To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Uzależnienia - Choroba/uzależnienie czy podłość - oto jest pytanie....

Anonymous - 2014-06-24, 15:51

Norbert

Często piszesz o tym, jak to kobieta ma ratować męża i wyciągać do niego pomocną dłoń.
A może jest tak, że ten pan mąż tej pomocy nie oczekuje?
(dla ścisłości- nie odnoszę się do konkretnych piszących osób).
Może ten "chory" na seks pan siedzi przed kompem, robi sobie dobrze marząc o tym aby się przespać z jakąś nie-żoną? Oczywiście jeśli żona mu powie, że jest chory to dla świętego spokoju nawet na terapię pójdzie.
...
Jeszcze jedna uwaga. Tak zwany seksoholizm często ma źródło nie w dzieciństwie (bo przecież gdy panowie 40 letni byli mali to nie było internetu, a pornografia zza żelaznej kurtyny była trudno dostępna), ale w znudzeniu, rutynie czy posusze w alkowie.
....
"Grzesiek jak by było to takie prościutkie jak to przedstawiasz to by nie było lekarzy specjalistów zajmujących się tym problemem. "
Nie twierdzę, że normą jest gdy normalny zdrowy facet żyjący w małżeństwie zamiast
kochać się z żoną , "kocha się" z jakaś gwiazdą porno posapującą na ekranie.
Zatem wizyta u psychologa/terapeuty jest wskazana, choć wnioski mogą być niezbyt
budujące dla małżeństwa.

Anonymous - 2014-06-24, 16:27

smutna_twarz napisał/a:

I jeszcze raz powtarzam: myśleniem o sobie w kategoriach ofiary a o mężu w kategoriach oprawcy do niczego nie doprowadzi ani nas ani ich.

Ależ doprowadzi ....
w końcu do rozwodu i wiecznego przekonania że drań robił to specjalnie.

Anonymous - 2014-06-24, 17:31

grzegorz_ napisał/a:
Norbert



Często piszesz o tym, jak to kobieta ma ratować męża i wyciągać do niego pomocną dłoń.

A może jest tak, że ten pan mąż tej pomocy nie oczekuje?

Grzechu nie kieruję swej odpowiedzi na konkret że to kobieta ma wyciągać dłoń pierwsza.
Choć biorąc pod uwagę dziewczyny jakie pisza w tym temacie -to ma sens.
Dłon wyciąga zawsze ten świadomy-bo świadomy ma sznsę ewentualnie coś zmienić.
Wiesz że nie lubię robic pustostanów słownych
zatem przykaład.
Moje relacje były kulawe,moje relacje tez weszły na złe tory.
W tych relacjach kulawymi była nasza dwójka!!
Ja tez na początku stawałem oporem na wiele wskazówek i diagnoz.

Czy zatem moja zona wyciągała do mnie dłoń??
Trudno wypowiadać się w tym temacie(bo najlepiej wie sama)
ale opisze jak to wyglądało moimi oczami.
Wymagała, stawiała diagnozy, odcinała się
-nie widziałem w tym takiego sensu:

Masz problem i trzeba cos z tym zrobić by dalej miało sens nasze istnienie.
Prędzej to brzmiało od początku masz problem-a mnie już nie ma.
Jak dla mnie zamknęła się w swojej krzywdzie-zrobiła z tego ołtarzyk cierpienia.
Własnie takiego cierpienia
Jak ten mąz drań..a bywało nawet i ostrzej powiedziane
mógł mi to zrobić.

Czas robił swoje-to dziś ja potrafie stać w pełnej świadomości i raz po raz wyciągam dłoń do żony.

I ubolewam że nie potrafię uleczyć jej serca.
grzegorz_ napisał/a:
Jeszcze jedna uwaga. Tak zwany seksoholizm często ma źródło nie w dzieciństwie (bo przecież gdy panowie 40 letni byli mali to nie było internetu, a pornografia zza żelaznej kurtyny była trudno dostępna), ale w znudzeniu, rutynie czy posusze w alkowie.

