To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kryzys

Anonymous - 2014-09-11, 09:42

Witaj gwen85, widzisz u mnie też sytuacja jest beznadziejna od kilku miesięcy i bez zmian ale nie odpuszczam. Spróbuj się powstrzymać od takich wyrzutów jak zrobiłaś wczoraj.
Też nie raz mówiłem żonie że chcę naprawić wszystko, że się staram, że się poprawię. BEZ SKUTKU.Teraz uczę się od nowa miłości, miłości bezwarunkowej, poznaję jej zakamarki, i wierzę że moja żona dostrzeże też na czym ona polega. Też myślałem, że powiem żonie: widzisz przyszły trudności, nastąpiła próba życia, znaleźliśmy się na zakręcie, a Ty podkuliłaś ogon i chcesz wiać, uciekać. A co by było gdybym zachorował albo stał się kaleką? Ale się powstrzymam przed tym. Przekażę jej to ale innymi słowami.
Przeczytaj ewangelię na dziś: http://pierzchalski.eccle...age=00&id=00-03

Anonymous - 2014-09-11, 09:45

Wiesz, ja tez myślę, że jak trochę odpuszczam to jest lepiej. ale jak jakaś nadzieja się pojawia coś napomknę to od razu słyszę NIC NAS NIE ŁĄCZY TYLKO DZIECI, NIE MOŻNA COFNĄĆ PEWNYCH RZECZY. Nie wiem czy w to brnąć, nie mam sił. U Nas też doszło do spięcia, małego ale ja nalegałam na zmianę a on, że rozwód i koniec czy jak dostanę czarno na białym to w końcu do mnie dotrze. I co robić poddać się bo nic na siłę jak on nie chce?
Anonymous - 2014-09-11, 10:17

Wiecie ja naprawde nie chce tego rozwodu i zrobiłabym wszystko, naprawde wszystko żeby naprawic nasze małżeństwo, ale mąż, tego nie chce , on juz niczego ode mnie nie chce.
Utknęłam w kołowrotku swoich emocji , od nadzieji, po beznadziejnośc , przygnębienie, kręce sie w kółko i nie mogę zrobić kroku naprzód. Choc juz teraz widze że ten kryzys otworzył mi oczy na pewne rzeczy i staram sie zmieniać w pewnych kwestiach. To nie mogę ruszyć do przodu, wegetuję a nie zyje , czekam ... robie tylko to co muszę,... tracę radość życia, juz wolałabym żeby sytuacja się rozwiązała tak czy owak, bo inaczej chyba zwarjuje.
Wiem że czasem trzeba się cofnąć o krok, żeby móc dalej iść, rozwiajać się, ale ile to jeszcze potrwa

Anonymous - 2014-09-11, 11:07

gwen85 napisał/a:
Utknęłam w kołowrotku swoich emocji , od nadzieji, po beznadziejnośc , przygnębienie, kręce sie w kółko i nie mogę zrobić kroku naprzód.


Opisałaś właśnie swój stan emocji. W takim stanie nie podejmuje się żadnych życiowych decyzji.

gwen85 napisał/a:
To nie mogę ruszyć do przodu, wegetuję a nie zyje , czekam ... robie tylko to co muszę,... tracę radość życia, juz wolałabym żeby sytuacja się rozwiązała tak czy owak, bo inaczej chyba zwarjuje.


Czy uważasz, że jeśli byłoby już po rozwodzie, to byłoby Ci łatwiej? Piszę Ci z własnego doświadczenia - nie byłoby łatwiej.
Nie ma teraz idealnego rozwiązania, lekarstwa, które od ręki zadziała, pomoże. Odejdzie ból, poczucie krzywdy, pustka.
Rozwiązanie sytuacji "tak czy owak" nic nie pomoże. To wszystko wymaga czasu.
A czas ten wykorzystuj na pracę nad sobą.
To co Cię obecnie spotyka jest ciężkim doświadczeniem, ale jak sama już piszesz:

gwen85 napisał/a:
Choc juz teraz widze że ten kryzys otworzył mi oczy na pewne rzeczy i staram sie zmieniać w pewnych kwestiach.


I jeszcze jedno:

gwen85 napisał/a:
Wiem że czasem trzeba się cofnąć o krok, żeby móc dalej iść, rozwiajać się, ale ile to jeszcze potrwa


Potrwa tyle ile musi. Daj czasowi, czas.

