Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Rozmyte marzenia - odstawiony po klotni na bok
Anonymous - 2014-10-13, 06:41
krasnobar napisał/a: | nie widzę powodu w utrzymywaniu hipokryzji i gloryfikowania ślubu cywilnego i rozwodu u pary,która ślubu kościelnego nie miała.... |
Ja nie widzę tu nigdzie gloryfikowania, a pochylenie się nad trudną sytuacją i próby rozwiązania jej tak, aby najmniej naniszczyć dookoła.
twardy napisał/a: | Ja traktuję RS i jego żonę od strony wiary jak kawalera i pannę, a co oni zrobią z tym stanem to ich wolna wola. |
Ja traktuję ich podobnie, z tym dodatkiem, że ten kawaler i panna mają dziecko i w oczach społeczeństwa tworzą rodzinę (w tej chwili w kryzysie).
Krasnobar, masz prawo nie brać pod uwagę argumentów z zakresu psychologii i psychologii społecznej, ale one są i swoją wagę mają.
Mianowicie - dla dziecka rozejście się mamy i taty jest zawsze traumą niezależnie od tego, czy rodziców wiąże sakrament małżeństwa czy nie. Jeśli Ci rodzice mają choć minimalną szansę być razem i zwieńczyć swoje pojednanie sakramentem małżenstwa (wszak nie mają przeszkód) - to należy do tego dążyć.
Mentalność rozwodowa, czyli dobry klimat w społeczeństwie dla rozwodów, rośnie nie tylko z powodu rozwodów małżeństw sakramentalnych, ale z powodu wszystkich rozwodów. Jeśli rozwód nie ma na celu wyższego dobra, jak zejście się sakramentalnych małżonków, to należy go unikać, a dążyć do innego sposobu rozwiązania kryzysu, idealnie jeśli zakończonego pojednaniem i sakramentem małżeństwa.
..."Jak udało się Wam wytrwać tak długo w małżeństwie?"....
..." Za naszych czasów, jak coś się zepsuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało i kupowało nowe"....
Znane?
Anonymous - 2014-10-13, 07:37
GosiaH napisał/a: | RozmyteSerce
Może właśnie teraz zaczyna się toczyć prawdziwa walka o Twoje małżeństwo, o sakrament, który zwieńczyłby ją?
Widzisz to tak? |
Dziekuje Gosiu za pokrzepiajace jak zawsze slowa. Duzo mi to daje w tych trudnych momentach, tak jak teraz. Zawsze Twoja slowa jakos napelniaja mnie energia, bo widzisz walke, ktora nie powinna sie konczyc mimo zaistnialych faktow.
aguś83 napisał/a: | Być może troszkę Cię to wszystko wypala... Tyle dajesz, kombinujesz na wszystkie strony a w zamian jak to napisałeś otrzymujesz duperele... A miłość chyba na tym polega... Na dawaniu bez oczekiwania czegoś w zamian... |
Madre spostrzerzenie agus! Wlasnie, czasami mam takie momenty, w ktorych czyle obledne wypalenie sie. Wlasnie wtedy trudno jest mi sie pozbierac do kupy. Bo ja ciagle mysle, co jeszcze powinienem zrobic. I nie wiem w sumie co. I tez te wyjazdy, kazdorazowo przejechanie 2,5 tysiaca kilometrow, zeby pobydz z nimi, to wszyskto meczy mnie, nie tylko psychicznie, ale tez fizycznie i jestem juz zmeczony, bo jezdzic co 2-3 tygodnie do Polski to jest wysilek.
twardy napisał/a: |
Biorąc pod uwagę jednak to, że RozmyteSerce pragnie zawrzeć sakrament małżeństwa (chyba dobrze pamiętam), to reszta mojego postu ma chyba sens. |
Dziekuje Ci twardy za Twoje spostrzerzenia. Tak, chce ciagle slubu sakramentalnego, nawet jak jest ciezko. Wybralem zle slowo "pogarda". Mialo byc razczej, brak pochwalania tego mojego zachowania w slabosci. Ale coz, nie zawsze mozna byc w 100%, tylko czasami ma sie te gorsze dni. Po co mi rozwod? Nie dla mnie on, dla zony, bo ona swoim zachowaniem do tego ciagnie. Mysle jednak czasami dla mnie, jako wyraz szacunku dla mnie, bo nie moge czekac jak zebrak na zone, ze moze kiedys rzuci mi groszem milosci. Wiem, ze to bledne kolo, ale staram sie panowac nad tym chciejstwem, ze moge cos chciec, tylko teraz czekac, i dac czasowi czas. A to chyba teraz najwazniejsze i najlepsze rozwiazanie.
