To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak mam uratowąc małżeństwo jak mój mąz tego niechce

Anonymous - 2014-08-27, 07:31
Temat postu: Jak mam uratowąc małżeństwo jak mój mąz tego niechce
Witam, Pisze poraz pierwszy bo juz mi brak nadziei. 30 sierpnia bede 6 lat po ślubie, mam dwie corki 1,5 roku i 4 lata, i zniszczyłam swoje małzeństwo. w lutym podczas kłótni wyrzucilam meża z domu, doszło do rękoczynów, nie pamietam o co była kłótnia, poniosła mnie złość i emocje. Jak zawsze. Przeszkadzały mi wlasciwie drobiazgi, praca meza, jego dzwoniacy sluzbowy telefon, brak czasu dla rodziny, jego zmeczenie, leżenie przed telewizorem, niechec wyjścia gdziekoliwek, nic mu nie mozna bylo powiedziec. Teraz maż nie mieszka z nami. Blagania, prosby, placze nie pomogly. Ja wracalam z pracy on wychodził aż wkońcu się załamałam powiedzialam o wszystkim moim rodzicom, po jkaims czasie jego rodzinie. Moj mąz swojej mamie powiedizalm ze jest pomiatany, przez mojego tatę. Z moim tata wyjaśnilam, sytuację wiem, że jest on wybuchowy i nieraz powedziąl mojemu mezowi kilka przykrych słów. moj tata jest gotów przeprosic mojego meza ale on tego niechce.
Od czwartku mój mąz spal w domu, weekend spedzzilismy razem, w poniedziałek wyszedl do pracy, nie odzywal ssię jak mu napisalam smsa kiedy wroci to mi odpisal ze nie wie czy bedzie, odisalam ze czekamy. nie odezwal się, We wtorek rownież nie odpisał na smsa, wrocił po 17 i powiedizął że chce rozwodu, ze nie potrafi zapomnieć, że za duzo słów zostalo powiedzianych, ze to nim jest problem, że myślał, przez weekend że da radę a w poniedzialek jednak stwierdzil ze nie da rady. Proszę co ja mam robić, jak sprawić zeby dal mi szansę , nie zmienię przeszlości, ae chcę ja naprawić. chodzę do pschologa, wydaje mi się, ze lepiej paanuje nad emocjami ale moj mąz niechce, i to mnie przeraża. Co mam robić, modlę sie o uzdrowienie malżeństwa ale nie mam juz siły,

Anonymous - 2014-08-27, 09:41

Proszę niech ktoś mi doradzi, wiem że zepsułam małżenswona wlasne zyczenie, że musze wypić to piwo, którego nawazyłam, ale mam nadal nadzieję, że stanie się cud. Tylko jego smsy chcę rozwodu i koniec kropka, że na zawsze go straciłam mnie niszczą.
Dzisiaj ma złozyc pozew, a ja caly czas placzę a moje córki nie wiedza co sie dzieje.
nie wiem czy do niego pisac przekonywac go, czy wogóle sie nie odzywać. Proszę doradźcie bo ja sie boję, ze tylko pogorsze sytuacje jak bede sie odzywała albo jak nie bede sie odzywała. Co robić, czy to sie jeszcze da posklejac?

