Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - pornografia w małżeństwie
Anonymous - 2014-08-04, 20:12
Poczytaj o językach miłości .
Może macie inne .
Małżeństwo nie polega na ciągłym przebywaniu ze sobą , ciągłej atencji .
Zakochanie już dawno minęło i to normalne .
Czy Wy macie dzieci ?
Problem oglądania filmów jest poważny , a może mieć i głębsze dno ,
którego sobie nie uświadamiasz nawet .
Zastanawia , że dałaś sobie link "panna" .
Moim zdaniem Ty się możesz czegoś bać .
W prawidłowych warunkach facetowi powinno wystarczać współżycie z żoną .
Owszem , filmiki będą czasem kusić .
Z drugiej strony trudno też sobie wyobrazić , że każde zbliżenie
będzie cesarską ucztą z recytacją poezji przed , w trakcie i po .
Trudno tu podpowiedzieć męzowi jak ma się zachowywać ,
bo wyjdzie sztucznie i dla ciebie i dla niego .
Anonymous - 2014-08-04, 20:41
Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne....
Anonymous - 2014-08-04, 20:57
Grzegorz
Cytat: | Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne.... |
Ja tak nie wywnioskowałem .
Dopiszę już dla jasności .
Może panna wyczuwa , że czas na dziecko ( rozumiem , że go nie ma )
ale mąż się nie kwapi .
Dalej , zastanawia się jakim to on bedzie ojcem i strach trochę ,
bo "jej się czasem wydaje , że jemu wszystko jedno" .
A dziecko to jednak duże zmiany i nowe role ........... i trudniej dla obojga .
No i wspomnę o przerwie we współżyciu , o niedogodnościach połogu itd.
Anonymous - 2014-08-04, 21:02
mare1966 napisał/a: |
Zastanawia , że dałaś sobie link "panna" .
Moim zdaniem Ty się możesz czegoś bać .
|
:D Przepraszam Cię ale rozbawiło mnie to. Dziękuję Ci za wnikliwą analizę ;)
Nie, mój nick nie ma dla mnie zadnego znaczenia, miałam dawno temu takiego maila i dlatego taki wpisałam. Nawet chciałam zmienić niedawno, ale chyba się nie da.
Ehh, nie jestem dzieckiem, wiem, że zakochanie się kończy, nie oczekuję też ciągłej atencji i uwagi. Nie mamy dzieci, ponieważ nie możemy ich mieć i powodów zdrowotnych.
Mam 30 lat, z mężem jesteśmy razem 8 i pół roku, w tym ponad 5 po ślubie. Rozumiem że w związku różnie bywa i akceptuję to. Natomiast problem z pornografią i licznymi paniami poznawanymi prze internet pojawił się jeszcze przed naszym ślubem. Ale ja wtedy byłam naiwna, nie rozumiałam, chciałam wierzyć, a narzeczony zgrabnie mi wszystko wytłumaczył. Ostatnio jest podobno więcej pornografii, a mniej kontaktów, tak twierdzi mój mąż. Mogę mu wierzyć lub nie.
To co przeżywam i czego brak w naszym małżeństwie , dobrze oddaje wpis Mrówki. Widocznie nie umiem tego tak dobrze opisać, dlatego trudno zrozumieć o co mi chodzi.
grzegorz_ napisał/a: | Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne.... |
Przede wszystkim dużo czasu poświęca na siedzenie przy komputerze. Przy nim pracuje zarówno ustawowe 8h w ciągu dnia, jak i siedzi wieczorami. Ile dokładnie? Myślę że spokojnie po 12-14 godziny dziennie w tygodniu i 8-10 h w weekendy, jeśli nigdzie nie wyjeżdżamy lub nie wychodzimy. Dlatego zawsze może powiedzieć że ma do zrobienia taki a taki projekt. Przy czym te projekty "wieczorne" czasem są prawdziwe (ma zlecenia z mojej firmy i od kolegi) a czasem zmyślone. Bo twierdzi że pracuje, a dobrze wiem że nie ma żadnego zlecenia.
Nie mówię że ogląda cały czas, bo to działa jakby falami. Okresy obojętności i nieobecności, są przeplatane takimi krótkimi przypływami czułości, kiedy nagle zauważa moje istnienie.
Anonymous - 2014-08-04, 21:10
mare1966 napisał/a: | Grzegorz
Cytat: | Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne.... |
Ja tak nie wywnioskowałem .
