Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Rozmyte marzenia - odstawiony po klotni na bok
Anonymous - 2014-10-10, 22:24
Samboja napisał/a: | Zaglądam od czasu do czasu na Twój wątek...i poczytuje...nie wiem, ale pamiętam Twoje posty z początku, teraz opisujesz żone inaczej, Ty jesteś zupełnie inny. W niej to wszystko pracuje...bardzo powoli, mówisz, ze wspomina...a na początku pamiętasz? |
Wlasnie Samoboju, teraz zaczyna cos sie dziac, tylko na razie jeszcze nie wiem co. Pamietam jak na poczatku ni to drgnelo, ni to sie ruszylo. A teraz sa juz jakies slowa lub slowka. Na razie cos sie tam tli, co z tego bedzie, tego jeszcze nie wiadomo. Ale ufam temu tam na gorze, ze on wie co robi i jak robi.
I teraz wlasnie przesypujemy na razie lyzka do kawy piasyk, za przesuwanie kamieni jeszcze sie nie zabralismy, ale widac wlasnie juz te male przesuniete ziarnka piasku, ktore na z drogi schodza.
Slawomir napisał/a: | Super! Czy obok linków swojej narzeczonej / partnerce wysyłasz jakieś inne znaki swojej miłości(np. finansowe, kartki, listy, prezenty...)? |
Slawku, przerobilem wyzwanie 40 dniowe na swoj sposob. Na razie nie robie dalszych niespodzianek. Zona jest wyposazona finansowo i nie narzeka. Moim znakiem milosci jest teraz bezwzgledna szczerosc i cierpliwosc, nawet jak jeszcze rzuci we mnie kamieniem i utopi w lyzce wody. A co do kupowania, to nie lubie kupowac czegos byle jakiego, ale ostatnio dwa razy sie zlamalem na prosbe zony i kupilem jej to, co ona chciala, co ja uwazalem za nie takiej dobrej jakosci.
Kartek i listow na razie nie pisze. Zona ma ich juz kilka takich po 8 do 20 stron, gdzie wszystko napisalem. Dodatkowo ma bloczek 100 kartek na kazdy dzien z milym slowem, zdaniem, albo mysla. Czy korzysta, tego nie wiem.
Slawomir napisał/a: | W jaki sposób pracujesz nas sobą, swoim charakterem ? Jak komunikujesz swoja miłość do rodziny twojej narzeczonej? |
Zapisalem sie na 12 krokow. Czytam duzo artykulow na temat rozmow i malzenstwa. Dodatkowo ucze sie w cierpliwosc i nie wybucham, jak kiedys, mysle wtedy, zeby On sie tym zajal. Do rodziny mojej zony podchodze z dystansem. Nie robie nic szczegolnego, bo nie da rady. Jak tesciowa cos potrzebuje, to daje jej to, ale nie dyskutuje, i jestem blisko zony, mimo zlego traktowania przez jej rodzine.
Slawomir napisał/a: | Czy za te lata życia w grzechy przeprosiłeś Boga? Co z Twoim pojednaniem? Czy uczestniczysz w niedzielnej eucharystii? Co z codzienną modlitwą? |
Bylem u spowiedzi i chodze do niej teraz czesciej niz kiedys. Nie jestem "super" katolikiem, ale jestem w drodze do lepszego ja z NIM. Czytam Slowo Boze na kazdy dzien, modle sie, i jak na to pozwala spowiedz i pozniej czyste sumienie uczestnicze w Eucharystii, ale nie kradne zadnych sakramentow, takze jak czuje, ze zgrzeszylem do nie przyjmuje Komunii.
Zobaczymy, co bedzie sie dzialo, ja na razie stoje z wyciagnieta reka do zony caly czas, przedyskutowalismy rozne drazniace kwestie i problemy przeszlosci i moja zona wie, czego moze oczekiwac. Zero obietnic, tylko rozwiazan z mojej strony. Zobaczymy, co przyniesie ten Najwyzszy.
Anonymous - 2014-10-11, 09:17
RozmyteSerce napisał/a: | Dodatkowo ma bloczek 100 kartek na kazdy dzien z milym slowem, zdaniem, albo mysla |
RS,sam to wykonałeś,czy moze zakupiłeś co takiego?
Anonymous - 2014-10-11, 17:28
Lila83 napisał/a: | RS,sam to wykonałeś,czy moze zakupiłeś co takiego? |
Witaj lilo. Ja wszystko mojej zonie sam tworze i pisze. Kazda karteczke sam wypisalem recznie. Tak samo zona ma wierszyk mojej poezji, jakies 200 wierszy, ktore do tej pory dla niej napisalem.
Anonymous - 2014-10-12, 19:18
Doradzcie mnie prosze, zaczynam sie zagruzowywac. Dosiega mnie ciagle mysl porzucenia, odrzucenia i niecheci ze strony zony, ktora prowadzi do tego, ze juz jej nie chce i nie wyobrazam sobie sam powoli juz zadnej przyszlosci z nia.
