To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak zrozumieć kobiety?

Anonymous - 2014-05-23, 09:53

Metanoja1 napisał/a:
Czy ktoś mi napisze, co dla Was oznacza oddać tę sprawę (jakąś tam, każdą) Bogu? Bo to brzmi jak frazes.


Jak dobrze znam to pytanie ... I zarazem powiem Ci jak trudno na to odpowiedzieć zwykłymi słowami ...
U mnie był to długi proces , bo wciąż robiłam po swojemu ( nawet wmawiałam sobie ,że to przecież wola Boga) ... I nagle stało się , nie wiem kiedy, złapałam się na tym ,że odpuściłam ( przede wszystkim samej sobie) ... Otworzyłam się na słowo Boga ( Biblię) , otworzyłam się na działanie innych ludzi ...

Może dość prymitywny przekaz i mało wzniosły, ale opiszę to w punktach :

1. Pozbyłam się wyniszczającego mnie uczucia dumy i pychy ( w tym złym znaczeniu)
2. Poprosiłam Boga w słowach, rozmowach, modlitwie o wybaczenie, o wyciszenie, o odnalezienie spokoju wewnętrznego + spowiedź z całego życia ( taka uczciwa, prawdziwa, przemyślana )
3. Potwierdziłam przed Bogiem ,że jednak nie dam rady sama, przyznałam oraz uznałam moją bezradność i bezsilność w większości problemów
4.Poprosiłam Boga o pomoc... o pomoc w odczytywaniu Jego znaków, Jego prowadzenia mnie, Jego woli
5. Poprosiłam o obecność Boga przy mnie
6. Każdą trudną sytuację / decyzję staram się mocno przemyśleć ( nawet jak zajmie to czas), przemodlić, rozważyć wszystkie za i przeciw oraz spróbować spojrzeć na to oczami i sercem Boga ...

Jak to weszło w moje życie ? ...
Doznałam wyciszenia, ulgi - pewnie w dużym stopniu przyczyniła się do tego ta spowiedź ... doznałam potrzeby przemienienia priorytetów w moim życiu , poukładania / posegregowania spraw ważnych i mniej ważnych, na których do tej pory traciłam cenny czas ... Zaczęłam zauważać znaki Boga, nawet poprzez ludzi stawianych na mojej drodze, ich słowa, zachowania, gesty, poczynania, zaczęłam dostrzegać , cieszyć się i doceniać ( wreszcie ! ) to co mam , bez dalszej chorej gonitwy o więcej ... Przyjmowałam na klatę sprawy dobre jak i te złe , ale nie na zasadzie złości, żalu , tylko znalezienia sensu tych wydarzeń i ich celowości w moim życiu... oddałam moje cierpienie, mój krzyż za nawrócenie i odkupienie męża ( nawet stał się teraz lżejszy ;-) ).... Przestałam się użalać nad sobą ... Kiedyś w rozmowie z ks.Pawłem ( naszym opiekunem sycharowskim) zadałam mu 2 pytania : dlaczego mnie się to wszystko przydarza , dlaczego JA ? a ksiądz odpowiedział mi ,,... a dlaczego nie ? ... ,, i drugie pytanie: Po co to wszystko przechodzę ? odpowiedział mi ksiądz ,, ... ja tego nie wiem , i nikt oprócz pani tego nie będzie wiedział - proszę poszukać w sobie tej odpowiedzi ...,, No , przybiły mnie te odpowiedzi , a jeszcze na dodatek gdy wróciłam do domu dzieci oglądały film- bajkę , że pewna dziewczynka chciała pozbyć się swojej choroby i wróżka powiedziała,że spełni jej prośbę , ale nie może tak ot sobie usunąć jej... Ta choroba będzie przekazana na inną osobę , i że wyboru ma dokonać ona sama- ta dziewczynka ... Nie pamiętam jak to się skończyło , ale to pasowało do mnie , do mojego zachowania... Teraz , no może nie godzę się z uśmiechem i radością na wszystko ( zwłaszcza mój stan) , ale mówię sobie ,, .... a masz inne wyjście ?... ,, ... no nie mam , a złość, żale, szarpanina , bunt nic nie zmienią , a na pewno nie pomogą ... zabiorą tylko mój czas , a suma summarum i tak wrócę do punktu wyjścia... Wyeliminowałam wiec ten etap codzienności - ten zły i niszczący mnie etap buntu, użalania się...

