To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Dla kogo małżeństwo

Anonymous - 2014-07-24, 21:14

Cytat:
uważam że nie można namawiać do stania się Ozeaszem. Owszem... jak Bóg tak zarządzi trzeba się poddać tej Woli i wówczas można czerpać natchnienie do życia z księgi Ozeasza. Ale tak z własnej woli pakować się w taki koszmar?... wybaczcie... stanowcze NIE mówię.


Orsz, jak mówi sam Szustak i ojcowie kościoła mieli wątpliwosci co do uznania tej ksiegi jako pisma natchnionego, nie mniej za taką została uznana, mimo że wiele kontrowersji wzbudzać może. Nie dziwie sie rownież twojej niezgodzie na to co proponuje ojciec Adam, zastanawia mnie tylko, czy sam potrafisz rozpoznać kiedy to Bóg, a nie człowiek namawia Cie do takiej a nie innej postawy i z czego taka Twoja niezgoda wypływa.

Anonymous - 2014-07-24, 21:24

Tiliano, cieszę się, że zamieściłaś te fragmenty KKK.

Nie wiem, czy pytanie już przypadkiem nie padło, ale czy my na potrzeby tej dyskusji w ogóle zdefiniowaliśmy dziewictwo?

Anonymous - 2014-07-24, 21:41

Orsz ,
to nie tak , że masz wyszukiwać sobie specjalnie taką kobietę z "przeszłością" .
A im gorsza i bogatsza ta przeszłość tym lepiej . :mrgreen:
Choć z drugiej strony , takie wariactwo ma sens
( czy Bóg nie ukochał grzeszników ? czy tam gdzie nieprawość się wzmaga nie wylewa i wiecej łask ? )

Jak kogoś poznajesz , to nie pytasz od razu o dziewictwo .
Ja rozumiem SZCZEGÓLNĄ RANGĘ tego grzechu w przypadku małżeństwa
i tu się zgadzamy
ale nie należy przeginać w drugą stronę .
To grzech jakich wiele , a przecież nie znajdziesz kobiety bezgrzesznej .
Bierze się co jest . :mrgreen:

i to co wcześniej pisałem :
Zgadzam się całkowicie z Szustakiem .
Sprawę widzę podobnie , z tym , że "osoba z przeszłością"
musi czuć , rozumieć i chcieć
odzyskać tak rozumianą czystość .
Orsz , to koło ratunkowe rzucasz jeszcze przed ślubem .
Albo zechce albo nie się przyciągnąć bliżej lądu .



-------------------------------------

A tak serio .
Jeżeli nie możesz wybaczyć , zaakceptować opisywanego
możliwego stanu rzeczy
to Ty masz problem z wybaczeniem
a stoi ............ jako i my odpuszczamy .

Anonymous - 2014-07-24, 21:57

Zeniu... odczytać we własnym życiu treść powołania... któż to potrafi? Każdy jest zobowiązany... to trudne zadanie. Ojciec Szustak moim zdaniem zbyt łatwo narzuca te najtrudniejszą drogę... Z czego to wynika? Czy może z niedocenienia trudu... czy to taka tylko ułomność niedoskonałej empatii... czy potrafiłby się wczuć w rolę ojca który doradza swojemu dziecku... błogosławi przyszłej synowej... zięciowi, którzy... no niestety... wszystkiego oddać jego dziecku nie mogą?
Nie wiem tego. Moim zdaniem powinien dać jednak perspektywę wyboru... roztoczyć nadzieję na pełnię szczęścia małżeńskiego... być może wskazać zasady właściwego dobierania się par. Czy do tych zasad można byłoby zaliczyć ekwiwalentność posagu własnego ciała i ducha?
Tak się tylko zastanawiam...

