To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Empatia albo jak się widzimy nawzajem

Anonymous - 2014-06-11, 22:51

Ciekawa dyskusja wątków dużo i trudno ogarnąć. Wiele wątpliwości a że pamięć krótka to to co mi zostało.
Mare robi na mnie wrażenie jak wychwytuje nieścisłości, np z tą miłością w jedną stronę. Czy Bóg nas kocha bezinteresownie? Tak. Ale co jeśli mu Jego nie miłości nie odwzajemnimy? Wieczne potępienie. Najgorsza rzecz jaka może się przytrafić człowiekowi. Coś niewyobrażalnie strasznego i jak najbardziej realnego. Przeraża mnie myśl że w dzisiejszych czasach jest jeszcze jeden przymiot tego banalnego stwierdzenia - POTĘPIENIE. Mianowicie powszechność. Mógłby ktoś zadać pytanie skąt o tym wiem. Czy wchodzę w rolę Boga tak z pozycji grzesznego człowieka podsumowując innych ludzi, ich ostateczny los? Tego nie chcę. To jest tylko mój wyraz troski. Ja wszystkim życzę zbawienia, nawet temu jednemu mężczyźnie ... Niech Bóg Ci wybaczy, ja nawet czasem modlę się za Ciebie. Indywidualnej oceny nikogo bym się nie podjął. To jest tylko sprawa między Bogiem a tym konkretnym człowiekiem. Chodzi mi o ... może zabawnie zabrzmi ... statystykę. Widać co się dzieje, są tez objawienia w tym temacie. I to jest koszmar.
W kwestii celu naszego życia... nie zapominajmy, że to jest zbawienie, przede wszystkim własne. Szczęście na ziemi w tym wymiarze nie jest istotne. Zbawienie wiedzie przez krzyż. Napisał to ktoś komu tak do końca ufać nie można, ale sam Chrystus powiedział, ' kto chce mnie naśladować niech weźmie swój krzyż'. Krzyż to płacz, cierpienie, ale jednocześnie siła niepoddająca się złu. I być może takie musi być nasze życie. Często widzę brak zgody na tę rzeczywistość cierpienia stąd psychologowie, terapie mające zagłuszyć prawdę o świecie, tworzenie iluzji. W wyniku tego obawiam się zbyt często powstaje produkt człowieka, który tylko zewnętrznie przypomina tego świętego uśmiechniętego o których apeluję Papież Franciszek. To jest prawda, że uśmiech, radość jest czymś naturalnym w kontakcie z Bożym Miłosierdziem, z Łaskawością Najwyższego. Jest też prawdą że taka radosna postawa afirmuje Boże Dzieło Stworzenia i w sposób naturalny przyciąga wszystkich ludzi, bo każdy człowiek ma w sobie pierwiastek zachwytu Wszechświatem. Jednak jest coś jeszcze. Mianowicie Prawda. Bez niej ani rusz. Brak Prawdy sprowadza nas na manowce, szerzy zgorszenie i ma bardzo krótkie nogi, nawet i w tej naszej ułomnej rzeczywistości. Od prawdy nie wolno uciekać choćby była najtrudniejsza. Wydaje mi się że w każdej dziedzinie. Zmierzenie się z nią będzie miarą naszej świętości do której wszyscy jesteśmy powołani. Prawda nigdy na łapu capu. Trzeba się do niej przygotować by nie była zgorszeniem by nie zniszczyła by nie przygniotła. Ale mój apel jest taki... ZMIERZAJMY DO PRAWDY. W ostateczny rozrachunku ona nas wyzwala. Rok, pięć lat, rekolekcje, pielgrzymki... to może być za mało by zmierzyć się z prawdą. Ale nie odrzucajmy jej definitywnie.
Któż z psychoterapeutów, doradców rodzinnych katolickich to głosi? Nie znam takowych. Cóż...
Najbardziej rozdziela brak miłości. A moim zdaniem nie ma mowy o miłości bez prawdy. Absolutna Miłość jest w Bogu. Bóg powiedział, że wszystko co zatajone wyjdzie na wierzch. Sąd ostateczny nadejdzie nieuchronnie. Niech małżonkowie więc się nie okłamują.
Banał. Przemilczenie też jest kłamstwem.