Przytlaczaja mnie te miesiace bez niej, bez znaku tego, ze jej brakuje, ze mysli, ze teskni, a juz w ogole ze kocha. Nie powiedziala mi tego ani razu w sumie tak szczerze prawdziwie od siebie. Nie moge sobie z tym poradzic, czuje sie jak odrzutek i gdzies zgubiony w tym wszystkim.
Nie bardzo umiem odnalezc moja chec walki i moja chec do bycia jeszcze raz w sposob intymny z ta kobieta. W sensie intymnosci mowie o mowieniu sobie wszystkiego bez baczenia na konsekwencje.
Kazdym swoim ruchem, zle wypowiedzianym slowem zona gruzuje moja milosc do niej. Jak na poczatku, kiedy tutaj trafilem bylo jej mimo zaistnialego faktu 100%, tak dzisiaj bym powiedzial, ze pozostalo moze 2%.
Ostatnio nawet juz sam napisalem pozew rozwodowy i zaczalem zalatwiac wszystkie dokumenty do rozwodu, bo jezeli ona chce tak zyc, to niech tak zyje, ale beze mnie.
Anonymous - 2014-10-12, 20:12
RozmyteSerce napisał/a: | Ostatnio nawet juz sam napisalem pozew rozwodowy i zaczalem zalatwiac wszystkie dokumenty do rozwodu, bo jezeli ona chce tak zyc, to niech tak zyje, ale beze mnie. |
Jak widzę z determinacją walczysz o Wasze małżeństwo
Na długo to nie wystarczyło Ci Twojego zapału.
I co myślisz, że po rozwodzie będzie lepiej? Nie będzie lepiej.
Chyba, że planujesz wymienić żonę na nowszy model? Ale to już będzie oznaczało odpuszczenie sobie nie tylko żony, ale i Boga. A wtedy dopiero nie będzie lepiej.
Masz wolną wolę - decyzja należy do Ciebie i późniejsze konsekwencje tej decyzji również.
Anonymous - 2014-10-12, 20:20
twardy napisał/a: | I co myślisz, że po rozwodzie będzie lepiej? Nie będzie lepiej.
Chyba, że planujesz wymienić żonę na nowszy model? Ale to już będzie oznaczało odpuszczenie sobie nie tylko żony, ale i Boga. A wtedy dopiero nie będzie lepiej.
Masz wolną wolę - decyzja należy do Ciebie i późniejsze konsekwencje tej decyzji również. |
Dzięki twardy - właśnie poniekąd odpowiedziałeś na moje pytanie i błądzenie w moim poście...
Anonymous - 2014-10-12, 20:23
twardy, rozumiem Twoja pogarde moja postawa. Ale mam naprawde juz glebokiego dola z powodu tego wszystkiego. Moja zona w najlepsze ze mna pisze o swoich duperelach w zyciu i w ogole, a wyglada to tak, jakbym akceptowal to, ze jej nie ma w moim zyciu i jestesmy teraz jakimis tam znajomymi.
Nie za bardzo umiem sobie poradzic z tym, i tak jak pisalem, gruzuje sie moje wszystko we mnie, czym darzylem zone. Wiem, ze milosc to wybor i to swiadomy wybor, ale jest mi trudno.
O nowym modelu nie mysle, bo nie naleze do takich. Nigdy zadnej innej poza zona nie widzialem. A okazji do tego, zeby sobie kogos znalezc mialem duzo, bo przez lata bylismy para na odleglosc.
Anonymous - 2014-10-12, 20:44
RozmyteSerce, a ja myślę tak - walczyłeś o żonę, tak? Tak.
Byliśmy tutaj świadkami tej walki.
Miałeś coś do pracy, to Ciebie motywowało.
W sumie, wydaje się (przepraszam za takie sformułowanie, ale nie znajduję lepszego), że zbliżyłeś się mocno do Boga, że Twoja wiara wzrosła.
A jeśli tak, to jesteś doskonałym obiektem do ataków
Może właśnie teraz zaczyna się toczyć prawdziwa walka o Twoje małżeństwo, o sakrament, który zwieńczyłby ją?
Widzisz to tak?
Anonymous - 2014-10-12, 20:47
Być może troszkę Cię to wszystko wypala... Tyle dajesz, kombinujesz na wszystkie strony a w zamian jak to napisałeś otrzymujesz duperele... A miłość chyba na tym polega... Na dawaniu bez oczekiwania czegoś w zamian...
Rozwód będzie tylko próbą ukarania jej, zwrócenia uwagi, a tak naprawdę pogrążyć może CIEBIE.
Módl się o siłę w miłości, o wytrwanie, o trudnego współmałżonka...
Anonymous - 2014-10-12, 20:51
RozmyteSerce napisał/a: | twardy, rozumiem Twoja pogarde moja postawa. |
Do nikogo nie czułem i czuję pogardy. Do Ciebie również. Świadczy o tym chociazby fakt, że pisząc o Tobie piszę "Ci", "Ciebie" z dużej litery.
Nie tylko nie czuję do Ciebie pogardy, ale jesteś mi wręcz bliski, bo obaj mamy problemy małżeńskie.
Wiem co oznacza obojętność, a nawet wrogość żony i emocje jakie są z tym związane. Pewnie, że nie jest to łatwe, ale czy Ty uważasz, że rozwód to zmieni?
