To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nie rozumiem...

Anonymous - 2014-06-05, 14:59
Temat postu: nie rozumiem...
Kochani, proszę o pomoc, nie rozumiem co stało się z moim małżeństwem. Zaczęliśmy spór trzy miesiące temu, słowo za słowem, aż doszło do tego, że mąż oświadczył, że odchodzi ode mnie, choć nadal mieszkamy razem. Oświadczył też, że przestał mnie kochać, bo jestem niewdzięczna i nie umiem z nim budować relacji. Powiedział, że nie jest ze mną szczęśliwy i zaczął zajmować się swoimi sprawami. Ale nadal jesteśmy jednym domu, mamy dzieci, śpimy w jednym łóżku, choć nie ma bliskości, żadnej. Ja wiem że trudno mi budować relacje, jestem bardzo zamkniętą osobą, ale kocham go całym sercem. Tylko samo kochanie już nie wystarcza, i teraz jest separacja i wielki ból. Nie wiem co robić. Szukam pomocy u terapeutów, szukam pomocy w modlitwie, nie wiem czy jest w stanie znów mnie pokochać.
Anonymous - 2014-06-05, 15:49

Parę słów .

Zaprosiłaś gościa do domu , ale nie chcesz mu otworzyć drzwi .
Jak chcesz budować relację , bliskość , bez otwarcia SIEBIE na i dla innej osoby ?

Co to znaczy , że bardzo kochasz męża ?
Jak to OKAZUJESZ , słowami , czynami ...... jak ?


O co ten spór ?
Co konkretnie Ci zarzucił ?

Anonymous - 2014-06-05, 16:51

Właśnie wiem, że nieprecyzyjne piszę. Mam chaos w głowie. Czytam posty i widzę, że wszyscy piszą mądrze i przemyślanie.
Spór rozpoczął się o to, że chciałam się właśnie otworzyć na innych, zaczęłam pracę społeczną, przygotowałam ( nie sama oczywiście ) wielką imprezę na forum naszej wioski, i wtedy właśnie mój mąż stwierdził, że jestem egoistką i nie umiem okazać wdzięczności za wszystko co dla mnie zrobił, czyli w domyśle: poślubił, dał dom, wprowadził do społeczności itd. Dla mnie właśnie przygotowanie spektaklu było forma podziękowania, forma wyrażenia wdzięczności, ale on oczekiwał czegoś innego ... przede wszystkim tego, że będę poświęcała czas rodzinie. A ja przez ten moment byłam mocniej zaangażowana poza rodziną i chciałam, żeby był ze mnie dumny. Wszystko opacznie zostało zinterpretowanie, teraz nie umiem go przekonać, że miałam jak najlepsze intencje. Tylko sytuacja mnie przerosła, nie poradziłam sobie ze stresem. Ale właściwie, jak to wszystko opisuję, to wydaje mi się takie dziecinne, nie warte zachodu, a konsekwencją jest utrata związku i cierpienie rodziny. Właściwie to przepraszam ,że zawracam głowę..

Anonymous - 2014-06-05, 18:12

Witaj, Maju. :->
Nie przepraszaj. Tutaj tak jest, ze czasem zmyją człowiekowi głowę, zeby zaczął mysleć logicznie. Jedni wspólczują, głaszczą po głowie, a inni (ci, co już nauczyli się czekać nie czekając ;-) ) funduja zimny prysznic, zeby się otrząsnąć. Jestem tu od dwóch miesięcy. Nic w moim mężu nie zmieniło się, ale ja z leżącej krzyżem na podłodze zmieniłam podejscie. Oddałam to Jezusowi, zblizyłam sie do koscioła, to mi daje duzo nadziei i spokoju. Zawsze zanim cos postanowię, zrobię prosze Ducha św o radę.
Zazwyczaj przychodzi z pomocą :->

Anonymous - 2014-06-05, 19:18

Bardzo dziękuję za wsparcie, zwrócę się do Ducha Świętego, zapisałam się na rekolekcje... zaufam i jeszcze raz dziękuję..
Anonymous - 2014-06-05, 20:15

Napisałem na pw.
Anonymous - 2014-06-05, 22:35

Cytat:
Ale właściwie, jak to wszystko opisuję, to wydaje mi się takie dziecinne, nie warte zachodu, a konsekwencją jest utrata związku i cierpienie rodziny.


