To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kryzys

Anonymous - 2014-09-22, 00:41

Gwen85, gdy czytam Twoje wypowiedzi, myslę, że podobnie było u mnie. Pisałas, ze pozwalałaś na wszystko... ja też. I to był błąd, ale jeszcze większym błędem było to, ze nie umiałam swoich pragnień i potrzeb oznajmic w mądry sposób, tylko pretensjami.
Jeszcze niedawno marzyłam o wyprowadzce męża... I gdyby odszedł, może byłoby łatwiej. Ale czy byłoby to właściwe?
Mój mąz również za ewentualny rozwód chciał zrzucic odpowiedzialnośc na mnie. Traktował mnie podobnie jak Twój. Własciwie byłam dla niego nikim.
I wiesz co... odpusciłam walkę o małżeństwo, choc jasno oznajmiłam, że ja pozwu nie złoże, a jesli on chce, to niech to robi i ponosi tego konsekwencje. Wystapiłam o alimenty, kontaktowałam się z prawnikami, przestałam mu prac, sprzatac, gotowac, a jak nie umył po sobie garów, to zapakowałam w worek foliowy i do jego autka wyrzuciłam... Łącznie z brudnymi ciuchami, których nie prał przez kilka dni. I było baaardzo źle... I baaardzo dobrze, bo obudziłam w sobie zaradną kobietę.
jeszcze niedawno wyzywał mnie od najgorszych, no to wezwałam policję podczas jednych z awantur. Było mi głupio, to fakt, ale w końcu zaczęłam dbac o siebie. Poszłam na terapię psychologiczną, postawiłam jasne granice, wywaliłam męza z łózka i zakazałam się do mnie zbliżac, dopóki nie zacznie mnie szanowac....
Im więcej milcze, on mówi więcej. Kiedy rozmawiamy, uważnie słucham jego wypowiedzi i oczekuję tego samego od niego. Pierwsza, nie dzwonię, nie piszę. Jestem usmiechnieta, zadbana, atrakcyjna, wychodzę często z domu. Wiem, że popełniłam mnóstwo błędów. Bo naprawdę byłam ciężką żoną ( w sensie charakteru i nie tylko ;-) ), ale uczę się byc lepszą. moja hierarchia to Bóg, córka, ja, współmałzonek i reszta. Pomimo tego, ze jestem świadoma swoich błedów mąz przestał byc moim piedestałem. Skończyły się obiadki pod nos, masazyki, kapiele i wieczna gotowosc zony na igraszki... Ale też i zaczęłam go słuchac jak partnera, a nie matkowac mu na każdym kropku.
Gwen, skończ robic koło niego. Tą postawą tylko zmniejszasz szacunek do samej siebie. On Cię traktuje źle, a Ty mu gotujesz, pierzesz i prasujesz? Eeee nie ze mną te numery... taka zła jestem? No to będę zła żoną. :-P nie to, że Cię buntuję. Znam taką postawę z własnego zycia. Przechodziłam to samo, ale jeżeli zadbasz o siebie, to będziesz gotowa na wszystko co przyniesie los. U mnie, póki co, poskutkowało.

Anonymous - 2014-09-22, 09:44

gwen85 napisał/a:
czy jest jakaś rada na to, by coś zmienić ?
Taka sytuacja wcale nie jest dobra, dla kazdego z nas i dla naszego małżeństwa, obydwoje siebie ranimy.
Ale chyba wiem czemu on mnie tak nienawidzi bo ja nie chce odpuśćić i nie ułatwiam mu sprawy rozejścia, a on boi sie wziąść odpowiedzialności na siebie, i swoim zachowanie chyba chce doprowadzić żeby sama odeszłą.
?


Witaj!

Mojej malzonce i jej matce udalo sie doprowadzic do momentu ze sie rozeszlismy. Kazdy dzien byl tak bardzo struty ze nie chcialo mi sie wracac do domu. Pomimo wielkiej tesknoty za dziecmi wytrwalem ale tylko do momentu.
Przemoc psychiczna jest tez forma przemocy. Nie zrozumie tego ktos kto tego nie doswiadczyl.
Zle reagowalem. Madra milosc stawia granice. Nawet trudne i wymagajace.
nikt nie ma prawa cie krzywdzic. Ale druga prawda jest taka ze i my krzywdzimy!
Najwazniejsza jest wolnosc wewnetrzna i brak przymusu w podejmowaniu decyzji. Spokojnie kiedy jestes odprezona i wolna od zlosc zastanow sie co chcesz osiagnac.
Rozwaz jak wielka jest to przemoc ze strony twojego meza. Opisuj to w swoim dzienniku. I dokonaj po kilku tygodniach analizy sytuacji i zebranych danych. Dziennik moze wpasc w rece meza wiec rob to w duchu milosci i obiektywnie bez zlosliwosc.
Jednoczenie wysylaj madre znaki milosci do swojego meza. To jest bardzo trudne - heroiczne.

Sluchaj tez innych. Rozmawiaj z przyjaciolmi i ludzimi ci zyczliwymi ale ludzmi bozymi. Sluchaj.
Nie zmienimy drugiej osoby. Ale to do szczesliwych malzonkow wracaja zagubione polowki.
Badz szczesliwa, radosna i pracuj nad soba.

Trzymaj się!