Dopiszę już dla jasności .
Może panna wyczuwa , że czas na dziecko ( rozumiem , że go nie ma )
ale mąż się nie kwapi .
Dalej , zastanawia się jakim to on bedzie ojcem i strach trochę ,
bo "jej się czasem wydaje , że jemu wszystko jedno" .
A dziecko to jednak duże zmiany i nowe role ........... i trudniej dla obojga .
No i wspomnę o przerwie we współżyciu , o niedogodnościach połogu itd. |
Niestety się mylisz. Oboje bardzo chcielibyśmy dziecka. Jeśli któreś z nas ma jakieś opory, to ja, bo nie wiem, czy mój wiecznie nieobecny i bujający w swoim świecie mąż, naprawdę będzie chciał się zajmować dzieckiem tak jak deklaruje. Płaczące dziecko nie poczeka aż mu się sesja na seksczacie skończy :(
Anonymous - 2014-08-04, 21:22
Właściwie dla lepszego zobrazowania mogę naszą relację porównać do mieszkania ze współlokatorem. Można spędzić razem czas, pośmiać się, pogadać o błahych sprawach, można poprosić o pomoc kiedy trzeba, ale to ciągle tylko współlokator. Uprzejmy, pomocny, miły, ale tylko współlokator. Nie wypada się za bardzo interesować jego sprawami, bo go to irytuje. Nie ma sensu mówić o sobie, bo nie jest zainteresowany.
Dziś może deklarować to czy tamto, ale jutro będzie niedostępny. Jednego dnia obiecuje wsparcie w jakiejś sprawie, a następnego, kiwa tylko głową zza monitora i muszę radzić sobie, planować sama.
Anonymous - 2014-08-04, 21:30
Przecież ja nie mam 100 % skuteczności przepowiadania .
Napisałem o Twoich "oporach" i zgadza się .
To , że on deklaruje chcenie to trochę mało .
Boisz się , że może być "jak z tobą" , potem straci zainteresowanie .
Tylko dlaczego piszesz NIESTETY ?
To chyba lepiej , że się mylę , nie ?
-----------------------------------------------------------
Czyli to taka relacja koleżeńska , a właściwie kumpel
+ seks .
Nawet nie przyjaciel , bo tu juz zachodzi głębsza relacja .
Oczywiście , on pewnie się nie zgodziłby z tak mierną oceną relacji ?
Anonymous - 2014-08-04, 21:45
Jestem w trakcie procesu mojego zdrowienia (terapia już około roku, ale dopiero od polowy zrozumiałam ze kryłam i wypierałam uzależnienie męża - takie otwarcie oczu) - po Twoich postach czułam, że Ty masz to już za sobą. Nie wiem czy coś z tego CI się przyda - moje próby to wreszcie stawianie granic (wcześniej byłam baaardzo ustępliwa), ciągłe powtarzanie mężowi, ze ma problem i powinien iść na terapie (ale w sposób rozsądny czyli gdy jest ku temu faktycznie okazja) - Ty już to stosowałaś i mąż Twój poszedł, niestety zabrakło mu wewnętrznej motywacji do zmian ;/ Staram się aby mąż ponosił konsekwencje grania (tutaj nie mam pomysłu jakby to u Ciebie mogło wyglądać, ale pewnie na forach uzależnionych od pornografii znajdziesz jakieś konkrety), staram się nie wyręczać męża w obowiązkach i nakładam na niego odpowiedzialność za rzeczy za które powinien on być odpowiedzialny. Na koniec to co CI polecam to szczere rozmowy, bez osądzania i ze skupieniem na sobie np. mówię mu że JA czuję się zdradzana (nie że ON mnie zdradza) z komputerem, że jest mi przykro, że nie spędza ze mną czasu, nocy, że czuję się samotna, że czuje że tylko ja się angażuję w to małżeństwo itd. Nie oceniam, ale czuwam nad tą 'uczciwością małżeńską' czyli mówię, kiedy źle postępuje :) Niestety wszystko zależy od mego męża - jak długo będę próbować? Aż nie uznam, że zrobiłam już wszystko - czasem boję się tylko, że zawsze będzie mi się wydawało, że mogę coś więcej, dlatego szczerze proszę Boga o światło Ducha Św w tej kwestii. Potem separacja. A potem? Być może życie w pojedynkę (co jeszcze mnie przeraża, ale powoli sobie dorastam do tego) a być może trochę czekania i w końcu cud :)
Anonymous - 2014-08-04, 21:52
mare1966 napisał/a: | Przecież ja nie mam 100 % skuteczności przepowiadania .
