To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Co z Jego rzeczami?

Anonymous - 2014-06-27, 21:34
Temat postu: Co z Jego rzeczami?
Bardzo proszę Was o radę. Wczoraj mąż wyprowadził się po 18 latach małżeństwa (pisałam już o tym). Zabrał tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Reszta narazie została. Mam wielką ochotę wyrzucić Jego ubrania i kosmetyki. Czy to dobry sposób na wyładowanie złości? Jest we mnie chęć dopieczenia mu...Złość miesza się z bezradnością i rozpaczą.
Anonymous - 2014-06-27, 21:53

Kaszka, w takiej sytuacji najlepiej nie robić nic. Zająć się sobą i skanalizować niefajne emocje w sposób moralnie dopuszczalny. Często się potem żałuje mocno działań podjętych w ferworze zemsty. Choć to uczucie akurat normalne, to niekoniecznie powinnaś ulegać wszelkim pomysłom które podsuwa.

I mam prośbę - nie zakładaj co chwila nowych wątków; ludziom najczęściej trudno odnieść się do kilku zdań nowego wątku, dużo lepiej, jak w jednym wątku jest jedna spójna całość złożona z Twoich wypowiedzi.

Anonymous - 2014-06-28, 21:04

Kaszka napisał/a:
Czy to dobry sposób na wyładowanie złości? Jest we mnie chęć dopieczenia mu...Złość miesza się z bezradnością i rozpaczą.


Witaj!

Czyli to nie bylo zbyt planowane z jego strony? Cos tam musial dojsc pomiedzy wami... Podobnie jak u mnie :-)

Coz moje rzeczy powedrowaly do smietnika ;-) Pomoglo mi to stanac przed Bogiem zupelnie z niczym i zaczac od nowa :-) .
Wzialem swoje zelazko. Samochod, mieszkanie zostawilem swojemu Sloneczku. Na ktore to Sloneczko czekam z utesknieniem.. A rzeczy szczerze specjalnie mnie nie interesuja :-) i nawet sie nie gniewam...
Ja wstapilem na droge Sycharowska a moja pani wiecznie z pretensjami i zalami (podobno ma partnera). Ja żyję bez zwiazku z inna osoba :-) sam ale Bog postawil na mojej drodze Sychar.

Mam nadzieje ze to Ci pomoze w podjeciu decyzji - trzymaj sie :-) i glowa do gory.

Anonymous - 2014-06-28, 23:18

Nie wiem już sama czy i co planował. Miał romans przez 7 lat. Nie miałam o tym kompletnie pojęcia. Prowadził podwójne życie. Odkryłam wszystko i dlatego się wyprowadził do niej. Gdybym nie odkyła prawdy to nie wiem jak długo, by mnie jeszcze oszukiwał. Najbardziej boli mnie to, że dziś do Niego zadzoniłam. Pomyślałam sobie, że może jakoś to przeżywa, zastanawia się a tymczasem usłyszałam, że już ją zabrał do swojjej rodziny na grila i wspólnie imprezują. Dwa dni po odejściu. Koszmar. Jeszcze większy koszmar czeka mnie jutro, bo jutro nasza rocznica ślubu. Jakto wszystko przeżyć? A Jego interesuje tylko to, kiedy może przyjść po swój rower...
Anonymous - 2014-06-29, 07:32

Kaszka napisał/a:
Jakto wszystko przeżyć? A Jego interesuje tylko to, kiedy może przyjść po swój rower



Witaj!

mogę Ci powiedzieć co mi dalo siłę:
1. Codzienna Msza Święta.
2. Bieganie/fitness ok. 45min codziennie.
3. Praca.
4. Mama ktora wysluchiwala telefonicznie to co przezywam.
5. Dzieci.
6. Pozniej pojawil sie Sychar.
7. Korzystalem tez z pomocy psychologa i zrobilem sobie prawko na motocykl i kupilem go.


Rozmyslania i analizy nic nie dadzą. Aktywnie spedzaj czas i zacznij jak najszybciej zyc swoim tempem. Znajdz ognisko Sycharowskie.
Trzymaj sie. Facet lekko nie tak postepuje. Grille sie skoncza :-)
Moja droga rob co mozesz ale wiem ze telefony blagania niewiele pomagaja. Widze wielki lod u mojej malzonki, ktory dziala jak noż w sercu. Modl sie.

