To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - czy to Bóg czy szatan?

Anonymous - 2014-05-19, 06:51
Temat postu: czy to Bóg czy szatan?
Witajcie! Chcę z wami się czymś podzielić bo nie wiem czy to jest działanie Boga czy szatana ,pamiętacie 07.05.2014 miałam rozwód, po rozwodzie nic się nie zmieniło, wczoraj mąż zaprosił mnie na wakacje do Grecji syna oraz jego dziewczynę, odmawiałam ale on nalegał , przeprosił mnie, powiedział że z nikim nie jest, że jest sam , zapytał czy ja jestem sama.. powiedziałam tak wyczulam że rozumie swój błąd z rozmowy wynikało że chce spróbować jak on to nazwał wrócić do normalności ,ciągle powtarzał że wszystkim nam to zrobi dobrze…zgodziłam się, do wyjazdu jeszcze dużo czasu, ale wtedy on mnie przytulił pocałował to były ułamki sekundy a ja stałam jak wryta nawet nie zdążyłam zaprotestować,
Wieczorem namówił mnie na wspólne oglądanie filmu, no i wyładowaliśmy w łóżku, było to trochę dziwne bo nie było pięknych słów , obietnic, zauroczenia , stało się nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, z jednej strony miało to sens bo oczyściła się trochę atmosfera nawet jak nic z tego nie wyjdzie to jest pewna płaszczyzna przyjaźni nie jesteśmy dla siebie wrogami , nawiązaliśmy jakiś kontakt, różne myśli chodzą mi po głowie niczego sobie nie obiecywaliśmy , z drugiej strony to mąż po czterech latach zaproponował pojednanie , pamiętam jak ja go prosiłam aby się opamiętał zostawił tą kobietę i wrócił usłyszała to co nie jedna z nas wszyscy wiedzą co….czy w takim wypadku powinnam dać mu kopa a niech popamięta może i tak ale wczoraj o tym nie myślałam, nigdy nie chciała zemsty chociaż sam Pan Bóg wie jak bolało…. Nie wiem co będzie …tak strasznie boję się zaufać
Jedno wiem na pewno nie zrezygnuję ze swojego życia , przyjaciół swoich zainteresowań i wolnych chwil dla siebie ….już nigdy nie będę kobietą bluszczem bo to było przyczyną rozpadu naszego małżeństwa ….tylko mam jedno pytanie czy to Bóg daje nam drugą szansę czy szatan się bawi???

Anonymous - 2014-05-19, 07:42

Renata23 napisał/a:
Jedno wiem na pewno nie zrezygnuję ze swojego życia , przyjaciół swoich zainteresowań i wolnych chwil dla siebie ….już nigdy nie będę kobietą bluszczem bo to było przyczyną rozpadu naszego małżeństwa …


to jest najważniejsze,podstawa.........

Renata23 napisał/a:
tylko mam jedno pytanie czy to Bóg daje nam drugą szansę czy szatan się bawi???


szatan nienawidzi małżeństw..........a Was łączy sakrament..........cały czas jesteście małzeństwem........dobrze,że nigdy nie szukałaś zemsty,to wcale dobrze nie świadczy o danej osobie,jeśli żyje odwetem,i niszczy ją samą bardziej,niż zdaje sobie z tego sprawę........bądź ostrożna i trzymaj zaufanie na 90%(tak jest zdrowiej nawet w zgodnym związku,na 100% ufajmy tylko Bogu)............ale słuchaj swojego serca,ja bym poleciał za jego głosem nawet,jeśli na końcu czekałyby mnie kolce..............skoro przepracowałaś swój osobisty problem,masz swój świat,z którego nie zrezygnujesz....to co Ci może grozić?zawód?rozczarowanie?ból?prawda jest taka,że jeśli człowiek kocha-obojętnie czy męża czy dzieci czy przyjaciół,to kochając,dzieląc się uczuciem zawsze ryzykuje ból i cierpienie..........no i co z tego? lepiej nie kochać wcale? :mrgreen: Renato,trzymaj się płaszcza Jezusa i idź za głosem serca.....trzymaj się,macie moją modlitwę oboje..........pozdrawiam,Szymon.

Anonymous - 2014-05-19, 10:11

Witaj Renato,
Ja w takim strachu żyłam przez długie miesiące, zaczełam go opanowywac, dopiero gdy zdalam sobie sprawe, ze i tak nie mam wpływu na to, co maz zrobi. Wciąż z nim- strachem walczę, bo wciąż nie do końca ufam, ale nie ma stresu, wszystko ma swój czas. Boisz sie zaufac i wcale sie Tobie nie dziwie. Nikt tego od Ciebie tak naprawade nie oczekuje, nic nie musisz, naturalne jest, ze nie chcesz byc znowu zraniona. Ogarnelas się, popracowałaś nad soba, stoisz na nogach i wcale nie chcesz znow tam byc, na dnie wąwazu, w którego nie da sie wyjsc...życie jednak stawia przed Tobą kolejne wyzwanie, mąż zmienia postawę. I na razie tyle w zasadzie, przyglądaj się, rozmawiajcie, zobacz co w sercu na dnie, bo tak naprawdę tylko postawa męża może wpłynąć na Ciebie, ale w wymiarze bardzo długofalowym, w taki sposób że pewnego dnia zechcesz jednak podjąc trud i spróbujesz...ale nic nie musisz, przyjdzie albo nie przyjdzie, czas na pracę męża, Ty swoją już zdaje się wykonałaś. Grecja: bardzo Ci zazdroszczę, korzystaj, bo mi przyjdzie jeszcze poczekać na takie wakacje :)

