To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Empatia albo jak się widzimy nawzajem

Anonymous - 2014-06-10, 11:44

mare1966 napisał/a:
Żona chyba żyje własnym życiem , w którym nie ma miejsca dla DHL .

Ją być może nie interesuje co on zrobi lub nie zrobi

i dla kogo .



Chłop chce mieć normalną rodzinę i żonę .

Może nie stać go na rolę "Zbawiciela" .

No trafiasz Mare coraz lepiej ;-) ;-)
Ze Zbawiciela to znam tylko plac w Warszawie(to oczywiście żart)
Fakty sa proste i nie ma mowy o jakims zbawieniu ....
Kilka lat wstecz na tym forum moja zona pisała tak.....
musze na razie odpocząć od męża....

brzmiało to jak wakacje(patrz zmeczenie( materiału)
zatem podmiot w sensie Ja grzecznie się wyprowadził by materiał miał możliwość odpoczynku....
Podmiot tak przebywał poza domem 3 lata i gdy dostrzegł że tu nie idzie o chwilowe wakacje -jeno o dożywotnie wykupienie promesy wakacyjnej od małżeństwa.
Podmiot wrócił by zawalczyć o rodzinę.....
No cóz urlopowiczowi to się nie spodobało-ano ta niesubordynacja.
Bo niby czemu urlopowicz ma coś zmieniać -zamieniać na cos czego już nie chce.

Próby wszelkiego podgryzania spaliły na panewce
-zatem stała się forma inna OBOJETNOŚĆ
-działania rozległe na wszystkich możliwych frontach....
Coś z zasady niech dojrzy,niech pojmnie,niech odejdzie sam....

O jakim zbawieniu ma tu być mowa???
można zbawiać kogoś błądzącego,w chwilowej euforii,w uzależnieniu,w problemach natury osobistej...
Ale nie kogos kto w pełnej świadomości czyni to o czym dokładnie wie.
Zepchnieto mnie Żeniu na boczny tor

i żona i cała jej rodzina....

Jestem jeno zwykłym sublokatorem jaki żyje z ich córka i siostrą.

A jedynie synowie jacy są -przypominają mi przeszłość

oki tyle pozdrawiam i znikam do pracy na zmianę.....

Anonymous - 2014-06-10, 11:44

krasnobar napisał/a:

...........kiedy się kocha,to nie można naiwnie i po dziecinnemu myśleć,że druga osoba tak samo będzie odpowiadać,że nie zrani,że nie skrzywdzi,to straszna dziecinada......sztuką jest kochać,POMIMO,że istnieje ryzyko,że ktoś nas skrzywdzi.........

Pomiędzy "istnieje ryzyko, że ktoś nas skrzywdzi"
a uważaniem że miłość to otwarcie sie (gotowość) na krzywdzenie
jest pewna różnica, prawda?


Nie mam 20 lat, tylko 40+ i nie wierzę, że życie to nie bajka;)
ale też nie wierzę w głoszone na forum hasła, że "miłość nie potrzebuje wzajemności".
Kochając oczekujemy wzajemności, nie ma się co czarować i zaklinać rzeczywistość.


Anonymous - 2014-06-10, 12:51

Cytat:
miłość nie potrzebuje wzajemności


Krasbobar , Grzegorz - myślę , że to z braku precyzji się nie rozumiecie .

Ja to widzę tak .
Bóg nas kocha .
Ciągle i ciągle wybacza nam nasze winy wobec Niego
( grzechy = brak miłości wobec Niego )
co jednak nie znaczy , ze Mu obojętne nasze postępowanie , nasz brak miłości wobec Niego .
Przeciwnie - cierpi z tego powodu .
Oczekuje od nas miłości .


Weźmy teoretycznie , że Bogu nie zależy na naszej miłości .
.......... jeden wielki bezsens
Po co nas stworzył ? ......... nie z miłości i dla miłości ?
Po co zbawiał ?


Tylko , Bóg daje CZAS , nie oczekuje od razu , na bierząco .

