To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Seks i antykoncepcja w malzenstwie katolickim

Anonymous - 2014-06-04, 16:00

Anita11 napisał/a:
A czy stosowanie prezerwatyw mając jednoczesnie taka postawę:jesli będzie dziecko to je przyjme z miłością to nie to samo co stosowanie NPR?


No oczywiście, że nie to samo. Już choćby z tego powodu, ze prezerwatywy sa nasączane różnymi chemicznymi środkami , a to plemnikobójcze, a to nawilżające i inne takie. Dla osoby mocno schorowanej, absolutnie nie jest wskazane aby sobie aplikowanie jeszcze takiej bomby chemicznej, przecież to pozostaje w organiźmie dłuższy czas. A i dla osoby zdrowej dłuższy kontakt z jakąkolwiek substancja agresywną, choćby i w małych ilościach zacznie w końcu stanowić problem, wszak trucizna, a taka są środki plemnikobójcze, nie bedzie w nieskończonośc dobrze metabolizowana i wydalana z organizmu. W końcu zacznie uszkadzać, wątrobe, nerki, drogi rodne kobiety otd, nie wiem dokładnie czy te środki przypadkiem nie odkładaja się też w organiźmie- tu potrzeba dobrego biochemika.
Dlatego dla autorki watku sama prezerwatywa przy schorzeniu tarczycy i innych wcześniejszych powikłaniach także nie jest bezpieczna, jak moze się jej wydawać,
Jedynym rozsądnym i naprawdę bezpiecznym rozwiązaniem jest pełna diagnostyka NPR prowadzona przez specjalistów, uregulowanie organizmu i podanie dokładnych dni płodnych. To jest czasochłonna, ale jednak najbezpieczniejsza i moralnie poprawna metoda działania dla dobra i jej samej, i dzieci i męża i małżeństwa.
Najbardziej nieregularne cykle i ciężkie schorzenia można pogodzić z zyciem małżeńskim w sypialni, ale trzeba tu czasu, dobrej i silnej woli, miłości i cierpliwości obojga małżonków. Może Bóg chce, aby poświęcili sobie więcej czasu i uwagi, aby mogli się spotkać w sypialni w komfortowy sposób? Z jakiegoś powodu dał te trudności, trzeba sie zastanowić, gdzie tak naprawdę jest źródło kłopotów, które daja ten problem małżeński. Ciało, duch, brak przebaczenia, zaszłości? Tylko dobre rozeznanie w połączeniu z medycyną i modlitwą dadzą odpowiedź. :-D i zjednoczą małzonków.

Anonymous - 2014-06-04, 16:29

Kinga

Zdecydowana większość prezerwatyw nie zawiera środka plemnikobójczego
(wystarczy klikna w necie, aby sie przekonać), poza tym, nawet jakby zawierała, to
od wewnetrznej strony :mrgreen: zatem bez kontaktu z ciałem kobiety.

Anonymous - 2014-06-04, 21:48

grzegorz_ napisał/a:
Zdecydowana większość prezerwatyw nie zawiera środka plemnikobójczego
(wystarczy klikna w necie, aby sie przekonać), poza tym, nawet jakby zawierała, to
od wewnetrznej strony :mrgreen: zatem bez kontaktu z ciałem kobiety.

Grzegorz
Sam napisałeś większość, więc jednak wciąz takie istnieją. :-P A co do tego czy sa wypaćkane nim także na zewnątrz to juz inna broszka. :lol: Poza tym czy facet to nie człowiek o on i sie nie truje? Fakt brak dróg rodnych, ale sa organy rozrodcze :mrgreen: No i tak w praktyce czy koniecznie trzeba połączyc organy płciowe aby przenieść sladowe ilości środków chemicznych z jednego ludka na drugiego? To małżeństwo, a nie klinika :mrgreen: Chodzi o to , żeby nikomu i nic nie aplikować co szkodliwe.

Anonymous - 2014-06-04, 22:06

Teorie spiskowe :mrgreen:

Poza tym chyba nie tak Koscioł uzasadnia grzech uzywania prezerwatywy?

Anonymous - 2014-06-04, 22:12

grzegorz_ napisał/a:
Teorie spiskowe :mrgreen:


Anonymous - 2014-06-04, 22:17

grzegorz_ napisał/a:
Poza tym chyba nie tak Koscioł uzasadnia grzech uzywania prezerwatywy?

Grzechu :mrgreen: Nie pisałam o grzechu tylko o chemii. :mrgreen:

Anonymous - 2014-06-04, 22:38

"Chemia" potrzebna :mrgreen: (nie mam na myśli tej lateksowej, ale tę w głowie.
Bez tzw "chemii" miedzy ludźmi ciężko

Anonymous - 2014-06-05, 00:43

Cytat:

"Chemia" potrzebna :mrgreen: (nie mam na myśli tej lateksowej, ale tę w głowie.
Bez tzw "chemii" miedzy ludźmi ciężko


Anonymous - 2014-08-05, 07:54

kinga2 - wybacz ale idealizm Twoich postów mnie poraża.

