To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Rozmyte marzenia - odstawiony po klotni na bok

Anonymous - 2014-07-12, 09:06
Temat postu: Rozmyte marzenia - odstawiony po klotni na bok
Czesc,

czytam to Wasze forum i pomyslalem, ze zaloze w koncu konto i opisze nieco moja historie. Dzielic z kims to, co mnie meczy, moze troche mi pomoze.

Mam na imie O., a moja zona A. Jestesmy po slubie cywilnym, gdyz nie bylo Nas jeszcze stac na slub koscielny. Mam nadzieje, ze to nie jest przeszkoda, aby uczestniczyc w forum.

Poznalem moja zona 6 lat temu na weselu. Nie moglem jej od tamtego czasu zapomniec. Przez pierwsze 5 lat naszego zwiazku, bylismy ze soba razem na odleglosc. Ja mieszkam w Niemczech, a moja zona mieszkala w Polsce. Zawsze dazylem wszystkim, co robilem do tego, abysmy byli razem ze soba. Przez te 5 lat, bylem z 40 razy w Polsce u niej, zeby pokazac, jak bardzo mi na niej zalezy. I ona rowniez bywala czasami u mnie w Niemczech.
W naszym zwiazku juz kiedys nie zawsze sie ukladalo i nawet na odleglosc potrafilismy sie posprzeczac, ale wciaz wracalismy do siebie i potrafilismy ze soba rozmawiac. Zawsze jakos sie ukladalo i kochalismy sie zawsze mocniej niz wczesniej.

W zeszlym roku, moja wtedy jeszcze narzeczona zaszla w ciaze, i postanowilismy sie pobrac. Ja zawsze chcialem ja miec przy sobie, a dzieki dziecku wszystko sie przyspieszylo i tak w czerwcu zeszlego roku wzielismy slub na razie tylko cywilny. W lipcu zeszlego roku ona sie przeprowadzila do mnie do Niemiec i w pazdzierniku urodzila nam sie nasza cudowna coreczka. Do tego momentu dosc dobrze sie dogadywalismy i ukladalo sie miedzy Nami raz lepiej, raz gorzej, ale sobie radzilismy.

Od poczatku tego roku kloclismy sie dosc czesto o rozne rzeczy. Zona wmawiala mi, ze szukam sobie kogos innego, a ja nie chcialem dyskutowac, bo zawsze mi zalezalo tylko na niej. Badz co badz bylem przez to nieco odseparowany od zony. Bolalo mnie, to ze wszysktim rozpowiada to, ze jestem zlym mezem. Zabraklo miedzy Nami tych szczerych rozmow, ktore prowadzilismy niegdys. Nie dogadywalismy sie wkoncu, bo ja balem sie mowic zonie o wszystkim, bo zawsze komus o tym powiedziala, mimo iz bylo to tylko dla niej. Przetrzymywalem ten okres z nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze, nie dyskutujac za bardzo. Lecz gdy klotnie sie nasilaly, to ja zawsze je konczylem, ze jezeli chce to mozemy wziac rozwod. Robilem tak, bo bylem slaby, a moje kompromisy lub argumenty nie porwadzily do konca klotni, tylko wyobrazenie rozwodu powodowalo spokoj na chwile.

I tak to ciagnelismy raz mocniej raz slabiej od poczatku tego roku. Na poczatku czerwca jednak w klotni nie wytrzymalem. Poklocilismy sie z zona o pieniadze. Ona nie chciala sluchac mnie, tylko chciala mowic na mnie. W boju i zlosci spakowalem walizki i wyszedlem z nimi do moich rodzicow kilkaset metrow dalej, aby ochlonac od klotni, bo nie rozmawialismy, tylko ona mowila. W nocy z dnia na dzien moja zona z coreczka zniknela i uciekla z nia do Polski. Teraz juz jestem 5 tygodni sam i nie wiem, jak to rozwiazac.