Napisałem o Twoich "oporach" i zgadza się .
To , że on deklaruje chcenie to trochę mało .
Boisz się , że może być "jak z tobą" , potem straci zainteresowanie .
Tylko dlaczego piszesz NIESTETY ?
To chyba lepiej , że się mylę , nie ?
-----------------------------------------------------------
Czyli to taka relacja koleżeńska , a właściwie kumpel
+ seks .
Nawet nie przyjaciel , bo tu juz zachodzi głębsza relacja .
Oczywiście , on pewnie się nie zgodziłby z tak mierną oceną relacji ? |
Niestety, bo to i tak smutne wnioski. Tak czy siak czeka mnie jeszcze długie leczenie, więc nie muszę teraz podejmować decyzji w sprawie dziecka. Choć fakt że do leczenia mi się nie spieszy.
A co on myśli o naszym związku? Jest raczej zadowolony. Jest mu oczywiście przykro że mnie rani, ale póki ja udaję że jest ok, to on jest wlaściwie zadowolony. Żona jest do seksu, ogarnięcia domu, chwili rozmowy po pracy, na wyjścia do znajomych, i jeszcze raz do seksu.
Jeśli czegoś mu czasem brak, to myślę że nie potrafi tego nazwać.
:(
Anonymous - 2014-08-04, 22:08
Mrówka,
Coraz bardziej skłaniam się ku temu żeby pójść do grupy wsparcia. Wcześniej nie chciałam się w ogóle w tym babrać, zajmowałam się tylko swoim zdrowieniem. Teraz chyba jestem gotowa. Liczę na to że znajdę konkretne rady, w jaki sposób nie wspierać mojego męża w uzależnieniu.
Ja już mam za sobą myśli o odejściu. Był czas kiedy byłam na to całkowicie zdecydowana. Postanowiłam zostać, bo tak jak Ty chcę wiedzieć że zrobiłam wszystko co mogłam i powinnam. Może nadejdzie czas na separację, ale chyba się tego nie boję. Jedyne czego mi żal, to że mogę nigdy nie być matką. No ale jeszcze pare lat przed nami, więc nie ma co gdybać. Zobaczymy jak nas Pan Bóg poprowadzi :)
W rzadkich chwilach szczerości mój mąż przyznaje że robi to co robi i że nie potrafi przestać. Dziś powiedział że jego zdaniem się nic z tym nie da zrobić, bo przecież chodził na spotkania , ale one nic mu nie dały. Nie przyjmuje, że przecież się nie zaangażował, to co mu miały dać. W takich chwilach próbuję mu tłumaczyć, że terapia poskutkowałaby pozytywnie nie tylko dla naszego małżeństwa, ale przede wszystkim dla niego, dla jego relacji z innymi ludźmi, byłby bardziej pewny siebie, mniej wycofany. Ale nie wiem, chyba nic nie dociera. Zresztą rzadko da się tak rozmawiać, bo zwykle jest po prostu zaprzeczanie.
Anonymous - 2014-08-05, 06:22
Witaj
Zachowanie twojego męża przypomina mi zachowanie mojego męża. Chodziliśmy na różne terapie, porady rodzinne, psychologów i nic. Wszystko co było z mojej inicjatywy spaliło na panewce. Niby okazywał chęć ale nic z tego nie wynikało, kompletnie nic. Odbębnić spotkanie i dalej swoje. Taka osoba dopóki sama nie zechce się zmienić nie można jej do niczego zmusić bo będzie kombinować jak lepiej ukryć swoją przypadłość, nałóg. Są takie osoby, które nic nie jest w stanie zmusić do zmiany zachowania dopóki otrzymują więcej korzyści niż strat. Komfort jest więc wszystko jest dobrze. Mój nawet chodził „na pokaz” do AA ale czy tam docierał to śmiem wątpić bo przychodził podminowany i obrażony, że niby poszedł przeze mnie.
