To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Do uratowania?

Anonymous - 2014-07-07, 15:06

Wiadomo, snuć można marzenia, plany. Ale potem trzeba je realizować! Im dłużej to trwa, tym bardziej wierzę, że takie kryzysy nie biorą się bez potrzeby. Paradoksalnie, chociaż jest mi ciężko to czuję, że odżyłem.
Anonymous - 2014-07-07, 15:31

nowy napisał/a:
Paradoksalnie, chociaż jest mi ciężko to czuję, że odżyłem.


:mrgreen: Paradoks kryzysu? ;-)

Anonymous - 2014-07-07, 21:15

Zenia, no taki trochę paradoks;) Generalnie już od kilku dobrych lat w wielu problemach zacząłem dostrzegać jakieś, chociaż najdrobniejsze plusy. No i staram się wyciągnąć z tego maksymalne dużo. Nigdy nie spodziewałem się, że podobnie będę miał w takim kryzysie. Nie wiedziałem skąd tyle siły, determinacji, woli do działania. Mimo pojawiającego się smutku, zwątpienia. Poza tym będę szczery, często odczuwam stres. Jednak to nie blokuje mnie od działania. Nie ma lekko ale idę ciągle do przodu. Malutkimi krokami. To właśnie moc Miłości.
Anonymous - 2014-07-08, 09:35

A ja znalazłam to:
„Chińskie słowo „kryzys” składa się z dwóch znaków: pierwszy oznacza zagrożenie, drugi nowe możliwości.”
Więc czemu karmi się nas, że kryzys to samo zło, czas trwania w jakimś martwym punkcie na poziomie gorszej sytuacji, skoro ja za swój Bogu dziękuje...
a to co mi pozwoliło wstać, choć ciężko było i zrozumieć dlaczego sięgamy dna:
"Człowiek musi upaść na samo dno, aby znaleźć tam to, dzięki czemu będzie mógł wstać".

Anonymous - 2014-07-08, 10:44

Samboja napisał/a:
Więc czemu karmi się nas, że kryzys to samo zło, czas trwania w jakimś martwym punkcie

Czy ja wiem, chyba nikt nas nie karmi takimi wizjami, to my sami w głowach sobie je tworzymy ;-) Bo to trudne, bo ciężkie, bo tak strasznie boli. Ale też tylko my sami jesteśmy w stanie takie myślenie zmienić, przekuć kryzys na coś, co będzie dla nas cenne.
Moja teoria dotknięcia dna jest taka, że (NIESTETY) każdy musi jego sięgnąć, bo inaczej nie ma się od czego odbić. A że każdy ma swoje własne i każdy na innej głębokości... to druga sprawa.
Wszelkie inne działania "pomiędzy" to tylko taplanie się i pozorowanie wychodzenia z bagna :->

Anonymous - 2014-07-08, 10:59

Chodzi mi o nadużywanie słowa kryzys, jako czegoś, co przynosi same niedogodności, a nie patrzenie na niego jak na coś, co mobilizuje do nowych działań...ot choćby w ujęciu gospodarczym.
Anonymous - 2014-07-08, 15:27

Samboja, też to tak trochę odbieram. Na wiele spraw jest proste wytłumaczenie. Nie da się bo kryzys lub jak to ostatnio było słynne -"Taki mamy klimat".


Kryzys, problem - to takie z zasady złe słowa. Z racji zawodu, uczestnicząc w różnego rodzaju szkoleniach, czasem mówiono by problemy zmienić na wyzwania. I tak je nazywać. Ja bym nie czepiał się nazewnictwa aż tak bardzo. Najważniejsze, żeby tak je traktować :!:

Czasami ciężko się zmobilizować bo naprawdę nie ma lekko, ale zmieniajmy co możemy bo co nam da życie w ciągłym smutku i poczuciu beznadziei? Tylko większego "doła". Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić - to fakt. Ale ruszenie się w różnych sferach życia pozwala zagospodarować czas, odnaleźć nowe pasje, radości, przyjaźnie, znaleźć ukojenie, spokój. Pozwala łapać szczęśliwe chwile. Ja radzę sobie, nie świruję jak na początku ale na pewno nie czuję się w 100% szczęśliwy. Do tego jednak brakuje mi Żonki. Ale, ale na pewno nie chciałbym żyć jak wcześniej. Wiem, że tę zmianę widać. Bliscy mi o tym mówią (trochę zaskoczeni i zadowoleni), ja też nie jestem ślepy i głuchy na samego siebie;) Tylko bez przesady, wiem, że sporo pracy przede mną... Caaałe mnóstwo!

