To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Trwanie małżeństwa po rozwodzie - jak?

Anonymous - 2014-08-18, 14:11
Temat postu: Trwanie małżeństwa po rozwodzie - jak?
Jestem po rozwodzie 2 lata i żyję sama. Przystępuje do spowiedzi i Komunii św. bo mam do tego pełne prawo. Jest mi jednak coraz trudniej żyć samotnie, mam silne stany depresyjne i myśli samobójcze. Ostatnio rozmawiałam z pewnym księdzem i żaliłam się na swój los, że chciałabym mieć drugiego męża i że jest mi strasznie ciężko. On mi powiedział, że moje małżeństwo ciągle trwa. Mój mąż ma już drugą żonę (cywilną), to on się rozwiódł ze mną, wcześniej miał kochanki. Mam pytanie: mąż odszedł, związał się ślubem cywilnym z inną kobietą, nie mieszka ze mną, nie sypia, nie jadamy przy wspólnym stole, jak więc trwa moje małżeństwo?
Anonymous - 2014-08-18, 15:15

WItam!
Bardzo trudna jest sytuacja, w której się znajdujesz, zwłąszcza, że wywołuje ona u CIebie takie stany depresyjne.
Jeżeli faktycznie chcesz poznać odpowiedź na swoje pytanie zachęcam do zapoznania się z materiałami o małżeństwie (trzeba zrozumieć czym ono jest aby móc pojąć dlaczego nadal w Twojej sytuacji ono trwa) zamieszczonymi na stronie www.sychar.org.
a tak na szybko można zacząc od BROSZURY sycharowskiej.
Odnośnie Twojej złej kondycji psychicznej - bardzo polecam 12 kroków ku pełni życia. Informacje o nich również znajdziesz na stornie sycharu.
Warto zapoznać się z świdectwami zamieszczonymi na tym forum. Zapewne w Twoim wątku wypowi się więcej forumowiczów z duzym doświadczeniem i własnym przymyśleniami na ten temat. Dobrze, że tu trafiłaś :)

Anonymous - 2014-08-18, 21:00

Witaj,
moim największym problemem jest samotność i życie bez męża. W moim przypadku nie zadziałała terapia, leki i wiele różnych sposobów. Zmianę życia może spowodować wyłącznie drugi człowiek. Wiedza nie uzdrowi mojej sytuacji.

Anonymous - 2014-08-18, 21:45

mirka1234 napisał/a:
Zmianę życia może spowodować wyłącznie drugi człowiek

nie zgodzę się...
ja żyję trochę dłużej sama, na forum są osoby które same żyją po 10 i więcej lat
ze swojej strony polecam jakąś wspólnotę modlitewną może w swojej parafii? może jakieś ognisko sychar?

Anonymous - 2014-08-18, 21:54

Mirko co robisz w najbliższy piątek ????

zapraszam do Sanktuarium w Oborach. Zlot "sycharków" w Oborach koło Torunia, zobaczysz i poznasz nas. reszta na pw.

Anonymous - 2014-08-18, 21:56

Mirka, stany depresyjne, myśli samobójcze to jest do leczenia. Jeśli leki nie pomogły , to pewnie trzeba je zmienić na inne, trzeba może zmienić lekarza. Terapia nieraz trwa latami, może za szybko chciałam zobaczyć efekt.
Skąd ta pewność, że wyleczysz się wyłącznie innym człowiekiem? Czyli trzeba mieć koniecznie jakiegoś partnera, żeby był dla Ciebie lekiem? Czy chciałabyś sama być tak potraktowana instrumentalnie, jako lekarstwo dla kogoś?
Ja myślę, że nie musisz być samotna. Trzeba tylko wyjść do ludzi, może zaangażować się w jakiejś wspólnocie ( choćby ogniska Sychar), może zostać wolontariuszem i pomagać potrzebującym ludziom, których wokół jest mnóstwo. Gdybyś tak zorganizowała sobie czas, wypełniła go dobrem dla innych to z ulgą wracałabyś do domu, żeby trochę pobyć sama. Ale najpierw intensywne leczenie depresji.

Anonymous - 2014-08-18, 22:43

mirka1234 napisał/a:
moim największym problemem jest samotność i życie bez męża.