A poza tym o. Szustak jest rewelacyjny. Tak pięknego ujęcia znaczenia czystości... dziewictwa w małżeństwie nie spotkałem nigdzie. To jest poezja... kolorowe obrazy... esencja tego co... przynajmniej mi w duszy gra.
Tylko później... jakby Szanowny Ojciec... za bardzo chciał wprowadzać ludzi w arkana męczeństwa... tłamsić instynkt samozachowawczy. Eh... ten Ozeasz.

Anonymous - 2014-07-24, 22:44

Filomena
Cytat:
Nie wiem, czy pytanie już przypadkiem nie padło, ale czy my na potrzeby tej dyskusji w ogóle zdefiniowaliśmy dziewictwo?


Filomeno ,
nie utrudniaj sytuacji :mrgreen: bo okaże się , że są półdziewice i ćwierćdziewice .

---------------------------------------------------------------------

Ozeasz ,
nie pragnął przecież zostać "męczennikiem" .
Zakochał się był w niewłaściwej osobie ,
co zresztą przydarza się znacznej większości ludzi .
On miał tylko pecha wyjątkowego .

Anonymous - 2014-07-24, 23:15

Stanisławie... dzięki że mi odpowiedziałeś. Może to pozwoli wyjasnić nieporozumienia.

To że ktoś ine spełnia okreslonych warunków wcale nie oznacza że nie jest w stanie ich spełnić... że nie został tak wyposażony przez Boga w talenty... by spełnić jednak Jego wolę. To że ktoś popełnia samobójstwo nie oznacza że nie został stworzony do zycia i to wiecznego. To że czlowiek nie realizuje swojego powowłania do życia w sakramencie małżeństwa nie oznacza że sie do niego nie nadaje. Każdy się nadaje który ma te powołanie. Ma także wolną wolę i z premedytacją wiekszą lub mniejszą konkretnie ... po prostu olewa obowiązek bycia dobrym małżonkiem... przyszłym... teraźniejszym... przeszłym.
Powołania są w zasadzie dwa (czerpię z ks. Dziewieckiego)... do życia konsekrowanego i do małżeństwa. Powołania do zycia w samotności nie ma.
Piszesz o stanie istniejącym... ludzie się nie nadają. Tak to wygląda. Uwzględnij jednak co do tego doprowadziło. Była to totalna zlewka tych wszystkich pomocy o których napisałem... punkty a-h. Wolna wola tak zadziałała w tych ludziach że doprowadzili swe życie... swą naturę do takiego upadku.
Jest prawdą że cżłowiek rodzi się zdezintegrowany. Swój wrodzony egocentryzm musi przełamywać... uczy się rozumowo określać co dobre, piękne, sprawiedliwe... W tym zakresie musi współpracować z Łaską Bożą... kształtuje swojego ducha. Człowiek jest też istotą cielesną... ma zachowania jakby typowo zwięrzęce. Czy coś łączy te dwie sfery?
Człowieka mogą rozrywać namiętności... różne. Jego duch może zwierzęcą naturę postawić na pierwszym miejscu i wspierać jej potrzeby przesuwając granice perwersji w iście diaboliczne ohydztwa. Ale czy to przychodzi łatwo? Przecież w każdym z nas są tzw pokłady człowieczeństwa. Je trzeba przełamać. Nasza zwierzęca natura ma pewne naturalne bezpieczniki... ja to tak bym sobie kreślił.
Co nas w naszej zwierzęcej naturze predyscynuje do małżeństwa?
Jest to choćby wstydliwość, nieśmiałość względem płci przeciwnej... Te czynniki niestety nasza dzisiejsza popkultura niszczy z całą bezwzględnością. U samego zarania zycia ludzie stają się kalekami niezdolnymi do małżęństwa w jego fundamentalnym wymiarze... właśnie... INTYMNOŚCI w wymiarze cielesnym a co za tym idzie duchowym.
To nie jest tak że ludzie się nie nadają. Bóg wspaniale stworzył człowieka. Człowiek tylko... przy namowie i aktywnem współudziale szatana... sam siebie rozmontowuje. To znaczy jedni drugich. Starzy rozmontowują młodych i koło się toczy.

