To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Nie mam już wiary w to, że coś moze się zmienić.

Anonymous - 2014-07-20, 17:55
Temat postu: Nie mam już wiary w to, że coś moze się zmienić.
Już od dłuższego czasu czytam Wasze historie, są różnorodne ale nie znajduję w nich podobieństwa do mojej sytuacji w której się znalazłam. Jestem żoną od 6 lat, a już od 2 lat odmawiam zgody na rozwód o który wniósł mój mąż. W trakcie naszego małżeństwa mąż rozpoczął romans i jego decyzja o rozwodzie była podjęta chęcią związania się z kochanką z którą do chwili obecnej przebywa. Początkowo wierzyłam w uratowanie mojego małżeństwa, znalazłam się blisko Boga. Wiedziałam, że przez ten kryzys upomina się o mnie. Wszyscy mi pomagali, duchowni, byli nawet ludzie z Sycharu. Żyło mi się nawet dobrze aż do czasu gdy odnowiłam znajomość z moim dawnym Kolega, który zaczął pomagać mi w moim kryzysie, sam przeżywając swój własny kryzys. Im więcej czasu z nim spędzałam, tym moja walka o małżeństwo słabła i widziałam wyraźnie, że oddalam się również od Boga. Nie modliłam się już tak jak kiedyś, nie miałam ochoty, nie odczuwałam potrzeby chodzenia do Kościoła. Dawniej nie sprawiało mi to problemu, teraz jest to dla mnie trudne. Kilka razy pojawiły się momenty kiedy to uklękłam do modlitwy, chciałam powrócić do Boga ale było to tylko na chwilę, bo nie mogłam zrezygnować ze znajomości z Kolegą. Jakaś taka niemoc mnie ogarniała. Czas biegł, a mnie i mojego przyjaciela zaczęło wiązać jakieś uczucie i doszło do wielu bardzo złych rzeczy. Nie widzę już nadziei na uratowanie mojego małżeństwa. Walka wydaje mi się pozbawiona sensu i skazuje mnie na samotność do końca życia. Nie liczę na to, że zwiąże się z moim przyjacielem, bo on też ma rodzinę. Myślę, że oboje jesteśmy egoistami, bo zapełniamy pustkę w naszym sercu w taki oto sposób. On rani swoja rodzinę, ja siebie i dodatkowo postępuję jak kochanka mojego męża. Wiem jednak, że nie chcę żyć w samotności do końca życia. Pragnę zaznać szczęścia rodzinnego tu na ziemi, mieć rodzinę, dzieci, kochać. Wiem jednak, że nie mogę tego robić kosztem krzywdy innych osób. Wiąże mnie sakrament małżeństwa ale nie chcę patrząc przez ten pryzmat żyć do końca życia w samotności.
Anonymous - 2014-07-20, 18:23

Mariaaaaa napisał/a:
Im więcej czasu z nim spędzałam, tym moja walka o małżeństwo słabła i widziałam wyraźnie, że oddalam się również od Boga.

Mario, sama siebie zdiagnozowałaś.
Jak się weszło do bagno to działają na nas siły , które nas wciągają głębiej.

Pamiętasz jak brzmi przymierze chrzcielne?
Wyrzekam się diabła i wszystkiego co może mnie prowadzić do zła, aby mnie grzech nie opanował.

Diabeł Ci mówi:" jest Ci ciężko, jesteś sama, ja Ci pokaże jak sobie ulżyć, jak siebie uszczęśliwić".

Pamiętaj Mario, Jezus powiedział, że diabeł jest ojcem kłamstwa, więc rodzi kłamstwo. On będzie cię okłamywał. To jest nieprawda, że w ramionach kolegi znajdziesz szczęście. To złudzenie.

Czy weszłaś na tyle w relację z Bogiem, czy korzystasz z Jego pomocy . Jeżeli nie, to dlaczego?

Jeżeli na Nim się nie oparłaś, nie korzystasz z Jego mocy, to jesteś sama,i nic dziwnego , że jesteś nieszczęśliwa, nieszczęśliwa jak ta zagubiona owieczka i no i diabeł podsuwa Ci pomysły gdzie szukać ukojenia pragnień.
Nie wiesz o tym , że drugi człowiek nie jest w stanie Cię uszczęśliwić , bo sam szuka szczęścia , sam go potrzebuje, to tak jakby dwóch głodnych , co nie maja jeść przyszło do siebie po jedzenie.