Dla mnie to równiez dziecinne,ale nie Twój problem,tylko postawa Twojego męża.
Spór zaczał sie trzy miesiace temu od....Twojej społecznej pracy(jak piszesz).
Efektem jest separacja,boś niewdzięczna,bo nie umiesz budować relacji,bo przestał kochać.
Twoim zdaniem chodziło o czas jaki w tym czasie poświecałaś rodzinie.
Rozumie,że troche był ograniczony,być może nie taki jak dotąd,ale to tez normalne,bo takie przedwsięwziecie wymaga zaangażowania.Zapewne fajno było i cała wieś świetnie się bawiła łącznie z mężem....czy tak?
Maju....czy aż tak zaniedbałaś rodzine w tym czasie?....nie sprzatałaś,nie gotowałaś,nie dbałaś o dzieci i męża?....
Ile to Twoje zaangażowanie trwało?
O co własciwie chodzi???
Jak dla mnie troche to dziwne i niezrozumiałe....ludzie raczej nie rozstają się z "takich" powodów.
Cos tu nie gra.

Anonymous - 2014-06-06, 04:43

Maju, brałaś pod uwagę ,że takie zachowanie męża mogło wynikać z zazdrości ? .... Różnego rodzaju, a to ,że nie ma Cię tyle w domu, a to że przebywasz w innym towarzystwie - czytaj męskim również, a to w końcu,że wybiłaś się, osiągnęłaś coś ... wiem,że to dziwnie brzmi- nie znam Twojego męża i są to tylko moje przemyślenia, gdybania, ale czasami taki sukces współmałżonka, jego ,,sława,, wzbudza zamiast dumę to zwykłą złość ... ( piszę to z własnych doświadczeń)

Może przemyślana, mądra i szczera rozmowa z mężem ?. O tym co tak naprawdę się stało , o co tak naprawdę mu chodzi i to co Ty czujesz, Twoje odczucia i uczucia / przesłanki...

Anonymous - 2014-06-06, 06:52

Cytat:
Zaczęliśmy spór trzy miesiące temu, słowo za słowem, aż doszło do tego, że mąż oświadczył, że odchodzi ode mnie

Może działalność społeczna jednak nie ma nic, albo niewiele wspólnego - z Waszym kryzysem. Słowa, słowa, jak łatwo zranić... Przypomnij sobie, jakie to mocne słowa z Twojej strony padły, że wywołały właśnie taką reakcję u męża. W emocjach mówimy dużo, zbyt ostro, a nawet bezmyślnie. Coś musiało rzeczywiście urazić męża...

Anonymous - 2014-06-06, 07:20

Wygląda na to, że mąż Mai chciałby żeby ona była taką kurą domową, poświęcającą się wyłącznie sprawom domowym. I mężowskim rzecz jasna...
Anonymous - 2014-06-06, 12:34

Bardzo wszystkim dziękuję za pomoc i wypowiedzi. Kilka razy odczytywałam, to, co napisałam i co odpowiedzieliście, i tak sobie myślę, że nie jestem bez winy. W tamtym czasie byłam dość nerwowa, często zmęczona, ponadto żyłam w mocnym stresie. Po powrocie do domu marzyłam tylko o tym, żeby spać. Okazałam się niewdzięczną żoną i rzeczywiście padło trochę przykrych słów, wpadałam w histerię, nie radziłam sobie ze swoimi emocjami. To chyba skutecznie odstraszyło mojego męża. No bo kto chciałby żyć z kimś takim pod jednym dachem. Naprawdę nie jestem bez winy i chyba to doświadczenie, tak bolesne, jest adekwatne do mojego przewinienia. Muszę, powinnam się wyciszyć i odzyskać stabilność emocjonalną, a przede wszystkim dojrzeć.
Anonymous - 2014-06-06, 13:11

Cytat:
Muszę, powinnam się wyciszyć i odzyskać stabilność emocjonalną, a przede wszystkim dojrzeć.


Tak. Mądrze piszesz. Z drugiej strony męzowi zależy skoro brakowało mu Ciebie podczas gdy całą energię kierowałaś w inną stronę.

Fajnie,że tu trafiłaś.

Anonymous - 2014-06-06, 15:24

I tak sobie jeszcze myślę, że kolejność miłości jest tu istotna. Bóg na pierwszym miejscu, dopiero potem mąż i wszystko inne. Mnie boli odrzucenie , bo postawiłam mojego męża na ołtarzu, zapominałam o Bogu. Teraz już jest lżej, bo wiem,że Chrystus mnie nie odrzuci i że czekał,aż to zrozumiem i zacznę z nim rozmawiać, ufać mu... rozumieć po co to wszystko...i z tą siłą walczyć o moje małżeństwo...
Anonymous - 2014-06-06, 15:46

Po co sobie robić jakaś jakąś hierarchię?
Miłość do męża, miłość do dzieci i miłość do Boga to trzy kompletnie różne miłości.
Żadna nie jest mniej lub bardziej ważna, bo wzajemnie się nie wykluczają.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group