Wychodzac z domu, mowilem mojej zonie, ze ja kocham, tylko nie moge tak zyc, ze jestem obarczany o wszystko, i nawet jak sie staram, to nie jest to docenianie w zaden sposob. Ona tego kocham nie doslyszala.

W ostatnich piecu tygodniach bylem w Polsce u mojej zony i coreczki. Po przyjezdzie moja zona mnie przytulila, ale gdy tylko jej mama przyszla puscila mnie sie bala mnie. Zostalem wyproszony od mojej zony i corki przez tesciowa po 15 minutach odwiedzin. Tego samego dnia zona do mnie zadzwonila, ze chce rozwodu i to jest jej rozwiazanie problemow, uciec od wszystkiego. Jako iz chce zeby moja zona byla szczesliwa, zalatwilem jej wszystkie dokumenty do rozwodu i tego samego dnia wycofalem sie i wrocilem do Niemiec, bo zona widziala jako rozwiazanie tylko rozwod.

1,5 tygodnia pozniej pojechalem jeszcze raz do Polski, aby spedzic z moja zona nasza rocznice slubu. W dzien przed rocznica spedzilem pol dnia z coreczka, a pozniej wieczor z zona, w ktorym ona mimo zlosci powiedziala, ze mnie kocha, ale nie wroci i woli rozwod i zycie samemu, niz byc ze mna. Dzien rocznicy slubu spedzilem prawie caly sam, bo zona nie byla gotowa na to, zeby go ze mna spedzic.

Od teraz juz tygodnia nie odzywam sie do zony. Napisalem jej list, ze ja bardzo kocham i chcialbym zeby sie wszystko ulozylo, ale odzewu na list i wszystkie wiadomosci, w ktorych pisalem, ze wierze, ze jestesmy dla siebie stworzeni, nie zaowocowaly niczym pozytywnym. Nie wiem, jak przebrnac ten mur, ktory moja zona sama i z pomoca innych postawila miedzy nami. Kocham ja i moja coreczke nad zycie i tesknie za nimi.

Wczoraj probowala sie raz do mnie dodzwonic, kiedy mnie w domu nie bylo. Nie oddzwonilem bo wrocilem pozno do domu, a ona pozniej z grubej rury napisala mi wiadomosc, ze ma taki i taki numer konta i moge jej przelewac pieniadze na coreczke.

Chcialbym miec wyrozumienie dla mojej zony, i wciaz je mam, ale nie wiem naprawde co zrobic. Dzieli nas teraz ponad 1000km i nie moge po prostu pojechac codziennie i porozmawiac. Kocham moja zone taka jaka jest i brakuje mi jej w moim zyciu. I jestem wciaz gotowy spelnic sie z nia w malzenstwie takze pozniej tym sakramentalnym. Tylko nie wiem, jak do niej dotrzec, jak pokazac jej ze wciaz mi na nas zalezy. Przez pierwsze 3 tygodnie sie staralem, pisalem wiadomosci, rozmawialem co mi bylo, ale nie dotarlem do niej w zaden sposob.

Teraz modle sie, zeby Pan Bog polaczyl Nas, jak kiedys Nas latami laczyl mimo kilometrow. Tak trudno mi czekac na to, jak to sie rozwiaze.

Anonymous - 2014-07-12, 10:16

Witaj, RS, u nas na forum. Rozgość się i zagłębiaj w wiedzę, które to forum oferuje.
Ja na początek odniosę się tylko do jednej kwestii:
RozmyteSerce napisał/a:
Jestesmy po slubie cywilnym, gdyz nie bylo Nas jeszcze stac na slub koscielny. Mam nadzieje, ze to nie jest przeszkoda, aby uczestniczyc w forum.