Brzmi to wszystko pewnie jak nawiedzenie, ale .... u mnie działa bo zrozumiałam i przyjęłam do świadomości ,że to dzieje się w moim życiu ( zło i dobro) jest po coś mi dane, że teraźniejsze sprawy ( teraz beznadziejne) za tydzień , miesiąc, rok może w tamtym życiu okażą się zbawienne dla mnie i ochronią przed czymś gorszym ....

Anonymous - 2014-05-23, 09:54

Metanoja1 napisał/a:
Czy ktoś mi napisze, co dla Was oznacza oddać tę sprawę (jakąś tam, każdą) Bogu? Bo to brzmi jak frazes. Żeby miał on znaczenie prawdziwe, musi być przyjęta pewna postawa wobec tej sprawy. Co to dla Was oznacza, oddać to wszystko Bogu?


Powiem w kontekście dzieci, ciągle pouczałam męża, ze za mało poświęca dziecoiom czasu, że się nie interesuje, że nie umie z nimi rozmawiać, że kupuje nie takie prezenty, że pokazuje złość na mnie przy dzieciach....

Wtedy moi prowadzący na 12 krokach zadali mi pytanie, czy może jesteś sędzią swojego męża? Kto dał ci prawo do pouczania go?

Skąd wiesz jak ciebie dzieci oceniają jako matkę????
No zabolało.... Ale przyszło też otrzeźwienie, Przestałam kontrolować czas męża spędzony z dziećmi, komentować jego zachowania, zabawy,
dotarło do mnie, że to że mąż przyjeżdża do dzieci często z trasy po 12tu godzinach jazdy to dla niego jest wysiłek i czy jest w tym coś złego, ze czasem zwyczajnie zasypia przy czytaniu książki z dzieciakami?

Początkowo było trudno się odciąć, nie komentować, więc zostawiałam dzieciaki z mężem, a ja miałam czas dla siebie.....
No i dostałam kolejną lekcje pokory.....
dzieciaki mają świetny kontakt z tata, świetnie się bawią, dogadują, a córcia rozbraja męża swoim "tatuś kocham Cię ogromnie i chcę sie przytulić"....
Czy ja tu w ogóle w tej relacji byłam/jestem do czegoś potrzebna?
Proszę Boga za swoją rodzinę, za miłość i zgode i to tyle, aż tyle, reszta to sprawa Boga, meża i dzieci....

Mąż ma pracę wyjazdową i chwil z dzieciaki jest mało, ale one wiedzą, ze tata jest, dzwonią do niego, gdy tęsknią, ze je bardzo kocha....

Musiałam pokonać jeszcze jedno..... Odzielić mój skryty żal do męża od relacji z dziećmi, no to było mega trudne, ale z Bożą pomocą im bardziej zaczęłam dostrzegać swój udział w kryzysie, gdzieś ten żal do męża zniknął :mrgreen:

Te wszystkie zmiany nie przyszły za pstryknięciem palcem, no trwało to trochę....
Ale warto było....

Od dwóch lat jeździmy z dziecmi razem na wakacje, staramy się spędzać coraz więcej czasu, mąż przestał uciekać przed sytuacjami gdy zostajemy sami.
Uczymy się komunikacji, ja uczę się słyszeć co mąż do mnie mówi i nie odbijam piłki tylko zastanawiam się co mam zmienić.... Próbuję zgubic swoją nadwrażliwość, która zaaburzyła moje spojrzenie sa świat, na mnie samą, na Boga....