Chociaż, kiedy mówimy, że się zmieniliśmy, ja wolę mówić, że odnalazłem to w sobie. Bo czy my naprawdę musimy być inni niż jesteśmy? Skąd wiemy, że to w nas nie siedziało wcześniej, tylko było czymś przyćmione, zapomniane. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy ile tego jest. I jakie to fajne, różne i ciekawe.

Ale się rozpisałem, a mówiliśmy o kryzysach :D

Anonymous - 2014-07-08, 23:13

O kryzysie można godzinami :) Niewiele osób w moim otoczeniu rozumie, co się stało, bo jak można zmienić poglądy na tyle spraw...na raz...a no można, bo tylko krowa zdania nie zmienia. Nagle to, co było ważne nie jest wcale, to co było zaniedbane, jest na pierwszym miejscu. To tak jak nauczyć się, że tu walą patelnią po głowie, więc ja tu już wchodzić nie będę. Tylko w wielkim formacie i na wielu wymiarach. Mamy nieco inne doświadczenia, z innymi "sprawami" się borykamy, ale jedno jest pewne, to przeobrażenie w kogoś lepszego, bo praca nad sobą wymaga wiele, od Ciebie siły, spokoju ode mnie wspaniałomyslności i wybaczenia a pokora nie jest nam ostatnio obca także. Mówią cierpienie uszlachetnia...ha...choć zawiewa pychą, ale dumna jestem, że stać mnie na szlachetną postawę, że moje serce nie jest z kamienia, że mam taki wybór. Szlachetne jest też Twoje trwanie w dobrej wierze Waszego małżeństwa. To takie troche moje patetyczne pożegnanie, bo będę opuszczać to forum. Moja historia zaczyna się strachem i histerią, cierpieniem, ogólnym pomieszaniem, przechodzę na Waszych oczach piekło porąbanej historii jakich mało, na końcu spokój i radość, bo wyszłam z tego, uczę się żyć na nowo, czerpię radość z czytania jak inni sobie radzą...ja też sobie poradzę...Nowy...życze Ci radości z każdego dnia, bez względu na to czy będziesz kogoś trzymał za rękę czy nie, każdego dnia jesteś człowiekiem, dzieckiem bożym i możesz wiele zdziałać dla siebie i świata. Ja idę działać u siebie :) Życie czeka!
Anonymous - 2014-07-18, 11:10

Samboja cieszę się, że u Ciebie jest radość i spokój! I jednocześnie dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że i ja znajdę to tak w 100% procentach. Jakkolwiek się wszystko nie potoczy! Mam jednak nadzieję, że czasem tu zajrzysz ;)

U mnie za to bez większych zmian. No może poza tym, że ostatnio udało mi się skontaktować z M. Odpisała na smsa. Ciągle nie potrafi się ze mną spotkać porozmawiać o tym wszystkim. Ale zmienić nazwisko na portalu społecznościowym i ukryć to, że jest w związku potrafiła. Czasem mam wrażenie, że traktuje mnie jakbym to ja Jej coś zrobił. Tymczasem krzywdzi mnie ciągle, po trochę, skutecznie. A ja za każdym razem czekam, wybaczam i modlę się. I mam nadzieję plus sporo cierpliwości.

Anonymous - 2014-07-18, 13:44

nowy napisał/a:
... Ciągle nie potrafi się ze mną spotkać porozmawiać o tym wszystkim. Ale zmienić nazwisko na portalu społecznościowym i ukryć to, że jest w związku potrafiła. ...


