To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Co z Jego rzeczami?

Anonymous - 2014-06-29, 14:57

Kaszka, trzy tygodnie to rzeczywiście długo. Jeśli potrzebujesz pomocy już, to jedź do Opola, a później możesz też pójść do Katowic.
Ja jak potrzebowałem pomocy to pojechałem właśnie do Opola, bo było to wtedy najbliższe od mojej miejscowości ognisko..............150 km w jedną stronę.
I to była moja bardzo mądra decyzja.
Masz moją modlitwę.

Anonymous - 2014-06-29, 16:07

Dziękuję wszystkim za dobre rady. Jutro muszę jakoś ogarnąć też kwestie prawne. Nie chcę rozwodu ale trzeba się jakoś zabezpieczyć. Mąż odchodząc powiedział, że nic nie chce,ale boję się, że jak ochłonienie to zawalczy o jakieś rzeczy, choćby samochód. Jejku nie dość, że boli to jeszcze. trzeba myśleć o takich prozaicznych sprawach. Czybten koszmar kiedyś się skończy? Tak sobie myślę niech to będzie sen z którego w końcu się obudzę. Gdyby romans męża nie trwał tak długo miałabym nadzieję, a tak tylko rozpacz...
Anonymous - 2014-06-29, 16:56

Kaszka napisał/a:
Jejku nie dość, że boli to jeszcze. trzeba myśleć o takich prozaicznych sprawach.

Może odpuść sobie te prozaiczne sprawy, zawsze można je później załatwić, co nagle to po diable.
Teraz jesteś pełna emocji i trudno wtedy o mądre decyzje.

Anonymous - 2014-06-30, 13:38

Właśnie był przed chwilą mój mąż po buty. Jutro przyjedzie po wszystkie rzeczy. Z każdą taką sytuacją odziera mnie z resztek nadziei. I ten chłód jaki bije od niego, ten lodowaty ton głosu. Rozwala mnie psychicznie. Jak można po 18 latach małżeństwa być teraz tak dalekim? Nie umiem nawet do Niego przemówić. Czuję taki żal i boję się, że gdybym spróbowała wciąż by mnie ranił. Dziś schroniłam się za maską obojętności. Ale tam w środku mnie wszystko wyło z bólu.
Zazdroszczę Mu szczęścia. Naprawdę zazdroszczę. Zaczyna wszystko do początku a mnie wyrzucił jak starego śmiecia...
Boję się samotności. Może gdy są dzieci to ma się dla kogo żyć? Ja nie mam.

Anonymous - 2014-06-30, 14:38

Kaszka, za jakiś czas zrozumiesz i poczujesz w sercu - Ty pierwsza z Was dwojga- że szczęście budowane na nieszczęściu drugiej osoby jest nic nie warte. Że to jest tylko "sztuczny miód".
Potem, kiedyś, on też to zrozumie. Ale to może zająć lata.

Anonymous - 2014-06-30, 15:04

Jak to się stało, że przez 7 lat nie odkryłaś romansu? Nawet nic nie podejrzewałaś? Ja po kilku miesiącach zorientowałam się po zachowaniu męża, że zdradza - nie widziałam żadnego smsa itp. - samo odcięcie się emocjonalne ode mnie dało do myślenia. Bardzo ci współczuję. Dasz radę, każdy dał, trzeba przeżyć kryzys, potem się ułoży.
Anonymous - 2014-06-30, 16:17

Mój mąż jest kierowcą. Ma nienormowany czas pracy. W domu zachowywał się normalnie.Codzienne zwyczajne życie. Remontowaliśmy mieszkanie i urządzaliśmy je.Kupował drobiazgi dla mnie. Przytulał mnie, pieścił, współżyliśmy. Planowaliśmy kupno samochodu a potem mieszkania. Wspólne kolacje i wieczory. I tak od 18 lat. Jednak trzy miesiące temu stracił prawo jazdy. Prowadził pod wpływem alkoholu. Był to naprawdę szok, tymbardziej, że zawsze się starał być w porządku. Od tego czasu wiele się zmieniło. Stał się nieobecny. Przestał się mną interesować. Tłumaczyłam to sobie zaistniałą sytuacją. Po miesiącu postanowiłam z nim porozmwiać. Wykrzyczał mi wtedy, że nie nadaje się do małżeństwa, ze się męczy i że lepiej mi będzie bez niego. Spytałam czy ma kogoś. Odpowiedział, że nie. Znowu pomyślałam, że to taka depresja z powodu odebrania prawa jazdy. Umówiliśmy się, że zaczniemy jeszcze raz. Ale z Jego strony to były tylko słowa dalej był jakiś inny. Potem się sprawy jeszcze bardziej się skomplikowały, bo zmarł jego tata. Mąż był w tym czasie w Niemczech u swojej siostry. Miał przebukować bilet, by wrócić prędzej. No i na stypie okazało się, że z Niemiec wyleciał w poniedziałek ale do domu trafił dopiero we wtorek. Pojawiło się więc pytanie, gdzie spędził noc. Sprawdziłam więc telefon i odkryłam zdjęcia kobiety. Potem poszło lawinowo.Cudem odblokowałam tablet i to co tam zobaczyłam, przerodziło się w koszmar, który trwa do dziś. Rozmawiałam z nim, przyznał się i przeprosił. Powiedział, że z nią skończy. Mówil to w niedzielę. Potem kilka dni w miarę spokoju. Rozmawialiśmy, przytulali. Ale w czwartek jeszcze raz sprawdziłam telefon i okazało się, ze pisze do niej smsy jakby nigdy nic się nie stało. Gdy mu powiedziała krzyczał, ze kto mi dał prawo sprawdzać telefon, po czym oznajmił, ze z nią nie zerwał i odchodzi do niej. I stało się a ja cierpię. Kamuflował się doskonale. Gdy my kupowaliśmy meble on z nią też wybierał meble itp. Fakt, często wyjeżdżał w góry. Uwielbiał to. Nie zabierał mnie ze sobą, bo ja nie potrafię się wspinać. Teraz okazało się, że wszystkie wyjazdy były z nią....
Anonymous - 2014-06-30, 16:22

