To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Kolejny kryzys

Anonymous - 2014-08-22, 20:58
Temat postu: Kolejny kryzys
Witam
Jestem na forum od dawna, choć nigdy jeszcze nie pisałem o naszych kłopotach.
Zanim opowiem o kryzysie chciałbym Wam podziękować za to, że dotrwałem wierny przysiędze tak długo i nie zamierzam się z niej wycofać.
Nasze małżeństwo to cyklicznie powtarzające się kryzysy. Obrażanie się z błachego powodu, brak komunikacji wzajemnego zrozumienia, ciche dni. Żona od lat leczona jest hormonami. Rok temu w trakcie wieczornej modlitwy zaczęła chodzić mi po głowie myśl :"poczytaj ulotkę", przeczytałem o działaniach ubocznych i tyle . Nasze relacje poprawiły się przestałem o tym myśleć. W kwietniu nagle nowy kryzys. Żona od tego czasu nie rozmawia ze mną w ogóle. Gdzieś od ludzi dowiedziałem się, że to już koniec nie ma o czy rozmawiać rozwód. Wróciła ta myśl: "poczytaj ulotkę". Po tej lekturze zacząłem zgłębiać temat w necie u znajomych lekarzy i jestem przekonany źródłem naszego kryzysu jest antykoncepcja hormonalna.
Proszę Was o modlitwę za nasze małżeństwo dziękując za to co do tej pory otrzymałem od wielu piszących na tym forum. Pomogło mi to wytrwać do tej pory.

Anonymous - 2014-08-22, 22:48

wojtekr, wspomę w modlitwie
Anonymous - 2014-08-23, 08:18

Wojtek spróbuj odmówić Nowennę Pompejańską
będą się działy cuda :-)

Anonymous - 2014-08-23, 12:43

wojtekr napisał/a:
Zanim opowiem o kryzysie chciałbym Wam podziękować za to, że dotrwałem wierny przysiędze tak długo i nie zamierzam się z niej wycofać.


sobie dziękuj,bo to Twoja decyzja i Twoja droga.

nie da się ukryć,że antykoncepcja hormonalna wpływa na organizm kobiety,nie tylko ten fizyczny,ale i psychiczny....może spróbuj ją namówić do przerwania zażywania tych leków?po co Wam to?

oboje macie moją modlitwę...pozdrawiam,Szymon

Anonymous - 2014-08-23, 17:07

Dziękuje za modlitwę, postaram się odmówić Nowennę.
krasnobar,
Problem jest taki, że pigułki żona bierze z powodu przewlekłej choroby. prawda jest też taka że jej nie leczy a hamuje jedynie postęp. Wszelkie próby rozmowy kończą się słowami :" daj mi spokój" i to cała rozmowa. Obserwuje szereg działań ubocznych tej terapii rozmawiałem o tym z rodziną żony ale to w zasadzie do nich też nie przemawia że tak jest. Nie mam już pomysłu w jaki sposób do żony dotrzeć. Zostaje tylko czekać na tragedię, albo wyjaśnić to w czasie sprawy rozwodowej jeśli taka będzie.

Anonymous - 2014-08-23, 18:09

Wojtku, a próbowałeś napisać do żony, jeśli rozmawiać nie chce? Napisać o tym, co Cię niepokoi, czego pragniesz dla Was, nie dla siebie, dlaczego kochasz swoją żonę, bo może ona o tym już zapomniała? O tym co Was połączyło, i o tym co teraz Was dzieli. I zapytać o jej zdanie. Jak ona to widzi, czego ona oczekuje?
Wiesz, kiedy rozmowy u nas nie przynosiły skutku, przez jakiś czas pisałam do męża SMSy. Przestałam, bo nie widziałam skutków, a potem, wiele miesięcy później, powiedział że czytał je zawsze uważnie i większy miały na niego wpływ niż rozmowy które zawsze kończyły się tak samo....
Pozdrawiam i wspomnę w modlitwie.