krasnobar napisał/a: |
miałaby sens,gdyby żona RS chciała nie tylko ślubu kościelnego,ale i być razem w ogóle....nie ma mowy o ślubie koścelnym,bo żona RS nawet w ogóle być razem z nim nie chce,dlatego nie rozumiem,dlaczego mieliby tkwić w tej sytuacji cały czas,blokując sobie szansę na życie po Bożemu.... z kimś innym.........w sakramentalnym związku.... |
Dziekuje i Tobie krasnobar za krytyke prosta i zrozumiala. Dzieki Tobie wiem, o co walcze i dostrzegam ta pol pelna szklanke, jaka widzi tutaj twardy. Bo wiesz, nie jest prawda, ze zona nie chce ze mna byc. Wyjechala bo miala powody do tego, prawdziwego, jeszcze ciagle nie znam. Ale wielokrotnie rozmawiajac o rozwodzie, stanowczo mowila, ze go nie chce. Ostatnio, jak juz wspominalem, widzi jakas droge do "nas" poprzez terapie psychologiczna. Zobaczymy, co dalej i czy naprawde nie chce, jak Ty to widzisz, czy jednak szklanka jest pol pelna i warto ciagnac to dalej.
Nirwanna napisał/a: | Mentalność rozwodowa, czyli dobry klimat w społeczeństwie dla rozwodów, rośnie nie tylko z powodu rozwodów małżeństw sakramentalnych, ale z powodu wszystkich rozwodów. Jeśli rozwód nie ma na celu wyższego dobra, jak zejście się sakramentalnych małżonków, to należy go unikać, a dążyć do innego sposobu rozwiązania kryzysu, idealnie jeśli zakończonego pojednaniem i sakramentem małżeństwa. |
I wlasnie z tego powodu mysle i czuje, ze wlasciwie tutaj trafilem. Popelnilismy z zona wiele bledow, jedno mniej, jedno wiecej, ale bez powodu nie znalazlem sie tutaj na naszym forum, aby trwac w malzenstwie i dazyc do tego prawdziwego. Wiem, ze rozwodzac sie pochlebialbym mysli rozwodowej, ale tego nie chce, i krocze dalej droga bez rozwodu, kochajac zone, nawet, jak bywa ciezko i trudno, bo warto naprawiac, co jest do naprawienia. Bo jak to wiadomo, wlozyc ta sama energie w naprawe, co w rozwod, to wyjdzie z tego naprawde dobre malzenstwo.
Anonymous - 2014-12-06, 07:25
Dzisiaj mija pol roku, od kiedy zostalem sam, od kiedy moja zona mnie opuscila zabierajac nasza coreczka. W ostatnim czasie, ale duzo sie stalo, jeszcze nie wiem, czy powinienem sie cieszyc, czy jeszcze sie wstrzymac z radoscia.
Wiec prawdopodobnie pojade w Swieta do Polski i zabiore zone z coreczka do Niemiec. Zona chce wracac. Co i jak napisze pewnie jeszcze pozniej, jak bedzie juz po fakcie.
A skrajnosci przezylismy w tym czasie wiele. Nie polecam nikomu pisania pism rozowodowych, ale u Nas wlasnie takie dokladnie pismo otworzylo oczy mojej zonie. Wtedy zrozumiala, ze nie mozemy tak wisiec w powietrzu i wtedy ruszylismy w droge, czasami mniej, czasami wiecej udana.
Takze wszystkim pogody ducha, a ja sie odezwe, jak bedzie juz po fakcie.
Anonymous - 2014-12-06, 09:02
RS, powodzenia Wam życzę, niech Bóg działa w Waszych sercach.
Mam nadzieję, że ten kryzys zaowocuje u Was decyzją o zawarciu sakramnetalnego związku małżeńskiego
Anonymous - 2014-12-06, 10:24
RS pisze:
Cytat: | W ostatnim czasie, ale duzo sie stalo, jeszcze nie wiem, czy powinienem sie cieszyć, czy jeszcze sie wstrzymac z radoscia. |
Powinieneś się cieszyć!
Ciesz się JUŻ TERAZ, ze wszystkiego, nawet z tych najmniejszych rzeczy, z każdego promyka nadziei, z każdej zmiany która się w Tobie/ Was dokonała a która prowadzi Was do celu.
Okaż wdzięczność..... wszak ona jest podstawą otrzymywania.
Bardzo się cieszę.
Anonymous - 2014-12-06, 10:27
R.S. trzymam za was kciuki, obiecuje modlitwe
Anonymous - 2014-12-07, 09:01
RS, to i ja dołożę swoją modlitwę za Wasze małżeństwo.
Jak byście tak ślub kościelny w Polsce brali, daj znać, chłopie - pół Sycharu się zjedzie
Anonymous - 2014-12-07, 10:03
Cytat: | Nie polecam nikomu pisania pism rozowodowych, ale u Nas wlasnie takie dokladnie pismo otworzylo oczy mojej zonie. |
gdy okazalo sie ze zostaje z niczym. Nibylandia wowczas i "wspanialy" maz pozostaly ostatnia deska ratunku by jakkolwiek zyc.
Anonymous - 2014-12-12, 23:39
Sprawdza sie powiedzenie " kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana""
Czasami warto zaryzykowac dla najbardziej bezsensownych spraw..
Pozdrawiam cie tez z niemiec
|
|
|