To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Właśnie dostałem pozew - proszę o pomoc

Anonymous - 2014-07-01, 07:29

Pdy, słuszne podsumowanie. Na krzywdzie dziecka się nie skupiaj, przedstaw fakty - że syn z Tobą, że łożysz, że tyle a tyle, i koniec. Wnioski zostaw na wysnucie przez sąd, najczęściej sąd jest myślący, i woli sam wyciągać. Tak jak Dabo napisał - kochasz, trwasz, wnosisz o oddalenie pozwu o rozwód. Na świadków czas przyjdzie potem, może po tej pierwszej rozprawie, więc już teraz możesz się rozglądać za ludźmi życzliwymi WAM obojgu. To ważne, aby nie jechali na żonę, chodzi o przedstawienie że byliście dobrym małżeństwem. 7 dni i 14 - to terminy kalendarzowe, nie dni robocze; wszystkie pisma wysyłaj poleconym obowiązkowo, a idealnie - poleconym z potwierdzeniem odbioru.
Anonymous - 2014-07-01, 09:21

Dabo napisał/a:
mare1966 napisał/a:

A tak w zasadzie , to DLACZEGO ona go chce ?

Kobieta jak chce to chce, jak chce to musi mieć, jak musi mieć to poświeci wiele zeby mieć. a jak nie ma to jest załamana ,zdruzgotana, opuszczona, samotna i nieszczęśliwa.


Zasmuciła mnie odpowiedź Dabo, bo ja sam bym tego lepiej ująć nie potrafił...

A tak bardziej konkretnie, to dzisiaj zaczynam widzieć, że przez te lata małżeństwa żyliśmy w swoich światach, niby razem ale osobno, przypisując sobie nawzajem różne intencje (zwykle nieprawdziwe) i nie rozmawiając o tym prawie wcale. Obiektywnie - nie potrafiłem jej kochać tak jak powinienem.

A potem przyszły różne kryzysy, na licznikach pojawiły się już czwórki, Ewę zwolnili z pracy, ja w tym czasie też zmieniałem, oszczędności stopniały do zera. Poznała grupę nowych znajomych na jakichś studiach podyplomowych (coś związanego z leśnictwem i krajobrazem). Spędzali razem po kilka dni w miesiącu łażąc po bagnach, zbierając grzyby, słuchając ptaków i łapiąc żuki. Dyskutowała z nowymi koleżankami (szczęśliwej mężatki w tym gronie nie było żadnej) o różnych życiowych traumach typu śmierć ukochanego psa! na raka...

A potem nagle się zamknęła, zaczęła palić, przestała na mnie patrzyć. Poszła do psychologa i wieczorem, po powrocie oświadczyła, że to już koniec. Mamie się zwierzyła, że nawet psycholog jej kazał "zakończyć ten toksyczny związek".

Dziś oboje próbujemy coś ze sobą zrobić. Ja mam 12 kroków i nadzieję. Ona chodzi na jakieś warsztaty. Mówi, że o wyrażaniu uczuć, asertywności, stawianiu granic itp. i że zaczyna odzyskiwać siebie. Razem mamy już tylko syna, wspólny klucz i kredyt.

Anonymous - 2014-07-01, 09:51

A ty uważasz, że wasz związek NIE był toksyczny?

Dlaczego nie chcesz rozwodu?

Anonymous - 2014-07-01, 10:40

Dziwna prawidłowość na tym forum.
Jak zona chce odejść od męża to mąż zawsze pisze tutaj, że widzi , że nie dbał, że nie zaspokajał potrzeb żony, że w sumie ją rozumie, choć nie godzi się oczywiście na odejście.
Gdy mąż chce odejść od żony to żona pisze, że może nie było idealnie (fajny eufemizm - nie było idealnie), ale problem nie w małżeństwie, ale w tym, że mąż ogłupiał, zagubił się , albo wredna kochanica go opętała.
Ot taka uwaga.
czy wynika z tego, że faceci są bardziej szczerzy, albo skłonni do autorefleksji?

Anonymous - 2014-07-01, 10:56

Nawet jeśli BYŁ w jakimś stopniu toksyczny, to właśnie BYŁ. Nawet jeśli wyrządzaliśmy sobie krzywdę próbując, nie umiejąc a czasem nie chcąc kochać, to robiliśmy to nieświadomie i bez złych intencji. Zwróć uwagę, że mówimy w czasie PRZESZŁYM. Nadzieja, którą mam jest w czasie przyszłym. Dlatego nie chcę.
Anonymous - 2014-07-01, 11:17

grzegorz, bo my w ogóle wredne jesteśmy :-P

Tiliana, chyba Twoje pytanie było prowokacyjne? Żeby sprowokować pdy do spojrzenia wstecz? Bo jeśli serio uważasz że zły okres i błędy i brak miłości w małżeństwie, rodzinie są powodem do usprawiedliwiania rozwodu, no to nie łapię.
Tak rozumując, to by się większość rodzin rozpadła na tym świecie.


Kryzys jest czasem szansą na naprawę swojej relacji z małżonkiem. Ale na pewno najpierw warto przyjrzeć się swojej relacji z Bogiem, i ją naprawić najpierw.

Anonymous - 2014-07-01, 11:46

pdyvppl
Cytat:
Nawet jeśli BYŁ w jakimś stopniu toksyczny, to właśnie BYŁ. Nawet jeśli wyrządzaliśmy sobie krzywdę próbując, nie umiejąc a czasem nie chcąc kochać, to robiliśmy to nieświadomie i bez złych intencji. Zwróć uwagę, że mówimy w czasie PRZESZŁYM. Nadzieja, którą mam jest w czasie przyszłym. Dlatego nie chcę.