Podobnie wśród ludzi , nie możemy oczekiwać od razu , daję i chcę dostać - dziś , jutro najdalej .

Pewnie , że nam ludziom to przychodzi trudniej niż Bogu .


Miłość może istnieć TYLKO W RELACJI , w relacji do siebie , do innych , do Boga .
Obojętność nie potrzebuje relacji .

Anonymous - 2014-06-10, 15:38

grzegorz_ napisał/a:
ale też nie wierzę w głoszone na forum hasła, że "miłość nie potrzebuje wzajemności".
Kochając oczekujemy wzajemności, nie ma się co czarować i zaklinać rzeczywistość.


to przykre,że nie wierzysz.......jeśli bierzemy pod uwagę związek na dobre i na złe,to wyobrażam sobie,jaki byś miał dylemat,kiedy Twoja małżonka(nie daj Panie Boże,to tylko przykład!)uległaby wypadkowi i zapadła w śpiączkę.....krótkie pytanie: co robisz?miłość ustaje ot tak?będzie wygasać,bo wzajemności już nie odzyskasz być może do śmierci.... i co? i mało tego,że nie będziesz miał ani seksu,ani rozmów,ani radości,wakacji,przyszłości radosnej i pełnej wydarzeń,to dochodzą jeszcze przykre obowiązki,opieka nad niesprawnym ciałek ukochanej,obserwowanie,jak się zmienia.....śpiączka to oczywiście skrajność,ale jest jeszcze rak,Alzheimer,choroby psychiczne,wreszcie-choroba duszy,ducha-czyli to, co toczy naszych małżonków....czym to się różni jedno od drugiego?ano tym,że akurat w przypadku chorób ducha jest największa nadzieja na ozdrowienie,bo w przeciwieństwie do chorego na raka czy na demencję starczą,wiele zalezy od jego własnej woli,decyzji,tego,jacy ludzie na niego wpłyną,pomogą coś zrozumieć?
lubisz konkrety,więc masz sytuacje z życia wzięte


grzegorz_ napisał/a:
Pomiędzy "istnieje ryzyko, że ktoś nas skrzywdzi"
a uważaniem że miłość to otwarcie sie (gotowość) na krzywdzenie
jest pewna różnica, prawda?


no właśnie nie ma,przeciez to to samo?kocham,więc otwieram się na krzywdzenie......nie można kochać i zamykać się w skorupie,na bodźce....to nie jest wybór,bo to otwarcie idzie w parze z miłością.........otwieramy się,bo stracilibyśmy szansę na te dobre bodźce....jeśli potrafisz wykształcić w sobie umiejętność takiej miłości,żeby otwierała się tylko na dobro,a na zło zamykała,to chyba jesteś robotem,nie wiem,kto tak potrafi,to jakieś nieludzkie


Grzesiek,ja rozumiem,że Ty nie wierzysz w szczere powroty,w radość z życia bez spódnicy małżonki,w radość z życia pomimo braku seksu i bliskości,spoko........ale wtedy pisz za siebie,o sobie....nie pisz "każdy" "zawsze",bo nie każdy i nie zawsze.....często wygłaszasz autorytarne teksty,jakbyś wypowiadał się za cała społeczność,a co jest nieprawdą,bo wielu z nas uważa inaczej niż Ty i zmuszasz do polemiki wtedy....pisz: ja uważam,ja czuję,ja myślę,u mnie było tak i tak,a jak u innych,to pewności nie mam..."

i jeszcze jedno,nikt nikomu nie zabrania mieć poglądów czy opinii na dany temat.....to oczywiste,że możesz skrytykować czyjąś postawę,obśmiać,zakwestionowac,wzbudzać wątpliwości....ale niech za tym idzie propozycja innej postawy,Twoim zdaniem skutecznej......jeśli jej nie znasz,to Twoje opiniowanie i krytykowanie jest niepoważne,jest czystym malkontenctwem...jak myślisz,czy na co dzień jesteś wobec ludzi z reala,wobec bliskich też taki,jak na forum?krytykujący,złośliwy,dołujący?jeśli tak to robisz coś z tym?