Nie jest to przeszkodą, ludzie po przeróżnych historiach życiowych w końcu tu trafiają. Podstawową rzeczą, której tu się uczymy, jest - zrozumieć jak żyć i przechodzić kryzysy po Bożemu, zgodnie z Jego wolą i pomysłem na życie ludzkie. Jeśli to akceptujesz i piszesz się na to, to ok :-)
Dlatego bardzo polecam Ci cały dział naszych rekolekcji - taki podręcznik-audiobook ;-)

RozmyteSerce napisał/a:
Teraz modle sie, zeby Pan Bog polaczyl Nas, jak kiedys Nas latami laczyl mimo kilometrow. Tak trudno mi czekac na to, jak to sie rozwiaze.

Nie "się rowiąże", tylko Ty/Wy macie kryzys rozwiązać, prowadzeni przez łaskę Bożą (jeśli się na nią otworzycie). "Módl się jakby wszystko zależało od Boga, ale działaj jakby wszystko zależało do Ciebie" - św. Ignacy Loyola.
Jeśli nie macie sakramentu małżeństwa, to jest Wam niewątpliwie trudniej, ale też i nie jest to całkiem niemożliwe. :-)

Anonymous - 2014-07-12, 12:38

Dziekuje za pierwsze slowa otuchy. Oddaje moje prosby Bogu i staram sie sluchac, co do mnie teraz mowi. Chce zrozumiec jego slowa i dazyc do rozwiazania.
Anonymous - 2014-07-12, 15:21

Chyba musicie zdecydowac: żyć w Polsce czy w Niemczech. Trudno ratowac malzenstwo na odleglosc. Moze lepiej skromniej a w Polsce? Ja sie przekonalem ze dobrobyt i budujacy sie dom nie uchronil mnie od kryzysu. W sumie nie za bardzo rozumiem z twojego postu o co chodzi twojej zonie? Musicie to sobie wyjasnic. Nic na silę ale walcz o swoją zone. Zmieniaj sie po Bozemu a to moze zmieni ja. Wtedy przyjdzie czas na prawdziwy slub. Walcz o zone ale jej nie nadskakuj. Pokaz ze ja szanujesz ze jestes odpowiedzialny. Nie baw sie w detektywa ale Bądz czujny zeby nie pojawil sie jakis pocieszyciel wokol zony.
Anonymous - 2014-07-12, 16:48

W Niemczech zyje od 2001 roku. I temu nie wyobrazam sobie wrocic. Mialem juz probe w roku 2011, kiedy dowiedzialem sie, jak wyglada zycie w Polsce i po trzech miesiacach bylem znowu tutaj w Niemczech.

Moja zona chyba czula sie tutaj troche samotna, albo nie potrafila "skonczyc" z jednym zyciem, a zaczac tego ze mna. Zawsze w historii naszego zwiazaku nie byla nigdy przekonana do tego, aby ruszyc do mnie i byc juz tylko ze mna. Chcialem z nia rozmawiac o wszystkim i wyjasnic sobie wszystko, ale slysze tylko, ze to co sie teraz dzieje, to jest wlasciwe rozwiazanie dla niej.

