To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - związek z jehowitką

Anonymous - 2014-06-15, 15:31
Temat postu: związek z jehowitką
Zakładam nowy wątek, bo jestem ciekawa Waszej opinii.
Nie będę opisywać mojej historii, bo już chyba nie ma to znaczenia. Nie mieszkam z mężem od 1,5 roku. Nie podjęliśmy żadnych kroków prawnych. Sytuacja wracała do normalności.
Od 2-3 tyg. mąż zmienił się nie do poznania. Unika mnie, a kontakty z dziećmi odbywają się w towarzystwie jego kochanki i jej dziecka.
Zabroniłam tego, w zamian uzyskując to, że nigdzie ich nie zabiera, bo "sam nie będzie jeździł".
Dziś dowiedziałam się od szwagra, że kochanka mało, że jest mężatką, to jest Świadkiem Jehowy. Domyślam się, że legalizacja ich związku będzie uzależniona od jego przejścia na "drugą stronę". Za rok mój starszy syn idzie do I Komunii św. Będzie się działo!!!
Jak myślicie czy moje małżeństwo sakramentalne jest do uratowania?
Modlitwa katolików kontra modlitwa jehowitów... Będzie miał Pan Bóg co robić!

Anonymous - 2014-06-15, 16:00

na czym polegala normalnosc w sytuacji gdy nie mieszkaliscie razem?
Anonymous - 2014-06-15, 18:18

"Sytuacja wracała do normalności" oznaczało powrót do wspólnego mieszkania i wynikające z tego konsekwencje.
Anonymous - 2014-06-16, 07:41

Często źle pojmujemy Świadków Jehowy. Moja fryzjerka jest właśnie Świadkiem Jehowy i wiele razy z nią przy okazji jakiś tam fryzjerskich zabiegów rozmawiałam, jak to jest u nich. Jeżeli, żona zdradza męża, bądź mąż żonę, to taki zdrajca, zostaje wykluczony ze wspólnoty, czyli z hukiem wywalony ze zboru, bez możliwości powrotu, nie oznacza więc to, że Twój mąż przyjmie ich wiarę i będą żyli długo i szczęśliwie, bo pani zostanie pogoniona na cztery wiatry. Możesz dowiedzieć się jak nazywa sie ta pani i napisać do ich głównej siedziby, która jest w Nadarzynie koło Warszawy i opisać to wszystko co nam tu napisałaś. Pani zostanie "przesłuchana" przez starszyznę zboru i jeśli zadeklaruje odejście od męża to zostanie wykluczona. To tyle co się dowiedziałam z "pierwszej ręki"
Anonymous - 2014-06-17, 01:10

Specjaliści twierdzą że Jehowi to sekta
Anonymous - 2014-06-17, 09:19

Jakie ma znaczenie czy tamta kobieta to Jehowy czy nie?
A jakby była katoliczką to lepiej? gorzej?

Anonymous - 2014-06-17, 09:39

Do Grzegorza:
Zważywszy że Świadkowie Jehowy to sekta - http://www.opoka.org.pl/v...swiadkowie.html -
lepiej, żeby ta kobieta była katoliczką... No a już najlepiej, żeby w ogóle nie pojawiła się w życiu tej rodziny.

Anonymous - 2014-06-17, 12:54

Sekta jest zawsze niebezpieczna. To jasne. Gduby ta kobieta była prawdziwie katoliczką z oczywistych powodów nie wiązałaby się z żonatym męzczyzną,a przede wsztkim dotrzymałaby przysięgi SWOJEMU MĘZOWI.

Ale ta sprawa jest mniej istotna. NAJWAŻNIESZE O CZYM PISZE AUTORKA TO ZDRADA JEJ MĘŻA I FAKT CZY KOCHANKA JEST ŚWIADKIEM JEHOWY CZY NIE JEST NIE MA TU ZNACZENIA.
W OGÓLE OSOBA KOCHANKI NIE JEST TU NAJWAZNIEJSZA. ALE OSOBA MEŻA,KTÓRY ZDRADZIŁ. TU JEST PROBLEM DORWDOW I TYLKO TU.

To Twój mąż i tylko on jest odpowiedzialny za swój czyn. Nie trać energii by zrzucać winę na "tą zła kochankę". To nie jest tak,że gdyby ona swoimi "sztuczkami" nie ztrzymała męza to ten wróciłby do Ciebie. To zalezało tylko od niego. Chyba,że jest przetrzymywany siłą?
Pytasz czy Twoje małżęnstwo jest do uratowania.NIkt nie zna przyszłości. To zalezy od tego czy oboje z męzem wykażecie dobrawolę ku temu. Może sie tak zdarzyć ,że kiedyś wreszcie Twój mąż otworzy oczy i zobaczy siebie jakim jest naprawdę. I czy zechce sam zmienić siebie. Na pewno cierpisz teraz,jednak postaraj sie o ile to możliwe nie pogrążac się w rozpaczy tylko otocz się ludxmi bliskimi aby było CI łatwiej. Nie myśl i nie przewiduj na zapas. Ale żyj teraz. To najlepszy sposób aby jakoś przeżyć to co Ty teraz niestety przechodzisz.

