To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Zdradziłam nie wiem co dalej

Anonymous - 2014-08-08, 16:34

GregAN napisał/a:
ale kwestię możliwego ( a częstego) wpływu "poważnych" rozmów z kochankiem na Twoje postanowienia.

Możliwe ??? czy częste???
bo jedno wyklucza drugie.

Wybacz mi Greg
i chce abys dojrzał, a właściwie zrozumiał
że to nie jest ani atak na twoja osobe..ani nagonka....ani moja upierdliwość.
(Tym bardziej to akcentuję Żeniu :lol:
dla zrozumienia :idea: )
Jedynie staram się wskazać że twoje wątpliwości jakie zapewne posiadasz (i masz do nich prawo)
przerzucasz na poszukująca....
i tyle

Żeniu
zakończyłem....i sorry

Anonymous - 2014-08-08, 16:44

DHL1 napisał/a:
Możliwe ??? czy częste???
bo jedno wyklucza drugie.

nie wyklucza.
raczej "potwierdza regułę"

DHL1 napisał/a:
Jedynie staram się wskazać że twoje wątpliwości jakie zapewne posiadasz (i masz do nich prawo)
przerzucasz na poszukująca....
i tyle

nie przerzucam.
Dzielę się z nimi.

Anonymous - 2014-08-08, 17:55

Poszukująca,można zrozumieć,że chcesz zachowac posadę,jeśli jest atrakcyjna i dobrze płatna-nie żyjemy w Szwajcarii czy gdzie indziej,gdzie praca leży za rogiem,spoko...
ale nie rozumiem potrzeby i konieczności rozmawiania ostatecznego z szefem.....
ODRADZAM,po co te rozmowy?ta osoba już miała swój udział w rozwalaniu Twojego małżeństwa i nie zasługuje na żadne wyjaśnienia,tłumaczenia,przedstawianie sprawy.....chodzisz do pracy i wypełniasz swoje obowiązki....nie masz obowiązku rozmawiania z szefem na temat Twoich prywatnych spraw i to jest podstawa,od której musisz wyjść,jeśli chcesz pozostać w pracy....przychodzisz do pracy, robisz swoje,wychodzisz i tyle.....wręcz przeciwnie-starałbym się zawsze mieć świadków i nie zostawać z szefem sam na sam....i nie z jakiegoś strachu przed powtórką, czy manipulacją,ale właśnie żeby w ten sposób zaznaczyć granice....i SZACUNEK DO SAMEJ SIEBIE,bo rozmawianie z szefem na "poważne i ostateczne sprawy" jest dalszym poniżaniem się,mam nadzieję,że to rozumiesz.....walcz o godność dziecka Bożego,którym jesteś...........

Anonymous - 2014-08-08, 18:15

GregAN napisał/a:
nie wyklucza.

raczej "potwierdza regułę"

Możliwe -to te jakie się ewentualnie wydarzą.....

częste-to te jakie się z reguły wydarzają.......
zatem reguła jest tylko w drugim przypadku
Dlatego dla mnie są to:
przeciwstawne zwroty.

Co do dzielic się???
Ja tez staram się dzielić.. ale zawsze mocno trzymam się jednego.
By w moich postach były zwroty
Ja ...tak widze...mnie się wydaje..ja tak odczuwam...To jest moje zdanie.
A jeszcze lepiej jak w tym wszystkim podzielę się swoja historia




Jak widzisz, pomimo szczytnych zasad byłaś za słaba na pokusę.

Teraz rozpoczęłaś pracę nad sobą, ale jak zapewnisz to, że otoczenie w którym przebywasz nie wpłynie ponownie na złamanie Twoich postanowień ?


poszukująca27 napisał/a:
Odcinam się od szefa- czeka nas poważna rozmowa i z pomocą Boską dam radę. Nie mam wyjścia.

Odcinasz się czy zamierzasz rozmawiać ?

nie zwalaj wyniku Twoich zachowań ( dasz radę albo nie ) ona efektywność pomocy Boskiej....

Wiesz co to jest cnota ?
- notoryczny brak okazji.
Ale zadbać o ten brak okazji, musi już każdy sam. We własnym zakresie.


pierwszy twój post:

zaznacz w którym miejscu dzielisz się wątpliwościami????
ale tak sam dla siebie


a teraz by nie stało się regułą ....

zakończmy dysputę ....
a najlepiej niech Żenia wszystkie nie związane z poszukująca wywali do kosza

Anonymous - 2014-08-08, 18:32

Poszukująca pisze:
Cytat:
Odcinam się, ale rozmowa jest nieunikniona- przecież widujemy się codziennie i aby móc zupełnie zakończyć ten "etap" naszej znajomości muszę powiedzieć wszystko to, co leży mi na sercu.. Jakie skutki dla mnie miało to, co się wydarzyło a wg niego "było zabawą" i jak to teraz ma wyglądać- żeby nie było żadnych niejasności...