Anonymous - 2014-09-11, 12:46

twardy dzieki za słowa pokrzepienia, wymiana doświadczeń na tym forum naprawde mi pomaga.
Niby wiem to wszystko o czym piszesz, ale nie czasem poczucie beznadziejności mnie przygniata. Staram sie zrozumieć ze w tym co mnie spotyka jest jakiś plan Boży...

Anonymous - 2014-09-11, 13:00

Widzisz gwen85 już inaczej myślisz:) Taki jest Boży plan wobec Ciebie. Ja też swoją sytuację tłumaczę tak, że Bóg tym kieruje i ma w tym jakiś plan i w którymś momencie zacznie działać, tego nie wiemy kiedy. Mnie też nie raz ta cała sytuacja przygniata, i jest mi bardzo źle, ale staram się odzyskiwać wiarę.
Anonymous - 2014-09-11, 15:15

gwen85, już rok minął kiedy po raz pierwszy usłyszałam słowa "Żałuję małżeństwa z Tobą". Znam te wszystkie opisane przez Ciebie stany. I już dawno doszłam do wniosku, że czym bardziej próbuję ratować nasz związek, tym mniej mi to wychodzi. Im więcej rozmawiam, tym jest gorzej. Wiedza to jednak nie to samo, co praktyka. W praktyce do niedawna wciąż na nowo próbowałam przekonywać męża, że się myli, co do mnie, próbowałam wpływać na zmianę jego decyzji. Teraz jestem w momencie totalnej bezsilności. Ale ta bezsilność jednocześnie mnie uspokaja. Bo nie zabiegam już o czułość, nie walczę o dobre słowa. Nie czekam na jakiekolwiek deklaracje. I czuję się dzięki temu też wolna. I choć te uczucia się w zasadzie wykluczają, to jednak naprawdę tak jest..
Od miesiąca nie ma między nami poważnych rozmów, ale jest spokój. Doszłam do wniosku, że wolę spokój bez czułości i deklaracji niż ciągłe szarpanie się ze sobą i czekanie sama nie wiem na co..

Anonymous - 2014-09-15, 16:52

nie wiem co robić,... moje trwanie w spokoju na niewiele sie zdaje
mąż całymi dniami jest w pracy do domu tylko na noc, w sobote nie wrócił, nie dzwoniłam do niego, chociaż b. chciiłam . przyjechał dopiero w niedziele popołudniu , ja wyszłam do kościoła, gdy wróciłam nie wypytywałam go o nic, oglądaliśmy telewizje, on zaczął jakieś głupie dogadywanki, co skończyło się tym że znowu twierdzi że nie chce, ze mną być i nie ma co naprawiać, gdy ja mówie ze zależ mi na tym małżeństwie rzuca wyzwiska w moją stronrę. Nie wytzymałam i powiedziałam że ma wolną wolę i niech robi co chce, nie zmuszę go jak podjął decyzje to niech wprowadza ją W czyn bo ja się do tego nie przyczynię. Ale on wpada w jakąś nienawiść do mnie , każe przerejestrowywać auto, stawia na ostrzu noża, sprawy mieszkaniowe(kredyt), które nie są takie łatwe do rozwiązania. Nie wiem czemu on mnie tak nienawidzi. Używa jakiś takich chamskich chwytów, tekstów,( że nie będzie spłacał raty,kredytu żeby sćiągali z mojego brata który jest żyrantem, że głosi kradzież auta na policje , jak na siebie nie przerejestruje) rani mnie bardzo. Wyciąga tylko jakieś rzeczy, moje zachowania sytuacje, które świadczą że ten "nasz koniec" małżeństwa to moja wina. JA broniąc w czasie kłótni, powiem przykre rzeczy, ale nie to co on
To jest jakieś nie normalne, jestem przerażona. On jest inteligentny i b. dobrze mnie zna i wiec co zrobić czy powiedzieć żeby jak najmocniej mi dowalić, gra na moich najsłabszych punktach.
Jak trwać w takie sytuacji?

Anonymous - 2014-09-15, 17:58

Gwen ja mam niestety to samo, moj mąż wogole sie do mnie nie odzywa, przychodzi tylko do dzieci ............. ja nie istnieję.............
Na jakąkolwiek rozmowe słysze to koniec, zrozum to wreszcie................ nie kocham cie i ty do tego doprowadziłaś...............Moj mąż tez mnie nienawidzi i nie wiem jak z tego wybrnąć...........