Anonymous - 2014-09-22, 21:48

MonikaMaria3, podpisuję się od każdym Twoim słowem.. :-)
Anonymous - 2014-09-22, 22:30

dziewczyny robie te wszystkie bledy ktore mi wytknelyscie,
probowalam wczesniej troche tego o czym piszecie
ale wymiekalam bo balam sie ze , wtedy wszystko calkiem sie skonczy ,
dzisiaj kolejna proba nie wiem czy dobrze to zrobilam niepotrzebnie sie wdalam w dyskusje ,i nie umiem odroznic. jakie jego zachowanie jest moze byc , powodem zeby jednak zrobic cos dla niego, moze to glupie ... napewno to glupie ale tak jest, ostatnio wogole nie wiem jak sie zachowywac
wszystko czym kierowalam sie w zyciu okazalo sie niewypalem
ucze sie na nowo

Anonymous - 2014-09-22, 23:10

traktujecie Panie mężów jak bogów
Anonymous - 2014-09-23, 07:07

hej

Grzegorz mógłbyś więcej opisać o tym że dziewczyny traktują mężów jak bogów?


dzięki

Anonymous - 2014-09-23, 13:49

grzegorz_ napisał/a:
traktujecie Panie mężów jak bogów

I Grzesiu żebyś wiedział jaka to jest głupota. Ostatnio pani psycholog uświadomiła mi, że dobra zona, to nie taka, co gotuj, sprzata, dogadza mężowi na każdym kroku, ale tak co kocha i szanuje siebie, by w pełni móc szanowac innych i kochac nie ze strachu o to, że mąż odejdzie, ale kochac bo tego chce.

Anonymous - 2014-09-23, 13:52

gwen85 napisał/a:
ale wymiekalam bo balam sie ze , wtedy wszystko calkiem sie skonczy ,

Ja postawiłam wszystko na jedną kartę. Albo wóz, albo przewóz, ale stwierdziłam, że na takie życie to ja się już nie zgodzę. I kurcze, nawet jak mi krasnobar czy lena zmywali głowę, to robili bardzo, bardzo dobrze, bo gdybym dalej skakała koło męża, to wylądowałabym w wariatkowie.

Anonymous - 2014-09-23, 18:50

gwen85,
a ja tylko zacytuję znanego wszystkim Einsteina
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów"
masz do wyboru - tkwić w tych samych schematach i liczyć na cud lub definitywnie zmienić swoje "oblicze" i podstawowy zestaw zachowań, a na szali to co już znasz czyli bagienko i rozpad rodziny lub......... nie wiesz co może czekać "za rogiem"
gorzej być nie może

Anonymous - 2014-09-23, 19:36

MonikaMaria3 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
traktujecie Panie mężów jak bogów

I Grzesiu żebyś wiedział jaka to jest głupota. Ostatnio pani psycholog uświadomiła mi, że dobra zona, to nie taka, co gotuj, sprzata, dogadza mężowi na każdym kroku, ale tak co kocha i szanuje siebie, by w pełni móc szanowac innych i kochac nie ze strachu o to, że mąż odejdzie, ale kochac bo tego chce.


Monika, tak trzymaj !

ciśnie mi się tu cytat (dziś dzień cytatów):
"Niedojrzała miłość mówi: kocham cię, ponieważ cię potrzebuję.
Dojrzała mówi: potrzebuję cię, ponieważ cię kocham"
E.Fromm

Anonymous - 2014-09-23, 23:23

A ja to bym wogóle te forum zamknął i dał przepustki tyko tym bardziej pokrzywdzonym.
Bo jak obserwuję zachowania ślubnej , to bestia albo od was albo gdzie indziej ściągawek się naumiała i mnie jedzie ragulaminowo, jak w książce piszą.
I na nic moje ściemki i bajery. Do bani tak się podporządkować. :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-(
Aktualnie jedyne co potrafię żec do żony to "nie lubię cię" i ona to samo, i taki durno pusty wzroczkek, że może coś kiedyś?????????

Anonymous - 2014-09-24, 21:10

dzisiaj wszystkie moje wahania i watpliwosci co do zmiany zachowania wobec meza zostaly skutecznie usuniete , czuje sie jakby ktos wylal na mnie wiadro zimnej wody, ja chce dla niego jak najlepiej a on mi wysyla smsem ze ktos z nas musi opuscic mieszkanie , czemu on jest taki.... jak chce to niech sam sie wyprowadzi czemu mnie dreczy ...
Anonymous - 2014-09-24, 22:06

wczoraj skonczylam nowenne pompejanska w intencji uzdrowienia malzenstwa i wiecie co mylse ze Matka Boska posrednio mnie wysluchala bo zrozumialam ze aby uzdrowic swoje malzen. najpierw musze uzdrowic sama siebie swoje relacje z innymi, bo zawsze bede nieszczesliwa jak bede sie tak.pozwalala traktowac ludziom, musze dbac o swoja godnosc, i dbac aby inni mnie sza nowali, wiem ze zrobilam wiele bledow, a teraz dostalam ciezka lekcje od zycia , mam nadzieje ze wyciagne z niej wnioski. DZIEKI CI MATENKO !
Anonymous - 2014-09-24, 22:34

gwen85 napisał/a:
wczoraj skonczylam nowenne pompejanska w intencji uzdrowienia malzenstwa i wiecie co mylse ze Matka Boska posrednio mnie wysluchala bo zrozumialam ze aby uzdrowic swoje malzen. najpierw musze uzdrowic sama siebie swoje relacje z innymi, bo zawsze bede nieszczesliwa jak bede sie tak.pozwalala traktowac ludziom, musze dbac o swoja godnosc, i dbac aby inni mnie sza nowali, wiem ze zrobilam wiele bledow, a teraz dostalam ciezka lekcje od zycia , mam nadzieje ze wyciagne z niej wnioski. DZIEKI CI MATENKO !

:mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group