Anonymous - 2014-06-10, 16:01

Kranobar

Jeśli realne spojrzenie na sytuacje jest dla Ciebie malkontenctwem, a jęczenie i wzdychanie latami do małżonki(a) który odszedł odpowiedzialną postawą, to nic na to nie poradzę.

Nie piszę "każdy", "zawsze". Nie pisze także przed każdym sądem "moim zdaniem", ponieważ uważam to za zbędne. Jeśli się wypowiadam to oczywistym jest że jest to moje zdanie.

Stwierdzenia, "a co by było, gdyby żona była sparaliżowana", albo "co by było gdybym miał raka" to takie gdybanie. Równie dobrze możesz sobie gdybać "co by było gdybym się ożenił z inna osobą", albo "co by było gdybym miał szczęśliwą rodzinę, 5kę dzieci i 10kę wnuków".
Jesteśmy tu i teraz w obecnej sytuacji !

Ps. Wirtualny świat i rzeczywisty świat to Krasnobar nie to samo.
Niejeden w twoim rozumieniu malkontent jest w realu uśmiechniętym, otwartym na
ludzi człowiekiem i niejeden bohater internetu (ideał męża czy żony) jest
w rzeczywistości .... (nie powiem dosadnie).
Utożsamianie wirtualnego świata z realnym jest dziecinne (lubisz to słowo) :mrgreen: ;)

Anonymous - 2014-06-10, 18:33

Sorry Krasnobar ,
ale jesteś w zupełnie innej sytuacji .
Stawiasz wysokie wymagania innym ,
ale Ciebie samego one nie dotyczą .
Nie dajesz prawa do wątpliwości czy słabości .
Trochę to nie fair .

Krasnobar
Cytat:
Grzesiek,ja rozumiem,że Ty nie wierzysz w szczere powroty,w radość z życia bez spódnicy małżonki,w radość z życia pomimo braku seksu i bliskości,spoko........ale wtedy pisz za siebie,o sobie....nie pisz "każdy" "zawsze",bo nie każdy i nie zawsze


Zasadniczo prawie każdy potrzebuje i tej bliskości pozacielesnej i tej cielesnej także .
Tak zostaliśmy stworzeni , taki jest zamysł Boga .
Po to jest małżeństwo , jako najbardziej naturalna droga do zbawienia ,
całkiem miły dar od Boga .
Owszem radość życia , pochodzi z wnętrza , ale
"Radość dzielona z drugą osobą jest podwójną radością, natomiast smutek dzielony z drugą osobą jest połową smutku."

Anonymous - 2014-06-10, 19:01

grzegorz_ napisał/a:
Ps. Wirtualny świat i rzeczywisty świat to Krasnobar nie to samo.
Niejeden w twoim rozumieniu malkontent jest w realu uśmiechniętym, otwartym na
ludzi człowiekiem i niejeden bohater internetu (ideał męża czy żony) jest
w rzeczywistości .... (nie powiem dosadnie).
Utożsamianie wirtualnego świata z realnym jest dziecinne (lubisz to słowo) ;)


no,udawanie w necie zatem kogoś,kim się nie jest,jest za to taaaakie dojrzałe...