Anonymous - 2014-07-12, 19:54

nie mieliście wspólnej wizji na życie od samego początku.....i to tak poważnie się Wasze wizje rozmijają,że....może to będzie przykre,ale może lepiej dla Was obojga,jak się rozstaniecie,niż będziecie szarpać,bo wspólne życie będzie wiązało się z duuuużym kompromisem drugiej strony.....inna sprawa,że gdyby była między Wami taka miłość,to sorry.....i Ty byś frunął do Polski,by tu żyć,i tak samo ona by dała radę,skoro miałaby Ciebie przy boku.....sorry,nie przesadzaj,że życie w POlsce jest niemożliwe,bo żyje tutaj 40 milionów ludzi....nie ma wojny,chorób,dla chcącego jest praca,są możliwości,więc wiesz-jak ktoś CHCE, to szuka sposobów,jak nie chce -wymówek....tak samo jak to,że nie wzięliście ślubu kościelnego,bo nie było Was stać....no widzisz,a mieszkasz w tych bogatych Niemczech od wielu lat,a nie było Cię stać na ślub....a my mieszkamy w tej biednej i durnej Polsce i nas było stać,dziwne?ślub nie musi mieć wesela,drogich nakładów,wystarczą świadkowie,rodzina i msza w kościele...........bez problemu znajdzie się księdza,który udzieli ślubu za prawdziwe co łaska,czyli za symboliczną opłatę.....i znowu-szukasz wymówek.....jak się czegoś chce,pragnie-to się to zdobywa,a nie szuka przeszkód,by to świat dostosował się do Ciebie......myślę,że przede wszystkim powinieneś przemyśleć,czy wiąże coś Was poza dzieckiem,wspólne spojrzenie na życie,do jakich poświęceń jesteś zdolny dla szczęscia żony i małżeństwa,oraz czy chcesz iśc z Bogiem,a nie opłotkami......jak już sobie to ustalisz sam ze sobą-gwarantuję,że będziesz wiedział,jak rozwiązać problemy............trzymaj się,masz moją modlitwę,pozdrawiam,Szymon
Anonymous - 2014-07-12, 21:52

Rozumiem to, ze ludzie zyja w Polsce. Ja w Niemczech mam ale rodzine, mam tutaj rodzicow, rodzenstwo, ciotki, wujkow, kuzynow. Takze dla mnie wyjazd do Polski tez nie jest od tak mozliwy, bo bym musial porzucic tutaj wszystkich.

Przykro mi jest, ze z moja zona sie poklocilismy i teraz nawet nie zasluguje na to, zeby chciala ze mna porozmawiac i sobie objasnic, co tak naprawde sie stalo.

W Niemczech potrafie nam zapewnic pewien standard zycia, i moge tez pozwolic sobie z nia na urlop w Polsce kilka razy w roku, ale mieszkajac w Polsce, nie wiem, jakby bylo mnie stac na to, aby odwiedzac moja rodzine.

Moja zona mimo wszystko wyjechala do mnie i zyla tutaj ze mna prawie rok. A jedna klotnia zawazyla o tym, ze zniknela. Nie jestem idealem, bo jestem zdeterminowany w roznych rzeczach, wiem, ze zawinilem i to nie raz, ale trudno mi zrozumiec to, ze moja zona tak po prostu zwinela zagle i zniknela.

Mimo wszystko ciagle mysle o niej i mimo tego, ze mnie odpychala i nie chciala, wciaz jestem tutaj i czekam na jakis znak od niej. I nie jestem przekonany do tego, ze teraz powinnismy sie poddac, bo teraz jest lepiej, bo jestesmy mlodzi. Jak sie kocha, to sie kocha i nie ma przeszkod.

Anonymous - 2014-07-12, 21:57

Krasnobar
Gdy radzisz osobom żyjącym bez śkubu kościelnego to piszesz bardzo realistycznie i rozsadnie i w zupełności się z Tobą wtedy zgadzam

G

Anonymous - 2014-07-13, 05:42

Grzesiu,zgadzasz się ze mną,ale Twoja "zgoda" wypływa zupełnie z innych pobudek....mój realizm jest taki,że nie można być szczęśliwym żyjąc w stałym grzechu...a takim jest życie z kimś bez Sakramentu....obojętnie,czy w małżeństwie cywilnym czy w związku pozamałżeńskim.........nasze poglądy się pokrywają wtedy,kiedy dotyczą pary niesakramentalnej... ;)
jak się zgodzisz ze mną w innych przypadkach(może kiedyś,zawsze warto mieć nadzieję :lol: ),to wtedy będę się cieszył.... ;)



RozmyteSerce napisał/a:
W Niemczech potrafie nam zapewnic pewien standard zycia, i moge tez pozwolic sobie z nia na urlop w Polsce kilka razy w roku, ale mieszkajac w Polsce, nie wiem, jakby bylo mnie stac na to, aby odwiedzac moja rodzine.