Anonymous - 2014-08-27, 11:42

LJ
Czytam pierwszy post i widzę swoja sytuację. Mąż czuł sie niedocenianiany w małżeństwie, nierozumiany, z Twojej strony pretensje wieczne...miałam to samo w domu, w końcu stracił nadzieje i bach...zdrada. Nie każdy zdradzi, ale odsunął się, bo stracił nadzieję. Jeśli chcesz w jakikolwiek sposób przedrzeć się przez mur beznadziei w jego sercu musisz mu tą nadzieję wrócić...a to może potrwać...ja zaczęłam od zrozumienia, jaką byłam niedobrą żoną, jak go nie doceniałam, ciągle krytykowałam...wyznałam swoje winy, okazałam skruchę, zaczęłam pytać, co ja mogłabym zrobić, aby był ze mną bardziej szczęśliwy...i udało się...ale wszystko zależy od tego jak bardzo jest oddalony, czasem trzeba dłużej, mocniej, i może sie nie udać...przeczytaj wątek Rozmyte Serce, chłopak robi, co trzeba, najważniejsze nie trac nadzei. Musisz mieć ją teraz za dwoje. Przyjdzie czas na naprawę relacji, wyjaśnicie wzajemne żale, ale teraz zanim ruszycie w podróż razem, on musi wsiąść na pokład. Może list? Może propozycja spotkania ostatniej szansy? Nie łam sie pozwami, to nie ważne, żaden sąd nie kończy małżeństwa na prawdę, bo to Bóg je złącza...
W ten trudny czas oddaj troski Bogu, szukaj pocieszenia i napełniaj serce siłą i nadzieją...będą Ci teraz bardzo potrzebne.

Anonymous - 2014-08-27, 20:31

Dziękuję za odpowiedź, list próbowałam, przyznalam sie do popelnionych błedów, pytaalm co moge zmienić, naprawić ale jego wieczna odpowiedź ty juz nic nie musisz, ty ju nic nie możesz. Odpowiadam ale ja chcę. Własnie teraz dostalam smsa, ze ja i moj ojciec pokazalismy swoje a teraz on pokaże na koniec i tyle.
Moj mąz ma duzo zalu do mojego taty, fakt tata ma trudny chcraker, wybuchowy i napewno nie raz sprawił przykrość mojemu mezowi, ja też niestety nie reagowałam na jego wtrącanie sie w nasze zycie tak jak powinnam, ale wyjasniłam to i chce zacząć na nowo.
Ale nie mogę tego muru przebić, mąż caly czas coś dusi w sobie ale niechce powiedziec co. mowi tylko, że jak mi powie to więcej nie wróci. Co robić, jak żyć kiedy nie jestem wstanie sie pozbierać. Jak dalej postępować nie odzywac się do niego czekac na jego smsa, czy nada prosić. nie wiem jak moglam dopuścić do tego, że moje małżenstwo tak sie rozpadło

Anonymous - 2014-08-27, 20:53

Wybacz LJ, za takie pytanie...
Może to przewrażliwienie, ale jesteś pewna, że nie ma tam kogoś trzeciego?

Anonymous - 2014-08-28, 11:25

Dziekuję, że sie do mnie odzywasz. Jakieś dwa miesiace temu jak wychodzil jak go błagałam powiedział mi w drzwiach, ze jest inna, że ta kobieta pokazała mu jak powinno traktować sie faceta. Wstyd przyznac kiedys dorwaalm jego telefon sluzbowy i przeczytalam kilka smsów o treści mniej więcej dlaczego juz do mnie nie piszesz rano i wieczorem. W samochodzie znalazalm prezerwatywy ale jak zapytalam to mi powiedzial, ze co znalazlaś zamkniete opakowanie. Wiem, może jestem naiwna, ale wierze, zze mnie nie zdradził, ktos sie pojawil napewno ale nie jest to chyba jeszcze zdrada fizyczna.
Teraz cala prawda o mnie, żebys miaal jasny obraz sytuacji. jestem wredna, wybuchowa, w kłótniach wyzywałam mojego męża od ............... , wyrzucilam męża z domu, kilka razy go uderzyłam w czasie wszystkich kłótni, w zlości powiedziąlm ze małżeństwo jest błędem porażką mojego zzycia, że bylam głupia za niego wychodząć, wręcz .............
To dzisaij uslyszałam, że to w nim wszystko wśrodku siedzi i niechce wyjść. Że te moja słowa, są ważniejsze niż dzieci. A teraz reszta, żal do mojego taty, mąż mi dzisiej powiedzial,że moj tata nie dosłownie ale nazwał go ......, że ma sie odlączyc od swojej rodziny ........., że jego rodzina nic nam nie pomogła, że wszytsko czego sie dotkneli jest spieprzone, że zrobili nam tylko huśtawkę. I ja dołożylam do tego, że wgo wyrzucilam z domu. Zatkało mnie, przeprosiłam i jak wychodził to powiedzialam, że go kocham to wrocił i mi powiedzial, że mnie nie kocha i chce rozwodu.
Co dalej czy to jest do uratowania, czy tyle krzywd mozna wybaczyć?
Probowałam rozmawiać, ale szlak mnie trafiał ale panowałam w 80% nad soba jak mowił mi z usmiechem na twarzy, że on zdania nie zmieni, że chce rozwodu, że on niechce,
Łudze się nadal, że jednak mozna to uratować w sobotę mamy rocznicę slubu. ale jak nie pogorszyc sytuacji, co teraz robić, otworzyl sie wkońcu ale jak dalej to ratować, czy sie da.
Mąż nie wierzy że potrafie sie zzmienić nie jest w stanie mi zaufać, mur którym sie otoczył jest nieprzejednany. Teraz poszedl do pracy i nie weim kiedy znowu go zobaczę, nie weim czy sie do niego odezwać, czy pozwolic opaść emocjom. Co robić, żeby to uratować. Mąż nie widzi, żadnych dobrych, p ozytywnych wspomnień tylko to co złe. Pomocy, tyle dobrego, ze dzisiaj nie płaczę.