sorry,chłopaki,nie zrozumiemy się,a ja na siłę nie chcę nikogo przekonywać....można polecieć truizmami jak Mare,który lubi teoretyzować,jakie małzeństwo powinno być,jakie kobiety powinny być......można napisać stos książek na ten temat,dyskutować godzinami,tylko po co? CO Z TEGO WYNIKA dla Ciebie Mare,dla Ciebie Grzegorz?coś Wam to pomaga,jeśli LATAMI,bo już to w latach można liczyć,fantazjujecie o czymś,co w rzeczywistości jest rzadkie do osiągnięcia i rzadko spotykane..........nawet najszczęśliwsze z boku małżeństwo może mieć takie mroczne tajemnice,októrych nikomu się nie sniło............Mare,masz dzieci,jesteś ojcem,nie masz z kim dzielić radości?poza małżeństwem już wszystkie inne dziedziny życia masz obcykane na 100%......cały czas rozpatrujecie małżeństwo i związek pod kątem WASZYCH potrzeb,może to i naturalne i normalne,ale czy powstała refleksja na temat,co ta druga osoba będzie ze mnie miała?czy jest jej dobrze ze mną?czy jest ze mną szczęśliwa?czy dostatecznie o nią dbam?najlepiej siedzieć na forum i dołowac innych swoim "realnym" gadaniem,że i tak nic się nie uda,nic nie wyjdzie,a jak mąż wraca to do starych kapci,albo że mu w nowym niewygodnie....to już przestaje być słabością,bo każdy ten etap przechodzi,ja też.....ale tkwić w takim marazmie ileś lat?a zresztą tkwijcie sobie,jeśli tak Wam dobrze :mrgreen: ,ale po co dołować innych,odbierac im nadzieję,znawcy życia chyba tylko z forum.......Mare,piszesz o mojej sytuacji już któryś raz,jako o czymś super fajnym i że z wysokości mogę sobie pisać.............albo masz sklerozę,albo złośliwie pomijasz fakty...........nie wyskoczyłem sroce spod ogona z takim myśleniem..............może dla Ciebie ten czas mija powoli,ale chyba za dużo go tracisz,spójrz,kiedy pojawiłeś się na forum,ile lat?co przez ten czas się zdarzyło,co realnie zrobiłeś,do jakich wniosków doszedłeś?myślisz,że w piatek miałem słabości i wątpliwości, a w sobotę już byłem uduchowiony i heja zycie z Jezusem?

najłatwiej jest ustawić się w pozycji ofiary i narzekać,dziamgolić,LATAMI,panowie,latami.........czym moja sytuacja się różni od Waszej?mam żonę przy boku? NIE,jestem w związku? NIE,czy jestem nieszczęśliwy i zgryźliwie się starzeję narzekając na podłe baby? po strokroć NIE.............jakbym skupiał się na tym,czego mi brak,w życiu nie zrobiłbym żadnego kroku naprzód i pewnie dzisiaj siedział i dołował innych,,,,to się nie uda....patrzmy realnie (a to realnie to chyba z seriali,bo jakoś tutaj realne osoby, które przychodzą na spotkania Sycharowskie i cieszą się nierealnym szczęściem,powrotami małżonków do rodziny,scaleniem rodzin,szczęściem dzieci-nie przekonują...............ile razy byliście na jakimkolwiek spotkaniu Sycharowskim?a na jakichś rekolekacjach? Mare?Grzesiek?więc do czego sprowadza się Wasz realizm?dajcie spokój,za ładna pogoda jest,żeby pisać dyrdymały,róbcie co chcecie,myślcie co chcecie,żyjcie jak chcecie,toż nikt za to Was nie kamienuje.......ale jednego nie wolno Wam robić,to niegodne faceta,mężczyzny-zabijać nadziei u innych,tym bardziej,że żadne z Was autorytety,jeno lenie przebrzydłe i malkontenty z głowami w chmurach.............i tak Was lubię :mrgreen: miłego dnia,idźcie na dwór po witaminę D,poprawia humor :mrgreen:

Anonymous - 2014-06-10, 19:26

Krasnobar,

Jak już tak lecisz w osobiste wątki, to co Ci dała Twoja nadzieja?
Pociąg dawno odjechał a Ty stoisz na peronie i myślisz....może zmeni kierunek i bedzie jechał do tyłu. Problem w tym, że pociągi pędzą do przodu, czasami jak Pendolino.

ps. NIe przypominam sobie abym użalał się nad sobą, swoim małżenstwem, czy też narzekał na kobiety.