Anonymous - 2014-09-15, 18:00

moj mąż to juz sam sobie kupił samochód............. zawsze rejestrowalismy na nas oboje......... a tu juz wszystko sam.............. i co robić nie wiem........... tylko modlitwa
Anonymous - 2014-09-15, 18:29

LJ ty masz chociaż pocieszenie i radość w dzieciach, a ja dobiegam 30 stki , nie mam dzieci, prawdopodobnie już niedługo nie będę miałą męża, choć tak naprawde chyba już go nie mam.
I co najgorsze chcąc zyć w zgodzie z Panem Bogiem, z jego nauką taka sytuacja ( samotność) czeka mnie do końca życia...

Anonymous - 2014-09-15, 19:52

gwen85 ja jestem jeszcze młodszy od Ciebie i też nie mam dzieci i prawdopodobnie nie będę miał po tym co zapowiada moja żona od kilku miesięcy. Czytałem na forum, że tacy porzuceni małżonkowie też potrafią być w życiu szczęśliwi, wiem że to ciężkie. Mnie też o tym ciężko myśleć. A jak to sobie wyobraża Twój mąż? Czy on wie, że innej żony nie będzie mogło być w jego życiu? Gdzie Twój mąż przybywa gdy go nie ma? Może on kogoś ma? Prowadzi w weekendy trochę jakby życie kawalerskie. Skoro sprawy stawia na ostrzu noża to dlaczego nic w tym kierunku nie robi? Ty cały czas wyciągasz rękę do niego, i jesteś gotowa odbudowywać wasze relację, więc do rozwodu ręki nie przyłożysz myślę. Mogę Ci doradzić - nie daj mu się wyprowadzić z równowagi, spróbuj spokojnie podchodzić do tego co Ci mówi. Wiem, że to trudne.
Anonymous - 2014-09-16, 08:01

Tak dzzieci to duza pociecha ale......... czasami po prostu chce usiaść płakać, i po prostu zapomnieć...........
Tomek ale jak walczyć z nienawiścią................ ja staram się spokojnie rozmawiać niedac się sprowokować ale jak mówię,........... kocham Cię ............ t oslysze ale ja ciebie nie, sama do tego doprowadziłaś............ to koniec, zrozum to wreszcie...............
I co w takiej sytuacji.............
Mam jeszcze problem z moim tatą, ktory mojemu mężowi tez powiedział kilka rzeczy, moj tata chce go przeprosić, wyjasnić, powiedzieć, ze nie bedzie się wtraacał................ ale moj mąż mówi, za dużo rzeczy zostało powiedziaanych i niechce.........
Czy doprowadzić do konfrontacji? ........... ale sie boję, ze jak mój tata wejdzie........ to mój mąz wyjdzie i jeszcze będzie gorzej............... ale chyba sprawa powinna zostać wyjaśniona....... bo są dzieci.......... i co robić ja jedna osoba niechce i już......

Anonymous - 2014-09-16, 09:46

Tomek mój mąz pochodzi z chrześcijańskiej rodziny, wziął ze mną ślub kościelny, ale wiara jest chyba dla niego powierzchowna, bo kiedy mówie mu że przysięgał przed Bogiem, a teraz chce tą przysięge złamać i że małżeństwem pozostaniemy przed Bogiem nawet po cywilnym rozwodzie , to albo się ze mnie śmieje że wyjeżdzam mu z takimi frazesami, albo mówi że ja też swoje przysięgi nie dotrzymałam bo żle go traktowałam w małżeństwie, albo się denerwuje że próbuje mu, pojeżdzać po uczuciach.
Nie wiem czy ma kogoś, raz mówi że zawiodłam go i do końca będzie sam ,a raz ze sobie jeszcze ułoży życie... To co on robi i mówi, jest dla mnie niezrozumiałe...
LJ ja nie umiem sobie poradzić z nienawiścią męża do mnie, a najgorsze że kiedy on uderza w moje najczulsze punkty, wpadam w złość i zaczyna się kłótnia.
Też chciałam na początku żeby porozmawiali z nim moi rodzice, może coś zrozumie ale obawaiam się że padną w złości i żalu takie słowa z obu stron które będą nie do zapomnienia



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group