Cytat:
Najbardziej nieregularne cykle i ciężkie schorzenia można pogodzić z zyciem małżeńskim w sypialni, ale trzeba tu czasu, dobrej i silnej woli, miłości i cierpliwości obojga małżonków.

A oprócz tego braku stresu, stablnego życia, braku pracy na noc, możliwością odpoczynku i ogólnie pojętą sielanką. Jak słyszę takie argumenty jak Twoje to mnie to po prostu zwala z nóg. Widać, że pisze je ktoś kto nigdy problemów jakie opisuje autor watku nie doświadczył, dlatego też nie jest w stanie zrozumieć jak wielki jest to problem.

Cytat:
Może Bóg chce, aby poświęcili sobie więcej czasu i uwagi, aby mogli się spotkać w sypialni w komfortowy sposób?


Czyli Bóg w swojej wielkiej miłości zsyła na nich problemy, żeby wpadli w depresję, kłótnie a w konsekwencji nawet się rozstali? Bez sensu

Cytat:
Jedynym rozsądnym i naprawdę bezpiecznym rozwiązaniem jest pełna diagnostyka NPR prowadzona przez specjalistów, uregulowanie organizmu i podanie dokładnych dni płodnych.


To też hiperpoprawny slogan. Jak najbardziej, może dni płodne uda sie w końcu jakoś wyznaczyć. Ale wiesz co jest jeszcze niezbędne? Zaufanie i zawierzenie. Bo brak pewności metody bezpośrednio i bardzo mocno odbija się na przeżywaniu i odczuwani satysfakcji samego współżycia. Bardzo, bardzo mocno. Nie każdy jest tak pewny tych racji jak ty. I niestety musisz to zaakceptować.
Proszę też nie pytaj, czy żyję według Kościoła Katolickiego. Zadanie takiego pytanie to też świadczy o braku sensownych argumentów

Anonymous - 2014-08-06, 20:45

joozef napisał/a:
Widać, że pisze je ktoś kto nigdy problemów jakie opisuje autor watku nie doświadczył, dlatego też nie jest w stanie zrozumieć jak wielki jest to problem.

No tu Cię joozef zaskoczę, ponieważ nie miałam i nie mam regularnych cyklów i akurat ja dobrze wiem co napisałam i podpisuję pod tym ponownie.
joozef napisał/a:
Bo brak pewności metody bezpośrednio i bardzo mocno odbija się na przeżywaniu i odczuwani satysfakcji samego współżycia.

Nie joozef nie metoda, ale brak miłości i ufności wzajemnej małżonków, które nadwątliły się przed sypialnią , a nie w niej. Sypialnia to tylko papierek lakmusowy tego co dzieje sie poza nią i w małżonkach.
joozef napisał/a:

Czyli Bóg w swojej wielkiej miłości zsyła na nich problemy, żeby wpadli w depresję

I tu też może tak być, że Bóg właśnie zsyła trudności po to aby małzonków zcementować. oczywiście nie wszystkie kłopoty bywaja od Pana, ale część tak. Pokonywanie trudności ma ludzi zbliżyć, a nie rozwalić. Zniszczenie wchodzi tylko tam gdzie zwycięża włane ego , a nie ufność Bogu. Zachęcam Cię do wysłuchania paru rekolekcji dla małzeństw w większości z nich występuje element który poruszasz, czy trudności w małzeństwie pochodzą od Pana , od ludzi czy od złego. :-)

Anonymous - 2014-08-07, 18:08

Powinnaś się cieszyć, że w tak idealnym związku żyjesz. Mówiłabyś inaczej, gdybyś spotkała problemy prawdziwe. Np. ciekawy jestem jak zareagowałabyś na stosowanie sypialni jako nagrody albo kary? Albo podejście typu "chcesz to bierz".Idealne związki są bardzo rzadko. Zrozum to wreszcie. A trudności nigdy nie zbliżają. To mrzonka dla mas. Zauważ że wiele opisów o tym jak to niby sobie poradzili z problemami jest o tym że jedna strona ustąpiła drugiej. Nie wypracowali wspólnej, właściwej drogi. Po prostu ona albo on w imię pracy nad sobą całkowicie się podporządkował/ła. I tak to na prawdę wygląda. Nie tak jak piszesz.
Anonymous - 2014-08-08, 08:40

joozef napisał/a:
Po prostu ona albo on w imię pracy nad sobą całkowicie się podporządkował/ła. I tak to na prawdę wygląda


Widzisz,joozefie, akurat praca nad soba to nie podporzadkowanie sie drugiej stronie, ale uzyskanie własnej wolności, w której to swiadomi własnych wartości decydujemy sie czy chcymy i jak chcemy kochać współmałżonka, czy pozwalamy sie krzywdzić, czy nie i co z tym wszystkim robimy. Jedynym, komu sie podporządkowujemy, jest Bóg. On staje na pierwszym miejscu, nie współmałzonek, ani własne, "chcenia" i zachcianki.

joozef napisał/a:
I tak to na prawdę wygląda. Nie tak jak piszesz.