Anonymous - 2014-06-11, 23:20

Mare....ależ Ty się lubisz przekomarzać.:)
Identyfikacja..... utożsamianie się z kimś, współodczuwanie...
Empatia...w psychologii zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób .....itp
Fakt....teoretycznie trochę te definicje się różnią,choć są podobne,ale nie wierze mare ,że nie zrozumiałeś.
Ja_też wyraźnie napisała....chodzi o empatię.....dalej użyła słowa identyfikacja.
Podchwyciłeś i czepiać się zacząłeś.....po co mare?

Norbert.....jak najbardziej Cię rozumię,choć wcale nie łatwo mi to pisać......

Anonymous - 2014-06-12, 08:39

Jest coś jeszcze o czym chciałem napisać na kawie moich odczuć po przeczytaniu wpisu Krasnobara.
Jest prawdą że główną drogą do zbawienia jest zaparcie się samego siebie, oddanie się drugiemu człowiekowi. Egoizm, pycha rujnuje relacje szczególnie te małżeńskie. Tak mi się wydaje, to jest ogromnej wagi sprawa. Ale taką postawę można osiągnąć chyba tylko w ścisłej relacji z Chrystusem. Bo altruizm zwykły chyba zawsze sie przekłada na jakieś pragnienie wzajemności. W chrześcijaństwie tej wzajemności być nie musi. Bóg teoretycznie powinien wystarczyć. Piszę to teoretycznie bo w to wierze ale tego jeszcze nie doświadczam osobiście.
Ale z drugiej strony nie jest tak do końca. Małżeństwo ma swoją specyfikę. Ono praktycznie nie istnieje jeśli nie ma wzajemności. I moim zdaniem w małżeństwie o te wzajemność na przyzwoitym poziomie względnie łatwo. Tak Pan Bóg to skonstruował że nie trzeba być świętym by troszczyć się o małżonka. By zapewnić mu minimum szczęścia. W małżeństwie widziałbym kuźnie miłości mimo naszych wad. Ale ostatnimi czasy coś się w świecie rozłazi. Małżeństwo dotyka powszechny kryzys. Jest to moim zdaniem bardzo dziwne że coś co z natury zdawałoby się powinno być stabilne musi być traktowane jak przysłowiowe jajko. To jest paradoks.
Małżeństwo bezwzględnie potrzebuje wzajemności, dopatruje się w tym podobnego związku jak w relacji Boga i człowieka. Brak odwzajemnienia miłości jest nieszczęściem i dla Boga i dla człowieka. Choć czy Bóg może być nieszczęśliwy? No jak idziemy do piekła to chyba nad tym boleje.

Anonymous - 2014-06-12, 08:45

lena napisał/a:
Norbert.....jak najbardziej Cię rozumię,choć wcale nie łatwo mi to pisać......

Leno tak naprawdę nie idzie mi już o zrozumienie,poklepanie po plecach,czy to że ktoś napisze cos pokrzepiającego.

Przychodzi czas że w człowieku coś umiera bez względu na rozsądek -czy cele wyższe.
Ja nie uporałem się z najbardziej prosta sprawa-a mianowicie tym:
że moje tyle lat działań, moje wszelkie kroki ,starania,
zostały odebrane zgoła inaczej:
-że wykonując wszystko to nie liczę i nie liczyłem się z uczuciami żony.
Tak wyglądał mój powrót do domu-że wbrew.
Tak wyglądały moje próby zabiegania-że ja chce.
Tak wyglądały próby komunikacji-że ja chcę gadać.

W książce o jakiej pisałem "Zdrada" Paulo .Coelho
-czyta ja aktualnie A......

jest taki fragment(-refleksja do jakiej dochodzi główna postać książki żona-matka) :

" skoro mężczyzna ,który w dzień po naszym roztaniu nie miałby najmniejszych problemów ze znalezieniem kochanki,nadal chce ze mna być,to znaczy ,ze jestem coś warta-jestem dużo warta"


I to mnie zawsze najbardziej męczyło -ze tak jak w tym fragmencie tak prosto to widać-a moja zona nie potrafiła dojrzeć tego sensu

dlaczego tyle lat ten chłop jest wciąż obok......

pozdrawiam

Anonymous - 2014-06-12, 09:03

Lena ,
wytłumaczę na przykładzie .


Załóżmy , że ktoś opowiada ci historię swojego życia .
Trudne dzieciństwo , brak normalnego domu , patologia w rodzinie , środowisku .
Ta osoba przejęła ten sposób życia .
W końcu jednak coś w niej drgnęło , coś zaczęła rozumieć , próbować zmieniać
......... i właśnie rozmawia teraz z tobą
o tym wszystkim .