Anonymous - 2014-07-20, 18:30

Dziękuję Ci Teresko, bardzo dziękuję. Myslę, ze zaczęłam oddalać się od Boga i wchodzić w relację z przyjacielem gdy zauważyłam, że mąż układa sobie życie a moje działanie, modlitwy są na darmo, bo nie przynoszą efektu. Myśle też, że pojawiła się we mnie potrzeba dowartościowania mnie jako kobiety, bo to zniszczył we mnie mój mąż a tamten człowiek mi to dawał.
Anonymous - 2014-07-20, 18:37

Mariaaaaa napisał/a:
Wiąże mnie sakrament małżeństwa ale nie chcę patrząc przez ten pryzmat żyć do końca życia w samotności.



Witaj!

Fajnie ze napisalas. Zawsze jest szansa wszystko zaczac na nowo z Bogiem :-)

Dziekuje Bogu za kazdy dzien zycia w czystosci malzenskiej pomimo, iż to moja małżonka wniosła o rozwód. Że to już 4 lata żyję w samotności, że utrudnia mi spotkania z dziecmi. Że miesiac temu sie dowiedzialem ze ma partnera..

Bogu dziekuje za Sychar za spotkania z ludzmi, ktorzy zdecydowali sie zyc w czystosci i wiernosci malzenskiej pomimo wszystko. Bylem ich odwiedzic w Jastarni ze setka ludzi ! :!:

Nastepne wakacje biorę urlop i jadę na rekolekcje. Wielu swietnych i wspanialych ludzi.
Z duzym bagazem doswiadczenia.

Dziekuje Bogu za Eucharystie codzienną, za dobrych i życzliwych ludzi. Za to kiedy bylo mi ciezką Bog sam pokazywal mi jak mam zyc i gdzie szukac pocieszenia.

W koncu dziekuje za Krzyż i za ten bol ktory nie pozwala odejsc od Niego. Za nieodebrane smsy przez zone, za odrzucane maile, wyszydzone listy, wysmiana moja naiwnosc. Za to ze place raty za mieszkane w ktorym mieszka i nie wiem co wiecej robi z partnerem.

Za to ze Bog nie pozwolil mi zwariowac, ze zachowal moje zycie, ze zyje samotnie lecz blisko Niego. Ze daje mi w zamian wiele innych radosci. Ze moge jezdzic motocyklami, ze zwiedzam rozne kraje, ze mam wciaz kochajacych rodzicow.

Fajnie jest byc z Bogiem. Pracuje z fajnymi kolezankami, ladnymi. Wyjezdzam w rozne strony i wiele atrakcji wszedzie czeka... Ale Bog daje mi radosc zycia jego przykazaniami. Czekam na druga polowke. Kazdego dnia choc czasem chcialoby sie zaczac od nowa.

Prosze Cie Panie o madrosc abym umial rozrozniac dobro od zla. Abym wybieral to czego Ty pragniesz i zebys prostowal moje bledne decyzje - bo caly Twoj jestem.

Trzymaj sie!

Anonymous - 2014-07-20, 18:42

Mario, musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz żyć z Bogiem , czy bez Boga. Jeśli z Bogiem to trzeba przerwać tą złą znajomość, która niszczy nie tylko Twoje życie , ale również możliwość naprawy rodziny Twojego kolegi, odbyć spowiedź i zaufać , że Bóg poukłada Twoje życie.
Posłuchaj jak najwięcej konferencji z tej strony, poszukaj o. Adama Szustaka "Miłość, szmaragd i krokodyl" .
Matko Boża , zaopiekuj się Swoją podopieczną!