I teraz dalej. Pewnym etapem rozwoju człowieka jest dorosnąć do małżeństwa... 18-25lat...
To jest wiek jeszcze nie dojrzały... fiu bździu w glowie, ale jest za to właściwie ukierunkowana namiętność i miłość romantyczna. Małżeństwo ma być olejnym etapem rozwoju... uświęcania swojego życia.
Aby ten proces dobrze przebiegał człowiek musi mieć jako takie warunki rozwoju. W nadmiernie toksycznym środowisku nic nie przetrwa. W każdym razie ja wierzę że człowiek który doszedł do małżeństwa z pewnym potencjałem charakterologicznym... w sakramencie małżeństwa we współpracy z łaską Bożą i kolejnymi darami natury, typu np pojawiajace przywiązanie do małżonka... troska o potomstwo... przywiazanie do rodziny... więzy społeczne... jest w stanie rozwijać się w świętości. I to własnie małżeństwo go rozwija... a nie on najpierw musi się rozwinąć by sprostać wyzwaniu małżeństwa.
Małżeństwo jest niezbędnym przyczynkiem do rozwoju człowieka... bez niego nie da rady pewnych spraw przeskoczyć... kto lubi zbyt długo przebywać w towarzystwie starej panny... starego kawalera?

Rola środowiska... nie można wymagać od ludzi za dużo. Ludzie są tylko ludźmi.

Chaotycznie opisane...
Chaos polega między innymi na ty iż na początku za bardzo akcentuję wolną wolę czlowiekaw rozwoju swoich predyspozycji do małżeństwa a później jednak sprowadzam wszystko do czynnika determinującego życie... środowiska społeczno-kulturowego.
A prawda jest gdzieś po środku... tak myślę.

Mare... ja traktuję małżeństwo przede wszydtkim w kategoriach daru Boga dla człowieka a nie sposobem na umartwianie. Dar to dar, a nie krzyż. Czasem krzyż jest darem... jak ktoś załużył na taki dar.

Anonymous - 2014-07-24, 23:48

Oj tam, oj tam, nie utrudniaj :-P

A potem jest jak w polityce: dla jednych separatyści, dla innych rosyjska agentura, dla jeszcze innych terroryści.

Ja bym chciała wiedzieć, o czym rozmawiamy, a nie, że jesiotr był drugiej świeżości, a potem to piekielny sługa musi społeczeństwo uświadomić, że świeżość jest jedna, a mianowicie pierwsza.

Dla medycyny jest jasna sprawa: kobieta ma hymen - znaczy się dziewica ;)

http://czasopisma.viamedi...oad/33555/24598

Z mężczyzną kłopot, bo co by tu mu przerwać. Podejrzewam, że potocznie mężczyzna drugiej świeżości to taki, który odbył pełny stosunek.

Czyli coś na rzeczy jednak jest. Kobieta może być niezmiernie doświadczona erotycznie, nie mając naruszonej rzeczonej części ciała. Mężczyzna może osiągnąć satysfakcję w różnych miejscach, że tak to ujmę, a każdy się domyśli, o co chodzi.

Wedle definicji potocznej - obie strony dziewicze, że hoho. Ale jak to z tą czystością?

Czystość można odzyskać poprzez oczyszczenie. Orsz, pomyśl o tym w kontekście swoich problemów.

A co do wątku: małżeństwo jest dla nielicznych, czego dowodem wzrost liczby rozwodów i to forum.

Anonymous - 2014-07-25, 00:10

Mare... rozumiesz szczególną rangę... ale to grzech jak wiele...
Jak to rozumieć?