Czy Ty słuchając
identyfikujesz się z tą osobą ?
Przez identyfikowanie się z drugą osobą , jej sytuacją ,
rozumiem przypisywanie sobie jej cech , przeżyć itd.
Identyfikowanie , oznacza identyczność , tożsamość - ona i ty to jedno .

Empatia natomiast jest wczuwaniem się W JEJ stan , położenie , próba zrozumienia
JEJ reakcji , JEJ zachowań itd.
Ale my sami zachowujemy do nich DYSTANS .
Nie są nasze .
Tak działają psycholodzy , terapeuci .


A problem nie w słówkach , tylko zachowaniu
kogoś kto niby próbuje pomóc tu na forum ( i jemu się nawet wydaje że pomaga ) .
Jeżeli się identyfikuje z inną osobą - to stwarza tzw.
"towarzystwo wzajemnej adoracji" .
I owszem , ktoś tam poczuje się lepiej , poczuje wsparcie ,
ale to bedzie wsparcie na zasadzie sojuszu w "walce z małżonkiem "
( który jest zły , podły , itd. ................ i nawet obce osoby to potwierdzają )


---------------------------------------------------

Słowa są narzędziami chirurgicznymi .
Mogą ratować życie , albo zabić .
Operuje się na duszy .


================================

P.s.
Statystyczna kobieta mówi ponoć 2 razy wiecej
niż statystyczny mężczyzna . :roll:

I tylko problem ........... jakich słów używa
i co mówi . :mrgreen:

A słowami można dowalić , oj można .


Czy ja atakuję znów kobiety , jestem cięty ?
Nie , mniej delikatnie ( nie mam tyle uroku osobistego )
powtarzam to co mówi np. Pulikowski czy Pawlukiewicz .
Ku refleksji i wspólnemu dobru .

Oczywiście nie znaczy to , że i mężczyźni słowami nie zabijają .

Anonymous - 2014-06-12, 09:49

Drodzy,

Ten wątek został wydzielony z wątku "Pożycie intymne, zbliża czy rozdziela małżonków", na wysokości strony 13, o tutaj:
http://www.kryzys.org/vie...r=asc&start=182

Anonymous - 2014-06-12, 10:21

mare, to jest bardzo ciekawy temat - rozróżnienie identyfikacji z daną osobą i empatii -wczuwania się w uczucia drugiej strony.

Z punktu widzenia psychologii (dopiero się zaczynam zagłębiać w ten temat, zahacza mocno o moje zainteresowania naukowe) to kwestia wspólnych doświadczeń.

Nie da się zrozumieć tego zjawiska bez znajomości czegoś, co się nazywa schematami poznawczymi...

Schemat poznawczy powstaje w umyśle na skutek powtarzalnego doświadczenia. Jeżeli stykamy się z jakąś sytuacją raz, to możemy zapamiętać tę sytuację. Ale jeżeli podobna sytuacja powtarza sie kilka razy, to w naszym umyśle powstaje schemat.... taki scenariusz tego, jak ta sytuacja wygląda, jak wyglądać powinna... czego się spodziewać w danej sytuacji...

Klasycznym już przykładem jednego ze schematów poznawczych zwanego skryptem jest wizyta w restauracji. W momencie kiedy pada hasło "restauracja", uaktywnia nam się w głowie schemat z nią związany - w więc nasze wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać wizyta w restauracji. W tym skrypcie znajduje się kelner, menu, stolik, zamawianie, jedzenie, płacenie, kolejność czynności, możliwe "opcje" tego, jak cała wizyta przebiega...

Istnienie schematów, w tym skryptów, ma bardzo duże konsekwencje choćby w codziennej komunikacji. A to dlatego, że dzięki schematom możemy dopowiadać sobie bez konieczności tłumaczenia ogromne ilości niewypowiedzianych informacji. Choćby wspomniana wizyta w restauracji... Zdanie "Byłem w restauracji. Obiad był pyszny." wystarcza, żeby się porozumieć i nie trzeba już drugiej stronie tłumaczyć o tym, że kelner, że menu, że trzeba było zamówić, zapłacić.... Ale tak jest tylko pod warunkiem, że osoba do której mówimy, też ma schemat restauracji... Z kimś, kto nigdy w restauracji nie był i nigdy o czymś takim nie słyszał, nie dogadalibyśmy się bez obszernych tłumaczeń...

