To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Problemy, zdrada, burzliwy rozwód a teraz żal i lęk.

Anonymous - 2014-05-09, 12:34
Temat postu: Problemy, zdrada, burzliwy rozwód a teraz żal i lęk.
Witam,
Piszę bo nie mam z kim o tym porozmawiać, może tu są osoby, które mają podobny problem i doradzą mi jak dalej żyć.
Dwa lata temu odeszłam od męża. Byliśmy małżeństwem 16 lat, nasze życie było jak huśtawka, albo sielanka, albo z byle powodu mąż gniewał się na mnie dniami, tygodniami. Mówiłam mu, że ciche dni mnie wykańczają i że nie umiem i nie będę tak żyła. Zawsze powtarzał, że nikt mnie przy nim nie trzyma i mogę sobie pójść. taka szarpanina trwała kilka lat a rozmowy o rozwodzie coraz częstsze, za wszelką cenę dążyłam do porozumienia i wyciągałam rękę do zgody, on nigdy, nawet jak wrócił do domu w nocy pijany do nieprzytomności, nie potrafił przeprosić, tylko się nie odzywał kilka dni, choć wiedział jak bardzo się martwiłam. Próbowałam z nim wiele razy rozmawiać o naszych problemach, ale on twierdził że jest szczęśliwy a to ja wymyślam. Kazał mi cyt." zamknij drzwi z tamtej strony, albo ja wyjdę"Było też wiele chamskich odzywek. 4 lata temu dopadła mnie depresja, prosiłam go o pomoc bo nie dawałam sobie już rady, kazał mi sobie radzić samej, bo on mi nie pomoże, zamykał mi drzwi przed nosem, zostawiał płaczącą i szedł na polowanie. koleżanka zaprowadziła mnie do psychiatry i zaczęłam brać leki. kiedy zaczęłam stawać na nogi postanowiłam przyznać się mężowi że się leczę. Powiedział, że jest mu przykro że nie wiedział, ale teraz już będzie dobrze. przy najbliższej kłótni powiedział " IDŹ SIĘ LECZYĆ, BO JESZCZE SIĘ NIE WYLECZYŁAŚ" Takich sytuacji było mnóstwo, coś obiecywał a potem mnie (gnoił przepraszam za zwrot) Byłam lojalną i wierną żoną, ale po pewnym czasie powiedziałam mu, że jeśli się nie zmieni to moje zasady nie będą już ważne i odejdę. nie działało to na niego. Z czasem też zachowywał się tak, że przestałam mu ufać, co innego mówił a od kolegów dowiadywałam się czego innego. Poznałam mężczyznę, który był tym czego nie miałam przy mężu, postanowiłam porozmawiać ostatni raz z mężem i zaproponowałam rozwód, godził się za każdym razem. Odeszłam i zaczęły się prośby, płacz, błaganie, że się zmieni itd. opowiadał wszystkim jakim był złym mężem, bo ja całą prawdę o naszym życiu ukrywałam przed rodziną i znajomymi, zwierzałam się tylko koleżankom z pracy. Nie ugięłam się. Myślałam, że człowiek którego poznałam da mi to szczęście na które czekałam. Mąż po kilku dniach zrobił mi zdjęcia kiedy spotkałam się z moim przyjacielem i rozpowiedział wszystkim, że odeszłam do kochanka. Nikt mi nie uwierzył, bo zawsze ukrywałam prawdę o tym jak było w naszym związku. Kilka dni przed rozwodem córka prosiła mnie abyśmy się pogodzili z tatą, próbowałam, odmówił, ale przed sądem błagał mnie abym wróciła. Znowu brak stabilizacji, chwiejność. Nie zgodziłam się, wtedy wziął świadków, którzy zeznawali tak jak im kazał, nawet jego kuzynka, która wiedziała wiele o nas, powiedziała tylko o rzeczach ważnych dla niego. Odwróciła się ode mnie moja rodzina, bo nie wierzyli mnie tylko mężowi. To taki skrót przeszłości. Rozwód niczego nie zmienił, nadal kocham męża i za nim tęsknię, raczej za tym co było dobre. Oboje mamy partnerów, ja mieszkam z moim i z moimi jego dziećmi, ale ciągle brak mi naszej rodziny, tych dobrych chwil. Mój partner zauważa, że zachowuje sie dziwnie, podejrzewa,że tęsknię za mężem przez co nasze relacje się bardzo popsuły. Sama nie wiem, czy mam mieć nadzieję na to że jakoś nam sie uda poskładać tamto życie, czy dać sobie szansę na to nowe. Choć od kilku miesięcy najbardziej chciałabym być sama z dziećmi. Pracuję w prawdzie ze świetnym psychologiem, ale to za mało.

