To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak mam uratowąc małżeństwo jak mój mąz tego niechce

Anonymous - 2014-10-13, 09:53

Witam,
było cięzko, cały weekend był ciężki.... obojętność męża działa na mnie jak płachta na byka....
Wczoraj snowu przekreśliłam moje małżeństwo..... Mąż zabrał dzieci na plac zabaw mi zamykając drzwi przed nosem...... jak wocił to się zaczeło... do mnie pretensje ze dziecko ma biegunkę..
byłam w piątek u lekarza na kontroli wszystko było ok.... Potem starsza córka powiedziała mi,... że na placu zabaw była kolezanka taty..... jeździli na samochodzikach...
Pękło.... kłótnia..... mąż zaczął przygotowywać jedzenie według rad koleżanki... coka zaczeła mówić jaka ona fajna...że wie jak traktować męża,.... że jak jej nie polubię to ona odejdzie....
Znowu wyrzuciłam męża.... nie umiem nie potrafię zapanowac nad sobą....
próbowałam spokojnie o nią zapytać... powidzieć jak mogłeś znowu się z nią spotkać jak prosiłam.... ale on mnie zbywał, porposiłam o jedną odpwoiedź czy samotnie wychowuje dziecko ta koleżanka.... nic.... mur obojętności.... i ja szalejąca z bólu.... i jego słowa nas juz nie ma więc co Cię to obchodzi... nie będę z toba o tym rozmawiał.... nie twój interes gdzie zabieram dzieci....
Nic mi już nie pomoże...drugi raz zrobiłam to samo....

Anonymous - 2014-10-13, 11:19

Cytat:
Znowu wyrzuciłam męża.... nie umiem nie potrafię zapanowac nad sobą....


LJ, nie uczysz się na swoich błędach, wciąż je powtarzasz.

A co z panowaniem nad sobą, którego Ci ewidentnie brak i które przejawia się na różne sposoby?
Kłótnie z Twoim udziałem , Ty jak piszesz szalejąca z bólu itd.
A co z dziećmi?
Zastanawiasz się czasem jaką traumę im gotujesz swoim zachowaniem? To co robi mąż to jedna sprawa, ale Ty jesteś wciąż odpowiedzialna za swoją część, za swoją postawę, za swoje reakcje, za swoje emocje, za słowa które wypowiadasz, za gesty które pojawiają się przy okazji takich wzburzeń.

LJ, przykro mi to pisać, ale jestem pewna że taką postawą niczego nie osiągniesz, niczego pozytywnego.
Mało tego utwierdzisz swojego męża, że zrobił dobrze, dajesz mu atuty w rękę.
Każdy pobyt w domu będzie mu się źle kojarzył. I nie chodzi o to by mu stwarzać komfort przy jego całkowicie nieodpowiedzialnej postawie, ale by swoją postawą pokazać jemu/ innym a przede wszystkim SOBIE samej, że panujesz nad swoim życiem i że jesteś odpowiedzialną osobą. Histerie, kłótnie, brak zrównoważenia emocjonalnego przeczą temu.

Masz prawo oczekiwać od męża zmiany postawy, ale co zrobisz jeśli on się nie zmieni?
Zaczniesz walić głową w mur, wić się w konwulsjach, czy jak?
Idź do lekarza LJ, na początek poproś o coś wyciszającego, jakiś wspomagacz, byś miała czas się pozbierać. Ale tak czy owak pozostaje Ci przy tym moc pracy nad sobą - dla siebie i Waszych dzieci, wszak jesteś matką a to coś chyba znaczy, szczególnie gdy ojciec jawi się na razie jako osoba nieodpowiedzialna.

Anonymous - 2014-10-13, 16:28

LJ

No poległaś.
Ale wstań i idź dalej.
Jesteś w kiepskim stanie psychicznym. Idź jak najszybciej do psychiatry po leki. Niepokoję się o Ciebie.
Pamiętaj o jednym.
Masz dzieci, więc nie rób żadnych głupot. My matki, nie możemy sobie pozwolić na samobójstwa czy inne głupoty.
Pamiętaj, że dzieci na nas patrzą.
Mnie zależy na tym, aby dzieci nie znienawidziły ojca. Przez ostatni rok prezentowałam sobą kiepski widok. I moje dzieci na mnie taką patrzyły. Tego i mnie, i swojemu ojcu nigdy nie zapomną. :cry:
Ale stało się. Mój mąż wybrał wolność, a nie rodzinę. Tragedia - dla mnie i dla dzieci.
Jak to śpiewała Maryla Rodowicz "... on ma spokój, ja mam dzieci..."

I Ty także masz dzieci. Wypowiedzi Twojej córki są niepokojące. Ona powtarza to, co mówią dorośli.
Weź się zbierz do kupy. Jeszcze dzisiaj, czy na jutro zapisz się do psychiatry. Potem szybko do apteki, bo i tak dopiero za jakiś czas będą efekty.
Ja nie mam wyjścia, i Ty także nie masz wyjścia.
Trzeba się zebrać w sobie.