A teraz zobaczmy, co się dzieje, kiedy.... schemat drugiej osoby różni się od naszego (w końcu nie mamy takich samych doświadczeń)... Coś, co dla jednej osoby jest oczywistą oczywistością, bo ma tro w swoim skrypcie, dla drugiej osoby jest zaskoczeniem.... do ma inne doświadczenia. I już choćby to powoduje problemy w komunikacji, bo druga osoba inaczej rozumie to, co mówimy,przez to, że jej schemat się różni.

A jakie to ma znaczenie dla identyfikowania się z innymi, choćby tu, na forum? Też bardzo duże, choćby dlatego, że... aktywacja schematu w mózgu jest automatyczna, niezależna od nas. Więc, mare, to nie jest tak, że kobiety robią to intencjonalnie - to automatyczny proces - widzimy kilka elementów odpowiadających jednemu z naszych schematów... i w jednym momencie cały schemat jest aktywny. Stąd nieodparte wrażenie i słowa "Jakbym czytała o moim mężu!". I zdziwiłbyś się, jak często to wrażenie NIE JEST mylne...

Ale z drugiej strony, rzeczywiście często doświadczenie kogoś innego odpowiada naszemu schematowi tylko częściowo... a nam się, tak czy tak, cały schemat aktywuje... I jak się nie ma świadomości tego, to można niektóre fakty wyolbrzymić czy inaczej zrozumieć.

Z kolei empatia... wczucie się w stan drugiej osoby... NIE JEST możliwa, jeżeli choć częściowo nie dzielimy jej schematów. Uwierz, że nie zdołałbyś zrozumieć kobiety z krajów muzułmańskich, Japończyka czy Indianina z puszczy Amazońskiej bez wiedzy na temat ich kultury... bo nakładałbyś swoje, zupełnie inne schematy na ich słowa i doświadczenia i wyciągał z tego zupełnie mylne wnioski.

Anonymous - 2014-06-12, 10:34

Orsz..w moim małżeństwie było już naprawdę źle, wiele osób w tym i kapłani mówili o separacji (co praktycznie wiązałoby się z końcem małżeństwa)..tylko,że takie twarde stawianie granic, walka o swoją godność była całkowitym zaprzeczeniem tego jak ja odbieram miłość obliźniego i Boga, ufność w Słowo Boże, jak podchodzę do życia tu i do życia wiecznego...pomimo zranień ze strony męża modliłam się za niego, za tę kobietę i za siebie..żeby Jezus zmienił moje serce, żebym potrafiła przebaczyć i na nowo spojrzeć na małżeństwo jako na sakrament, nigdzie nie jest napisane, że mam być miła dla męża jak on jest dla mnie miły, ze jeśli on nie kocha to ja też jestem zwolniona, że moje zranienie, mój ból ( a tak naprawdę urażona duma i masa egoizmu..jak on mógł mi coś takiego zrobić) jest najważniejszy..czasem naprawdę trzeba umrzeć w srodku, zamordować swoje pragnienia dotyczące tylko mnie, żeby móc uratować małżeństwo czyli nas...miałam to szczęście, że szczerze pragnęłam wyzbyć się złości, nienawiści, że chciałam wybaczyć mężowi tak do końca..i naprawdę mocno o to się modliłam..ie żeby maż był lepszy tylko żebym ja potrafiła wybaczyć..Jezus wysłuchał, ja sama z siebie nigdy tego bym nie dokonała..najpierw przemiana mojego serca, inne spojrzenie na to co się stało, realne spojrzenie na przyczyny i rozpoczęcie "walki" o męża zmianą swojego zachowania..żeby mąż chciał być ze mną a nie był ze mną bo ja tego chcę...gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że to się uda to zaśmiałabym się tej osobie w twarz, przecież tyle się mówi, że trzeba mieć swoją godność..ale czy to na pewno jest walka o godność? czy egoizm i pycha, żeby zrobić miejsce dla Jezusa w naszym sercu trzeba oddać wszystko..a szczególnie to z czym tak trudno nam się rozstać
Anonymous - 2014-06-12, 10:35

tiliana napisał/a:
Z kolei empatia... wczucie się w stan drugiej osoby... NIE JEST możliwa, jeżeli choć częściowo nie dzielimy jej schematów. Uwierz, że nie zdołałbyś zrozumieć kobiety z krajów muzułmańskich, Japończyka czy Indianina z puszczy Amazońskiej bez wiedzy na temat ich kultury... bo nakładałbyś swoje, zupełnie inne schematy na ich słowa i doświadczenia i wyciągał z tego zupełnie mylne wnioski.

