To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - ....Napiszę od końca,

Anonymous - 2014-06-03, 15:29

Anita11 napisał/a:
m.sl napisał/a:
nic nie rokuje zmian..czy powinnam wniesc do sadu wniosek o separacje....Zeby mu uswiadomic kaliber problemu


Niestety juz niejedna osoba się przekonała,że ten sposób nie pomaga,ale zapędza małżenstwo w kozi róg.



Ok...To znaczy nie tędy droga..i tak jestesmy w separacji..nie mieszkanie razem brak rozmowy...gdyby nie dziecko to pewnie nawet bym go nie widywała :)

Anonymous - 2014-06-03, 17:22

m.sl napisał/a:
julita 165

Moj mąż początkowo milczał, jak sie pokłociliśmy to mógl ze mną dwa tygodnie nie rozmawiać....a ja prosiłam, tłumaczyłam ze tzreba sie godzic od razu a nie z fochami o piedoły..ja tak nie potrafie zyc z kims pod jednym dachem jak z obcym..nikt nie jest idealny..ale trzeba sie godzić isc dalej... Ale On zawsze mowil ze mam go zostawic, i potem plakałam błagałam..teraz widze ze sie ponizałam,,,ale ostatecznei wychodził z "nory" i zylismy dwa trzy miesiace bylo dobrze...teraz niestety jest z jego strony ogromna nienawiść do mnie do całego świata..strasznie ciezko z tym sie zyje...


Jakbym o nas czytała.. Tak bardzo bliskie jest mi to, co piszesz. U nas też mąż decydował nawet o tym, jak mamy się kłócić (sam się nie odzywał, ja miałam zajmować się jedynie sobą). Też prosiłam, błagałam, płakałam.. Nigdy to nie pomogło, nigdy nie zaskutkowało.
Zgadzam się z poprzedniczkami, masz teraz czas dla siebie. Postaraj się temat męża zostawić nieco z boku. Poczytaj, posłuchaj rekolekcji, pójdź na spotkanie wspólnoty. Uważam, że nie powinnaś teraz podejmować żadnych poważnych decyzji. Emocje są zbyt wielkie..

Anonymous - 2014-06-03, 19:15

M.sl. droga,

aż nadto wiem, co czujesz - mój mąż ma zdiagnozowaną chorobę psychiczną. Kilka lat temu przeszłam to wszystko, co opisałaś. Ale po kolei.

(1) Teściowa.

Jeszcze nie spotkałam matki, który by przyjęła do wiadomości, że przyczyną rozpadu małżeństwa jej dziecka jest zaburzenie psychiczne tegoż dziecka. Im bardziej fakty i diagnozy za tym przemawiają, tym... gorzej dla faktów i diagnoz. Tym bardziej się je wypiera i im przeczy.

Trzeba przyjąć, że takie zachowanie teściowej to jest najwyraźniej ogólne prawo przyrody. Oczywiście wyjątki od tego prawa w postaci mądrych teściowych być może gdzieś na świecie żyją, nie można tego wykluczyć. ;-)

Moja teściowa najpierw uwierzyła, bo wszystko się jej zgadzało w dziwnych zachowaniach syna, ale szybko zmieniła stanowisko na wręcz przeciwne, aby następnie przejść do kontrataku (tak, jak opisałaś, "to ja robię z męża wariata"), a wreszcie po prostu zerwała ze mną wszelkie kontakty.

Natomiast rodzeństwo mojego męża, po dłuższym okresie wypierania, zaprzeczania (ok. 2 lat) - wie, rozumie, wspiera mnie.

Tak więc nie przejmuj się teściową i nie trać sił ani czasu na przekonywanie, denerwowanie się i tłumaczenie rzeczy oczywistych. Teściowa i tak DOBRZE WIE, ŻE SYN JEST CHORY, ale nigdy tego nie przyzna.

(2) Wspólne z mężem chodzenie na terapię, wspólna praca nad sobą etc.?

Kotuś, to pomysł z Księżyca. Już gdzieś na tym forum napisałam to porównanie, ale się powtórzę. Wyobraź sobie, że Twój mąż zaczyna chorować na Alzheimera. Małżeństwo Wasze się psuje, relacje upadają, a Ty... proponujesz wspólną terapię i wspólną pracę nad sobą.
Przepraszam, że teraz walnę z armaty: Ty masz ten sam problem, co Twoja teściowa, tylko w łagodnej formie. NIE CHCESZ PRZYJĄĆ DO WIADOMOŚCI, CZYM JEST CHOROBA MĘŻA.
Ja na tym etapie dostałam od psychiatry, który zdiagnozował męża, taką radę: naucz sie wszystkiego, czego tylko zdołasz o tej chorobie. A źródeł dziś przy internecie, mnóstwie książek, artykułów etc. jest bardzo dużo. Czytaj, ucz się, są specjalne fora dla chorych i członków ich rodzin. Ucz się aż do przesytu. Dopiero wtedy do Ciebie dotrze, co się z Twoim mężem i w jego głowie i w jego uczuciach dzieje. I dość szybko pozbędziesz się nierealnych oczekiwań. ZROZUMIESZ. Wtedy dopiero będziesz w stanie coś sensownego wymyśleć, jak mu pomóc. Z tym, że nie licz na zbyt wiele. Osoby z zaburzeniami zazwyczaj nie chcą tej pomocy "bo nic im nie jest".