Anonymous - 2014-06-10, 19:32

Panowie, normalnie to bym nie wchodziła w dyskusję mężczyzn, ale jako moderator czuję się powołana do zwrócenia Wam uwagi, że jednak, jak to sformułował grzegorz_ "lecenie w osobiste wątki" nie przystoi. A zwłaszcza na tym forum. Zwróćcie na to uwagę, proszę
Anonymous - 2014-06-10, 19:36

Tak jest proszę Pani :mrgreen:
Obiecuje być grzeczny i nie wchodzić z Krasborem w dyskusje,
..... o ile mnie nie zaczepi pierwszy :-P

Anonymous - 2014-06-10, 20:40

Zastosuję się do prośby Pani moderatorki i pozbawię sie możliwości odpowiedzi .
Anonymous - 2014-06-11, 07:07

Panowie, aż mnie zadziwia co napisaliście. To znaczy, że bez "osobistych wycieczek" nie dacie rady pisać ? Hmmm
Anonymous - 2014-06-11, 08:18

Post Krasnobara
z 19.01
to w całości "osobista wycieczka" .

Jak niby można by się do tego odnieść bez osobistych wątków ?
A tych wcale nie zamierzam poruszać . :mrgreen:

Gosia , ja nie mam pretensji .
Nawet lepiej . Jeden spór mniej . :mrgreen:

Anonymous - 2014-06-11, 08:40

GosiaH napisał/a:
Panowie, aż mnie zadziwia co napisaliście. To znaczy, że bez "osobistych wycieczek" nie dacie rady pisać ? Hmmm

Gosiu przecież było już poruszane tu na forum.
Kobiety wobec sytuacji własnych i mężczyzni wobec sytuacji własnych.
Faceci nie łączą się w stada wspierania-jak zresztą fajnie zauważył Mare. :-D
Natura wojownika jest taka:samemu dojść do sedna,samemu rozwiążac problem,samemu pokonać trudności,samemu poszukać rozwiązania.
Dzieje się to zazwyczaj pewien czas na bazie własnych doświadczen.
A własne doświadczenia sa istotne-bo sa moje i własne.

Zreszta jeszcze do niedawna dokładnie tu-na tym forum-byłem banowany,wkoncu w zgodnym postępowaniu wyrzucony.
Za co??
właśnie za wrzawy i personalne wycieczki.
I teraz z perspektywy czasu uważam że człowiek musi dojrzeć jedną zależność

Że te moje mimo -że moje nie jest najważniejsze i najbardziej istotne.
To duża zmiana -polegająca na tym że zgadzam się z kimś i szanuję myśl kogos drugiego.
Dla mnie prywatnie każdy z chłopaków -jest super i liczę się z tym co piszą , a na pewno postrzegam ich własne myśli jako coś ważnego.
Szanuje Krasnobara za to że w obliczu włąsnej trudnej sytuacji nie stracił tego ducha powiewu,ducha nadziei i szukania optymizmu.
Nie siedzi nad rozlanym mlekiem i myśli po co chciałem pic mleko :mrgreen:
Szanuje Mare za jego dociekania,rozdzielania włosa na czworo,za jego poszukiwanie prawdy.
Bo analityczna natura Mare daje szeroką game porównań
I szanuje Grzecha za to że ma czasami to zdrowe spojrzenie ,a przez to powoduje w człowieku takie prrr nie ulegaj zbytniej euforii.
Bo pozwala czasem dostrzec to co w rozbrykanej naturze można nie dojrzeć.
Poniewaz czasem bywa tak że człek płynie z ludzkim nurtem-nie do końca przekonany czy chce płynąc w tą stronę,ale płynie bo inni to robią.

Każdy z nich to inny styl pisania i myśli-ale każdy z nich to rodzaj pomocy ,włąsnie tej pomocy dla faceta jaki poszukuje rozwiązan.
Dla faceta jakiemu nie wystarcza hasła(czasem bez pokrycia)-a potrzebuje tego czynnika ludzkiego....
dotknąc -poczuc-przekonać się....

I smutnym jest to gdy sobie Panowie tak dowalają.
Bo dla mnie wasze posty uzupełniają się -tworza jedną całośc.
Dają możliwości ocen na wszystkich płaszczyznach.
Nie obierać jednej drogi jaka może była błędem-a próbować wszystkiego

pozdrawiam



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group