Anonymous - 2014-05-19, 10:59

Nie zazdrość uwierz mi były wakacje pełne łez, kiedy to ta inna była na moim miejscu,
ale był też czas jakieś dwa lata temu, kiedy mąż też zaproponował mi wczasy majowe nad morzem pojechałam żałowałam oj bardzo …to było dla mnie upokorzenie cały czas dzwonił do kochanki ja byłam na przyczepkę niby dla dzieci bardzo to przeżyłam, mąż był kompletnie mną nie zainteresowany jak bym była powietrzem ….teraz jest troszkę inaczej chociaż by to że usłyszałam od niego po 4 latach komplementy, że dobrze wyglądam i takie tam, nasze spojrzenia się zatrzymują na sobie, patrzymy sobie w oczy, to jeszcze nie ten błysk ale taka iskierka gdzieś daleko…..

Anonymous - 2014-05-19, 12:09

Renata23 napisał/a:
nie wiem czy to jest działanie Boga czy szatana ,pamiętacie 07.05.2014 miałam rozwód, po rozwodzie nic się nie zmieniło, wczoraj mąż zaprosił mnie na wakacje do Grecji syna oraz jego dziewczynę,

hm... działanie Boga czy jednak szatana....

Anonymous - 2014-05-19, 12:26

Przeczytałem
ale "zatkało kakao" .
"Są na świecie rzeczy które nie śniły się nawet fizjologom ."
Czy 2 + 2 to na pewno jest 4 ? :roll:
....... ja juz nie jestem pewny

Anonymous - 2014-05-19, 12:27
Temat postu: Re: czy to Bóg czy szatan?
Renata23 napisał/a:
tylko mam jedno pytanie czy to Bóg daje nam drugą szansę czy szatan się bawi???


A może ani jedno ani drugie? To my jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny.
Czego Bóg chce, to jasne - żebyście byli kochającym się małżeństwem, czego szatan chce też jasne - żebyście nie byli. Może to szatan podpowiada i straszy: "znowu będzie bolało"?
Nikt nie chce żeby bolało i zawsze jest niebezpieczeństwo, że będzie, ale jaką drogą trzeba iść, to nam Pan jasno mówi.

Anonymous - 2014-05-19, 12:53

........ nie , no jednak nie wytrzymam :mrgreen:
Cztery komentarze i nikogo to nie zdziwiło ? :shock:
Cytat:
07.05.2014 miałam rozwód, po rozwodzie nic się nie zmieniło

Jeżeli nie ma błędu w dacie to dziś będzie 12 dni po rozwodzie .

Cytat:
Wieczorem namówił mnie na wspólne oglądanie filmu, no i wyładowaliśmy w łóżku, było to trochę dziwne
:shock:

i dalej

Cytat:
bo nie było pięknych słów , obietnic, zauroczenia
:shock:

------------------------------------------------------------------------------------------------
Facet bierze rozwód , ................... , a potem jadą do Grecji .
Nie wiem , może to jest normalność , jak mówi mąż ? :shock:
A może "Bóg działa" tak absurdalnie ? :shock: :roll:

Może to jest tak głupie , że aż mądre ? :roll:

Anonymous - 2014-05-19, 13:45

No, to Renata, skoro wyrok rozwodowy nie jest prawomocny, pisz apelację, żadne więzi nie ustały, mieszkacie razem, spędzacie razem wakacje, współżyjecie, kochacie się:). Pisz apelację wprost, masz na to 21 dni od wyroku, jeżeli nie złożyłaś wniosku o uzasadnienie.
O wylądowaniu w łóżku przed rozwodem na tzw. pożegnanie słyszałam ale o takim cudzie nie:)

Anonymous - 2014-05-19, 13:56

złamana napisał/a:
O wylądowaniu w łóżku przed rozwodem na tzw. pożegnanie słyszałam ale o takim cudzie nie:)


hihi ciekawa sytuacja :)

Ranato do tych wakacji jak piszesz jeszcze trochę czasu, więc może rozwieją się jakieś tam wątpliwości i sytuacja stanie się bardziej klarowna

ciekawy temat :)

Anonymous - 2014-05-19, 14:04

Nie chcę apelacji zobowiązań na papierze to nic nie znaczy on wystąpił o rozwód i może kiedyś poprosi mnie o ponowny ślub wolę tak ślub kościelny jest był i będzie ….a życie pokaże, nie napisałam ze mąż tłumaczył że chce rozwodu żeby zakończyć coś co zrobił źle może cos w tym jest ktoś kiedyś powiedział najpierw musi się wszystko zwalić aby można było to zbudować na nowo nie chcę osądzać gdybać co będzie chcę żyć tu i teraz nie ma przeszłości cały czas modlę się o uwolnieni od niej…..
Anonymous - 2014-05-19, 14:53

mare, bądź proszę ostrożny z tym podkreślaniem co się zdarzyło i jak długo po rozwodzie.