(3) Co masz zrobić ze swoim mężem - porzucić, odseparować, jak powinna wyglądać rola żony itd.?

Po pierwsze - każdy psychiatra Ci to powie - stawiać granice. Nie dopuszczać do krzywdzenia siebie i dziecka. Rozumiem, że teraz, gdy mąż mieszka oddzielnie, jego zachowanie nie jest dla Was zagrożeniem. Ale trzeba na to bardzo zwracać uwagę.

Po drugie - najpierw zainwestować w nauczenie się i zrozumienie, co mężowi jest. To da Ci siłę, odejmie lęk przed nieznanym. POZNANIE tego przeciwnika Waszego małżeństwa, jakim jest jego choroba, to pierwszy i podstawowy obowiązek żony. Jak ominiesz ten etap, nie będziesz chciała tej lekcji odrobić, to wszelkie inne wysiłki na nic. Będziesz walczyć na ślepo, trafiać jak kulą w płot, ranić bez przerwy siebie i innych, i bardzo cierpieć, aż wreszcie dasz się zniszczyć jego chorobie, albo go porzucisz, bo będziesz miała tego dosyć.

(4) No i najważniejsze: BÓG.

On Cię nigdy nie opuści. Zawsze pomoże. Jeśli zawierzył Ci takiego człowieka, to chce, żebyś mu mądrze pomogła, żebyś go nie porzuciła duchowo. Módl się za męża, zawierzaj go codziennie Jezusowi i Maryi. Proś Ducha Świętego o światło dla siebie, o przewodnictwo.
I bądź cierpliwa i - jak to mawiał JPII - długomyślna. Tego typu problemy nie rozwiązują się w miesiąc czy rok. Z takimi problemami żyje sie latami, ale - wierz mi - Twoje życie może być piękne i szczęśliwe.

Kochana M.sl., przepraszam, jeśli zbyt ostro coś napisałam. Całym sercem Ci współczuję i dziś na wieczornej mszy świętej modliłam się za Ciebie i Twoją rodzinę. Prosiłam Ducha Świętego, żebym Ci nie napisała głupot, tylko coś, co Ci pomoże.

Niech Cię Pan błogosławi i strzeże.

Anonymous - 2014-06-03, 19:29

Balka napisał/a:
M.sl. droga,aż nadto wiem, co czujesz - mój mąż ma zdiagnozowaną chorobę psychiczną. Kilka lat temu przeszłam to wszystko, co opisałaś. Ale po kolei.


Balka
Mąż M.sl nie ma zdiagnozowanej choroby psychicznej, a ty jej piszesz tak jakby to był pewnik.
M.sl napisała tylko, że uważa, że mąż może mieć nerwicę natręctw.
(przesadne danie o czystość).
Skąd Twoje wnioski?
Choroby psychiczne diagnozuje psychiatra i to nie na podstawie opowieści żony, czy innej osoby, tylko na podstawie niejednej rozmowy i badań osoby podejrzewanej o chorobę.

Anonymous - 2014-06-03, 20:16

...
Anonymous - 2014-06-03, 20:20

Balka napisał/a:
M.sl. droga,

aż nadto wiem, co czujesz - mój mąż ma zdiagnozo


Dziękuję serdecznie:)

...wcale nie uważam ze było tu coś ostrego...sama prawda:) MIOTAM SIĘ i dlatego tutaj jestem..

A jak skończyła/ albo na jakim etapie jest Twoje małzeństwo..Skoro maz ma stwierdzona chorobę, to jak do tego doszło.

Anonymous - 2014-06-03, 20:50

Grzegorzu,

już drugi raz mnie pouczasz, jak się diagnozuje choroby psychiczne, ale - sorry - nie wydaje mi się, żebyś sie naprawdę orientował w temacie.

Poniższy tekst napisałam wcześniej w innym wątku (Nini i Gosi), ale najwyraźniej Grzegorzu go nie przeczytałeś (nie miałeś oczywiście takiego obowiązku), więc pozwalam sobie go tu wkopiować raz jeszce, przepraszając drogich adminów za spamowanie Forum.

