To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - ....Napiszę od końca,

Anonymous - 2014-06-02, 08:34
Temat postu: ....Napiszę od końca,
DZIĘKUJĘ ZA RADY, POMOC WSPARCIE..
TERAZ ZACZYNAM PRACOWAC NAD SOBA...
MAM KSIAZKI, AUDYCJE REKOLEKCJE, I WAS- FORUM
NADE WSZYSTKIM BOGA OBOK SIEBIE

Anonymous - 2014-06-02, 10:45

m.sl,

Witaj wśród nas. To dobry czas dla Ciebie, w dobrym momencie tu trafiłaś. Rozwód? Tak, znam to, też mi to proponowano: albo to zaakceptuj, albo to zmień - w sensie rozwód. Jest szansa zawsze, tylko czasem niektórzy nie chcą z niej skorzystać, bo wymaga to ogromnego wysiłku. Też byłam z mężem, tam gdzie wy: w matni wzajemnych żali, oskarżeń, bólu, goryczy...ale oboje możecie z tego wyjść i na nowo stworzyć związek oparty na prawdziwej miłości...my zaczęliśmy od zgody na stwierdzenie, że za kryzys w małżeństwie odpowiadają oboje małżonkowie. I każdy zajął się naprawą swoich błędów. I to w zasadzie jedyne co można zrobić, popracować nas sobą. Wyjąć z oka źdźbło. Zostaw męża w spokoju na jakiś czas, poszperaj na forum, jest czego słuchać, co czytać, docieraj do sedna, nie od razu będzie to jasne, ale warto. Przed Tobą wspaniała droga, towarzyszyć Ci w niej może Jezus, po latach zaproś go "na kawę" i porozmawiaj przez chwilę. Może znów wpadnie z jakimś pomysłem dla Ciebie.
Nigdy nie trać nadziei i wiary, bo każde małżeństwo jest do uratowania.

Anonymous - 2014-06-02, 11:28

Mąż nie daje sobie rady .
Po pierwsze z sobą , po drugie ze światem ( z rodziną , może pracą )

Ma wyraźne kłopoty z SAMYM SOBĄ .
Niestety SAM musi to dostrzec .

------------------------------------------------

ZAcznij od początku - poanalizuj z jakich pochodzicie rodzin .
Jakie w nich panowały układy , jaka komunikacja itd.
Jakie było w nich wasze miejsce , obowiązki , rodzeństwo .
Tam kształtuje sie osobowość .

A potem tacy gotowi i własnymi oczekiwaniami , wyobrażeniami się spotkaliście .
Jak to było - przypomnij sobie .

To , że Ty zawsze chciałaś dobrze , nie znaczy że zawsze dobrze robiłaś .
Nie znaczy , że on chce źle .
Jemu się wydaje , że on chce dobrze a ty nie rozumiesz .

Anonymous - 2014-06-02, 12:51

...
Anonymous - 2014-06-02, 13:32

m.sl napisał/a:
Pozostaje mi tylko Pan Bóg i nadzieja, ze Ona jakoś nami pokieruje ku zgodzie...


Dobrze, że tu jesteś, jak napisała Samboja.
Tylko nie licz, że sama nadzieja i czekanie na cud coś zmieni.
Jeśli ma się coś zmienić, to zapewne najpierw w Tobie. Bo to Ty z jakiegoś powodu tu trafiłas, nie mąż. Z jakiego - to już wiesz Ty sama i Bóg.
I teraz zrób z tego użytek - postaraj się przekopać jakąś swoją część ogródka. To może być trudne, bo Ty uważasz, że Twój ogródek nie jest wcale tragiczny, a po męża stronie ugór i chwasty. Być może. Ale stety-niestety na ogródek Twojego męża wpływu dużego nie masz. Natomiast na swój tak. A na jego - tylko pośredni. Tzn. on może przekopać swój, gdy sam uzna że warto - gdy zobaczy że Twoja część ogrodu jaśnieje i staje się czymś niezwykłym.
(uf, przepraszam za te metafory ogrodnicze, nie wiem czemu tak dzisiaj ;))

A do przepracowania Twój mąż ma zapewne dużo, dużo... Poczynając od chyba nieprzeciętej pępowiny - chociaz mogę się mylić w ocenie.