Nowy! Rozumiem jak bardzo musi Cię to boleć - sam dokładnie przez to właśnie przechodzę - dla swojego własnego spokoju walcz ze Sobą i nie wchodź na Jej profil -ułuda jaką ludzie potrafią zbudować w wirtualnym świecie jest ogromnie zwodnicza i potrafi zasiać masę "wyobrażeń" w naszych głowach. Ja ilekroć się złamię i gdzieś "zajrzę" tyle razy kończę z gigantycznym poczuciem niesprawiedliwości, smutku i gniewu - na te wszystkie "lajki" itp. jak to świetnie się teraz dopiero ta 2 strona czuje. Nawet w tekstach piosenek zamieszczanych przez A. też szukałem jakiejś nadzieii dla siebie. Trudna to nauka ta miłość ;-) Nie mam super przepisu jak tego uniknąć i tylko skupić się na sobie i pracować nad sobą, ale pomodlę się za Ciebie byś znalazł tą siłę, którą masz w Sobie i Ciebie też o to proszę bo sam też w tym temacie błądzę. Trzymaj się.

Anonymous - 2014-07-18, 13:53

Co do portali społecznościowych, to polecam co jakiś czas obejrzenie filmu-odtrutki.
http://dailypicksandflick...eal-life-video/

To wszystko tylko autokreacja. Mniej lub bardziej sprawna.
Zabawne, że akurat hasło <<follow your dreams>> (przywołane w filmie) sama mogę spotkać na stronie osoby, która próbowała rozwalić życie moje i moich dzieci.
Ale już tam nie zaglądam 8-)

edit
wszak mod nie powinien łamać regulaminu.. :oops:
filmik jest obcojęzyczny i nie ma tłumaczenia - ale on naprawdę nie wymaga tłumaczenia..
Jest to rodzaj kampanii społecznej pokazujący udział fikcji w życiu internauty.
"What's on your mind przedstawia historię mężczyzny, który przez swoje uzależnienie od Facebooka traci znajomych, dziewczynę, pracę, a jednocześnie na swoim wall'u stara się udowodnić, że prowadzi wspaniałe życie. Naprawdę smutna i przerażająca swoją realnością historia. Filmik What's on your mind wyreżyserował Shaun Higton."

Anonymous - 2014-07-18, 15:12

Cukier- Racja, racja, staram się nie wchodzić, ale czasem kliknę i właśnie takie rzeczy potem się dzieją. I STARAM się robić dokładnie jak mówisz - rozwój siebie.
Ostatnio mówię, że zmieniłem się o 360 stopni. Dlaczego tak, dlaczego nie 180? Bo tak naprawdę ciągle jestem taki sam. Tylko mną mocno wstrząsnęło, zakręciło i wydobywam z siebie co potrafię najlepszego. Obudziłem się;) Dziękuję Ci za modlitwę, to dla mnie wiele znaczy. Ja też codziennie wspominam generalnie o wszystkich z tego forum i ogólnie ludziach w kryzysie małżeńskim.

Moc nadziei- dziękuję:) Mi nie przeszkadza, że język obcy, bez tłumaczenia:) Chętnie obejrzę.

Anonymous - 2014-07-24, 14:42

ilonasn napisał/a:
Dopóki jest nadzieja
Wszystko się zdarzyć może
Pośrodku zimy lato
I zamiast reszki orzeł
Zamiast pustej walizki
Kufer pełen klejnotów
Dni najpiękniejsze z pięknych
I życie bez kłopotów

Może mój los się dziś odmieni
Za sprawą najwyższego Pana
W oazie szczęścia się zatrzyma
Polskiego Szejka karawana

I choć nadzieja matką bywa
Tych co rozumem wciąż nie grzeszą
Lecz czasem robi do nich oko
Niech się i oni z życia cieszą


Czyj to wiersz? :)

Anonymous - 2014-07-24, 18:33

Mirek Breguła z zespołem Wawele
Dopóki jest nadzieja -http://www.youtube.com/watch?v=RQmkvUP3erc



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group