Jeszcze raz podkreślę... koło ratunkowe można rzucać... ale czemu człowiek ma być kołem ratunkowym... małżeństwo to nie koło ratunkowe

W sakramencie małżeństwa trzeba godzić się z faktami...
przed małżeństwem co ma wybaczać... nie mamy wzajemnych zobowiązań... ja bym odkochał się na wiadomość o braku dziewictwa wybranki... w rozumieniu miłości romantycznej
Nie wierzę w prawdziwą miłość w okresie narzeczeństwa.
A może znów mamy dyskutować o rodzajach miłości? Miłości oblubieńczej... miłości właściwej... miłości romantycznej

Anonymous - 2014-07-25, 09:37

Przypomniała mi się anegdota...
Była jak Orleańska dziewica-po latach małżeństwa stała się całkowita diablica.....
Do czego zmierzam??
To co napisał Stanisław1 jest jak najbardziej rzeczywiste i realne.
Nie stan naszego ciała :mrgreen: -ani pochodzenie (patrz zorganizowany poziom w nas wiary)
odpowiada za jakość i dorosłość w związku.
A to jakimi jesteśmy ludżmi-jak mamy w sobie rozbudowane proste czynniki:
-jak radzimy sobie z problemami
-jak potrafimy być odpowiedzialni
-jak potrafimy tworzyć realcje
-jak potrafimy życ w zespole(bo rodzina wszak to zespół)

I to czy wierzymy -czy nie wierzymy nie ma nic wspólnego z tym jakim jesteśmy człowiekiem.
Wiara nie jest miernikiem naszej jakości zycia i tego co sobą prezentujemy.

Przykładów na to we współczesnym życiu jest chyba multum.
Gdyby to poziom posiadanej w nas wiary tudziez spełnienia wymogów (związanych z pojęciem czystości)odpowiadał za to jakie w przyszłości będzie małżeństwo.
Nie istniał by Sychar,ludzie wierzący nie mieli by problemów z rozwodem,rozpadem rodziny.

I dalej chyba jeszcze prostrze-ci jacy żyja bez wiary nie tworzyli by w ogóle rodzin-bo zgodnie z teorią nie maja daru-a skoro nie maja -to nie potrafią.
Jak dla mnie bujda totalna-
bo zycie weryfikuje i pokazuje zgoła co innego.
Biora się z tak zwanej drugiej -nieczystej ręki a tworza lata szczęśliwa i zoorganizowana rodzine.
Nie chodzą do panskiego domu,nie słuchają kazan,nie uczestniczą w wierze-a ich relacje mimo to nie zaburzają się.
Poziom wiary (czy nawet ogólnie wiara)
to dodatkowy etap ludzki-
i chyba dla każdego to pytania i odpowiedzi
czym jest dla mnie wiara?? i co może we mnie wykształcić??
co poprzez wiarę mogę osiągnąć więcej???
lub zaburzając się błędna interpretacja wiary stracić??
Ale nijak nie jest to gwarancją!!!
I dla przykładu aby nie być gołosłownym. :lol:
Napisze tak:
No cóz -ja ze swoja przeszłością(napiszmy to skromnie okres trwałości -po terminie)
albo jeszcze inaczej przemetkowany.
Zgodnie z teoria głoszoną:
upadły,wielokrotnie opalany na piekielskim rożnie,w zasadzie zgodnie z tym co ileś razy rozpisywane jest powyżej w wypowiedziach-materiał nie spełniający kryterii do......
Ale spójrzmy na druga strone medalu:
Moja żonka dziecko z gitarą wprost z Oazy-z wiankami na głowie,poświata anielską i zasobem prawd,,wiary i mądrości.
Stworzł się z tego związek na pozór mało spełniający kryteria.
To takie połaczenie czarnego z białym.
I ot:
jak by tu iśc za rozumowaniem niektórych :-P
nagle powstaje Pańska próba
-próba tego mixu co powstało
przeca z nijakiego połaczenia.
Próba staje się kryzys związku
-a w wyniku którego to co było białe zwiewa przed odpowiedzialnościa,a to co czarne ze wszech miar broni prawd i mądrości tego czego było tak wielką odwrotnością.