Mirka samotnosć jest zawsze problemem dla każdego, kogo dotyka. Pan Bóg absolutnie nie chciał abyśmy żyli samotnie.
mirka1234 napisał/a:
Zmianę życia może spowodować wyłącznie drugi człowiek

Tutaj niestety Mirko się z Tobą nie zgodzę - jeżeli piszesz to w kontekscie tego, że tlyko drugi cżłowiek może Cię uszczęśliwić. To bardzo złudne niestety. Szczęście to nie są cząsteczki, które przechodzą z jednej osoby na drugą. Nasze szczęście może pochodzić tlyko z naszego serca - tylko od nas ( a swoje źródło ma w Bogu, który możnapowiedzieć je tam 'umieszcza' ). Taka prawdę banalną jak 'pieniądze szczęscią nie dają' zapewne znasz. Przy drugim cżłowieku możmey być szczęśliwi, ale on nam szczęścia 'nie da' - nie ma takiej możłiwości. Wiele osób CI tutaj pwoie, że nie można zmienić drugiej osoby - to ta osoba musi zmienić siebie. I tak samo MIrko - szczescia nie da się 'dac', ono musi byc w nas. Nie umiem tego dobrze ubrać w słowa, ogólnie jest to coś co ciężko wyrazić - to trzeba przeżyć by zrozumieć. Ale chcę Cię ostrzec, że to złudna droga.
mirka1234 napisał/a:
Wiedza nie uzdrowi mojej sytuacji.

Oczywiście, że nie. Ale w terapii nie chodzi o to tylko aby wiedzę zdobyć ale głównie o to by ją przyswoić i zastosować w życiu :) O przemianę nas samych.
Tak szczerze MIrko to ja w sowim życiu prawdziwie szczęśliwa byłam z Bogiem i tlyko On mógł przemieniac moje życie - On nadał sens, kierunek, wypełnił dziurę, spowodował radość (Pan Jezus mówi:Aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna). Jeżeli pójdziesz drogą powtórnego związku - czyli złamania sakramentu i oddalenia się od Boga - uwierz, nie zaznasz radości. Wiem ejdnak, że takie coś trzeba przeżyc i że to co pisze teraz pewnie do CIebie nie przmówi. Zostań jednak Mirko na forum, podysktuj, poczytaj - warto!

Anonymous - 2014-08-19, 19:59

Straszne jest, to co piszecie. Nie potrzebuje leków, terapii, wspólnot, tylko potrzebuję drugiego człowieka , żeby nie zwariować. Moją wolą jest nie żyć samotnie, a Wy wszyscy reagujecie tak, jakbym nie miała prawa być szczęśliwą. Bóg mi nie przykręci kranu w domu, ani nie wrzuci węgla do piwnicy, nie odgarnie śniegu kiedy jest zima. Muszę robić to sama chociaż mam chory kręgosłup. Tylko mi nie napiszcie, że potrzebuję mężczyzny do pracy w domu. Tak nas właśnie stworzył Bóg, kobieta i mężczyzna są powołani do pełnienia różnych ról.
Anonymous - 2014-08-19, 21:34

mirka a jak funkcjonowałaś kiedy męża nie znałaś?
przecież się z nim przy boku nie urodziłaś?
mnie maż zostawił kiedy rozpoczynałam studia, nową pracę w dodatku z małymi dziećmi
do tego też musiałam napalić, wynieść popiół itd - normalne obowiązki
dziś zastanawiam się jak ja dałam radę, to chyba naprawdę pomoc Boża
ja kiedy czegoś nie mogę przy piecu proszę sąsiada, przy rozładunku węgla czy drewna -idę do sąsiada albo dorzucam kasę panu od przywózki itd, tak się złożyło że nigdy nie odmówił a zdarzyło się piec zagotować i wtedy sąsiedzie pomóż :->
przy dzieciach pomaga mi mama kiedy jestem w pracy
napewno masz kogoś kto Ci pomoże, Bóg nie zostawia ludzi samych sobie bez żadnej pomocy
wystarczy się rozejrzeć dobrze ;)

poza tym wydaję mi się że mężczyźni lubią zaradne babki a nie takie które wiszą na nich i bez faceta ani rusz ;) - takie jest moje zdanie, panowie niech mnie pporwią jeżeli się mylę ;)

Anonymous - 2014-08-19, 23:28

Mirko, każdy Ci tu życzy zebyś była szczęśliwa! Tylko dzieląc się swoimi dośiadczeniami życiowymi chcemy Ci przekazać, że odejście od Chrystusa przez wybranie powtórnego związku nie da Ci szczęscia - życie bez Boga nigdy szcześcia nie daje.
Chyba nieprzypadkowo wybrałas takie forum akurat - coś tam Ci w duszy mówi jednak, by nie pójść taką drogą - coś Cie trzyma przy Panu Bogu. Mirko poczytaj jeszcze koniecznie materiały na sycharze - choćby broszurę. POmyśl też czy przyczyną Twego złego stanu nie jest np. brak przebaczenia męzowi (piszesz, że to on odszedł) - polecam ksiązkę o.Witko o mocy przebaczenia.
Jesteś tu bo masz wątpliwości - podyskutuj z nami jeszcze :)
Piszesz:
mirka1234 napisał/a:
Bóg mi nie przykręci kranu w domu, ani nie wrzuci węgla do piwnicy, nie odgarnie śniegu kiedy jest zima

Czy to są jedyne powody dla których chcesz powtórnego związku? Jeśli tak to czy to jest warte odejścia od Chrystusa? :)

Anonymous - 2014-08-20, 10:37

Co innego jest być samemu kiedy ma się 20 lat będąc na utrzymaniu rodziców, a co innego po 40 kiedy żyło się w małżeństwie i nagle trzeba żyć samemu i z jednej pensji utrzymać dom.