Anonymous - 2014-06-20, 16:39

Dziękuję wszystkim, którzy podjęli temat. Właściwie każda wypowiedź dotknęła istotnych dla mnie spraw.
Posiadam pewną wiedzę na temat Badaczy Pisma św. teoretyczną i z osobistych doświadczeń. Dobrzy, uczynni, bez nałogów, oddani "ewangelizacji", podporządkowani zwierzchnikom... Teraz zobaczyłam, że równie dobrze można oszukiwać, kłamać, poniżać innych ludzi, sięgać po używki... i udawać, że się jest w porządku.
Mechanizmy wyuczone do werbowania kolejnych współbraci są świetnie maskowane. Na pierwszy plan idzie rozpoznanie potrzeb i uderzenie w te, które są nie zrealizowane.
Okazało się, że kochanka męża jest żoną właściciela domu, w którym część wynajmuje mój mąż. Ona zamieszkała tam od maja, od rozstania ze swoim mężem. Dlatego też poinformowanie jej zwierzchników o niewłaściwym zachowaniu, w tej sytuacji, jawnego manifestowania się z moim mężem, chyba nie ma sensu. Może postanowili żyć ateistycznie? Tak czy siak argumentacja moralno-etyczna i tak trafi w próżnię.
Co do męża - całe życie miał problem z komunikacją werbalną. Nawet jeśli odczytywałam komunikaty niewerbalne, to i tak musiałam sama wyciągać wnioski. Taka sytuacja była też wygodna, bo zawsze można było powiedzieć "przecież ja tego nie powiedziałem". Zilustruję to tak: mąż na oczach dzieci przytulał mnie, całował, na ich pytania odpowiadał, że kocha mamę, całą rodziną wspólnie wyjeżdżaliśmy na wakacje, w plener, razem jeździliśmy do rodziny, znajomych...mimo oddzielnego mieszkania.
Na chwilę obecną najbardziej boli mnie fakt, że kolejny raz zawiódł moje zaufanie. Przez ten cały czas bez niego, leczyłam swoje rany, wyrabiałam się w mądrej miłości, starałam się mu zaufać w dużych i małych rzeczach. Nie pozwoliłam rządzić się emocjami.
Dziś czuję się podobnie jak 1,5 roku temu, na początku drogi. Nie identycznie, bo zaszły we mnie zmiany. Pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, bo dylematy i wątpliwości wciąż dają o sobie znać.

Anonymous - 2014-07-12, 22:58

Fascynacja mojego męża swoją "nową rodziną" jest tak duża, że zaniedbuje swoją pracę. Przestał płacić na utrzymanie dzieci, więc złożyłam pozew o alimenty.
Dziś zadzwonił, żeby zapytać w jakiej sprawie ten pozew i wykazał duże rozczarowanie, że to jednak on będzie musiał wnieść o rozwód, ba ja "w pakiecie" tego nie zrobiłam.
Trudne dla mnie to wszystko...

Anonymous - 2014-08-22, 14:58

Dziś odbyła się sprawa alimentacyjna. Dziękuję wszystkim, którzy wsparli mnie swoją modlitwą.
Dostałam o 50 zł. więcej, niż dotychczas mąż płacił ze wspólnych ustaleń. Wyrok zapadnie 3 września o 12.00. Alimenty obejmują czas do 18-go sierpnia, ponieważ 19-go mąż złożył w sądzie okręgowym wniosek o rozwód oczywiście bez orzekania o winie.
Kochanka, to nie kochanka, tylko koleżanka - tak twierdzi.
Po wyjściu z sądu zapytałam czemu nie poczekał do wyroku o alimenty z papierami o rozwodzie, to usłyszałam, że zależy mu na szybkim rozwodzie.
Proszę Was o wsparcie modlitewne, może o jakieś sugestie...

Anonymous - 2014-09-30, 10:19

Rękawica została rzucona - właśnie pokwitowałam odbiór pozwu rozwodowego. Dowiedziałam się z niego, że całe małżeństwo było do bani i to z mojej winy. A rozwód bez orzekania o winie.
A ja i tak będę kontynuować rozpoczętą przedwczoraj Nowennę do Miłosierdzia Bożego, ponieważ podjęłam ją z myślą nie tylko o moim małżeństwie. Trwa też tydzień modlitwy w mojej intencji, więc ufam, że Pan Bóg pokieruje tym wszystkim jak najlepiej.

Anonymous - 2014-09-30, 15:15

Dorwdow, ja odmawiam Nowenne do Milosierdzia Bozego razem z Toba, tak jak obiecalam. Dzisiaj dzien trzeci. Ufajmy Panu.
Anonymous - 2014-09-30, 16:34

Magda, wiem i cieszę się, że Pan Jezus dał swoją obietnicę już dla "dwóch... w Jego imię".
Ufam Panu! A po zacietrzewieniu mojego męża widzę, że jeszcze kilka Nowenn przede mną. Na pewno kolejną podejmę w okolicy Uroczystości Bożego Miłosierdzia (w I niedzielę po Wielkanocy). A może trzeba będzie wcześniej...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group