Zapytam za GregAn-em, czujesz się jakoś zobowiązana do wytłumaczenia się, że dla Ciebie już PAS w wiadomej materii?
Poszukująca - nie igraj z ogniem.
Nie tłumacz "szefowi" zbyt wiele a zwłaszcza o skutkach dla Ciebie podczas gdy dla niego jak piszesz romans był tylko zabawą.
Zabrzmiałoby to jakbyś liczyła na coś więcej.
Nie obraź się ale jesteś jeszcze bardzo młoda i być może nie masz pojęcia jakim arsenałem możliwości dysponuje taka "stara wyga"- może być, że nawet dobrze doświadczona w tej materii o czym pojęcia zielonego nie masz.
Zatem, bez względu na to, kto manipulował a kto był manipulowanych i czy w ogóle manipulacja jakakolwiek miejsce miała to radziłabym TYLKO I WYŁĄCZNIE "szefa" poinformować o bezwzględnym zakończeniu romansu dodając że reaktywacji nie będzie.
Nie wdawaj się w te emocjonalne popierdółki typu "co mi leży na sercu" - bo chyba do końca nie zdajesz sobie sprawy po jakim grząskim gruncie przyjdzie Ci jeszcze przez długi czas stąpać zanim nauczysz się znów chodzić pewnie.
Tak więc - sucha informacja to powinno być wszystko na co "szef" mógłby liczyć.

Anonymous - 2014-08-08, 19:35

Poszukująca... zastanawiam się czy mogę w Tobie widzieć swoją żonę... a w Twoim mężu siebie. To co napisałaś rodzi takie skojarzenia. One moga być fałszywe. W indywidualnym przeżywaniu takich spraw dużo zalezy od okolicznosci. Jedną z fundamentalnych jest moim zdaniem to czy Twój mąz miał w zyciu inne kobiety. Myślę że jeżeli miał to będzie mu łatwiej. Powiem więcej... nie dramatyzowałbym obecnej sytuacji. Jeśli tego nie przezyje to jest histerykiem. Czyli powinien przeżyć to ... a może nawet... powinien się tego spodziewać ... i wybaczenie Ci powinno mu przyjść względnie łatwo. Tylko własnie... głębokość takiej relacji... ten romantyzm o ktorym pisałaś Poszukujaca... jaby gdzieś ulatywał. No nie?
Poruszyło mnie to co pisałaś o romantyźmie... może ja jestem skrzywiony... dla mnie romantyzm to ... TYLKO... ja i ty... i nikt więcej. To mnie rusza... taką mam naturę... może romantyczną... a moze wypaczoną. Pewnie wypaczoną bo byłem być może podobny do Twojego męża tylko prawdopodobnie bardziej leniwy. Romantyzmem żyć nie można... trzeba wypełniać życie konkretami i Ty to robiłaś... jestem pod wrażeniem. Wspaniałe... tylko gdzie ten romantyzm?

Nie liczyłbym na Twoim na romantyzm. Nie znam Twojego męża... nie wiem jak zdrada go dotknie. Nie polecam teraz o tym mówić. Ale w pewnej perspektywie jest to niezbędne. Bez prawdy nie ma małżeństwa. Ja swoje doświadczyłem. Dobrze że dowiedziałem się gdy było już dawno po wszystkim i stosunki między nami były dobre... i to głównie dzięki staraniom żony. Inaczej...
Poszukująca... nie znam Twojego męża... to może być szok. Powiem Ci że ja funkcjonuje w rzeczywistości alternatywnej.
Czy coś specjalnego straciłaś? Nie wiem. Zdrada zdradzie nie równa.

Przepraszam jak uraziłem.

Anonymous - 2014-08-08, 20:31

Też bym się przyłączył do głosów żeby kontakty z szefem maksymalnie ograniczyć.
Z tego co piszesz wynika, że jednak byłaś uczuciowo zaangażowana. Nie bardzo wierzę, że masz jakiś pstryczek, który możesz nacisnąć i już zupełnie tego nie ma.
To może Cię znowu wciągać, tu nawet nie chodzi o żadną manipulację. Między ludźmi bywa coś co ich ku sobie pcha. Jesteś pewna, że tego już nie ma? Radziłbym jednak uważać, dać sobie czas na wygaśnięcie tego.