Anonymous - 2014-05-09, 15:54

Witaj na forum.
Zwróć uwagę, że jest to forum katolickie. Forum niesie przesłanie możliwości uratowania każdego sakramentalnego małżeństwa. Także i Twojego. My lubimy mówić, że nie ma przypadków, skoro tu trafiłaś to jest to jakiś znak.

Napisałaś
Cytat:
Sama nie wiem, czy mam mieć nadzieję na to że jakoś nam sie uda poskładać tamto życie, czy dać sobie szansę na to nowe.
Nigdy, ale to nigdy nie trać nadziei, Pan nie takie rzeczy może. Poczytaj i posłuchaj świadectw tu u nas, w dziale świadectw - to są cuda, po ludzku niemożliwe sytuacje!

Napisałaś jednocześnie
Cytat:
Choć od kilku miesięcy najbardziej chciałabym być sama z dziećmi. Pracuję w prawdzie ze świetnym psychologiem, ale to za mało.
I ja myślę, że pobyt na naszym forum, poczytanie nas, naszych wpisów, posłuchanie rekolekcji, poczytanie polecanych lektur, to naprawdę dla Ciebie na teraz bardzo dobry początek zmian i doskonały dodatek do terapii, w której jesteś.

Jeszcze jedno mi przyszło do głowy - skoro "od kilku miesięcy najbardziej chciałabym być sama z dziećmi." to może wprowadź to w czyn? To może być i dla Twojego męża sygnał, znak, że nie wszystko jest tak, jak wygląda? Może to początek zmian ?

Anonymous - 2014-05-09, 21:07

Hm.. tak się zastanawiam choć nie jestem znawcą, czy masz na tyle siły i możliwość by być sama z dziećmi chodzi mi o utrzymanie i miejsce dla siebie. Jeśli tak to może powinnaś podjąć taką decyzje. mimo że ja sama tkwię w związku trudnym to przyznam się, że mój mąż mimo picia nie znęcał się nad nami psychicznie. Więcej zawsze był dobry dla córki nie kłócił się nie poniżał może to dziwne przynosił batony i miał je w każdej kieszeni. Mimo ze te wspomnienia przypominają i gorzkie chwile bo potrafiłam przepłakać całą noc bo myślałam skąd mam mieć na chleb lub leki dla córki. a były one jej potrzebna cały czas bo od urodzenia chorowała. to nigdy bym nie pozwoliła by mnie poniżał i gnębił psychicznie. Nie powiem przez wiele lat nie umiałam mówić o swojej rodzinie i borykaniu się z chorobą męża ani córki. do końca życia będę pamiętać jak 1 raz powiedziałam, że mam alkoholika w domu jestem bez kasy, opału i brak mi słów by opisać znajomego i jego minę na te rewelacje. wracając do twojej osoby Jeśli nie czujesz tego co powinnaś to może zamieszkaj sama z dziećmi a gdyby były mąż miałby chęć zbliżyć się do ciebie to tylko na twoich warunkach. I przede wszystkim powinnaś być bardzo asertywna ;-)
Anonymous - 2014-05-13, 12:49

Sama nie wiem, nie byłam asertywna wobec męża a wręcz zbyt uległa, bez względu na to kto zawinił to ja wyciągałam rękę do zgody. Mąż przez to czuł się tak pewny, że wiedział, że co by nie zrobił i tak mu wybaczę. Dlatego kiedy podjęłam decyzje o odejściu i poinformowałam go o tym nie robił sobie z tego nic, a wręcz kazał mi się pakować. Dopiero jak zrozumiał, że to nie żart zaczął mnie prosić abym została. Potem powiedział,że mnie zniszczy i to zrobił, śledził, robił zdjęcia, ustawił świadków aby zeznawali przeciwko mnie, oczernił przed rodziną, która mu uwierzyła, bo ja nigdy nie pozwoliłam powiedzieć na niego złego słowa, ani nie mówiłam całej prawdy o naszym życiu, o tych ciągłych huśtawkach. Sielanki za które płaciłam łzami, cichymi dniami. Mąż przed moją rodziną, znajomymi płakał a ja płakałam w czterech ścianach i moich łez nie widział nikt. Teraz nikt mi nie wierzy, widzą tylko fakt że odeszłam do innego mężczyzny. z tego co wiem to chyba nawet akceptują jego partnerkę.
Czy w tej sytuacji mam mieć nadzieję na zwrot? Czy jest do czego wracać? Jak żyć ze świadomością, że moje rodzeństwo przekreśliło mnie, że nie docierają do nich żadne argumenty?
W to że Bóg może wszystko nie wątpię, ale teo że ludzie (najbliższa rodzina) potrafią zachować się w taki sposób, nie umiem zrozumieć. Dlatego tak ciężko jest mi iść do przodu.

Anonymous - 2014-05-13, 17:38

Kita, przeniosłem Twój post tutaj:

http://www.kryzys.org/vie...p=351580#351580

Będzie to Twój własny temat i tam otrzymasz na pewno wiele wsparcia od sycharków.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group