Anonymous - 2014-08-28, 11:46

LJ, rozumiem Twoje emocje, ale jest to forum katolickie i zgodnie z jego regulaminem nie używamy na nim słów wulgarnych, nawet częściowo wykropkowanych. W związku z tym pozwoliłem sobie w Twoim poście wykropkować kilka z nich.
Proszę Cię na przyszłość, abyś nie używała na forum takich słów (nawet jeśli to tylko cytowanie czyichś słów).

Anonymous - 2014-08-28, 11:51

Ah Lj, to jest ogromny problem. Ja mam z zona podobny problem, ze w klotni padly zle slowa, do czynow nie doszlo, ale slowa zle padly.

Wiem tyle, ze teraz moja zona nie jest tylko za wysokiem, grubym murem, ale przed nim jest jeszcze ogromna przepasc, ktora razem kopalismy.

Na sile sie niczego nie zmieni. Czasami wszystkie uczynki nawet te dobre, potrafia byc odebrane pod wplywem tego, co sie stalo, za zlo. Tak jest u mnie, takze ostroznie obchodz sie teraz z mezem. Nie prowokuj zadnych rozmow, gdyz nie teraz czas na to, jezeli chcesz mowic, to mow o tym, co Ty zrobilas zle, a nie mow mu, co on zrobil zle. To nigdy nie bedzie funkcjonowalo.

Zadbaj teraz przede wszystkim o siebie i postaraj sie przepracowac i dostrzec to, co Ciebie posunelo do tak dalekich krokow i do takiego traktowania mezem. Meza nie zmienisz, jedynie mozesz zmienic siebie. Znajdz najpierw u siebie to, co przeszkadzalo Ci kochac tak szczerze, prawdziwie i dojrzale. Ja mojej zonie powiedzialem, ze kocham ja mimo tego kryzysu, mimo tego, jak jest, mimo tego ze odtraca, bo nie bede tego nigdy zalowal. Ale nie blagam o milosc, tylko staram sie kroczyc tak, ze probuje moje bledy z przeszlosci naprawic, albo pokazac, ze moge je naprawic.

Zrob porzadny rachunek sumienia, najlepiej znalezc przyklady od spowiedzi generalnej, to wtedy otworzy sie przed Toba inny swiat, i zrozumiesz, co bylo zle... Tak, ze mna bylo, dopiero taki skrupulatny rachunek sumienia, ktory robilem pare dni przed spowiedzia, otworzyl mi oczy, jak wiele zlego czynilem.