no jednak słaby to standard,skoro nie stać Cię na organizację ślubu kościelnego.....
no więc,Kolego, wybrałeś ciotki,wujków i kuzynów,a nie żonę,więc czemu dziwisz się,że zona nie czuje się kochana i bezpieczna w związku z Tobą....? spędzaj sobie czas z kuzynami,ciotkami i wujkami i tyle-po co Ci żona? Ciebie nie będzie stać w Polsce na odwiedziny kuzynostwa,ale przecież oni mieszkają w raju finansowym o podwyższonym standardzie i oni mogą Ciebie odwiedzać.....serio-dawno nie czytałem tak kuriozalnych wymówek.....



nawiasem mówiąc,gdybym widział szansę w zlepieniu związku niesakramentalnego,który w każdej chwili może przerodzić się w małżeństwo Sakramentalne,to kibicowałbym takiej parze-tu jest bardzo widoczny brak porozumienia co do podstawowej sprawy-wspólnego życia razem w konkretnym miejscu i brak chęci obojga,by porozumieć się w tej kwestii dla dobra związku.....nie ma mowy o jakichś głębszych uczuciach u obojga(ważniejsze na przykład dla każdego z nich jest to,gdzie będą mieszkać i ich pierwotne rodziny,a nie szczęście i dobre samopoczucie współmałżonka),i nie ma także mowy o jakimś wspólnym froncie światopoglądowym.....brak wspólnych nitek.....szkoda tylko dziecka,ale od początku było skazane na życie w trudnym związku,bo jego rodzicom nie zależało na uporządkowaniu spraw duchowych-jak czytamy: nie było ich na to stać finansowo.;) wymówki z pieca-i co do wzięcia ślubu kościelnego i co do życia w Polsce,jako kraju beznadziejnym dla autora wątku wskazują na słabe uczucie do małżonki......jakby autor wątku zasugerował,że za swoją ukochaną wyemigrowałby nie tylko do Polski, ale i na Grenlandię.....i jadłby przez pól roku suchy chleb,byle nie narażać swojej ukochanej na życie w grzechu i żeby "stać go było" na ślub.....to wtedy starałbym się szukać rozwiązania,jak pogodzić tych dwoje....ale tak?życie blisko ciotek i kuzynów vs życie z żoną, wygrywają ciotki i kuzyni..... to po co zlepiać?nie widzę sensu.....pozdrawiam,Szymon

Anonymous - 2014-07-13, 12:20

Po pierwsze, winny brakujacego slubu koscielnego nie jestem ja, bo ja chcialem go w gronie najblizszych, ale dla mojej malzonki liczy sie to, zeby zaprosic 140 gosci. Ja chcialem tylko rodzicow i juz bysmy byli dawno po slubie koscielnym. Na male grono bylo mnie stac nawet na sale ale w malym gronie.

Po drugie, nie doczytales sie krasno, ze nie bylo mnie stac na wlasnie taki slub, nie wiem, czy to zrozumiesz czy nie. Ja chcialem maly kameralny, a nie wielka impereze, a moja zona sama wolala wtedy cywilny zamiast koscielnego. Slub koscielny mial sie odbyc w przeciagu 1-2 lat od cywilnego, jak bedziemy mieli odlozone pieniadze na taka duza impreze. Wolalem zamiast tego wielkiego slubu, abysmy z zona i dzieckiem mieli w pelni wyposazone mieszkanie, a nie mieszkali na kartonach lub u kogos, jak to sie w Polsce robi.

Po trzecie, nie wujki, ciotki i kuzynki, ale rodzice, dziadki, rodzenstwo, ktore tutaj tez mieszka. Takze nie mow mi, ze chodzi tylko o rodzine z dalszego planu.

Po czwarte, moja zona od zawsze wiedziala, ze jestem z Niemiec, pierwszego dnia, ktorego sie poznalismy powiedzialem jej to, i nigdy nie ukrywalem. I zawsze jej mowilem od samego poczatku, ze chce ja, tam gdzie jestem i ze chce zebysmy razem byli w Niemczech.