Rozwód niczego Ci nie załatwi, nie rozwiąże w Twoim życiu. Rozwód da tylko Twojej żonie możliwość związania się z innym mężczyzną, bez wyrzutów sumienia - bo przecież będzie rozwódką, a w dzisiejszym społeczeństwie nikt jej nie będzie tego wytykał.
Występując o rozwód dasz żonie alibi do życia w grzechu z innym mężczyzną.
Wiem co piszę, bo ja tak zrobiłem. Nie popełniaj mojego błędu.
RozmyteSerce napisał/a: | Moja zona w najlepsze ze mna pisze o swoich duperelach w zyciu i w ogole, a wyglada to tak, jakbym akceptowal to, ze jej nie ma w moim zyciu i jestesmy teraz jakimis tam znajomymi. |
A czy uważasz, że gdybyś był jej obojętny, to chciałoby się jej z Tobą gadać? Ciesz się, że masz taką możliwość, bo możesz jej kiedyś nie mieć.
Widzisz szklankę do połowy pustą. Zauważ też tę drugą połowę - pełną.
RozmyteSerce napisał/a: | O nowym modelu nie mysle, bo nie naleze do takich. |
To po co Ci rozwód?
Odpowiedz sobie sam na to pytanie.
Anonymous - 2014-10-12, 21:01
twardy napisał/a: |
Występując o rozwód dasz żonie alibi do życia w grzechu z innym mężczyzną.
Wiem co piszę, bo ja tak zrobiłem. Nie popełniaj mojego błędu.
|
Tak dla ścisłości, nie mają ślubu kościelnego, zatem wg nauki KK teraz żyją w grzechu (tzn raczej żyli, dopóki spali ze sobą). Jeśli się zwiąża z kims innym ślubem kościelnym, nie bedą żyć w grzechu.
Anonymous - 2014-10-12, 21:07
grzegorz_ napisał/a: | Tak dla ścisłości, nie mają ślubu kościelnego, zatem wg nauki KK teraz żyją w grzechu (tzn raczej żyli, dopóki spali ze sobą). Jeśli się zwiąża z kims innym ślubem kościelnym, nie bedą żyć w grzechu. |
Tym razem ja muszę Ci przyznać rację Rzeczywiście mi to umknęło.
Biorąc pod uwagę jednak to, że RozmyteSerce pragnie zawrzeć sakrament małżeństwa (chyba dobrze pamiętam), to reszta mojego postu ma chyba sens.
Anonymous - 2014-10-12, 22:29
twardy napisał/a: | grzegorz_ napisał/a: | Tak dla ścisłości, nie mają ślubu kościelnego, zatem wg nauki KK teraz żyją w grzechu (tzn raczej żyli, dopóki spali ze sobą). Jeśli się zwiąża z kims innym ślubem kościelnym, nie bedą żyć w grzechu. |
Tym razem ja muszę Ci przyznać rację Rzeczywiście mi to umknęło.
Biorąc pod uwagę jednak to, że RozmyteSerce pragnie zawrzeć sakrament małżeństwa (chyba dobrze pamiętam), to reszta mojego postu ma chyba sens. |
miałaby sens,gdyby żona RS chciała nie tylko ślubu kościelnego,ale i być razem w ogóle....nie ma mowy o ślubie koścelnym,bo żona RS nawet w ogóle być razem z nim nie chce,dlatego nie rozumiem,dlaczego mieliby tkwić w tej sytuacji cały czas,blokując sobie szansę na życie po Bożemu.... z kimś innym.........w sakramentalnym związku....w takiej sytuacji żadnemu narzeczonemu,narzeczonej nie odradzałoby się tkwienia w złym związku,bo może KIEDYŚ wezmą ślub kościelny.....jeśli małżonkowie nie mają slubu kościelnego,to rozwód jest tylko pieczątką grzechu.....formalną.....pewnie ten post jak i poprzedni nie ujrzy światła dziennego,ale trudno....nie widzę powodu w utrzymywaniu hipokryzji i gloryfikowania ślubu cywilnego i rozwodu u pary,która ślubu kościelnego nie miała....
Anonymous - 2014-10-13, 00:20
krasnobar napisał/a: | miałaby sens,gdyby żona RS chciała nie tylko ślubu kościelnego |
Krasnobar, RS i jego cywilna żona nie żyją obecnie razem, więc nie grzeszą. Jeżeli RS chce zawrzeć sakrament małżeństwa, to od strony wiary katolickiej są w miejscu w jakim są inni narzeczeni przed ślubem kościelnym.
Jeśli zamieszkaliby na powrót razem bez zawarcia sakramentu małżeństwa, to oczywiście, że żyliby w grzechu.
Ja traktuję RS i jego żonę od strony wiary jak kawalera i pannę, a co oni zrobią z tym stanem to ich wolna wola.
krasnobar napisał/a: | nie widzę powodu w utrzymywaniu hipokryzji i gloryfikowania ślubu cywilnego i rozwodu u pary,która ślubu kościelnego nie miała.... |
Rzucisz pierwszy kamieniem?
|
|
|