Tak że odpuścmy sobie gdybania o wymogi i spełniania
Bo nie jest to gwarancja i nigdy nie było

pozdrawiam

Anonymous - 2014-07-25, 09:59

Filomen
Cytat:
Dla medycyny jest jasna sprawa: kobieta ma hymen - znaczy się dziewica ;)


Życie jest bardziej skomplikowane .
Jeżeli dziewczyna została powiedzmy zgwałcona
to dla mnie nadal jest ......... no właśnie .
Z medycznego punktu widzenia , dziewicą nie jest
ale z MORALNEGO jest .
Powiedzmy więc , żeby nie zaciemniać :
Nie jest już dziewicą , ale zachowała czystość 100 % .
Inny przypadek - dziewczyna miała liczne doswiadczenia seksualne
z innymi osobami , w tym inną dziewczyną
( nie mówię o całowaniu ;-) )
Dziewicą formalnie może być ( nie odbyła stosunku ) ale czystości nie zachowała .
Myslę , że faceta nie zadowala sama dziewiczość medyczna , zdecydowanie .

Oczywiście , nie jest to bezsensowny WYMYSŁ
i nie bierze się z nikąd .
Jeżeli dziewczyna była łatwa przed ślubem , to większe prawdopodobieństwo
że nie będzie wierna i po slubie .
Podobnie z facetami .
Jak pił przed , to raczej będzie pił i po .
No i oczywiscie to wszytko co wcześniej pisałem i wiele więcej .
Czystość ma wbrew pozorom duże znaczenie , oczywiście obojga !


Cytat:
Z mężczyzną kłopot, bo co by tu mu przerwać. Podejrzewam, że potocznie mężczyzna drugiej świeżości to taki, który odbył pełny stosunek.


Formalnie tak , ale moralnie - ta sama zasada do do kobiet i zakres czynności . ;-)

=======================================================

Cytat:
Mare... ja traktuję małżeństwo przede wszydtkim w kategoriach daru Boga dla człowieka a nie sposobem na umartwianie. Dar to dar, a nie krzyż. Czasem krzyż jest darem... jak ktoś załużył na taki dar.


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
( sposób na umartwienie )

Bo to jest dar ,
tylko my nie umiemy z niego skorzystać , chcemy go udoskonalać . :mrgreen:


Na krzyż się nie zasługuje , zresztą paradoksalnie to łaska .
Żeby docenić światło , musisz poznać ciemność .
Nieszczęście i szczęście itd.


Cytat:
Mare... rozumiesz szczególną rangę... ale to grzech jak wiele...
Jak to rozumieć?


A czy kto jest bez grzechu ?
Czy pytasz o to dziewczynę ?
Dlaczego inne jest grzechy tak cię nie bolą ?
A czy ktokolwiek w oczach Boga jest czysty ?
Zdradzasz , spowiadasz się ( przyczekasz poprawę ) ......... i znów zdradzasz .


Cytat:
W sakramencie małżeństwa trzeba godzić się z faktami...
przed małżeństwem co ma wybaczać... nie mamy wzajemnych zobowiązań... ja bym odkochał się na wiadomość o braku dziewictwa wybranki... w rozumieniu miłości romantycznej
Nie wierzę w prawdziwą miłość w okresie narzeczeństwa.
A może znów mamy dyskutować o rodzajach miłości? Miłości oblubieńczej... miłości właściwej... miłości romantycznej


Zobowiązania , tak myslę , mamy w stosunku do każdego napotkanego człowieka .
( cokolwiek uczyniliście ........ )
Żonę możesz wybrać sobie sam .
Odkochał ? :roll:
To jakaś strasznie płytka ta miłość byłaby .

Oblubieńcza , oblubieniec :evil:
strasznie mnie drażni
bo nie wiadomo o co w zasadzie się rozchodzi . :mrgreen:
Strasznie sztuczne dzisiaj określenie .