Anonymous - 2014-06-29, 07:57

Dziękuję za te rady. Narazie mam problem z pójściem na Mszę, ponieważ w tym kościele braliśmy ślub. Po drugie jest we mnie trochę złości i żalu do Pana Boga, że do tego dopuścił. Póki co szukam ludzi, którym mogę o tym co się stało opowiedzieć. Mówienie przynosi trochę ulgi. Ale boję się, że wkrótce zabraknie mi osoób z kórymi bedę mogła o tym rozmawiać. Pan Bóg nie obdarzył nas dziećmi, być może to jedna z przyczyn Jego odejścia.
Najgorsze jest jednak nie to, że mnie zdradził, ale to, że oszukiwał mnie tyle lat. A ja mu tak ufałam. Staraliśmy się o dzidziusia i gdy byłam parę lat temu w szpitalu i przechodziłam bolesne badania on już z tamtą był.

Anonymous - 2014-06-29, 08:46

Kaszka. A może przyszlabyś do ogniska sychar ? Tam będziesz mogła porozmawiać z ludźmi, którzy przeszli podobne doświadczenia.
Na stronie sychar.org jest lista ognisk w poszczególnych miastach wraz z dniami, w których są spotkania.
Spróbuj, może by Tobie to pomogło?

Anonymous - 2014-06-29, 08:54

GosiaH
Właśnie noszę się z takim zamiarem. Mieszkam w Katowicach i narazie na stronie Ogniska katowickiego nie ma jakiegos terminu. Pomyślałam sobie, że może do Opola podjadę w przyszłą sobotę. Potrzebuję pomocy. Wiem, że sama z tym sobie nie poradzę.

Anonymous - 2014-06-29, 09:10

Kaszka. Katowickie ognisko spotkania ma chyba w 3 środę miesiąca. Poproszę lidera o potwierdzenie i dam znać. W Żorach właśnie wczoraj było spotkanie....
Jestem przekonana, że wszędzie przyjmą cię z otwartymi ramionami. Jeśli pasuje ci podjechać do Opola, jedź. Takie spotkania pomagają.
Będę pamiętać w modlitwie.

Anonymous - 2014-06-29, 09:47

Gosiu
Dziękuję. Każda pomoc jest jak oddech dla mnie i trzyma przy życiu.

Anonymous - 2014-06-29, 12:25

Kaszka, na stronie ogniska katowickiego jest u góry po lewej stronie informacja o treści:

"Zapraszamy na spotkania Ogniska w Ośrodku im. F. Blachnickiego przy ul. Gawronów 20 przy Parafii Św. Michała Archanioła w Katowicach w każdą trzecią środę miesiąca. Spotkania rozpoczynamy w Kościele uczestnictwem we Mszy Świętej o godzinie 18.00 . Po Mszy Świętej przechodzimy do Ośrodka im F. Blachnickiego. Zapraszamy."

Możesz oczywiście pojechać do Opola (ja tak zrobiłem kiedyś :mrgreen: - polecam).
Tam spotkanie jest już za kilka dni:

"Najbliższe spotkanie Grupy Wsparcia odbędzie się w sobotę 5 lipca 2014 o godz. 14.00"

Szczegóły na stronie ogniska opolskiego: http://opole-jacka.sychar.org/

Anonymous - 2014-06-29, 13:01

Twardy,
Dziękuję za informację. Pewnie zgłoszę się i do ogniska w Katowicach. Ale czekanie do trzeciej środy lipca przekracza narazie moje możliwości. Pragnę pomocy jak najszybciej. Jestem tak rozdarta, pogrążona w rozpaczy a każda minuta dnia bez niego jest męką. Zwłaszcza dziś w rocznicę naszego ślubu. Zebrałam się i w końcu i poszłam do kościoła. Całą mszę przepłakałam, bo moim oczom ukazał się obraz, gdy 18 lat temu staliśmy przed tym ołtarzem i składaliśmy przysięgę. Jakby tego było mało Mszę koncelebrował emerytowany proboszcz, który udzielał nam ślubu. Myślałam, że serce mi nie wytrzyma... Dlaczego Pan Bóg zsyła na mnie tyle cierpienia?

Anonymous - 2014-06-29, 14:19

Bóg nie zsyła cierpienia, to ktoś inny
Anonymous - 2014-06-29, 14:36

Kasz ko poszukaj pomocy w MOPR ze. Często jest tam centrum kryzysowe, psycholog i specjaliści zupełnie za darmo.
Poza tym zawsze możesz podejśc do proboszcza... Lub innego księdza i tam uzuskac pomoc duchową.
Tak mi przykro kaszko, ale z własnego doświadczenia wiem, że Bóg działa cuda i czasami całkowicie beznadziejna sytuacja okazuje się czymś wspaniałym i własnie i o dziwo, potrzebnym.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group