Grzechu zapewne ten problem jak i wiele innych zawsze był-mógł się objawiać inaczej..mogło to wyglądac inaczej

Ale co dało otworzenie granic??? demokracja???

Wiedze o tym!!
poradniki,specjalistów i wiele wiele innych.

Ja wiem i rozumiem -bo akurat dokładnie o tym wiem.
Mały jest procent kobiet-ewentualnie mężczyzn jacy podejmują drogę na rozwiązanie problemów.
Najczęściej jest dokładnie tak:
zmykaj, zapomnij -daj sobie święty spokój
A jak tego dokonasz inaczej-mając w sobie ludzkie odruchy??
Jak nie oczyszczenie własnego sumienia...

poprzez
BO DRAŃ MI TO ZROBIŁ

jest wytłumaczenie???

wydaje mi się że jest

Anonymous - 2014-06-24, 17:42

DHL1 napisał/a:
Zatem wizyta u psychologa/terapeuty jest wskazana, choć wnioski mogą być niezbyt

budujące dla małżeństwa.



jestem zdania że wszystkiego trzeba próbować.

Anonymous - 2014-06-24, 18:19

Anita pyta:

Właściwe wymagania w przypadku seksoholika to przepraszam jakie na przykład?

Zapytam za Anitą, sama jestem ciekawa jakie warunki można postawić takowemu i co najważniejsze jakie są sposoby na ich egzekwowanie.
Proszę, podzielcie się drogie Panie tą wiedzą tajemną.

Poza tym, zatrzęsienie tutaj żon, których mężowie są chorzy.

Czy jest tu na forum choć jedna kobieta, której mąż jest zwykłym podłym draniem?
Choć jedna????

Anonymous - 2014-06-24, 18:36

Kenya
może na początek ciekawostki z takowego forum

http://www.netkobiety.pl/t17473.html

Anonymous - 2014-06-24, 18:57

kenya napisał/a:
Anita pyta:

Właściwe wymagania w przypadku seksoholika to przepraszam jakie na przykład?

Zapytam za Anitą, sama jestem ciekawa jakie warunki można postawić takowemu i co najważniejsze jakie są sposoby na ich egzekwowanie.
Proszę, podzielcie się drogie Panie tą wiedzą tajemną.

Poza tym, zatrzęsienie tutaj żon, których mężowie są chorzy.

Czy jest tu na forum choć jedna kobieta, której mąż jest zwykłym podłym draniem?
Choć jedna????


Trudno mieć wymagania do jakiegokolwiek dorosłego człowieka. Czy uzależniony, czy nie, nie mogę mu nic nakazać bo niby jak to wyegzekwuję. Mogę wyrazić swoje oczekiwania i ewentualnie warunki. Choćby taki że warunkiem naszego dalszego wspólnego życia jest pojście na terapię.

Kenya nie bardzo rozumiem, po co Ci koniecznie ten przykład podłego drania?
To źle że nie uważam mojego męża za złego człowieka? To źle że widzę jego nieszczęście?
Wreszcie to źle że jego wybory nie ranią mnie do żywego?

Anonymous - 2014-06-24, 19:05

Mój nie jest chory, jest zwykłym podłym draniem, któremu znudziło sie, jak to okreslił bycie kierowcą i zywicielem rodziny. Zapragnął szczęścia. Z pewnoscią nie jest chory. Co do zainteresowań seksualnych,to ma zwyczajnie zbyt duze na moje możliwości wymagania, albo po prostu mu odpowiada kierowanie sie tą częścia ciała.
Jednak z pełna swiadomoscia oznajmiam, MÓJ MĄŻ JEST ZDROWY! JEST PODŁYM DRANIEM!
Uff :mrgreen:

