Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nie rozumiem...
Anonymous - 2014-12-01, 07:09
NIe rozumiem, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś.
4xAS napisał/a: | Wydaję mi się, że należy porozmawiać z proboszczem parafii w której ta szkoła się znajduje. |
Anonymous - 2014-12-01, 08:55
Myślę sobie, właściwie wiem, że wszyscy, łącznie z kurią są poinformowani, ale dają jej szansę na poprawę. Mnie jednak nie o to chodzi, skoro władze kościoła tak uznały, nie komentuję, chodzi mi o tupet i całkowity brak samokrytyki. Tego nie pojmuję i to mnie przeraża.
Anonymous - 2014-12-01, 09:33
Maja
A może chodzi o Twoją kropelkę goryczy, która przechyli szalę?
Ja bym udał się do proboszcza i kurii i zgłosił oficjalny protest. Tolerowanie takiej postawy jest jej akceptacją. Trzeba się temu sprzeciwiać. Albo jest katechetką i żyje jak chrześcijanin, albo niech szuka sobie nowej pracy w której jej życie osobiste nie będzie powodem zgorszenia.
Anonymous - 2014-12-01, 14:26
Właśnie ta kropelka goryczy jest chyba najistotniejsza w tym wszystkim. Od czterech miesięcy, a nawet dłużej ta kobieta przysłania mi rzeczywistość, nie potrafię funkcjonować ani w domu, ani w pracy, bez ustanku o nich myślę, placzę, zadręczam się. Jej "wejście na ołtarz" to już daleko idące zgorszenie, więc mam nadzieję, że to jest dla mnie sygnał, aby w końcu odwrocić od niej oczy, a skupić się na sobie i dzieciach.
Anonymous - 2014-12-12, 22:24
Akceptuję to co się dzieje. Człowiek już nie ma wpływu na drugiego człowieka...
|
|
|