To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - pozew o rozwód

Anonymous - 2014-07-23, 12:16
Temat postu: pozew o rozwód
...........
Anonymous - 2014-07-23, 13:13

Północ, w żadnym wypadku nie myśl, że śmierć to jest jakieś rozwiązanie. To byłaby kolejna z tych "głupszych" rzeczy ,jakie możesz zrobić. Nie piszę tego,aby Cię obrazić , ale przestrzec. Ludzie maja tragedie, ale nie załamują się , nie poddają .Taki kryzys to może być brama, albo mur, to zależy od Ciebie. Masz rację moim zdaniem, że idziesz do proboszcza, takie "niewinne" spotkania trzeba ukrócić w zarodku. Rozmawiaj ze swoją zoną na spokojnie, albo napisz jej list. Korzystaj z wątków tutaj, z rekolekcji i kazań. Pomodlę się za Wasze małżeństwo.
Anonymous - 2014-07-23, 13:52

.........
Anonymous - 2014-07-23, 14:03

polnoc85 napisał/a:
bosa dziękuję za odpowiedź. Wiem, staram się zrozumieć co piszesz, ale nie potrafię w tym momencie przy tych emocjach racjonalnie myśleć i sam się boję, że te emocje mogą ze mna wygrać, jesli sprawa trafi do sadu. Staram się rozmawiać z żona, ale sytuacja jest ta sama, czyli "to nie ma sensu", "to już i tak nic nie zmieni", "miałeś swoją szanse przez ostatnie 1,5 roku" itd. Żona twierdzi, że moja deklaracja "dopóki śmierć nas nie rozłączy" to jest szantaż emocjonalny.

W tym akurat ma racje.
Co to za argument do odbudowy zwiazku......"jak odejdziesz to sie zabije"...



Rozmawiałem wczoraj także z bardzo fajnym i słuchającym, rozumiejącym księdzem z portalu www.pogotowieduchowe.pl i według niego to nie jest szantaż, lecz dotrzymanie obietnicy składanej żonie przed Bogiem w kościele podczas ślubu.

Nie sądzę aby jakikolwiek ksiądz aprobował rozwiazanie problemu poprzez samobójstwo

Do żony niestety nie trafiają żadne argumenty, zadne prośby i propozycje naprawy związku, jestem zbywany i ignorowany, jestem załamany... :( Dziękuję za modlitwę. Ja także codziennie zwracam się do Boga z prośbą o pomoc, o ratowanie rodziny, którą kocham całym sercem

Anonymous - 2014-07-23, 17:10

Witaj północ
jesteśmy wraz z mężem liderami wspólnoty Sychar w Trójmieście.

My odbudowujemy nasz sakrament od 2 lat , 8 lat temu orzeczono nasz rozwód cywilny i jak widzisz to nie jest koniec świata
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych

namiary na pw . zadzwoń

Anonymous - 2014-07-23, 20:25

..........
Anonymous - 2014-07-23, 20:28

.........
Anonymous - 2014-07-23, 20:54

Ciekaw jestem co proboszcz miał do powiedzenia nt bulwersującej postawy księdza-przyjaciela żony.
Anonymous - 2014-07-23, 22:56

polnoc85 napisał/a:
Mirakulum napisał/a:
My odbudowujemy nasz sakrament


I tu jest właśnie ta róznica niestety, MY(!). Ja nie potrafię przekonać mojej żony do choćby najmniejszego kroku, by ratować małżeństwo. Wszystko jest ignorowane lub padają odpowiedzi, które wskazują na kompletny brak w tym momencie chęci odbudowywania.
polnoc85. Nigdy nie mów nigdy. To po świecku ;-) a po naszemu weź Ty nie ograniczaj Pana. Będzie chciał to ani sie nie obejrzysz a żona będzie nawrócona a małżeństwo ratowane.
Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
Uwierz w Niego i Jemu.
To drugie trudniejsze.
Przemyśl to i przemódl.
On ciebie nie zostawi.

Mirakulum napisała coś, co ja uzupełnię o swoje doświadczenie.
Moje malzenstwo jest obecnie ratowane. Wcale, uwierz mi wcale, nie było ku temu przesłanek. Jeszcze 2 lata temu. Był pozew. Był sąd. I były mediacje.
Ratujemy. Jak umiemy. Z Panem. Ja, nawrócona chrześcijanka wiem, że to z Panem.
Bez Pana ja bym w ogóle nie dała szansy mężowi. Aha, i do znudzenia będę powtarzać. Sychar. Sychar mi pomógł. Charyzmat wspólnoty i ludzie tutaj ( czy wiesz, że jak miałam pierwsze spotkanie mediacyjne to te całe 2 czy 3 godziny kilka osób modliło sie cały ten czas za nas!)
Mój mąż myśli, źe to on sam. Do męża też kiedyś to dotrze, że to Pan w tym maczał palce ;-) tylko jeszcze nie wiem kiedy. Ale to fajny facet jest. Pan go nie zostawi.

Miałam podobne do Twoich myśli jeszcze parę lat temu.
Chcę powiedzieć, że nie wiesz jak będzie. Módl sie i ufaj. I nie bój się. Pan z tego dobro wyprowadzi.

Pomodlę się za ciebie i twoją rodzinę

Anonymous - 2014-07-24, 10:00

Północ do ratowania małżeństwa są potrzebne 2 osoby

Bóg i jeden z małżonków, więc do roboty :mrgreen:

Anonymous - 2014-07-24, 11:00

............
Anonymous - 2014-07-24, 11:04

..........
Anonymous - 2014-07-24, 11:10

..............
Anonymous - 2014-07-24, 12:40

polnoc85 napisał/a:
macko napisał/a:
Ciekaw jestem co proboszcz miał do powiedzenia nt bulwersującej postawy księdza-przyjaciela żony.


Wczoraj się spotkałem z księdzem proboszczem, ale bym nie chciał nic więcej teraz jeszcze na ten temat mówić.


Jasne, nie chodzi o to żebyś tutaj mówił.

Chciałem tylko napisać, że ten ksiądz-przyjaciel jaka by jego rola wcześniej nie była ma teraz jednak coś do zrobienia. Słowa "nie chcę" w jego wykonaniu nie mieszczą mi się po prostu w głowie. Po to się jest księdzem, żeby się w takich sytuacjach chciało.
Nie chodzi mi tu o to, żeby piętnować tego człowieka, ale raczej żeby spróbować wykorzystać szansę na dotarcie do Twojej żony. Sprawa ryzykowna, bo jego intencje wątpliwe, ale to jednak ksiądz i do tego bliska Twojej żonie osoba. Może po jakimś naprostowaniu przez proboszcza jednak byłby w stanie zrobić coś do czego go sutanna zobowiązuje. Do rozważenia,



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group