_________________
Diagnozowanie psychiatryczne różni się od diagnozowania chorób somatycznych, ponieważ sam chory nie jest w stanie ocenić i obiektywnie opowiedzieć lekarzowi swojego stanu!

Wrócę do mojego porównania z innego postu: nie wyślesz przecież do neurologa swojego dziadka samego tylko, jeśli podejrzewasz, że dziadziuś ma Alzheimera. I nie będziesz po jego powrocie z wizyty pytać: Dziadku, no i co ci lekarz powiedział i jakie leki zalecil?

Otóż w nowoczesnej diagnostyce psychiatrycznej obowiązkiem lekarza jest przeprowadzenie dwóch typów wywiadów:

(1) wywiad (powtarzany oczywiście przy kolejnych wizytach) SUBIEKTYWNY - czyli z samym pacjentem,

(2) wywiad OBIEKTYWNY (tak właśnie się to nazywa! też powinien być powtarzany w miarę potrzeby) z osobą najbliższą bądź osobami najbliższymi, czyli takimi, które "naprawdę wiedzą coś o pacjencie, czyli na stałe z nim mieszkają albo przynajmniej bardzo często widują i to najlepiej od dłuższego czasu".
[cytat pochodzi z książki profesora Łukasza Święcickiego, pt. "Postępowanie terapeutyczne w chorobach afektywnych", Wrocław 2009]

Jeśli psychiatra, na którego trafisz, nie będzie chciał z Tobą rozmawiać, to już od razu będziesz wiedział(a), że jest to jakiś dinozaur (sorry, doktorze), który jest 100 lat do tyłu z wiedzą medyczną.

Ta cytowana przeze mnie książka prof. Święcickiego (który pracuje w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii) zawiera cały rozdział, pt.: "O co i jak pytać siebie, pacjenta i rodzinę?" (strony 48-53).

Podpowiem Ci też (to był oryginalnie tekst do Nini), co może być dla Ciebie problemem w takim wywiadzie (dla mnie było).

Po pierwsze - niechęć do opowiadania o mężu rzeczy, które postawią go w złym świetle, "wybielanie" go przed psychiatrą. Unikaj tego, mów otwarcie i rzeczowo.

Po drugie - nieumiejętność odróżnienia zachowań chorobowych od "złego charakteru", czy "podłości", o których uważamy, że nie należy mówić. Lepiej powiedzieć więcej, a psychiatrze zostawić ocenę, co to jest.

Po trzecie - nasze przyzwyczajenie "powoli gotowanej żaby". Jeśli domownikowi pogarsza się powoli i od lat, to do wielu jego zachowań się przyzwyczajamy i nie uważamy ich za dziwne.

Po czwarte i ostatnie (ale może najważniejsze) - zbytnie skoncentrowanie się na tym, co najbardziej boli, czyli zdradach psychicznych, emocjonalnych i fizycznych. To był mój błąd - inne objawy chorobowe mojego męża były jak wielkie byki biegające po arenie, ale ja ich zupełnie nie widziałam, bo torreador skupiał całą moją uwagę na szabelce (kochance), którą najboleśniej mnie ciął.

Dobry psychiatra zapyta o historię rodzinną męża - przypomnij sobie zawczasu, co wiesz.

Napisałam tak szerzej, bo wiem, że na forum jest tu więcej osób, które zmagają się z podejrzeniem choroby współmałżonka, ale żyją w przekonaniu, że to sam delikwent musi iść do psychiatry. Oczywiście w końcu tak!! Ale najpierw może i powinna iść osoba najbliższa na wywiad OBIEKTYWNY.
_________________________________

Koniec autocytatu.

Anonymous - 2014-06-04, 08:39

Poniżej wklejam fragment postu Balki, który IDEALNIE opisuje co należy zrobić w takich trudnych sytuacjach - nie tylko przy chorobach psychicznych - a co jest punktem wyjścia, od którego należy zaczynać pracę z konkretnym problemem:
Balka napisał/a:
naucz sie wszystkiego, czego tylko zdołasz o tej chorobie. A źródeł dziś przy internecie, mnóstwie książek, artykułów etc. jest bardzo dużo. Czytaj, ucz się, są specjalne fora dla chorych i członków ich rodzin. Ucz się aż do przesytu. Dopiero wtedy do Ciebie dotrze, co się z Twoim mężem i w jego głowie i w jego uczuciach dzieje. I dość szybko pozbędziesz się nierealnych oczekiwań. ZROZUMIESZ. Wtedy dopiero będziesz w stanie coś sensownego wymyśleć, jak mu pomóc. Z tym, że nie licz na zbyt wiele. Osoby z zaburzeniami zazwyczaj nie chcą tej pomocy "bo nic im nie jest".



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group