Gdy mówiłam, że za często wyjeżdża to powiedział, ze jeśli go kocham to powinnam zrozumieć i przyjąć jego pasję. Nie mieści mi się to w głowie. Raz około pięć lat temu do pracy zadzwoniła kobieta i powiedziała mi,że ma romans z moim mężem. Gdy z nim później rozmawiałam powiedział, ze ktoś nam zazdrości, że jesteśmyntacy szczęśliwi i że chce nas poróżnić... Może była zbyt naiwna ufając mu?
Anonymous - 2014-06-30, 20:32

Kaszka,
Smutna historia :( Czasem nie chcemy uwierzyć w najgorszą prawdę...wszystko co tragiczne, a zdrada jest tragedią wcale nas nie dotyczy...Myślę, że gdyby młodzi ludzie wiedzieli, że statystycznie mają 60% szans na bycie zdradzonym, to zrobili by wszystko, aby sie dowiedzieć co zrobić, by temu zapobiec...Kaszka, bardzo mi przykro, że mąż potrafił być mężem, a równocześnie nie wiedział lub nie chciał wiedzieć jak bardzo Cię rani...

Anonymous - 2014-07-01, 10:52

Współczucie Kaszka :( Ale kłamca, nie wiem jak można tak ciągnąć dwa życia równocześnie, bez żadnych wyrzutów sumienia, bez żadnych uczuć w zasadzie. Cóż, nie każdy się przejmuje zasadami i nie każdy boi się Boga. Idź do dobrego prawnika, łatwiej ci będzie jak ktoś za ciebie ogarnie te sprawy. A na męża spójrz z właściwej perspektywy.
Anonymous - 2014-07-01, 14:10

Kochani. Serce mi krwawi. Jak Wy daliście radę? Dziś zabiera rzeczy do niej. Jest taki zimny, taki obcy. Patrzenie jak się pakuje boli potwornie. Chciałabym się do niego przytulić. Boję się, że już nigdy go nie zobaczę.
Anonymous - 2014-07-01, 14:47

Kaszko nie dawaj się takim myślom. Nie pozwól aby lęk odbierał CI siły.
Kiedy mąz przyjedzie po rzeczy najlepiej wyjdź z domu. Bo jeśli zostaniesz możesz ulec pokusie błagania go aby został. Albo płaczu przy nim. Popłaczesz później jak juz męża nie będzie w domu. Pojedź do przyjaciółki i spędź ten czas najlepiej jak w takiej sytuacji możesz. Masz kogos bliskiego kto może Cię teraz wspierać?

Anonymous - 2014-07-01, 15:09

Cytat:
Boję się, że już nigdy go nie zobaczę.


Za jakiś czas jak emocje opadną i spojrzysz trzeźwo na sytuację wcale nie będziesz chciała go oglądać, wierz mi... ale wiem że swój kryzys trzeba przeżyć. Płacz, poszukaj wsparcia u kogoś. I to dobra rada - nie zajmuj się nim, nie oglądaj jak wynosi rzeczy, ja przyszłam do pustego domu jak już zniknęły. Sama nie wiem jak ja to przetrwałam?.... ale teraz mam do tego dużo dystansu, do zdrad, rozwodów, już nie boli praktycznie w ogóle. Może to marne pocieszenie ale zawsze jakieś:)

Anonymous - 2014-07-01, 16:10

ja tez jak wrocilam do domu, to jego rzeczy juz nie bylo.

Wrocilam z pobytu w Polsce, bylo to w sierpniu zeszlego roku, wiedzialam ze jak mnie nie bylo, wyporwadzal sie, bo mowil o tym wczesniej, plus sasiadka go widziala.

Jak wrocilam i zobaczylam polowe pustej szafy, pusta polke w lazience, polowe pustej polki na buty, czesc pustych polek w kuchni - to bylo bardzo ciezko. Pamietam, ze mimo ze o tym wiedzialam i od jakiegos czasu sie przygotowywalam, to byl to szok. Wylam i chodzilam po scianach. Pamietam, ze bylo wtedy mega slonecznie i goraco a ja umieralam.

Ale tez dobrze ze mnie przy tym nie bylo. Nic by to nie dalo, nic by to nie zmienilo, to na pewno. A bolaloby chyba jeszcze bardziej, lub upodlilabym sie przed nim bardziej.

Dzis, niecaly rok pozniej, szafe mam juz w pelni zapelniona swoimi chiuchami :), tak samo z polka na buty oraz szafkami w lazience :)) Nie jest latwo, ale co zrobic?

Tak wybral, ne mam wplywu na jego decyzje.

Kaszka, trzymaj sie dzielnie i pisz, bo to pomaga



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group