Anonymous - 2014-07-25, 11:21

No to praca domowa... zapoznać się co na ten temat miał do powiedzenia święty...
Jan Paweł II
http://mateusz.pl/mt/jsz/jsz-mo.htm

Miłość oblubieńcza... między kobietą a mężczyzną... jest fundamentem naszego istnienia. Śmiem twierdzić że bez niej nie było by wcale miłości na świecie. Ta miłość... wzbogacona o płciowość... daje namiastkę Boskiej Miłości. Ta miłość jest krzesiwem jakiegokolwiek ognia miłości w świecie... już powiedzmy zwyczajnej miłości... do każdego napotkanego brata. A ja mam wrażenie że Wy to odwrotnie pojmujecie... miłość w ogóle i tu proszę... okazujmy tą miłość także w małżeństwie. NIE. Każdy nowonarodzony człowiek miłości uczy się w rodzinie od swoich rodziców. Nie ma rodziny... nie ma miłości. No chyba że jakiś cud... że otrzyma ją bezpośrednio od Boga. Ludzie bez zaszczepienia miłości w rodzinie są kalekami duchowymi nie wiedzącymi co to miłość. Mogą miec jakieś iluzje o które w tej materi nie jest trudno.
Dlatego tak ważna jest czysta miłość rodziców... nie skażona syfem współdzielenia sie nagością z osobami trzecimi.
Dlatego też protestuję przeciwko tym kołom ratunkowym i nie zgadzam się w tej materii z o. Szustakiem.
Trzeba myśleć o własnej rodzinie. Mając własną rodzinę taką jaką trzeba można dać światu o wiele więcej, a poświęcenie jest ... nie wiem czy nie większe. Można po prostu dać przykład wspaniałem czystej miłości... jakie owoce daje idealna miłość dwojga czystych ludzi...
Kto może niech do tego dąży. A nie wymyśla że będzie ratował swoim życiem małżeńskim jakieś zbłąkane duszyczki. Pomijając już częstą ułudę tej możliwości ratowania... warto się jeszcze zastanowić jakie inne pobudki mogą popuchać do takiego mezaliansu? Jakieś może kłopoty osobiste, może grzech... często tak jest. To co nie gra w naszym życiu ubieramy w piękne iluzje.
O wiele więcej dobrego uczyimy postępując rozsądnie. To krzesiwo miłości... ona najlepiej działa w stanie idealnym... a świat potrzebuje miłości.

Anonymous - 2014-07-25, 13:38

Dywagacje księży o miłości kobieta - mężczyzna. to trochę jak rozmowy niewidomych o kolorach. Oczywiście są wyjątku wśród księży (ci którzy miłości doświadczyli), ale zapewne te wyjątki nie pouczają innych.
Ktoś powie: żeby pisać o muzyce nie trzeba być muzykiem, Podobnie aby napisać o malarstwie nie trzeba być malarzem. Owszem, tyle że ktoś piszący o czymś mimo iż nie jest wykonawcą przeżywa i pisze o własnym odbiorze sztuki.
Miłości nie można przeżywać i doświadczać nie "uczestnicząc" w niej.

Anonymous - 2014-07-25, 13:51

Grzegorzu, ja bym nie sprowadzała miłości między mężczyzną a kobietą tylko do wymiaru seksualnego, na którym księża nie powinni się znać. Dla mnie miłość małżeńską jest wędrówką od eros czyli miłości szukającej siebie w kierunku agape, czyli miłości szukającej dobra drugiego i w tym miłowaniu drugiego bardziej niż siebie znajdującej szczęście.A na takiej wędrówce to księża już mogą się znać, pisze o tym m.in. Papież Benedykt XVI w swojej encyklice.
Anonymous - 2014-07-25, 15:00

Nie sprowadzam miłości do seksu.
Po prostu pisze o miłości kobiety i mężczyzny.
Ksiądz zazwyczaj tej miłości jest pozbawiony i jej nie doświadcza.
Jakby nie patrzeć
miłośc do Boga, czy miłość bliżniego to nie to samo co miłość kobiety i meżczyzny
z tym chyba każdy się zgodzi?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group