Jeśli tak uwazasz, to albo nigdy nie podjałeś sie tej drogi, albo robiłeś to niewłasciwie.

Pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-08, 13:15

Jozef.... czy Ty uważasz sex za jedno z fundamentalnych, podstawowych praw człowieka?
Ja nie mogę oprzeć się takiewmu wrażeniu czytająć Twoje posty. Bo co złego jest w rezygnacji ze współżycia w sytuacji gdy zagraża ono zdrowiu lub zyciu. Tak samo gdy z jakiś powodów jest nie akceptowalne przez którąś ze stron.
Tyle ludzi żyje bez sexu... dają sobie radę.
Są naprawdę powazniejsze problemy... choćby zdrada. A ona jest pochodną tego prawa do sexu.
Dlatego ja uważam że nikt nie ma prawa do współzycia płciowego. Jest to szczególna łaska do Boga i trzeba naprawdę bardzo rygorystycznie wypełnić pewne warunki by dostapić tej łaski. Ten warunek to dojrzała miłość... a wszystko inne jest grzechem.
Josef... albo sobie odpuśćmy to wszystko. Odpuśćmy sobie Boga i nie zawracajmy gitary.
Josef... ja Ci nie każde być bezgrzesznym. Nikomu nie każę... sam jestem grzesznikiem... ale nie kłóćmy się... nie dorabiajmy ideologii do łajdactw... a już absolutnie nie mieszajmy w to Pana Boga.
Jak grzeszysz to uderz się w pierś i powiedz, że nie jesteś w stanie... przepraszaj... aie siej zamętu.
I wówczas dla mnie będziesz OK gość. Taki sam grzesznik jak ja. A ja przecież siebie kocham... Ciebie jako grzesznika też mogę kochać.
Mam prośbę.. ułatw mi tę miłość do Ciebie... bo jako nagiacz Prawa Bożego utrudniasz to.


mcris... zwróciłem uwagę na Twój opisywany przypadek białego małżęństwa które po odchowaniu dzieci rozpadło się. No... ewidentnie nie potrafili zyć bez sexu. To rozstanie... to nie jest miłość... zarówno do odzielnych pokoi i jak i później na dobre. Coś było nie tak.
Czy ten pan opisywał jak wyglądało ich małżeństo ich okres narzeczeński? Czy to wszystko kształtowało ich postawę dojrzałej miłości? Czy jakieś grzechy nie popsuły im psychiki, ducha? Jak sie coś popsuje to później jest ciężko. Popsute mogło być nie z ich winy... z jakich rodzin wyrośli? Jakie mieli ideały, jakie wzorce?
Za zlo którym się nasiąkło trzeba ponosić konsekwencje. A cała kultura która nas otacza... czy ona nie podburza nas do zła? Czy jestesmy w stanie się temu oprzeć?
Ja uważam że ciężko. Dlatego choćby nie możemy być obojętni na to co nas otacza. To taki ping-pong. Grzechem jest obojętność na złe otoczenie od którego wydaje się, że możemy się izolować... że nas nie dotyczy. I być może właśnie to zaniedbanie wróciło do nich.

Anonymous - 2014-08-08, 14:55

Orsz napisał/a:
Bo co złego jest w rezygnacji ze współżycia w sytuacji gdy zagraża ono zdrowiu lub zyciu. Tak samo gdy z jakiś powodów jest nie akceptowalne przez którąś ze stron.


Jeśli ten powód którejś ze stron nie jest poważny, to jest całkiem sporo złego.

Cytat:
Tyle ludzi żyje bez sexu... dają sobie radę.
Są naprawdę powazniejsze problemy... choćby zdrada. A ona jest pochodną tego prawa do sexu.


Żyje, ale co to za życie ;-)
Zdrada jest pochodną prawa do sexu?
Chyba trochę upraszczasz.


Cytat:
Dlatego ja uważam że nikt nie ma prawa do współzycia płciowego. Jest to szczególna łaska do Boga i trzeba naprawdę bardzo rygorystycznie wypełnić pewne warunki by dostapić tej łaski. Ten warunek to dojrzała miłość... a wszystko inne jest grzechem.


A co znaczy ta dojrzała miłość?
Ile małżeństw dwudziestolatków to naprawdę dojrzała miłość?
Trochę to przerażający obraz, rygorystyczne warunki.
Może to tylko takie wrażenie z tej wypowiedzi, ale trochę się kłóci z moim wyobrażeniem,
w którym Bóg daje to małżonkom ku ich radości.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group