Znam naukę Kościoła na temat małżeństwa, ale czy faktycznie Bóg chciałby tak katować niewinne osoby? Tu mam pewne wątpliwości. Czy uważacie, że wszystkie osoby w Kościele protestanckim nie będą zbawione, bo tam małżeństwo nie jest sakramentem?

Co do szczęście też mam mieszane uczucia. Większość moich znajomych żyje bez Boga, nie chodzą w ogóle do kościoła a nie zauważyłam, żeby byli nieszczęśliwi. Razem tworzą, razem pracują, razem wyjeżdżają na wakacje...itp. Natomiast osoby samotne, które znam są zgorzkniałe i złośliwie. Egoizm aż kipi. Więc jak to jest z tym szczęściem? Mój mąż tworzy związek z inną kobietą i ktoś mi powie, że nadal trwa moje małżeństwo? Żyje w cudzołóstwie, zażądał rozwodu, zerwał więzi i nadal trwa moje małżeństwo? JAK??? Teraz wychodzi na to, że mam być sama do końca życia i mam popadać w depresję z powodu samotności, bo Kościół nie pozwala mi na ponowny związek. Albo najlepiej popełnić samobójstwo, by skończyło się moje cierpienie. Nie potrafię już dłużej tak żyć. Jestem wrakiem człowieka i sypie się wszystko. Dłużej nie wytrzymam.

Anonymous - 2014-08-20, 12:00

Mirko - naukę Kościoła na temat powtórnych związków znasz (a w nim działa przezcież Duch św.), naukę Boga zawartą w Piśmie Św też - nie ma o cyzm dyskutowac.
Bóg katowac nikogo nei chce, chce ludzi w niebie widzieć, więc naucza jak sie tam dostać i co jest złe :)
mirka1234 napisał/a:
Mój mąż tworzy związek z inną kobietą i ktoś mi powie, że nadal trwa moje małżeństwo?

Tak bo to TY ileś lat temu w obliczu Boga śłubowałaś MIłośc, wiernośc i uczciwośc małżeńską oraz że nie opuscisz męza - mąż też - on swoje śluby złamał i sama przyznasz, że źle postapiła dlaczego więc Ty sama też chcesz źle postąpić?
Mirko wydaje mi się, ze tymi rozważaniami próbujesz zagłuszyć wyrzuty sumienia i jakoś to sobie w głowie poukładac, ale CI się nie uda bo sprawa jest oczywista. Nikt oczywiście nie zmusi CIę do tego, abyś nie szła tą drogą, ale to będzie już Twój świadomy wybór i nie ma co zamydlac nauki Kościoła na ten temat i oszukiwać samego siebie.
Zachęcam CIę raz jeszcze do poczytania śiwdectw osób z tego forum, ale też ogólnie swiadectw nawrócenia - tam zoabczysz, że nie warto od Boga odchodzić :)
mirka1234 napisał/a:
mam popadać w depresję z powodu samotności, bo Kościół nie pozwala mi na ponowny związek

Kochana nikt nie chce żebyś popadła w depresję - problem w tym, że tak abrdzo uwierzyłaś, że tlyko powtóny związek może CIę z niej wyciągnąć, że nie pozwalasz aby inne formy CIę ratowały od tego stanu - czy ta depresja nie stałą się troszkę taką wymówką? To już sama musisz rozeznać - trzeba badać swoje sumienie i motywy :)
Mirko może oginsko Sycharu odwiedzisz przed podjęciem decyzji?

Anonymous - 2014-08-20, 13:17

Jakie ognisko?
Anonymous - 2014-08-20, 13:22

mirka1234, na stronie sychar.org po prawej stronie masz listę (Ogniska w Diecezjach) naszych ognisk sycharowskich - wybierz najbliższe Tobie, wejdź na stronę www danego ogniska, zobacz kiedy jest spotkanie i podejdź. Poznać możesz ludzi, którzy mają podobną do Twojej sytuację życiową.

Zacznynamy Mszą Św a potem jest spotkanie - to, co jest na spotkaniu zależy od lidera ogniska i ewentualnych potrzeb ludzi, którzy to ognisko tworzą.
Może to być zatem np spotkanie z psychologiem, jakaś prelekcja, luźna rozmowa ... dużo możliwości (Radomsko ostatnio grillowało :mrgreen: ).



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group