Ale nie demonizujmy tej jednej, ostatniej rozmowy. Trzeba jasno powiedzieć, że to koniec.
Po co zostawiać niedomówienia? Przychodzić do pracy i robić swoje? Szef pomyśli, że to dąsy i będzie kontynuował zaloty.
Dlaczego ten człowiek nie miałby usłyszeć co czujesz, że Cię jakoś tam skrzywdził?
Nikt Cię nie zmanipuluje jeśli jesteś pewna swego.

Anonymous - 2014-08-08, 20:49

Orsz napisał/a:

Nie liczyłbym na Twoim na romantyzm. Nie znam Twojego męża... nie wiem jak zdrada go dotknie. Nie polecam teraz o tym mówić. Ale w pewnej perspektywie jest to niezbędne. Bez prawdy nie ma małżeństwa.


A ja będę do znudzenia powtarzał: NIE MÓWIĆ.
Właśnie dlatego, że nie wiadomo jak dotknie. Dla wielu jest straszny szok, ludzie po tym chorują, odchodzą od zmysłów. Zaryzykujesz coś takiego?
Można znaleźć statystyki które mówią, że bardzo wiele małżeństw się kończy jak zdrada wychodzi, zwłaszcza mężczyźni mają problemy z wybaczeniem. Chcesz to testować?
Prawda? Jaka prawda? Do czego ta prawda jest potrzebna? Guzik prawda.
Naprawić, jeśli jest coś do naprawienia, wynagrodzić i nie ranić już więcej. W tym nie ranić tą "prawdą".

Anonymous - 2014-08-08, 22:12

Dziewczno modl się , spowiadaj się i modl się.
Wiesz już wiele .teraz do roboty. Klepanie w klawiaturę nie zastąpi ci kleczak w konfesjonale i legalnej kolacji i seksu z mężem.

Anonymous - 2014-08-09, 20:55

Dziewczyno mam ochotę krzyknąć: "Ty się ratuj i zmień pracę". Wierzę, że Ci chodzi o osobę bliską, ew. reakcję otoczenia na niezrozumiałą dla nich. Nie dotknęła Cię jeszcze chyba zgroza zdrady i nie czujesz skali/proporcji. To o czym piszesz nie powinno być kładzione na szali. Naprawdę łatwo rozwalić rodzinę. Tak bardzo łatwo.

Nic nie musisz tłumaczyć temu człowiekowi. Przyda się komunikat: "taką podjęłam decyzję, tak właśnie chcę i decyzja nie ulegnie zmianie" Bardzo się cieszę, że idziesz do spowiedzi. Wspomnę w modlitwie!

Anonymous - 2014-08-10, 01:11

Cytat:
Odcinam się, ale rozmowa jest nieunikniona- przecież widujemy się codziennie i aby móc zupełnie zakończyć ten "etap" naszej znajomości muszę powiedzieć wszystko to, co leży mi na sercu.. Jakie skutki dla mnie miało to, co się wydarzyło a wg niego "było zabawą" i jak to teraz ma wyglądać- żeby nie było żadnych niejasności...

Nie czytałam odpowiadajacych,bo za duzo tego...niewiem co ci radzili,ale moim zdaniem....
Zbędne wszelkie wyjaśnienia.....co na sercu Ci lezy i jakie skutki miało....to Twój problem.....jemu najzwyczajniej to wisi.
Zabawił się facet i tyle.
Wplatałaś sie w romans z żonatym facetetem,który wykorzystał Twoją słabość......i ponosisz tego skutki.....niestety.
Cierpisz,bo kochanek w trąbę Cie puścił,chcesz wywalić co na sercu Ci leży,jakie skutki teraz przez niego ponosić musisz.........wybacz.......nie przez niego ,ale na własne życzenie.
Radziłabym skupienie się na sobie,swojej naprawie i na meżu....zadosćuczynieniu za krzywdy jakie mu wyrządziłaś.

Anonymous - 2014-08-11, 17:27

poszukująca - jak znajdziesz czas, posłuchaj, proszę tego http://188.165.20.161/lan....i.krokodyl.mp3
posłuchaj kilka razy

ta definicja miłości wiele we mnie zmieniła, może i w Tobie coś poruszy?

Anonymous - 2014-08-11, 19:59

A u mnie od tego sie zaczęło...i się dzieje nadal, więc naprawdę warto wchłonąć każdą minutkę...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group