Anonymous - 2014-07-20, 19:08

Mario, polecam Ci psalm 37 ,
Możesz go też posłuchać w pięknych Nieszporach Ludźmierskich.
Tam jest o tym bólu dlaczego grzesznikowi się powodzi , a sprawiedliwy cierpi.
http://www.youtube.com/watch?v=QPF9DSMogMM

Posłuchaj też o walce duchowej w małżęństwie polecam Ci bardzo
https://www.youtube.com/watch?v=yek4EruEZlc

Anonymous - 2014-07-20, 19:09

Dziękuję Wam za te wszystkie słowa - drogowskazy. Wiem, że muszę zerwać tę znajomość ale nie mam siły. Ogarnia mnie lęk przed samotnością, przed brakiem wsparcia ze strony faceta. Najdziwniejsze jest to, że ja zdaję sobie sprawę z tego, że to jest złe ale siedzę w tym bagnie po uszy i czuję, ze nie mogę się wygrzebać. Boję się pójść nawet do spowiedzi i wyznać moje grzechy. Wstydzę się tego. Bóg chyba nie zrezygnował ze mnie całkowicie skoro jeszcze mam poczucie zła które wyrządzam.
Anonymous - 2014-07-20, 19:11

Ostatnio Koleżanka powiedziała mi, że skoro Zły tak mnie atakuje to znaczy to, że idę w dobrym kierunku, bo on chce całkowicie zniszczyć ostatnią cząstkę dobra która tkwi we mnie.
Anonymous - 2014-07-20, 19:11

Czy czytałaś "Urzekającą", Eldridga ?
To o tej wartości kobiety, która trochę utraciłaś przez zdradę męża.

Anonymous - 2014-07-20, 19:16

Czy masz jakaś grupę wsparcia?
Daleko masz do Ogniska Sycharowskiego?
Może wejdziesz na modlitwy sycharowskie na skypie tam jest kontakt z ludźmi i wsparcie.

Diabeł zawsze atakuje tam gdzie jest jakaś wartość , jakieś dobro, widocznie jesteś cenna, skoro Cie atakuje.
Nic dziwnego że nie masz siły wyjść z tego bagna , bo Cię grzech opanował, trzeba przeciąć więzy grzechu przez spowiedź.
Pros Maryję o pomoc.
Ucieczko grzesznych, módl się za nami !

Anonymous - 2014-07-20, 19:18

Tak, czytałam.
Anonymous - 2014-07-20, 19:18

Jestem związana z Sycharem. Troszkę się samej siebie brzydzę za moje postepowanie. Już nie jestem czysta jak łza.
Anonymous - 2014-07-20, 20:08

A wiesz, że Jezus na krzyżu miał więcej grzechów od Ciebie, miał grzechy wszystkich nas, był samym grzechem, i oddał siebie w takim stanie Ojcu, powierzył mu siebie, nie usprawiedliwiał się tylko pełen ufności oddał się Ojcu.
Czy możesz też tak zrobić, przyjść z całą swoją nędzą do Ojca, i przyjąć Jego miłość do siebie.Takie jest miłosierdzie Boga, że im większy grzech tym większa jest miłość Boga do grzesznika.Bóg wierzy w to, że jesteś zdolna zacząć na nowo, że posiadasz tą zdolność do budowania na nowo, popatrz ilu grzeszników, świętych tak zrobiło, bo uwierzyli, że Jezus im wybacza i wierzy, że potrafisz.

Anonymous - 2014-07-20, 20:30

Przyszedł mi teraz na myśl film "Faustyna" i fragment kiedy to pada takie stwierdzenie: "Bóg zawsze nad nami czuwa i znajduje rozwiązanie tam gdzie ludzki umysł już go nie widzi. Jeśli człowiek wie, że Bóg jest dobry, miłosierny że go przygarnie i że mu przebaczy to człowiek przyjdzie do Boga. Jeśli myśli, że on jest tylko sprawiedliwy, to będzie się bał i nie przyjdzie i zginie." Przed Boską sprawiedliwością pierwszeństwo ma Boskie miłosierdzie. Ja zawsze bałam się tej sprawiedliwości i teraz też się boję ale czuję, że go zawiodłam.

Słuchałam przesłanych w moim temacie rekolekcji i utkwił mi w pamięci fragment kiedy to Ksiądz stwierdza, ze Szatan nie ma mocy sprawczej, że nie jest w stanie nic stworzyć, ze wystarczy jedno słowo Boga, a on nic nie zrobi. Czemu wiec dzieją się złe rzeczy typu zdrady, wypadki samochodowe w których gina ludzie? Czy Szatan ma moc sprawcza tylko wtedy gdy Bóg mu na to pozwoli? Jeśli tak, to czemu na to pozwala? Nie rozumiem tego.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group