Tylko jak pracować na swojej części mądrze, bez cierpiętnictwa, z mądrą miłością do męża, nie przekreślając małżeństwa, nie przekreślając jego samego, z Wiarą, Nadzieją i Miłością - oto jest pytanie..

Ale po pierwsze Bóg podpowiada na bieżąco o ile się z nim szczerze porozmawia :-) a po drugie już tutaj na forum też masz masę wskazówek.

Anonymous - 2014-06-02, 13:53

Dziekuje....lzy naplywają mi do oczu.. jestem tu od wczoraj a juz mi jest lepiej na sercu...trzeba przejsc do słow do czynu...musze znaleźć sposób na siebie..w Bogu mam nadzieje...Chociaz boje sie ze zostane sama...wiem ze dam rade ograne to wszystko z Bożą pomocą ale ja nie chce by moja córka nie miała ojca tak na codzień, marzyła mi sie zawsze duza rodzina...nie musze miec gory pieniedzy tylko zdrowa kochajaca sie rodzine...
Anonymous - 2014-06-02, 14:11

m.sl napisał/a:
Dziekuje za ciepłe słowa, i madre....
tyle mam myśli w głowie ze nie wytzrymuję tego a trzeba chodzic do pracy, bys tam wydajnym, musze zajmowac sie corką, sprawami bieżacymi ....

domy z ktorym pochodzimy są inne i to diametralne...ale jak bylismy narzeczeństwem mąz zawsze mowil, ze nie wiedział ze z rodzina moze byc tak dobrze (podobala mu sie nasza rodzina)..ja mam dwojke rodzenstwa mamy stały konkat odwiedzamy się , sa moim najlepszymi przyjaciolmi..moi rodzice wiadomo klotnie jakies byly ale sa razem.. normlane malzenstwo, wspolne wakacje obiady wyjscia.u niego ojciec robi kariere naukowa mama ma wlasna firme, jestem z mezem 8 lat a u nich w domu bylam 2 razy, nasze dziecko nigdy nie bylo..bo jego mama jest zapracowana..na swieta przelewa pieniadze...na kazde swieta jest wojna bo ja chce zaprosic jego rodzine i jest ze cos dyktuje..ale dla mnei normalne jest to ze swieta to czas dla rodziny...a On juz sie wscieka..ze swoja siostra nie ma wogole kontaktu. z drugiej strony on pracuje w wlasna mama,,,widza sie na codzien...ale ja i dziecko..o Nas nie pamietaja...no chyba ze ktos ma urodziny to przelew zrobi, straszne....Po slubie ludzie zyskują druga mame i tate...ja tak nie mam..Chociaz jego mama wie o naszych problemach, i powiedziala ze wie jaki jest moj maz, widzi to i wspolczuje mi bo widzi jaki jest agresywny w pracy, wiec pewnei jeszcze gorszy jest w domu...wie to matka i jego ojciec ale nic z tym nie zrobia, juz jego mama kiedys mi powiedzial..to sie z Nim rozwiedz...a jego mama jest bardzooo wierzaca..i to mnie dobija..Wszyscy tlumacza sobie mojego meza ( ze taki , tlumacza go, chca dogodzic by go nie urazic, bo sie obrazą albo wezmie cos do siebie.. .Kazdy ma wady ja tez..tylko tzreba isc na kompromis rozmawiac..a On nie chce..mowi ze wszystko moja wina..i ze ja mam problem...On nie widzi nic zlego w swoim zachowaniu,,,i to jest porazajace.. łez juz nie mam...Pozostaje mi tylko Pan Bóg i nadzieja, ze Ona jakoś nami pokieruje ku zgodzie...


Witaj
Tak na początek wierzę,ze łączysz się ze mną w modlitwie uwielbienia, za Wasze małżeństwo.:)
Zajrzyj do kącika psychologicznego o uzależnieniu i współuzależnieniu.
Wybierz się na terapie , może sama dla współuzależnionych , poszukaj w swojej miejscowości. Twój mąż nie akceptuje Ciebie, jest nastawiony anty, w dodatku nie jest emocjonalnie związany z rodziną - prosty przykład , typowy - wspólny obiad- problem, izolacja, jest uzależniony..., może od tej trawy..., a może od czegoś innego.
Co możesz na teraz , to zająć się sobą, to jest niezbędne.
Nie oczekuj ,ze ktoś inny musi mieć taka samą wrażliwość na zło jak Ty....przykre , wiem...uporasz się z tym.
Uważam ,że nie masz szans na poznanie własnej wartości bez Boga, jest najlepszym towarzyszem w Drodze ;), bez Niego nie będziesz miała sił do decyzji i zmian najpierw w sobie...