Anonymous - 2014-06-24, 19:32

I ja też świadomie i z pełną odpowiedzialnością napiszę...MÓJ MĄŻ JEST DRANIEM. Nie jest chory, jest po prostu podły i tyle w temacie. Wiem jedno, że gdybym miała ten rozum co teraz, to nigdy w życiu nie wyszłabym za niego za mąż. Dlaczego? Dlatego, że wiele lat temu, byłam młoda głupią gęsią, która myślała, że jak będzie kochać to pokona wszystko. Podłość mój mąż wyniósł z domu. Ojciec nie szanował matki, matka zimna kobieta, bez uczuć, pozwalała sobie na takie traktowanie. Czy to choroba? Nie, to brak wychowania, brak wpojenia podstawowych zasad. Nie krzywdź, a nie będziesz krzywdzony. Dlatego teraz każdej młodej dziewczynie mówię. Przyjrzyj się domowi narzeczonego, rodzicom, jak odnoszą się do siebie i do innych, a będziesz wiedziała jaki bedzie naprawdę twój mąż.
Anonymous - 2014-06-24, 20:13

Olga, tu sie nie zgodzę. Mi babcia zawsze powtarzała, patrz jak chłopak odzywa sie do swojej matki, a będziesz wiedziała, jaki będzie dla ciebie. Mój mąż jest jedynakiem, długo wyczekiwanym przez rodziców.Jednak bardzo dobrze wychowanym. Czuł respekt przed ojcem , w zyciu mu nie pysknał, Bardzo przezył jego smierc. Do matki ma szacunek , pomagał jej, jak mógł,nawet teraz stara sie jej pomagać, jak mnie nie ma w domu. Jednak mimo takiego wychowania, zasad wyniesionych z domu, zrobił według innych zasad, Nie wiem czyich, jego rodzice zawsze sie ogromnie szanowali i kochali. Po smierci tescia, teściowa jest sama, nigdy nie pomyslała o innym, jak więc tłumaczyć draństwo mojego męża ?
Anonymous - 2014-06-24, 20:44

Olga, mogę się podpisać pod tym ,co napisałaś. Ja o swoim mogę to samo powiedzieć. Po tych wszystkich książkach, artykułach, konferencjach, oczy mi się otworzyły. Zostawić swoją żonę, dzieci, wszystko na jej barkach, nie zważając na cierpienie jej i dzieci, a samemu iść sobie i bezproblemowo romansować ,to chyba nie jest żadna jednostka chorobowa....
Anonymous - 2014-06-24, 20:52

DHLu- dobry link, oczywiście każdy zobaczy w tych tekstach to co chce zobaczyć, jednak warto przeczytać jak to leczący się seksoholik wcielił się w rolę ofiary.
On nawet sobie sprawy PONOĆ nie zdawał, że jest seksoholikiem dopóki żona nie nazwała jego zachowań po imieniu- "Boże coż za infantylizm!
Polecam do przeczytania.

Inna użytkowniczka pisze:
Jestem Ewka, jestem uzależniona od pomagania uzależnionym.- bardzo wymowne, nieprawdaż?
Wiele kobiet ma takie zapędy.

Dpanna pisze:

Cytat:
Kenya nie bardzo rozumiem, po co Ci koniecznie ten przykład podłego drania?


Dp, chyba zaczyna mi się po prostu czkawką odbijać kiedy co rusz czytam, że sami chorzy w koło.
Jak sobie delikwent raz za czas skacze w bok, to pogubiony bidulek, jak wejdzie mu to w nawyk to seksoholik (pewnie rodzice go nie dość kochali) lub wariant z całym wachlarzem niegodziwych zachowań wobec rodziny to czadowiec, też parasol ochronny rozłożyć nad nim się należy.

Kiedy uważa się niegodziwość za chorobę, to i owszem podświadomie człowiek oczekuje na wyleczenie i ma nadzieję, że "choroba" nigdy nie powróci- ta wiara głównie dotyczy żyjących z tymi domniemanymi chorymi. Bo przecież o dziwo, nie chorzy wpadają na to, że są chorzy, to ich drugie połowy.

