiedź.
Co ja mam zrobić w tej sytuacji, nie pytać? wiem jedno, że nie będę prosić.
Ale jak mam się przygotować na to, ze w przyszłym tygodniu znowu prawdopodobnie nie bedzie nocował w domu bo mam ranną zmiane i sama moge je zawozić.

Z jednej strony, jego ciągłe słowa to koniec, to nic nie zmieni z drugiej moje myśli to tylko słowa, mu tez jest ciężko. I ja która czeka na każdy jego gest, i chwyta się go jak brzytwy tonący. Wiem, że to smieszne ale ja nie wiem o czm rozmawiać z mężem, nie poruszam tematu naszego małżeństwa i co dalej bo się boję, ale o czym rozmawiać, jak i odpowiada krótko i na temat. Jak pokonać jego upór i zawzietość?

Anonymous - 2014-09-04, 08:44

I najważniejsze jak się zachować, jak sobie poradzić znowu z jego wychodzeniem, nie powinno mnie to już ruszać ale jak w tej sytuacji, zachować swoją godność, nie prosićżeby jednak została (skoro jakoś wytrzymal te 4 noce) ale pokazać mu, że go kocham i mi zależy.
Anonymous - 2014-09-04, 22:25

Kochani mąż wyszedł, zaczeliśmy rozmawiać, powiedzialam spokojnie, ze na rozwód sie nie zgadzam, mąż zaproponował zycie obok siebie, zapytałam czy takie, ze nocuje w domu jak przez ostatnie 4 dni, to mi odpwiedzial, ze woli mieszkanie. i dalej stara śpiewka, że nie potrafi, że mnie nie kocha i zebysmy dali sobie spokoj ze soba, powiedzialam ,że go kocham, że są dzieci ale nic nie dotarło. Powiedział mi, zebym sobie ukladała życie z kims innym, i zebym jemu pokazala swoją zmianę. Mówię mu, że te słowa mnie bolą, ale to tylko słowa.
Moj mąż jest uparty jak osioł, podjął decyzję i koniec.
I co teraz ..... jak dalej trwać.

Anonymous - 2014-09-04, 23:07

hm........ja nie wiem czy jestem odpowiednia osoba aby cokolwiek radzic ......sama jestem w podobnej sytuacji. Maz wyszedł wczraj.....w sumie to technicznie rzecz biorac na moja prosbe......

[quote="LJ"]Powiedział mi, zebym sobie ukladała życie z kims innym,

moj maz tez mi kiedys powiedzial ze jeszcze uloze sobie zycie z kims innym bo fajna babka jestem. zaraz po tym jego skoku w bok twierdzil ze nie jestesmy razem i ktoregos dnia go zapytałam czy to znaczy ze kazdy robi co chce i spotyka sie z kim chce to sie zdziwil..powiedzial ze moze lepiej nie bo sie boi ze ja zaangazuje sie w cos innego......

wniosek z tego taki : nie brac wszystkiego az tak do siebie.....pewien moj znajomy mial kryzys w malzenstwie przez jakies 3 lata....tez mowil zonie o rozwodzie i ze jej nie kocha, tylko ze jak sam stwierdzil zaraz po tym jak to powiedzial to zalowal ale jej tego nie powiedzial......

i wcale nie jest mi latwo tak mowic bo jestem chyba na podobnym etapie......maz idzie w zaparte ze to koniec, mowi ze czuje pustke, tez juz slyszalam ze mnie nie kocha......

Plecam Modlitwe i proszenie o łaske madrosci i siły.........ja dzis bylam na mszy o uzdrowienie...modlilam sie za mojego meza i za dzieci i w ogole za rodzine.....i znow nabralam sił.....a zatem jak tu nie ufac Panu ? Trzeba Mu ufac bo tylko on widzi całośc.

czasem rozstanie na jakis czas moze byc lepsze niz takie szarpanie sie

LJ napisał/a:
zebym jemu pokazala swoją zmianę.


to mysle jest wskazowka dla Ciebie. mazchce widziec jak sie zmieniasz.....daj sobie czas.....moze to egoistyczne ale skup sie teraz na sobie i dzieciach......

pomodle sie dzis za was :)

Anonymous - 2014-09-05, 08:27

Tak staram się skupiac na sobie, wczoraj bylam na zakupach, dzisiaj myslę o kosmetyczce.
mąż tez mi zarzucał, ze nie dbałam o siebie, zero kosmetyczki, nowych ciuchów, hmm taka mało kobieca byłam:(
Wczoraj usłyszałam, że mam sobie zorganizować opieke na sobote do dzieci bo jego nie ma a ja wpracy caly dzień. Więc stwierdziłam, że postaram się nie odzywać tylko nie wiem co z tymi smsami kocham cię?. I coraz częściej myślę o wyzwniu 40 dni tylko czy to ma sens jak nie mieszkamy razem?
I tak powtarzając w myslach ta rozmowę po raz pierwszy nie upierał się przy rozwodzie, fakt zycie obok siebie nie brzmi szczególnie ale to chyba lepsze, niż chce rozwodu nie wiedzę innego wyjścia.

Anonymous - 2014-09-05, 08:41

Hej

jak wygląda Msza o uzdrowienie?

pa

Anonymous - 2014-09-05, 08:51

LJ napisał/a:
Tak staram się skupiac na sobie, wczoraj bylam na zakupach, dzisiaj myslę o kosmetyczce.
mąż tez mi zarzucał, ze nie dbałam o siebie, zero kosmetyczki, nowych ciuchów, hmm taka mało kobieca byłam:(


To dobrze, że robisz coś dla siebie. Powinnaś jednak wiedzieć, ze słowa skup sie na sobie, albo zadbaj o siebie, nie dotyczą tylko naszej zewnetrznosci, ale w dużej mierze ducha. I choć w wypadku kobiet dobry wyglad (zwłaszcza zauważony przez kogoś) dobrze wpływa na jej samopoczucie, to tak naprawdę nie starcza to na długo.
Więc ja zapropoonuję Ci ZAJMIJ SIE SOBA (uzdrów siebie, odkryj swoje piekno, swój obraz w oczach Boga i swoich, uniezależnij swoje szczeście od spojrzenia drugiego człowieka), moze w ten sposób

http://www.kryzys.org/vie...p=373490#373490

Anonymous - 2014-09-05, 13:33

staram się jak trwoga to do Boga, zaczęłam sie modlić, bardziej nad soba panować.

A teraz znowu problem, cały weekend w pracy, mąz o tym wiedzial od wtorku, a wczoraj mi zakomunikowal, że w sobotę go nie ma. Moja mama się wkurzyła, że znowu na ostatnią chwilę podrzuca dzieci, i że nawet się do niej nie odezwie i oczywiście co ona mu zrobiła?.
Mąz napisał do niej smsa, a ona mu odpisala że wyjeżdża i teraz mąż mi pisze, że kto się zajmie dziećmi. Chodzi o dzieci a on nawet nie zadzwoni.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group