Kiedyś na każdą krytyke męża reagowałam tak samo, zobacz na siebie, ty i tak jestes gorszy....
Dziś dostrzegam, że w konstruktywnej krytyce męża nie ma chęci odwetu, tylko zwrócenie uwagi na pewne fakty, ze to nie jest jego złe działanie,
No to ja mam dążyc do doskonałości i to, ze ktoś robi źle absolutnie nie daje mi prawa do bycia takim samym....
Moja działka jest do naprawy, ja mam dostrzec wszystkie belki w swoim oku i się ich pozbyć, a innych mam kochać, z szacunkiem sie odnosić, bo przecież sama też nie jestem idealna.....
Dla mnie zostawienie spraw Bogu, to pozwolenie Mu na działanie.... Na to, aby Bó uzdrowił nasze małżeństwo......
ja nie mam wpływu na męza, na jego zachowanie, nikt nikt dał mi też prawa do jego krytyki, czy zmiany!
Więc mogę się modlić za uzdrowienie mojego małżeństwa i zając się zmianą siebie!



helenast napisał/a:
Tak to ja ... Chociaż słowo ,, wciąż ,, które napisałaś jakoś dziwnie zabrzmiało ...


Hania napisałam to w pozytywnym znaczeniu, cudownie się Ciebie czyta, nie ma buntu zamiast tego cudowny spokój......
Pozdrawiam cieplutko!

Anonymous - 2014-05-23, 10:04

smutna _ twarz :
,, ...Ja się raczej wycofam z tej dyskusji. Widzę, że precyzyjność wypowiedzi najwyraźniej nie jest moją mocną stroną, bo mam wrażenie, że cały czas się mijamy - chciałam coś tam wyjaśnić, ale już trochę czuję się zmęczona powtarzaniem, że nie uważam, że można zmusić kogoś siłą do miłości, raczej chodziło mi o prosty schemat - akcja -> reakcja.
Natomiast osobiste wycieczki co do moich błędów postaram się przełknąć, bo rozumiem, że każdy pisze przez pryzmat swoich własnych doświadczeń. Jestem świadoma, co źle robiłam w moim małżeństwie - i nie są to rzeczy, które mi tu sugerowano. Nie jestem osobą zbuntowaną, tylko współuzależnioną, czyli problem jest odwrotny. Moja "roszczeniowa postawa" jest raczej efektem terapii i zmuszania się do tego, by dostrzegać swoje potrzeby i starać się je realizować, zmiana tej po
stawy w moim przypadku oznaczałaby krok wstecz i powrót do starych błędów...,,

Masz prawo , ale jednak myślę ,że dużo jest w tym wspólnej myśli ...

Nie bierz tak osobiście do Siebie , bo nikt nie ma na celu Cię skrzywdzić , urazić , tylko popatrz ile w Twoich wypowiedziach jest tej ,,akcji - reakcji ,, która powinna być na Twoją stronę ukierunkowana , a ile piszesz o czynnikach , które miały rzeczywisty wpływ na samą ,, akcję ,, np. z Twojej strony ...


Pozdrawiam ...

Anonymous - 2014-05-23, 11:22

Smutna Twarz, czy ucieczka rozwiąże kłopoty? \
Rozumiem Twoją reakcję, skoro wycofana, robiąca wszystko dla męża, to teraz pojawia się pytanie gdzie miejsce dla Ciebie...

Tylko czy to raczej nie tak, że powinnaś/chcesz zadbać o siebie? Popracować dla siebie i nad sobą?
czy to właśnie nie jest czas i miejsce na to?

Nie jest tu naszym zamiarem pokazywanie Ci, ze masz roszczeniową postawę, bo my tego nie wiemy, przynajmniej ja tego nie wiem, poza tym nie mam takiego prawa!!!

raczej celem jest pokazanie Ci, że postawa spodziewania sie czegoś od drugiej strony dołuje i niszczy nas samych, to sobie tym robię krzywdę, bo na innych nie mam wpływu, a sama wpadam w rozpacz, bo ktos nie docenia, nie dziękuje, nie odwdzięcza....
To było moim celem....