W tym co napisałeś uwidacznia się podstawowa różnica w podejściu twoja i żony .
Ty wystarczy , że zROZUMIAŁEŚ i OD RAZU jesteś gotowy do naprawy , z dnia na dzień .
Żona karmiła i karmi się EMOCJAMI ( jakie niosło niesie życie z tobą i bez ciebie ) .
Trochę ty ją karmiłeś , a trochę ona sama się karmiła .
Taka twoja wina jak i jej .
Problem w tym , że się ZATRUŁA .
A zatrucie organizmu nie przechodzi tak szybko .
Niestety trafiła na złych "lekarzy" .
Doradzają zmianę kucharza .


Cała historia taka klasyczna , że aż śmieszna .
Sam na pewno rozumiesz . ;-)
Śmieszne jest to , że niby madrzy wykształceni i niby dojrzali ludzie
dają się nabierać wciąz na to samo .

Cytat:
Spędzali razem po kilka dni w miesiącu łażąc po bagnach, zbierając grzyby, słuchając ptaków i łapiąc żuki.

Z ciebie chyba domator . ;-)
A niektórym by pasowała taka żona .

Ona na zewnatrz , do swiata a ty jakby zamkniety , domownik .
Stąd taka komunikacja , miedzy innymi ,
bo to tylko wycinek was oboje .

Anonymous - 2014-07-01, 11:55

moc nadziei napisał/a:
grzegorz, bo my w ogóle wredne jesteśmy :-P


zaraz wredne... może tylko mało refleksyjne :mrgreen:

Anonymous - 2014-07-01, 12:55

Jesli jesteś z Wielkopolski to napisz do mnie na priv. Jestem prawnikiem.
Anonymous - 2014-07-01, 12:59

Renta, mam nadzieję, że "po sycharowsku" będziesz doradzać :-)
Anonymous - 2014-07-01, 13:04

Się wie.
Bo i ja nawrócona. :-D

Anonymous - 2014-07-01, 13:12

mare1966 napisał/a:
niby dojrzali ludzie

to jest sedno, praprzyczyna istnienia tego forum


Pamiętam jak Proboszcz, na ostatnim spotkaniu przed ślubem, po rozmowie z Ewą i ze mną powiedział do mnie, że to ode mnie zależy, czy to małżeństwo przetrwa!?
Był po pięćdziesiątce, miał siwiejącą brodę. Czy udzielenie sakramentu takim dwojgu było dojrzałe?

A ja? Czy dojrzały narzeczony nie powinien w tej sytuacji pocałować księdza w rękę, narzeczoną w policzek i pójść na dłuuugą pielgrzymkę dziękować Bogu za uratowanie życia.

Dopóki niedojrzały (choć święty) Kościół będzie pozwalał aby rękami niedojrzałych kapłanów udzielać niedojrzałym ludziom sakramentu małżeństwa - dopóty to i podobne fora będą źródłem spóźnionej pomocy dla wielu.

Anonymous - 2014-07-01, 13:38

Cytat:
Pamiętam jak Proboszcz, na ostatnim spotkaniu przed ślubem, po rozmowie z Ewą i ze mną powiedział do mnie, że to ode mnie zależy, czy to małżeństwo przetrwa!?


No i miał dużo racji .
Podobnie mówi Pulikowski .

--------------------------------------------

A co do niedojrzałości , to dojrzali się nie żenią . :mrgreen:
Ale oni też żałują , więc na jedno wychodzi .


A księdzu wszystko jedno .
To ty sobie ją bierzesz ........... nie on . :mrgreen:


A tak serio , to ja tu trąbie i trąbie .
Takie nauki wprowadzić , żeby 10 razy trzeba było zdawać
i z rok minimum ....................... soro kapłani mają 6 lat .

Anonymous - 2014-07-01, 15:20

grzegorz_ napisał/a:
Dziwna prawidłowość na tym forum.
Jak zona chce odejść od męża to mąż zawsze pisze tutaj, że widzi , że nie dbał, że nie zaspokajał potrzeb żony, że w sumie ją rozumie, choć nie godzi się oczywiście na odejście.
Gdy mąż chce odejść od żony to żona pisze, że może nie było idealnie (fajny eufemizm - nie było idealnie), ale problem nie w małżeństwie, ale w tym, że mąż ogłupiał, zagubił się , albo wredna kochanica go opętała.
Ot taka uwaga.
czy wynika z tego, że faceci są bardziej szczerzy, albo skłonni do autorefleksji?


To chyba jest kwestia specyfiki tego forum. Tacy ludzie tu przychodzą. Wejdź sobie na jakieś świeckie forum o rozwodach, tam jest zupełnie inna rozmowa. Np. kobiety silne, samowystarczalne, które wyrzuciły "dziadów" z domu bo leniwi, nie zaspokajali ich potrzeb itd. i cieszą się z rozwodu. Taka kobieta tutaj nie przyjdzie. Także nie wyrabiaj sobie zdania na podstawie jednego tylko forum;)

Poza tym ja np. uważam, że problem był w moim małżeństwie i jednej i drugiej stronie można coś zarzucić. A kochance współczuję, wcale nikogo nie opętała tylko sama dostała się w sidła faceta, którego tylko ja wiem na co stać hehe :D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group