Posluchaj moze rekolekcji Ojca Szustaka "Milosc, szmaragd i krokodyl - czyli o milosci na opak".

Anonymous - 2014-08-28, 14:00

Witaj LJ masz sytuacje podobną do mnie, też wiele dałabym żeby dostać jedną szanse zeby wszystko naprawić, ale napotykam zdecydowany mur, który zbudował mój mąż. chociaż Mieszkamy dalej razem(widujemy się tylko wieczorem bo on ucieka w prace), nie mogę zbudować z nim żadnego porozumienia. Ilekroć wydaje mi sie że już jest lepiej , zaczynamy rozmawiać, to on w ostrych słowach sprowadza mnie na ziemie i mówi że nie da się niczego uratować i ze miałam szanse wcześniej. Staram się wyciszyć i pracowac nad sobą zmienić się bo ponoć czyny bardziej mówią o nas niż słowa, juz nie narzekam i nie zrzędze jak nie posprząta po sobie to ja też nie sprzątam. Czasem wydaje się że jest lepiej. Wczorajmznów był zły dzień kłotnia
Anonymous - 2014-08-28, 19:20

Twardy, dziękuję napewno się poprawię, te moje emocje wkońcu wszystko zniszczą.
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, RS zaczęłam czytac Twoj wątek i myslę, że to co ja nawywyjałam to dopiero katastrofa. Chodze do psychologa, staram sie robić małe kroczki do przodu w celu naprawy, mąż mi zarzucił, ze nie robiłam sniadań, że nie zawsze mial wyprasowana koszulę, że po urodzeniu pierwszej córki o nim zapomniałam. Zjednej strony jak popatrze wstecz jest duzo rzeczy, które moglam zrobić inaczej, lepiej. Ale z drugiej stronu jak mieliśmy male dziecko, budowę moj mąż studjowal zaocznie kazdy weekend jeżdził do innego miasta, potem poszedł na magisterkę, kolejne weekendy sama z dzieckiem albo w pracy. Prace magisterską ja mu napisałam, ja zbieralam materialy bo o n wogóle niechcial sie bronić i odwlekał to ponad rok. A teraz słyszę, ze przy tej pracy mialam pretnesje, ze on jej nie pisze, nie pamietam ale nie przypominam sobie zadnej klótni o to, może mu powiedzialam, ze po co szedł dalej jak niechce sie obronic i tak to zostawic. W kłótni która przelała czarę goryczy, i w męzu pękło on smiał mi się w twarz, jak mówiłam mu, ze musi więcej poświecać czasu rodzinie, że ja sama wiecznie z dziecmi, że on albo słuzbowy telefon albo laptop przy obiedzie albo spi przed telewizorem. Wiem, ze to malo istotne rzeczy, ale brakowalo mi tez czułoci ze strony meża, mówilam mu o tym wielokrotnie. Wlaściwie to od dawna żylismy obok siebie, ja ze swoimi oczekiwaniami nie dając nic wzamian. On jak teraz przyznal słuchając jednym uchem wypuszczając drugim. gdzies po drodze się pogubiliśmy tylko jak teraz zacząć od nowa.
Mam narazie taki plan: Postnowiłam mu pisać smsa, maximum dwa dziennie, ze go kocham i w poludnie co słychać. Kiedyś mi zarzucił, ze jak bylam w domu w ciąży to wogole się do niego nie odzywałam. Tylko musze wytrwać żeby to były tylko dwa dziennie. I pomyślałam jeszcze, RS że male karteczki miłego dnia, kocham cie, calusy od córek, podrzucic do jego auta, kieszeni. I na rcznice slubu chcialam mu kupic zlota rybkę, kiedyś mu taka podarowalam w narzeczeństwie. Śniadania zaczęłam robić, jadł jak był w domu i czasami nocowal ale od dzisiaj znowu jest nie jestem głodny, nie musisz, prasowac nie mam czego. Spowiedź przedemną, rachunek sumienia w toku dużo się nazbierało ale takich drobiazgów,ktore urosly. I tak muszę pamiętać ja a nie ty tak to zrobiłes:) Jak myślicie dobry plan, bardzo dziekuję za wsparcie, ciężko mi bo mam dwie córeczki a własciwie zostalam sama chociaż każdy mial tak bardzo pomagać a teraz slysze zostaw go i już dasz sobie radę sama ale ja go kocham i wiem, ze zniszczyłam wspaniałego czlowieka