Cytat:
To źle że nie uważam mojego męża za złego człowieka? To źle że widzę jego nieszczęście?


Ależ dobrze, tylko jego czyny są złe. Gdzieś tam w głębi, każdy ma w sobie dobroć, tylko niektórym życia brakuje by się do tych pokładów dobroci dokopać przez skorupę swojego egoizmu.

I dobrze że widzisz jego nieszczęście. Czy uzależniony, czy też podły drań -obaj jednakowo nieszcześliwi.

I obojętnie jak się kogoś zaetykietuje, chory czy drań, to i tak finalnie pozostaje praca nad sobą samą, by w pionie się utrzymać.

Anonymous - 2014-06-24, 21:43

kenya napisał/a:
chyba zaczyna mi się po prostu czkawką odbijać kiedy co rusz czytam, że sami chorzy w koło.


Właśnie tego nie rozumiem. Co Ci za różnica czy wkoło sami chorzy, czy same dranie? Ważne kim jest konkretny człowiek, z którym żyjesz i tyle. Przepraszam, bo nie znam Twojej historii. Może po prostu jakoś osobiście Cię ten temat dotyka.
W każdym razie z mojej perspektywy ważne jest przede wszystkim to kim jest mój mąż i tyle.
To czy statystycznie więcej jest zwykłych zdradzaczy, czy uzależnionych którzy zdradzają kompulsywnie, naprzemiennie z wyrzutami sumienia i miesiącami miodowymi, to naprawdę co za różnica?

kenya napisał/a:
Kiedy uważa się niegodziwość za chorobę, to i owszem podświadomie człowiek oczekuje na wyleczenie i ma nadzieję, że "choroba" nigdy nie powróci- ta wiara głównie dotyczy żyjących z tymi domniemanymi chorymi. Bo przecież o dziwo, nie chorzy wpadają na to, że są chorzy, to ich drugie połowy.


W terapii osoby współuzależnionej czyli np takiej żony seksoholika na początku duży nacisk kładzie się na to żeby żona zobaczyła jaką rzeczywistą krzywdę mąż jej wyrządza, bo z tym często jest problem. I żeby nauczyła się czego nikt nie ma prawa robić. Nie ma mowy o usprawiedliwianiu uzależnionego. Jednym z kolejnych kroków jest zrozumienie i zaakceptowanie że nie mam wpływu na to co on robi, nie odpowiadam za to i że być może on nigdy nie mieni swojego postępowania.
Nie ma więc też miejsca na łudzenie się.

Nazwanie chorobą zachowań o charakterze kompulsywnym potrzebne jest przede wszystkim po to, żeby zrozumieć mechanizmy jakie tym rządzą.
Czyli np gdy taki mąż ze łzami w oczach błaga o wybaczenie i obiecuje poprawę, to nawet jeśli święcie wierzy w to co mówi, to jeszcze długa droga przed nim i jeszcze wiele upadków.

kenya napisał/a:
I obojętnie jak się kogoś zaetykietuje, chory czy drań, to i tak finalnie pozostaje praca nad sobą samą, by w pionie się utrzymać.


No właśnie :)

Anonymous - 2014-06-24, 22:09

Może ja czegoś nie rozumiem.
Sytuacja :
Facet umawia się z laskami z czatów na seks czyli mówiąc wprost zdradza żonę.
Żona się dowiaduje więc facet na kolana i "wybacz".
Jednocześnie mówi : jestem chory i będę sie leczył.
Wiadomo leczenie to proces, czyli w czasie procesu "leczenia" nim się ostatecznie wyleczy może dalej umawiać się z laskami czy nie może? (zakładając że przeprosi).

W sumie, powiem Wam, że to bardzo sprytne.
Jeśli facet nie byłby "chory" to byłby postawiony pod ścianą : albo konczysz romanse albo wypad z domu....a tak... no cóż biedak nie panuje nad sobą, stara się, ale nie wychodzi.
Jak się wyleczy za rok, czy dwa to może wtedy się ustatkuje



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group