Niech Pan błogosławi Tobie i Twoim bliskim, ciszą, pokojem, radością+
https://www.youtube.com/watch?v=Gd7axfQRsIE

ps. samotność z Jezusem nie zabija , nie bój się , nie lękaj się...

Anonymous - 2014-06-02, 15:10

Twój mąż jest PRODUKTEM
....... własnych rodziców , czyli
nie tylko fizycznie , genetycznie

ale i środowiskowo ( środowiskiem jest ta rodzina i RELACJE w niej panijące ,
pomiedzy rodzicami zasadniczo ! )
Ja podejrzewam , dominację żony w tym związku .
Kariera naukowa - to jakaś forma ucieczki , własnego poletka dla teścia .
( może być też tak , że to teść taki zapalony "naukowiec" , więc teściowa z konieczności
też zajęła się całą resztą )
Stawiam jednak na pierwszą wersję .
Potwierdza to brak relacji w tej rodzinie .
Teściowa "ukochała " sobie synusia , oczko w głowie .
Owszem , teraz pewnie już nieco przejrzała na oczy , ale
zepsuła syneczka .

Mężowi podobały się RELACJE w Twojej rodzinie , bo w jego ich nie było .
Jakieś zarzadzanie informacją co najwyżej .

"Wierzący" to jest i diabeł - wierzy , wie że Bóg jest . ;-)


Mąż wiele przejął po mamie , takie "kobiece" drobiazgi "upierdliwość" ( sory ) ;-)
ale buntuje się jak też ......... nie rozkazuj .
Kto tak się u nich w domu buntuje ?
Jego ojciec raczej .
Gość ma cos w ogóle do powiedzenia ?
Pewnie twój mąz nie chce być takim "pantoflarzem
i stad ta nadwrazliwość .

Anonymous - 2014-06-02, 17:46

...
Anonymous - 2014-06-02, 19:09

Oj ten Twój mąż jest podobny do mojego w sensie pretensji nie wiadomo o co oraz fochów. Różnica dotyczy form. On się nie kłóci. On milczy. Założyłam osobny wątek bo właśnie też pojawił się temat rozwodu
Anonymous - 2014-06-02, 21:07

julita 165

Moj mąż początkowo milczał, jak sie pokłociliśmy to mógl ze mną dwa tygodnie nie rozmawiać....a ja prosiłam, tłumaczyłam ze tzreba sie godzic od razu a nie z fochami o piedoły..ja tak nie potrafie zyc z kims pod jednym dachem jak z obcym..nikt nie jest idealny..ale trzeba sie godzić isc dalej... Ale On zawsze mowil ze mam go zostawic, i potem plakałam błagałam..teraz widze ze sie ponizałam,,,ale ostatecznei wychodził z "nory" i zylismy dwa trzy miesiace bylo dobrze...teraz niestety jest z jego strony ogromna nienawiść do mnie do całego świata..strasznie ciezko z tym sie zyje...

Anonymous - 2014-06-02, 21:50

M.sl.,

jaki był wynik Twojej rozmowy z psychiatrą na temat męża?

Myślę, że to jest kierunek, w którym należy iść, żeby zrozumieć, co się z Twoim mężem dzieje. Nerwica natręctw to nie tylko częste mycie rąk i te wszystkie ablucje, jakie opisałaś (choć to zdecydowanie najczęstszy, wręcz wskaźnikowy objaw), ale to też towarzysząca hipochondria, depresja, zachowania, które są odbierane przez otoczenie jako skrajnie wycofane i egoistyczne itd.

Moja rada to poważne podejście do problemu Twojego męża od strony wizyty u psychiatry, dogłębnego zrozumienia, co mu jest. Wtedy dopiero można będzie szukać konkretnej pomocy.

Niech Cię Bóg błogosławi i strzeże.

Anonymous - 2014-06-03, 07:43

..
Anonymous - 2014-06-03, 12:51

m.sl napisał/a:
nic nie rokuje zmian..czy powinnam wniesc do sadu wniosek o separacje....Zeby mu uswiadomic kaliber problemu


Niestety juz niejedna osoba się przekonała,że ten sposób nie pomaga,ale zapędza małżenstwo w kozi róg.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group