Pamietaj o przykazaniu Miłości "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" !

Zatem Ty jesteś ważna! Warto pokochać siebie samą, poczuć swoja wartość! Znaleźć czas dla siebie!
Wtedy nie bedzie poczucia w Tobie, że wszystko robisz dla innych!/dla meza, dzieci, pracy/ Bo będzie też czas dla siebie samej!

I dopiero wtedy można mówić o wymaganiach, przede wszystkim od siebie samej, a potem...... potem zmieniasię spojrzenie na świat!!!!!!!

Nie uciekaj tylko powiedz co boli, z czym sobie nie radzisz....
Słuchaj konferencji....
Może warto sięgnąć po książki Pulikowskiego? Mnie one dużo dały!
Moze warto zapisac się na warsztaty 12kroków?

To jest Twój czas!

Głowa do góry!

Pogody Ducha i pamiętam w modlitwie!!!

Anonymous - 2014-05-23, 11:47

Helen, Elżbieto, dziękuję za Wasze obszerne świadectwa. Odwdzięczam się modlitwą za poświęcony czas na odpowiedź. Zwłaszcza ujęło mnie ten fragment o patrzenie na wszystko Bożymi oczami. Staram się tak robić, ale czasami jest to trudne. Może rzeczywiście powinnam poświęcić więcej czasu i modlitwy na przemyślenie tych niezrozumiałych rzeczy. Dziękuję Wam.
Anonymous - 2014-05-24, 02:46

Jak juz pisałam.....wydaje mi sie ,że chodzi o słowa/nazewnictwo i osobistą interpretację.
Poza tym...nie każdy zna/pamięta historię piszącego.
Smutna twarz......sama nie pamietałam,ale nadrobiłam zaległości i juz wiem........powiem wiecej.....moim zdaniem nawet dobrze,ze rezygnujesz z dalszej dyskusji w tym temacie.....
To co teraz robić powinnaś to skupić się na sobie i na terapii.
Potrzebujesz rozmowy,podzielenia się postępami...itp....wróć do swojego wątku.

Anonymous - 2014-05-24, 23:32

Dabo
Cytat:
UUUUUUUUUUU Panie Mare coś się w panu odezwało, ale nie wiem co - jeno złowieszczo brzmi.
Jakaś zmiana postawy?? coś na boku?


............ teraz dopiero zauważyłem ten post :mrgreen:

Tamten post był do kogoś innego , nie pisałem o sobie .
Ale faktem jest , że czuję złość .
Moja żona zmienia boki za często .
Postawa ?
Dla mnie mocno trudna w tej sytuacji .

Anonymous - 2014-05-25, 01:30

Helenast i Elżbieta, też dziękuję za to co napisałyście.
Anonymous - 2014-05-25, 01:33

[quote]Tak nawiasem , czy w samolotach pasażerskich latają już pilotki ? [/unquote]

Zdecydowanie tak. Często widuje

Anonymous - 2014-05-25, 21:06

DABO,

tu Cię znalazłam! Chłopie, zajrzyj w wątek "Chłód w małżeńskiej sypialni" i ruszaj z odsieczą!!!

To znaczy, pardon! nie w kwestii "ocieplania" cudzej sypialni, ale wyłóż łopatologicznie - tak, jak to świetnie potrafisz - Agnes, że ratowanie małżeństwa poprzez przystępowanie do świadków jehowy to jest pomysł z rodzaju [...] (sama wycięłam, żeby przyspieszyć akceptację postu).

Balka

Anonymous - 2014-05-25, 22:45

Balka napisał/a:
[...] (sama wycięłam, żeby przyspieszyć akceptację postu).
w imieniu moderatorów pięknie dziękuję
a prywatnie dodam, że uśmiałam się jak :mrgreen: :lol:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group