To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Zona chce sie roztac po 9 latach

Anonymous - 2014-06-02, 21:42

Debo : ja wiem ze mitingi sa dla mnie bo to ja jestem chory nie ona
Ale zona nie chce separacji chce rozwodu narazie razem mieszkamy
W naszym domu zanim sie wyprowadze czekam na kawalerkę tj. Trzeba czekać oklo pół roku , i do tego czasu mieszkamy razem od kąd nie pije nie pale robię co moge w domu , bardzo dużo pomagam czego wcześniej nie robiłem zajmuje sie wkoncu normalnie dziećmi nie na rauszu i muszę przyznać dziś 1 raz sie usmiechalem bez jakichkolwiek używek , wspaniałe uczucie a bałem sie ,ze juz tego nie zaznam (wspaniałe uczucie ) aż sie wzruszyłem jak sobie to uświadomiłem wiem ,ze to dopiero początek ale dla mnie to wieki krok , krok którego nie mogłem zrobić przez 12 lat

Anonymous - 2014-06-02, 21:42

A ja zrozumiałam, że Łukasz ma ślub tylko cywilny, a nie sakramentalny ( tak napisał), więc rozwód w jego przypadku to póki co nie grzech chyba, tylko wyjście z grzechu... Czy się mylę???
Anonymous - 2014-06-02, 21:51

Łukasz, a obejrzyj sobie "Ognioodpornego", inaczej "Próba ogniowa", tyt. org. "Fireproof".

Kari, teoretycznie tak, ale czy z punktu widzenia chociażby dzieci nie lepiej by było, aby rodzice byli razem, a kryzys zakończyli zawarciem sakramentu małżeństwa? Z tego co Łukasz pisze, chyba przeszkód co do tego nie mają. A tworzyć kolejne patchworkowe rodziny, skoro może uda się uratować i usakramentalnić tę..... :?:

Anonymous - 2014-06-02, 22:43

No tak dzieci sa ale gdyby każdy nie brał rozwodów bo są dzieci to prawie nikt by sie nie rozwodził ja tez mówiłem prosiłem o szanse tez choćby ze względu na dzieci to stwierdziła ze dzieci bedą raz u mnie raz u niej wiadomo ze jak rodzice razem mieszkają jest dużo lepiej niz osobno , napisałem dzisiaj ,ze jednak odpuszczam to była chwila zwątpienia bede walczył dalej wkoncu 9 lat z 2 dzieci to nie pół roku z dziewczyna
Anonymous - 2014-06-03, 00:28

Wiesz lukasz, moja ostatnio stwierdziła że spaliłem sobie ostatnie mosty(choć to ja tak powinienem mówić) Ale wspomniały mi się słowa mojego wesołego szwagra że "dobry kon to i po błocie pójdzie" a w związku z jego doświadczeniem wojskowym dodał że nie ma tekiej rzeki na której by jednostki specjalne nie zbudowały tymczasowego desantowego mostu pontonowego. Jedynymi trudnościami jest CZAS złej pogody, lub ataku wroga- który trzeba przeczekać.
Skoro sam tak super zaminowałem wszystkie mosty i drogi ucieczki żony, że kiedy coś tam próbowała powiedzieć to ja z uśmiechem przełykałem kolejne piwko. To też kiedy się uzbroiła i zasiadła do tego swojego potęznego czołgu nienawiści, stałem i ze zdziwieniem przyglądałem się jak wybuchają moje kolejne miny , a ona brneła wprost. Wciąż stoję i trzymam lily od głównego pytonu mostu ,żeby całkiem nie gruchnoł, choć moja żona już bezpieczna na drugim brzegu . Wielu mi pomogło trzymać te liny, ale dziś wiem że ten most jest do zawalenia, .Teraz myślę kiedy puścić te liny i zawalic ten most żeby nie pokiereszować turystów obok mostu.
Niestety przyjdzie nam popracować w jednostkach inżynieryjnych małżeństw polskich (sychar).
Pogody ducha

Anonymous - 2014-06-03, 09:23

Lukaszgrodi napisał/a:
No dobrze zgoda na rozwód jest grzechem , ale czy nie grzechem jest męczenie 2 osoby

Miałem.. mam i zapewne będę miał ten sam dylemat.
Czy istnienie na siłę w relacji w jakiej ten drugi nie chce mnie już widzieć jest formą miłości i odpowiedzialności???
czy to już upierdliwość na siłę???
Ale wiem to:
Łukaszu każdy człowiek ma prawo do własnych przemyśleń i wniosków.
Każdy człek-ponieważ posiada własną wolność ,ma prawo wykorzystywać ją jak chce.
My współmałżonkowie nie mamy prawa narzucać coś komuś-jedynie możemy odpowiadać za własne ,za to co nasze .
A twoje własne to odpowiedzialność za to co przed Bogiem.
a tam słowa ..na dobre i na złe......
I to że zona dziś widzi to inaczej, weryfikuje inaczej to jedno
-a drugie:
ty masz szanse wreszcie odszukać własne znaczenie choćby w wyłażeniu z ułomności-postaw sobie cel...
a nim:

odpowiedzialność za to co przysięgą zakładałeś(a mianowicie rodzina).
Nie uciekaj kolejny raz -tak jak zawsze uciekałeś w świat butelki.

pozdrawiam

Anonymous - 2014-06-03, 11:05

Nie tym razem nie ucieknę w butelkę bede walczył o rodzine
Wiem ,ze może to potrwać dłużej niż myślałem , nie wiem czy nasze stosunki przyjacielskie jak to żona powiedziała pomogą nam przetrwać tą ciężką próbę czy tylko ja się łudzę a żona i tak nie bedzie chciała więcej ze mną być to i tak będę próbował ile tylko będę mógł



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group