ODPUŚCIĆ

Dosyć żebrania, skomlenia, proszenia się o elementarną ludzką przyzwoitość. Walcz o swoją godność. Godność kobiety i matki. Pamiętaj, że Twoja córka uczy się od Ciebie.
Przytulam Cię mocno, mogłabyś być moją córką. Więc walcz, nawet ze sobą ... dla swojej córki. :-D

Anonymous - 2014-10-13, 22:56

kochana LJ tak mi przykro kiedy to czytam......calym serduchem jestem z Toba....
mysle ze na ten moment masz tylko albo az 3 rzeczy do zrobienia...

1 wizyta u specjalisty ktory pomoze Ci w pracy nad soba ( wszystko jedno psychiatra, psycholog, dobry kaplan - wazne zeby Ci pomogli)
2 Musisz zadbac o byt dzieci i swoj, o zapewnienie wam jakiejs stabilnosci (pamietaj ze corka powtarza to co uslyszy... pokaz jej ze kochasz ja najbardziej na swiecie ze mimo ze z tata nie wszystko gra to Ona i jej siostra sa dla Ciebie numerem 1!)
3. Msza o uzdrowienie, modlitwa wstawiennicza, wsparcie wspolnoty...... kolejnosc dowolna....

pamietaj najwazniejsze sa dzieci jestes za nie odpowiedzialna i dla nich musisz sie pozbierac...im szybciej to zrobisz tym lepiej....

Anonymous - 2014-10-14, 15:53

w modlitwie jestesmy z Toba.
Anonymous - 2014-10-14, 21:25

Odezwij się, bo się niepokoję.
Większość z nas robiła rzeczy, z których nie jest dumna. I ja, i Ty, i wielu innych.
Ale trzeba stale próbować na nowo.

Anonymous - 2014-10-14, 21:30

Cytat:
Większość z nas robiła rzeczy, z których nie jest dumna. I ja, i Ty, i wielu innych.


I ja też!
:-/

Anonymous - 2014-10-14, 22:11

Przyznanie sie do błędów jakue to trudne....ale to pierwszy krok do sukcesu.....ja tez mam na seoim koncie wiele i dumna nie jestem....ale kiedy juz to wiemy mozemy usunac belke z oka swego....Lj myslami jetem zToba kazdego dnia.....
Anonymous - 2014-10-14, 22:44

a cóż to za zbiorowe "mea culpa" :mrgreen:
Anonymous - 2014-10-14, 22:51

A Ty grzegorz nie dołączysz do tej zbiorówki?
Zachęcam- to b. oczyszczające.

Anonymous - 2014-10-15, 14:00

Dziękuję za wsparcie... czasami mam ochote powiedzieć ok weźmy ten rozwód....ale czy potem będzie lepiej i tak codziennie się będziemy widywać bo moja praca... i co to zmieni dalej będę cierpiała .....do psychiatry jestem umówiona,
chociaż nie wiem jak mogłam znowu to powiedzieć.... wiedząc jakie to spustoszenie zrobiło...
Jestem zmęczona...obojętnością męża, jego ciągłym wychodzeniem, ucinanie rozmowy nas juz dawno nie ma, dawno mnie straciłaś...nic nowego ale za każdym razem boli... wybieram się na msze po pracy i do spowiedzi... Nie pisze do niego....on wogóle się nie odzywa...
Staram się przygotować psychicznie na koniec małżeństwa.... raz powiedziałam, mąż mi mówił, że drugi raz też to powiem za miesiąc za dwa... i miał rację.....
A wczoraj jeszcze zapomniałam odmówić modlitwę dziękczynną nowenny i jestem zła na siebie, że usnęłam przy małej i obudziłam się o drugiej w nocy.... jak zbiera mi się na płacz to zaraz mówię Jezu Ty się tym zajmij...I myślę, że wczoraj zrozumiałam, że ja już nic nie zrobię bo jak mogę mówić kocham cię jak w niedzielę znowu wszystko rozwaliłam w drobny mak.... że to mnie przerosło, ze muszę się wyciszyć i zacząć słuchać Pana...i nie ciągnąć w swoją stronę tylko pójść za Nim....
chociaz coraz częściej się zastanawiam, ze może Pan nie chce uratować mojego małżeństwa, może uratowanie mojego małżeństwa nie jest Jego wolą....

Anonymous - 2014-10-15, 15:03

Lj Pan malzonkow widzi zawsze razem ale czy uratuje twoje malzenstwo nie wiem. ...pamietaj tylko zePan chce dka nas dobrze....sluchaj Go i daj sie prowadzic choc to nie jest latwe....beda dni zwatpienia pelne walki....ale bedzie tez moc i sila pochodzace od Pana....ja teraz tez zaluczylam upadek co pewnie daje sie wyczuc w moim wpisie...ale juz sue zbieram wbrew temu co pisalam kilka godzin temu. ....jak masz dola przeczytaj cytat ktory masz w sms....
Anonymous - 2014-10-15, 15:46

Dziękuję cały czas sobie powtarzam ten cytat, właśnie zaczęłam 12 kroków, tzn. się przedstawiłam na razie ależ mam energię i teraz na tym się skupiam.... nie będę nękać swoją osobą męża.... dam mu odetchnąć po niedzieli... ale na rozwód się nie zgadzam i koniec... no bo nie i już.....
Anonymous - 2014-10-15, 16:05

LJ napisał/a:
no bo nie i już.....


Nie, bo nie? To chyba ciut za mały argument...
Poszukaj głębiej.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group