Anonymous - 2014-08-28, 19:31

A tak mi przyszło do glowy, że jak mój mąż niechce, nie może nie potrafi zapomniec to mam odpuścić?. Staram się jakoś trzymać ale przeraża mnie wizje, że zostanę sama z dziećmii, samotne wieczory, noce, że juz wogóle go nie ma z nami ... w weekend odżyłam, cały czas chodziłam i sie modliłam a dzisiaj uslyszalam, że w sobote przy rabaniu drzewa musial sporo wypić żeby z nami wytrzymac a niedzielę przespał bo nie dawal rady. I w poniedziałek stwerdził, ze nie da rady dlatego nie wrocił i się wogóle nie odzywał. Ale meble dla córki kupilismy, w niedzielę wieczorem kolację zjedismy, smialiśmy się a w poniedziałek bach koniec. A od dzisiaj nie może znowu na mnie patrzeć, ze dzieci tak ale ty nie. A jak mi się nie podoba to on dzieci może zabrać. Może faktycznie się łudzę już sama nie wiem,
Anonymous - 2014-08-28, 21:00

Witaj
Bardzo mi przykro, że Cię taka sytuacja spotyka. Po przeczytaniu Twoich postów wyraźnie widzę jak bardzo chcesz przejąć wyłączną winę za sytuację zaistniałą w Twoim małżeństwie. To dobrze, że zdajesz sobie sprawę ze swoich błędów i chcesz się zmieniać/pracować nad sobą , relacją małżeńską. Niepokoi mnie natomiast próba bagatelizowania zachowań męża.
JM napisała:
Cytat:
"Jak zawsze. Przeszkadzały mi wlasciwie drobiazgi, praca meza, jego dzwoniacy sluzbowy telefon, brak czasu dla rodziny, jego zmeczenie, leżenie przed telewizorem, niechec wyjścia gdziekoliwek, nic mu nie mozna bylo powiedziec".

W następnym poście piszesz o Jego ciągłym przesiadywaniu z laptopem i telefonem. Wybacz, to tylko moje odczucia z Twoich wpisów, ale czy mąż przypadkiem nie próbuje 'zwalić' całkiem winę na Ciebie za kryzys w małżeństwie?, czy ta sytuacja nie ma drugiego dna w postaci jakiegoś głębszego problemu męża i/lub innej/innych znajomości internetowych/w realu?
W moim małżeństwie przypominam sobie podobne sytuacje, jak Ty opisujesz (zarówno z męża , jak i mojej strony) zanim poznałam prawdę, mój mąż często mnie obwiniał a ja to kupowałam nie wiedząc o jego podwójnym życiu. Czułam, że coś jest nie tak, próbowałam rozmawiać ale wymigiwał się, był nieobecny myślami itp. Nadmiar obowiązków, problemów, brak wsparcia ze strony męża, powodowały moją narastającą złość, frustrację. Dlatego też były z mojej strony wybuchy emocji, pretensje kierowane do męża. Okazało się, że mąż nie mógł być czynnie obecny w relacji ze mną, bo miał inne 'priorytety', które za wszelką cenę pragnął ukryć przed otoczeniem.
Mnie pomogła/pomaga modlitwa o poznanie prawdy o moim małżeństwie, o otwarcie oczu. Ważne jest, aby wiedzieć co było/jest moją odpowiedzialnością a co innych osób i zająć się swoją stroną 'podwórka'

Anonymous - 2014-08-28, 23:47

LJ
Powinnaś mieć więcej szacunku dla siebie !!!
Maż mówi Ci, że nie może na Ciebie patrzeć, a ty mu będziesz podrzucać do kieszeni miłosne karteczki?
Dowiedz się czy Wasz kryzys dotyczy tylko Waszych relacji, czy tez jest ktoś 3ci.
Nie bierz 100% winy na siebie.

ps. Nie wierz w naiwne kłamstwa.
Jak facet nosi prezerwatywy przy sobie to nie po to aby z nich robić baloniki.

