Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - DHL1 i mare - rozważania
Anonymous - 2014-05-29, 18:18
DHL1 napisał/a: |
ale to tak jak z ołówkiem...wystarczyło nateperowac i będzie znów funkcjonalny
|
A co, jeżeli rysik w środku jest połamany? Nie jesteś w stanie tego zobaczyć z zewnątrz.
Rysik się łamie zwykle na skutek upadku...
Wtedy nawet jak natemperujesz, rysik i tak zaraz wypada.... a ołówkiem dalej nie da się pisać... A temperowanie tylko niszczy dodatkowo całą oprawę, tak, ze w końcu nie zostanie nic...
Tylko z drugiej strony - po co komu ołówek, który nie pisze?
Z metaforami trzeba ostrożnie :)
Anonymous - 2014-05-29, 18:52
tiliana napisał/a: | A co, jeżeli rysik w środku jest połamany? Nie jesteś w stanie tego zobaczyć z zewnątrz.
Rysik się łamie zwykle na skutek upadku...
Wtedy nawet jak natemperujesz, rysik i tak zaraz wypada.... a ołówkiem dalej nie da się pisać... A temperowanie tylko niszczy dodatkowo całą oprawę, tak, ze w końcu nie zostanie nic...
Tylko z drugiej strony - po co komu ołówek, który nie pisze?
Z metaforami trzeba ostrożnie :) |
I cóz napisać Tiliano.......
Wątpliwości nie wspinają nas w górę -jedynie sciągaja w dół....
Zresztą chyba znam to .
Zapewne taki punkt myślenia.....
bo ołówek spadł...bo popękany...bo nic z niego nie będzie...bo najlepiej wyrzucić....
a w zasadzie może kiedyś kupie sobie nowy....
I jak wygląda takie nastawienie???
jest twórcze??? daje szansę???
pozostawię to bez odpowiedzi....
ale wiem i znam to :
kto nie ryzykuje ten nie jedzie.....
pozdrawiam
Anonymous - 2014-05-29, 20:23
Tyle że właśnie metafora ołówka może nie być najszczęśliwszą...
Jeżeli chodzi o małżeństwo... dużo bardziej przemawia do mnie metafora bałaganu - żeby naprawdę dobrze posprzątać, trzeba najpierw zrobić niezły bajzel. Inaczej tylko na wierzchu będzie wyglądało, jakby było posprzątane, a smrodek zostanie...
Bierz z tego, co chcesz :) A na metafory trzeba bardzo uważać ;)
|
|
|