To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - jak żyć z mężem z problemami?

Anonymous - 2014-06-28, 23:07
Temat postu: jak żyć z mężem z problemami?
witam,
juz pisałam o moim problemie...

prosze o radę osoby, ktora jest w podobnej sytuacji zyciowej...

Mąż ma problemy natury psychicznej...nie wiem jak mam z nim zyc..


od kwartału symptony sie nasilaja,,,,ma taki pojemnik gdzie trzyma,,,swoje cuda,,,
sa to wszelakiego rodzaju mydla...dochadza kremy, szczotki do szorowania
maz non stop myje rece...
godzinami bierze prysznic na razie tylko jeden dziennie ale mysle ze zaraz bedzie sie to ansilac..
wyparza wszelkiego rodzaju jedzenie, pije tylko wode z butelki, i wiele innych,.,,

a ja na to patzre,,,, i od placzu do smiechu

dzis zrobil mi moj maz awanture ze umylam dziecku rece zwyklym mydlem( u Nas zwykle to np. bialy jelen) a nie glicerynowym...jedym z 10 ktore mamy w szafie...

od razu krzyk, foch i znowu cisza w domu,,,'

i tak zyje w cieniu choroby, nerowo rozstrojona...czytam modle sie i czekam cierpliwie na znak od Boga co dalej,,,,


jest mi ciezko, nawet bardzo....
Moj maz jest chory, i jak ja mam mu pomoc...sama nie daje rady powoli jak na niego patrze - chcialabym mu powiedziec ze ma problem,,
ale wiem jak to sie skonczy jak zwykle mi powie ze mnie nienawidzi....


Czy zycie u boku meza z NN jets mozliwe..
on mysli ze ja mu robie na zlosc jak czegos nie wyparzam......

jak zyc?

Moj maz jest zdecydowanie oderwany od zycia, nie moge liczyc na wspolne posilki spacery rozmowe.....bo albo jest w pracy, albo spi albo ma focha...

ciagle wszycy mi doradzaja rozwod...bo jestem dopiero 3 lata po slubie a od dwoch lat jest ciagle cos nie tak...ciagle awantury o takie pierdoly.. straszne

Proszę o rade..bardzo:(
o nadzieje

Anonymous - 2014-06-29, 10:01

m.sl, przykro mi to pisać, ale dopóki Twój mąż, nie pozwoli sobie pomóc, nie będzie lepiej. Nerwica natręctw musi być leczona, inaczej wyalienuje go brutalnie z życia. Miałam sąsiada, który cierpiał na takie schorzenie i doprowadziło to najpierw do tego, że został wyrzucany z kolejnych firm, bo nie miał czasu na pracę, tylko na mycie i dezynfekowanie siebie i wszystkiego w koło. Później rozpadło się jego małżeństwo, bo np. kazał żonie kąpanie ich malutkiego dziecka, przy każdej zmianie pieluchy i nie ważne, czy to był dzień czy noc. Później pielęgnacja dziecka wyglądała jeszcze tragiczniej, bo kazał jej wszystkie czynności przy dziecku, wykonywać w sterylnych rękawiczkach i sterylnym fartuchu. To tylko wierzchołek góry lodowej jego chorych zachowań. Żona nie wytrzymała i uciekła z domu, bo była wykończona tym co się działo. Z tego co wiem, to w trakcie rozwodu, sąd go skierował na przymusowe badania psychiatryczne, które potwierdziły jego obsesyjno - kompulsywne zachowania. To był niestety jego jedyny kontakt z psychiatrą. Nigdy nie podjął leczenia, za to urządził piekło żonie i dziecku. Dziś czasem go widuje na ulicy, nie wiem gdzie mieszka, bo jego mieszkanie zostało zajęte przez komornika za długi, wygląda fatalnie i raczej nic się nie zmieniło w jego podejściu do zaburzenia jakie ma. Żona z tego co wiem, mieszka w innym mieście, on ma prokuratorski zakaz zbliżania się do niej i do dziecka i odebrane prawa rodzicielskie. NN to nie katar, sama nie przejdzie i witaminami tego też się nie wyleczy. Twój mąż, musi iść do psychiatry i im szybciej tym lepiej. Wiem, że jest Ci ciężko z nim żyć, a co dopiero zmusić do leczenia. Ale innej drogi nie ma, on musi sam uświadomić sobie, że jest chory, jeśli tego nie zrobi, to równia pochyła. Proponuję porozmawianie z mądrym psychiatrą, który Ci może podpowie jak pokierować mężem, by podjął leczenie. Bez tego będziecie szarpać się wzajemnie, a w tym wszystkim będzie Wasze dziecko.
Anonymous - 2014-06-30, 11:11
Temat postu: i znow wyprowadzka
Moj mąż znow wyprowadzil sie z domu...
wczoraj nerwy mi puscily...
i mu powiedziałam ze to co robi zakrawa na chorobę..

pobrazal mnie i całą moja rodzine i poszedl....
Albo naucze sie zyc zz jego fobiami, obsesjami rytualami albo nei dam rady,..

cały tydzień mąż sie starał, sprzatał wieszał pranie..dla mnei to jzu jest staranie...
moglam wczoarj sie nei odzywac..ale to tak jest jak dusze w sobie to cale dziwactwo jego az wkoncu musi ujsc para..

Znou poszedl do swoich rodzicow..ja jestm najgorsza...
Załuje ze wczoraj sie do Niego odezwałam, bo jest gorzej..nic mi to nie dało....

A mowiłam sobie, zeby go zostawic ..skupic sie na sobie ...i jakos wychodziło..i znowu poszlo
Znowu mi wykrzyczał ze mnie nianawidzi i chce rozwodu..kazda klotnia koncyz sie jego wyprowadzak..nie ma szans na wyjascnienie czegokolwiek

napomne ze mamy dziecko, ktego cala opieka spada na mnei gdy go nie ma..klamie potem w parcy ze sie spoznie bo wizyta u lekarza i takie inne...

jestem u kresu wytrzyamłosci..,
co ja mam robic,.,,,

Anonymous - 2014-06-30, 12:00

Idż do psychiatry koniecznie! Porozmawiaj o chorobie męża ale też o sobie bo wygląda na to, że jesteś na skraju wtrzymałości ;/ Pomocy możesz szukać tylko u specjalistów - tylko tam ją dostaniesz. Nie bój sie i nie ociągaj bo życie obok osoby chorej może się skończyć chorobą u Ciebie.
Anonymous - 2014-07-03, 12:16

co ja mam robic..............jako zona alkocholika powiem ci ZADBAC O SIEBIE,i tyle i przezyjesz zycia za meza ani on za ciebie. :roll:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group