Anonymous - 2014-08-29, 04:52

Anita, w tym właśnie rzecz, że moj mąż niby twierdzi, że to tez jego wina ale na tym sie kończy. Internet odpada i tego typu znajomości. Ale jego praca ajęla duza część w naszej rodzinie taki 5 pelnoprawny członek rodziny. I ja też nieraz sie zastanawiam, czy chcę żeby tak to wygladało ale ja chcę zmian z mojej i jego strony. Nad soba mogę pracować ale on nad soba niechce.
Zastanawiam się czy jest wogóle jeszcze sens jak on patrząc na dzieci z usmiechem mówi, ze tak słowa, które wypowiedziałam w gniewie sa ważniejsze od dzieci. Wczoraj wogle już się nie odezwał i tera zastanawiam się czy wogole się dzisiaj, jutro w niedzieę odezwie. A ja czekam, rozumiem, ze jest glęboko zraniony. ale czasami się złoszcze, ze jest uparty jak osioł, jak możnarozmawiać o rozwodzie goląc się, czy myjąc szybę w aucie a ja jestem tak zdesperowana, ze się na to godzę. Mąż wlaściwie zarzuca mi tylko słowa wyrzucone w kłótni, wyciągnięte z kontekstu całego zajścia, wiem że to mocne słowa, ktore nie powinny nigdy paść, ale nieraz mąz mnie podkręca, rowwokuje w kłotniach bo on zachowuje stoicki spokoj a ja pękam. To mnie nie usprawiedliwia ale czy to może byc powod do rozwodu. Moj tata, już to załatwiłam, żadnych wspolnych odwiedzin, on tez nie bedzie do nas przyjezdżał, dzieci sama moge do nich zawozić a moj mąż niechcę tak. No ta jak chcesz, ja juz nic niechcę. Na wszystko jest odpwoiedź, 33 letniego ojca dwójki dzieci no bo nie, bo jestem uparty jak osioł, bo ja zdania nie zmienię, tylko ja mogę zdanie zienić, no i ale ja chće rozwodu i koniec. Wczooraj chciałam to ratoawać a dzsiaj zastanawiam się, ćzy nie napisać mu suchych faktów, że jestem w stanie zrezygnować z pracy bo godzine mojej pracy nie pozwalaja mi odbierać dzieci i jestem od niego uzależniona,dzisiaj piatek w poniedziałek nowy żlobek, przedszkole a ja nie wiem co z odbieraniem dzieci a mam druga zmianę, że jeżei jest tak zdecydwany na rozwod to teraz niech on poniesie tego konsekwenccje i dzieci będzie widywał raz w tygodniu i to nie będzie wyglądalo tak, ze on leży przed tv i drzemie a one są zostawione same sobie, że chcę żeby dorzucał się do rachunków połowę, placił za żłobek, przedszkole, odladał na rachunek oszczędnościowy 200zł na przyszlości dzieci, bo teraz nie wiem jak to będzie koro jego dzieci są mniej ważne niż słowa, a co będzie w przyszlości jak założy nowa rodzinę. Boję się nie wiem co robić, i przeraża mnie to, że on mnie nie kocha, niechce miec ze mna nic wspólnego, ale jak mamy sie wspolnie opiekować dziećmi jakie one będa miały dziecińswo a moj mąż mi odpowiada, a myślałaś otym jak mnie wyrzucałaś.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group