Anonymous - 2014-08-05, 11:11
Grupa wsparcia to najlepsze co można zrobić. Uważaj tlyko, żeby nie okazały się kółkami wzajemnej adoracji - zmień wtedy szybko na inną. Najgorszą rzeczą jest bierność.
Mój mąż też ma chwile słabości i szczerości i wtedy mówi, że granie jest jego całym światem, że on się posypie jak mu to zabiorę etc. I wiem, że nie będzie to dla niego łatwe oraz że możę nigdy nie będzie chciał podjąć walki z tym nałogiem, ale czuje że muszę, że jestem mu winna tę walkę o niego, że przecież go kocham i nie mogę pozwolić by tkwił w tym bagnie. A separacja to już ostatnia forma sprzeciwu jaką mam. Pół roku temu myślałam, że to ucieczka (ucieczką jest rozwód)- teraz wiem prawdziwie, że separacja to włąśnie wtedy gdy 'miłośc nie szuka swego' bo każda z nas mogłaby jakoś ułożyć sobie życie obok męża i przymykac oko na to co robi, ale wtedy własnie szuka się swego a nie dobra małżonka.
Życzę Ci powodzenia i proszę, żebyś raz na jakiś czas napisała w swoim wątku o tej grupie wsparcia, o podejmowanych dizałaniach itd. - gdyby ktoś jescze miał taką sytuację mógłby się wesprzec na Twoim doświadczeniu :)
Anonymous - 2014-08-05, 11:41
D. P. na pewno nie wyolbrzymiasz problemu. Fakt,ze wiele kobiet przymyka oko na fakt,że ich mężowie są UZALEŻNIENI OD SEKSU WIRTUALNEGO nie znaczy,że Ty masz z nich brac przykład.
Na pewno to wszystko wiesz tylko z powodu ogłupiania nas ,że porno i seksczaty to nic takiego możesz czuć się zdezorentowana.
To dobrze,że się nie oszukujesz i widzisz prawdę. Skoro Twój mąż przerwał terapię to nadal tkwi po uszy w nałogu. Dopóki on twierdzi,że sam sobie poradzi w zasadzie nie ma szans na wyjście z bagna. Tym bardziej,że w chwilach szczerości sam przyznaje,ze nie umie teg skonczyć. Widocznie terapię podjąl dla Ciebie, a nie dla siebie.
Polecam Ci artykuł w piśmie Zbliżenia:"W pułapce wirtualnego seksu" oraz "Erotomania".
Autorką drugiego jest pani Mirosława Majerowicz -Klaus,psychoterapeutka,seksuolog.
"Dla uzaleznionego polecana jest terapa indywidualna oraz często równoległe leczenie farmakologiczne u psychiatry,a także czynny udział w spotkaniach grupy Anonimowych Seksoholików. Twój mąż potrzebuje takze sponsora,osoby która żyje w trzeżwości od nałogu. Oprucz tego w erotomanii każdy kontakt seksualny,także małżenski może byc czynnikiem uruchamiającym chore mechanizmy i początkiem erotomanskiego ciągu.(...)Doświacdczenie pracy terapeutycznej z małżęnstwami,w których ten problem występuje pokazuje, że gdy problem zostanie ujawniony i nazwany,dobrze jest,jeśli w tym czasie małżonkowie odłożą obrączki do szuflady i będą żyli w separacji małżenskiej. (..)Dopiero gdy osoba dotknięta problemem erotomanii poczuje,że w wyniku leczenia w jej zyciu zaczynajż przeważać dojrzałe zachowania może zaproponować nowe zaręczyny i po okresie prawdziwego narzeczenstwa małżonkowie odnawiają w Kościle przysięgę małżeńską".
Tak pisze specjalistka. Więcej przeczytasz w samym artykule. Ale i tak decyzja należy do Twojego męża Duża Panno.
Anonymous - 2014-08-05, 14:40
Nałogowiec musi dotknąć dna, żeby mógł się od niego odbić . Mam wrażenie, że Twój mąż ma komfort trwania w nałogu, więc po co ma coś z tym robić , jeśli mu dobrze na wielu płaszczyznach, tylko czasem żona zrzędzi. Trzeba mu pewnie to dno podwyższyć w imię miłości. Oglądanie pornografii i inne tego typu zachowania są wielkim złem( wbrew temu co sugerował Grzegorz) więc warto zawalczyć o dobro dla Twojego męża i szacunek dla siebie.
|
|
|