Po piate, moja zona wyjechala dla mnie do Niemiec, i byla tutaj ze mna, a po klotni, ktora teraz jest durnowata, spakowala sie i wyjechala.

I nie szukam wymowek, ja zonie powiedzialem tez juz jasno, ze jak ona nie chce Niemiec, a ja Polski, to mozemy wyjechac gdzie indziej, ale na to nie zareagowala.

I niestety, Twoje ciagle gadanie na to, ze dobrze tak sie stalo, nie moge zrozumiec i nie bede chcial zrozumiec. Nie po to polaczyly sie nasze drogi dzieki Bogu, bo nigdy nie mialem byc na tym weselu, zeby teraz tak to sie rozeszlo. Kocham Moja zone, nie od parady jezdzilem tak czesto do Polski do niej, i ona zawsze byla ze mna, zeby to teraz tak sie skonczylo.

Anonymous - 2014-07-13, 12:24

RS
Pierwsza sprawa

Co mówi Bóg o małżonkach?
ks.Rdz. 2,24
"Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem."

Mam wrażenie, że ani Ty ani twoja zona, nie chcecie opuścić swojego domu rodzinnego i założyć swoją rodzinę.
A jak widać to jest potrzebne, by założyć nową rodzinę. Skoro Bóg o tym mówi to znaczy , że to jest konieczne.

Druga sprawa

Dla kobiety jest bardzo ważne poczucie bezpieczeństwa. Jak słusznie zauważyłeś żona czuła się w Niemczech trochę wyobcowana, oderwana od rodziny i przyjaciół i w takim dyskomforcie psychicznym, jeszcze obciążona małym dzieckiem przezywa ogromny kryzys, i gdy nie znajduje wsparcia młoda mama i małżonka w mężu ani nikim obok to zrozumiałe że wraca tam gdzie się czuje lepiej.

Trzecia sprawa

Może spróbowalibyście pośrednictwa mediatora. Bo poza wieloma sprawami to jest też problem zaburzenia komunikacji między wami, te problemy komunikacyjne jak pisałeś już miały wcześniej miejsce.

Anonymous - 2014-07-13, 12:34

Ah, i jeszcze dodam, ze myslalem, ze uslysze w jaki sposob moglbym sie postarac o zone i jak otrzymac pomoc w tym, ale jedyne, co do tej pory przeczytalem, to jest dla mnie kolace w oczy przekonanie, ze dobrze, ze sie tak stalo. Myslalem, ze Bog uczyl Nas przebaczac, to co sie zlego zrobilo, a nie oceniac innych ludzi w taki sposob, ze robia wszystko zle. Droga nawrocenia istnieje, ale w to chyba nie wierzyce, i boli mnie to, czytac, ze tak widocznie musi byc, mimo iz chcialbym kierowac sie dalej z przekonaniem Boga, ze jezeli juz Nas polaczyl, to dojdziemy z zona razem do sakramentu malzenstw i dalej razem ze soba bedziemy.
Anonymous - 2014-07-13, 12:36

RozmyteSerce napisał/a:
dobrze, ze sie tak stalo

Ja tak nie myślę, wspieram Cie w Twoich wysiłkach naprawy waszego związku.

Anonymous - 2014-07-13, 12:38

Chce pojechac do Polski, zeby pokazac mojej zonie, ze moze na mnie liczyc i spedzic czas przy niej. Wiem, ze zrobilem duzo zlego i chcialbym to naprawic, ale na odleglosc nie potrafie, ani w krotkim okresie dwoch tygodni tego tez nie naprawie.

Macie jakies pomysly, gdzie w okolicach Gdanska w nastepnym tygodniu mozna by bylo zglosic sie o pomoc, zeby ktos Nam pokazal, jak ze soba rozmawiac? Jakies rekolekcje, moze nawet zebysmy gdzies zajechali i pobyli razem?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group