Owszem, może to jest dziwne i szokujące, dla kogoś bardziej, dla kogoś mniej. Ale tutaj piszemy czasem o tak intymnych sprawach, że niemożnością jest osądzenie obiektywnie czyjejś decyzji.
To są sprawy bardzo przesiąknięte emocjami, z którymi radzimy sobie lepiej lub gorzej, różnie na różnych etapach.

Sama bardzo żywo mam w pamięci (a także w czymś w rodzaju pamięci ciała) etap, gdy mój mąż, zdrajca kłamca i krzywdziciel, był dla mnie wciąż bardzo pociągający fizycznie.
Wiesz, jakie to trudne..? Mieć tę świadomość o sobie? Bo to nie jest coś, co planowałam - to się po prostu we mnie z jakichś powodów działo... I do dziś jest dla mnie zagadką, dlaczego aż tak to odczuwałam właśnie wtedy. Jest to bolesna zagadka, i z trudem wracam do moich wpisów z tamtych dni. Sprawa do przepracowania.

Dlatego apeluję o delikatność w komentarzach dotyczących takich spraw.

Anonymous - 2014-05-19, 15:38

krawędź nadziei
Cytat:
mare, bądź proszę ostrożny z tym podkreślaniem co się zdarzyło i jak długo po rozwodzie.


Właśnie dlatego nie wypowiedziałem się w ogóle pierwszym postem .
Po prostu "zgłupiałem" ( nie zebym podejrzewał , że wcześniej byłem szczególnie mądry ) . :shock:
Dotyczyło CAŁOSCI tej sytuacji , choć sam "epizod" też mnie "zadziwił " .

----------------------------------------------------------------

Cytat:
Owszem, może to jest dziwne i szokujące, dla kogoś bardziej, dla kogoś mniej. Ale tutaj piszemy czasem o tak intymnych sprawach, że niemożnością jest osądzenie obiektywnie czyjejś decyzji.
To są sprawy bardzo przesiąknięte emocjami, z którymi radzimy sobie lepiej lub gorzej, różnie na różnych etapach.


cytuję :
Cytat:
niemożnością jest osądzenie obiektywnie czyjejś decyzji.

Jeśli tak , to nie można osądzać decyzji = CZYNU "zdradzacza" i KOGOKOLWIEK
A Ty sama ciut niżej piszesz :
Cytat:
mój mąż, zdrajca kłamca i krzywdziciel


On się zakochał i kierował uczuciami , może emocjami , może pożadaniem ?
Może to dla niego było ponad siły ?
Może dla niego nie stanowiło to w ogóle problemu , tak czuł , taka mentalność itd.

Tylko w zasadzie to o czym mówić , pełny relatywizm .

-------------------------------------------------------------------------------------------

Cytat:
Sama bardzo żywo mam w pamięci (a także w czymś w rodzaju pamięci ciała) etap, gdy mój mąż, zdrajca kłamca i krzywdziciel, był dla mnie wciąż bardzo pociągający fizycznie.
Wiesz, jakie to trudne..? Mieć tę świadomość o sobie? Bo to nie jest coś, co planowałam - to się po prostu we mnie z jakichś powodów działo... I do dziś jest dla mnie zagadką, dlaczego aż tak to odczuwałam właśnie wtedy. Jest to bolesna zagadka, i z trudem wracam do moich wpisów z tamtych dni. Sprawa do przepracowania.


Sama napisałaś , więc rozumiem , że wolno się odnieść .
Dla mnie to owszem zadziwiajace , ale logiczne .
Jak się coś traci , zwłaszcza bezpowrotnie to nabiera wartości .
Zwykle też to uczucie to mieszanka - obrzydzenia i pociągu fizyczego , nienawiści i miłości .


P.s. Ja rozumiem , ze sprawa jest bardzo trudna i bezpieczniej "nie ruszać" takich tematów
trudniejszych na forum , ale czy wtedy będzie uczciwiej , nie wiem ? :roll:

Anonymous - 2014-05-19, 15:47

Nie chodzi o przemilczanie niewygodnych, ale o to aby niechcący dodatkowo nie poranić danej osoby, która i tak ma pewnie mętlik.

To tylko moje osobiste zdanie, być może autorka i inni uczestnicy dyskusji odczuwają inaczej.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group