Czyli empatia jest czymś złym, niewłaściwym?

Anonymous - 2014-06-12, 10:45

Tiliano, a to co piszesz o tych schematach ma ogromne znaczenie dla problematyki zdrady. Schemat i co to oznacza, wspólne doświadczenia. Jak wiele elementów zostaje głeboko zranionych, w zasadzie calość relacji, cała konstrukcja człowieka idzie w puch. Ja tego własnie doświadczam. Choć nie lubię psychologizowania to to jest prawda.
Bo jakby nie było nasza cielesnośc determinuje naszą seksualność. I jak wielkie znaczenie ma właśnie 6 przykazanie. Ten żarto o tym jak to Mojrzesz wytargował 10 niestety i niestety 6 przykazanie zostało jest jednak głupkowate.

Anonymous - 2014-06-12, 11:02

Orsz, nigdzie nie napisałam, że empatia jest czymś złym. Ja tego nie oceniam - an wczuwania się w stan drugiej osoby, ani identyfikowania... wyjaśniam tylko mechanizm.

Dzięki temu, że "odkryłam" schematy poznawcze, dużo lepiej rozumiem swojego męża. Na pewno będę zgłębiać ten temat, bo daje on ciekawe spojrzenie na bardzo wiele zagadnień. Mam nadzieję, że mężowi też parę rzeczy dzięki temu uświadomię - choćby na przykład to, że jego "oczywistości" niekoniecznie są oczywiste dla mnie - a to często była przyczyna naszych konfliktów.

Anonymous - 2014-06-12, 11:04

Nie wiem czy można znaleźć inne poza zdradą doświadczenie, które dwoje ludzi może odebrać i widzieć w tak zupełnie innym świetle czy schemacie - które dwoje najbliższych sobie ludzi będzie widzieć inaczej i pamiętać w tym coś kompletnie, kompletnie innego.

Może jakaś drastyczna sytuacja gdzie np. jedna osoba jest winna powiedzmy pożaru domostwa, a druga staje w obliczu walki z ogniem.. no takie jakieś abstrakcyjne mi przychodzą do głowy przykłady.

Ale zdrada jest trudniejsza do zrozumienia, bo z zasady dotyczy naszego wnętrza, jego najwrażliwszej części.

Anonymous - 2014-06-12, 11:13

W kontekście zdrady... rzeczywiście bardzo trudną do przezwyciężenia konsekwencją istnienia schematów jest to, że w określonych sytuacjach, schemat, w który wbudowała się żwiadomość bycia zdradzonym, czy tego, ze się zdradziło, będzie się uaktywniał. Czasami wystarczy jedno słowo... czasami konstrukcja zdania.... czasami obiekt związany z tematem... i buch! mamy cały schemat aktywny w głowie. Dlatego tak trudno zapomnieć i sobie z tym uporać...

Mam zamiar poczytać o tym więcej, również o tym, jak się zmieniają te schematy, może wtedy będe mogła podpowiedzieć kilka rzeczy ;)

Anonymous - 2014-06-12, 11:33

Empatia jest naistotniejszym komponentem ludzkiej świadomości, wartością samą w sobie.

Bez niej świat byłby okrutny i tam gdzie jej nie ma, jest on istotnie okrutny.
Człowiek nie odczuwający empatii jest w pewien sposób kaleki, patrzy na cierpiących i nie czuje NIC, zdaje ból i nie czuje nic a czasem zadawanie bólu innym sprawia mu przyjemność. Tak np. są skonstruowani psychopaci, których empatyzować się nie da. Przepraszam za dosadność i podanie skrajnych przypadków ale chciałam wykazać jak istotną i wartościową dla ewolucji świadomości człowieka jest empatia.

Myślę, że empatia pochodzi z całkiem innego wymiaru niż identyfikacja z kimś . I ile identyfikowanie opiera się tylko na umyśle (stąd istotny jest schemat poznawczy) o tyle, odczuwanie empatii jest wpisane w nasz "wewnętrzny trybunał" i nie zależy tak jak identyfikacja od schematów poznawczych.
Jest darem, który pozwala współodczuwać, kochać a przede wszystkim wybaczać innym.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group