Anonymous - 2014-08-28, 20:31

aatka,
O tym co mnie niepokoi mówiłem wiele razy, sądzę że żona ma tego świadomość. Winien jestem opisać sytuację dokładniej. Wydaje mi się, że żona bardziej od naszej rodziny woli koleżanki może kolegów nie wiem. Od dawna były imprezy integracyjne w pracy całonocne wyjścia. Mówiłem, że to mnie rani i tak zaufania nie zbudujemy. Chodziło tylko o to że jako mąż to powinienem chyba wiedzieć gdzie jest i z kim. Tylko tyle, w odpowiedzi dostawałem "ograniczasz mi wolność". Kolejny problem to brak komunikacji między nami. Nie umieliśmy rozmawiać na tematy dotyczące naszej rodziny. Jakiekolwiek uwagi z mojej strony kończyły się fochem. Na ty moje próby rozmowy się kończyły. Z biegiem czasu mocno ważyłem słowa a i tak nie byłem pewien reakcji żony. Wspomnę tylko, że od lat zajmuje się uczciwie dziećmi: wiozę do przedszkola do szkoły do lekarza gotuje obiady jestem w domu( oczywiście pracuje też nie jestem pasożytem)
, żona robi karierę. Nie mam pojęcia co robić dalej i nic mi się już nie chce.
Wspominam wszystkich w moich modlitwach

Anonymous - 2014-08-28, 22:03

wojtekr napisał/a:
w odpowiedzi dostawałem "ograniczasz mi wolność".

No cóż Wojtekr..........przychodzi taka chwila gdy dociera druga młodość i reszta mało się liczy.
Zapewne nie jesteś sam z tymi problemami.
Wiesz ostatnio usłyszałem bardzo mądre słowa:
problem w małżeństwie powstaje gdy do niego jeden ze współmałżonków wchodzi z dwoma światami
1.ten jaki wynika z małżeństwa i obowiązku
2.ten jaki siedzi w duszy jako niespełniony i marzenie.
A problem zaczyna się gdy ten pierwszy zaczyna dusić i człowiek tęskni do drugiego.
Szuka powodów by to zmienić, szuka wytłumaczenie by się utwierdzić.
I dopada go taki dzień gdy wszystko kładzie na jedną szalę.
Potem zazwyczaj już z górki-bo to nowe za jakim się tęskniło jawi się cudem i kolorowym światem, światem jaki z dnia na dzień jest coraz fajniejszy.
Kto opuści samodzielnie to co daje mu szczęście i radość?

Nie gniewaj się Wojtku ale mi się widzi że tylko wegetowaliście-a czas pracował zamiast na korzyć związku- zupełnie odwrotnie.

Rozumiem cię bo sam powoli stawałem wobec takiego problemu, powoli nasze się waliło-a drugie budowało.
Dziś jest to drugie-a mnie najzwyczajniej od niego wara.
wojtekr napisał/a:
Nie mam pojęcia co robić dalej i nic mi się już nie chce


Ze mną jest znacznie gorzej bo powoli odczuwam to że już mi nie zależy, że nie czuje już w sercu zapału do miłości.
Coś mnie jeszcze trzyma-
ale sam nie wiem co???
Sa takie małe zrywy-modlitwa,jakis tekst,kogos słowa-ale w ciągu dnia w ciszy znów wszystko gasnie i w sercu powstaje pustka.
Obawiam się że wszystko zgaśnie ,wypalę się i nic mnie już nie podniesie do działań.
Denerwują mnie piosenki o miłości ,o powrotach.
Prosiłem wiele razy żonę-zabijasz wszystko we mnie,nadejdzie dzień gdy zniszczysz do cna i nie da rady nic we mnie zbudować.
Nie słuchała bo na razie jest we własnym świecie i własnym szczęściu i oby jej się nie zawaliło to co jest teraz piękne
Zatem co tu Wojku poradzić???
Do póki jeszcze czujesz zryw,do póki dasz rade kochać -działaj.
A może Bóg da rade obudzić zone zanim się wypalisz do cna

pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-29, 01:05

Panowie, byłam o krok od tego o czym piszecie. Czułam jak dzień za dniem, godzina za godziną, obojętność męża (a początkowo otwarta wrogość - bo przecież niee pozwalam mu odejść i być szczęśliwym w nowym kolorowym świecie) zabija mnie na raty. Jakbym była przezroczysta. Świadomość że sama sobie na to zapracowałam trochę pomagała, ale nie wszystko usprawiedliwiała. To, ze się podnoszę traktuję w kategoriach cudu.
Ale, panowie, to WY teraz reprezentujecie człowieczeństwo w Waszych rodzinach. To Wy możecie sobie patrzeć w oczy w lustrze, to Wy nie straciliście godności. Ja wiem, że uderzam w wysokie tony, ale zobaczcie co się dzieje dookoła. Przerażające jest to tempo i bezwzględność z jaką ludzie się nawzajem niszczą i marnują szansę na szczęśliwe, dobre i godne życie. Ile nowych wpisów, ile wejść na nasze forum, nie bardzo przecież popularne w naszym coraz bardziej oddalonym od Boga i priorytetów społeczeństwie. Może spróbujcie zbudować na tym swoją siłę. Bo silni być musicie, dla dzieci przede wszystkim.
Czerpanie satysfakcji z tego że się jest w porządku wobec Boga i ludzi, czyli wąska i trudna ścieżka, nie zastąpi wszystkiego czego oczekujemy od życia, ale czy szeroka droga naprawdę zapewnia pełnię szczęścia?
Pozdrawiam Was serdecznie i dużo wytrwałości życzę. Wierzę mocno że Boży plan dla Was ma zaskakująco szczęśliwe zakończenie.
I o to się pomodlę :-)

Anonymous - 2014-08-30, 21:43

DHL1
Wydaje się że pierwsza młodość jeszcze się nie skończyła
aatka,
Spojrzenie w lustro, dobre dzięki budujące to jest dziękuję .
Pamiętam o Was w modlitwie.
Wojtek

Anonymous - 2014-08-30, 23:45

Wojtku,
Jest taka mądra książka, Granice w relacjach małżeńskich. Byłam w podobnej sytuacji, w domu z dziećmi, gdy mąż zajęty karierą, realizacją marzeń...ta książka otwiera w głowie taki zawór, który zawsze powinien być otwarty...a nie jest...warto ją przeczytać.

Anonymous - 2014-08-31, 00:03

wojtekr napisał/a:
Po tej lekturze zacząłem zgłębiać temat w necie u znajomych lekarzy i jestem przekonany źródłem naszego kryzysu jest antykoncepcja hormonalna.

Absolutnie się z tym zgadzam. U mnie też tabletki zrobiły swoje. Zachowywałam się jak nienormalna, o byle co awantury. Teraz żałuję, że brałam tabletki tyle lat. Roztyłam sie jak wieloryb, miałam straszne wahania nastrojów i minęło 2 lata od odstawienia tabletek, a pomimo prób podejmowanych w tamtym roku nie byłam w stanie zajśc w ciąże. W sumie na dobrze to wyszło, bo po chwilowej poprawie wkopalimy się z mężem w kolejny kryzys i drugie maleństwo tylko by cierpiało, ale sama z własnego doswiadczenia wiem, że tabletki anty to zło wcielone.

Anonymous - 2014-09-02, 21:03

DHL1,
Wiesz ostatnio usłyszałem bardzo mądre słowa:

problem w małżeństwie powstaje gdy do niego jeden ze współmałżonków wchodzi z dwoma światami

1.ten jaki wynika z małżeństwa i obowiązku

2.ten jaki siedzi w duszy jako niespełniony i marzenie.

A problem zaczyna się gdy ten pierwszy zaczyna dusić i człowiek tęskni do drugiego.

Szuka powodów by to zmienić, szuka wytłumaczenie by się utwierdzić.

I dopada go taki dzień gdy wszystko kładzie na jedną szalę.[/quote]
A co się stanie gdy ten drugi świat się skończy. Czy nie będzie za późno?
MonikaMaria3,
Możesz powiedzieć kiedy zorientowałaś się, że pigułki to nic dobrego? Że Ciebie niszczą. Moje uwagi wynikające z obserwacji wzbudzały negatywne reakcje. Uznany zostałem za psychola.

Anonymous - 2014-09-02, 21:19

Wojtek
Napisałeś, że żona bierze pigułki (hormony) w związku z chorobą, czyli jako lekarstwo.
Po co zatem analizujesz czy powinna czy nie powinną je brać?
Chcesz aby przestała się leczyć?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group