To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Mój krzyż - jak walczyć o małżeństwo

Anonymous - 2014-05-07, 21:47
Temat postu: Mój krzyż - jak walczyć o małżeństwo
Potrzebuję wysłuchania. Od 4 miesięcy intensywnie walczę o uratowanie małżeństwa. Bardzo kocham moją żonę, choć siłę tego uczucia pojąłem niedawno. Niedawno pojąłem też, jak ważne jest dla mnie małżeństwo. Towarzyszyło temu nawrócenie (jak trwoga..., ehh).

Zostałem zdradzony i poniżony. Właściwie jestem codziennie poniżany. W oczach żony widzę pogardę i niechęć. Cały czas myśli o swoim kochanku, który wyjechał. Przechowuje od niego prezenty. Szuka z nim kontaktu. W oczach ma lód, niechęć, wrogość. Kiedy próbuję zwrócić jej uwagę słyszę: nie podoba się, to spadaj. "Nie chce z Tobą być". "nic do Ciebie nie czuję", "nigdy Cię nie kochałam".

Jednocześnie na zewnątrz jest niezwykle miła, sympatyczna. Uosobienie dobroci. Nikogo nie traktuje tak źle jak mnie.
Nie oznacza to, że jestem jedynie ofiarą. Od kilku lat psuło się w naszym związku. Trudno powiedzieć, kto bardziej jest odpowiedzialny za osłabienie więzi. Nie byłem bez winy, zaniedbałem to małżeństwo. Musiała czuć się samotna, kiedy on się pojawił. Dlatego też jestem pokorny i cierpliwy. Biorę na siebie część odpowiedzialności.
Wybaczyłem jej, pomagam jej, jestem przy niej. Ale to wygląda jak masochizm.

Anonymous - 2014-05-08, 06:58

Lovedare, może wygląda to jak masochizm, ale kluczowe jest Twoje wewnętrzne nastawienie i pełnienie woli Bożej. Jeśli pod rękę z Panem Bogiem pracujesz nad sobą i naprawą małżeństwa to jest to dar i służba, owszem ciężka, ale satysfakcjonująca, i na bieżąco dostajesz siłę na to z Góry.
Jeśli robisz to wyłącznie mocą ludzką, takie "zęby w ścianę i wytrzymam", to szybko Twoje siły opadną, i tak - będzie to masochizm.
Pracujesz nad tym, aby codziennie wolę Bożą rozeznawać? :-)

Anonymous - 2014-05-08, 08:03

Nirwana, lubię cię...

Lovedare, cześć, czytaj co Nirwana pisze ....

Anonymous - 2014-05-08, 09:31

Długo to było chyba oparte na bazie zębowej. Może nawet było coś w tym z manipulacji - "zobacz, jak Cie kocham, nie możesz odejść".
W końcu pojąłem, że sam nie dam rady i że moja droga jest fałszywa. Chciałbym się zwrócić mocniej ku Bogu ale nie wiem jak.
Najbardziej bolą kłamstwa żony. Robienie ze mnie głupka. Totalny brak szacunku. I tyle pogardy. Jak nie ona Nie znałem jej takiej. Wg niej Bóg przeznaczył jej kogoś innego. A ja jestem pomyłką, błędem młodości (jesteśmy 16 lat po ślubie, mamy dzieci).
Chce stwierdzenia nieważności małżeństwa.

Anonymous - 2014-05-08, 10:36

Jeśli jesteście małżeństwem sakramentalnym, to Bóg już objawił swoją wolę względem Was. Jesteście i macie być wzajemnie dla siebie darem, tyle że teraz akurat bardzo trudnym darem; darem który ma Was do świętości jak po sznurku zaprowadzić. Wyboista i wąska droga - wiem.
Spotkałam się ze stwierdzeniem (a propos nieważności sakramentu małżeństwa), że jeśli w sytuacjach skrajnie trudnych i po ludzku beznadziejnych, nawet tylko jedno ze współmałżonków trwa w wierności, i chce naprawy małżeństwa, to może być to traktowane jako dowód ważności sakramentu małżeństwa, bo takie rzeczy łaską Boga dziać się mogą (sakrament małżeństwa to pakiecik łask do rozpakowywania przez całe życie), a po ludzku szybko właśnie "witki opadają".

Jak? - żyj sakramentem małżeństwa, korzystaj z jego łask. Jeśli to możliwe, znajdź Ognisko Sycharu w okolicy. Jak najczęściej spowiedź i Eucharystia, może stały spowiednik, kierownik duchowy? Warto podjąć trud 12 Kroków, czy tu na forum, czy w realu. Na teraz - relacja osobista z Panem Bogiem, modlitwa, adoracja, rekolekcje. I powoli, nie wszystko na raz, na modlitwie rozeznawaj, co już, co potem, co ważne, co mniej.

Anonymous - 2014-05-08, 13:47

Ona myśli, że to tamten był jej przeznaczony. Myślę, że stąd taka niechęć do mnie - stanąłem jej na drodze. Mówi, że niewiele dla niej znaczę.
Staram się mocno być tak dobrym mężem, jakim nigdy nie byłem - ale ona twierdzi, że moje starania ją niszczą. I że najlepiej, jakbym jej zszedł z oczu.

Anonymous - 2014-05-09, 12:31

Jednocześnie na zewnątrz jest niezwykle miła, sympatyczna. Uosobienie dobroci. Nikogo nie traktuje tak źle jak mnie.
Czy nie uważasz że kryje się za tym trochę poczucia winy i takiego oparcia się ,” jest mi dobrze, zobaczcie, umiem być jak dawniej pogodna i radosna”, ale (trochę drast) wszystko przez niego…
Nie ważne że jest ktoś jeszcze, ale przecież to Ty robisz źle. Nigdy się nie starałeś więc się nie dziw(choć na swój sposób pewnie robiłeś co mogłeś).
Nirwanna pięknie pisze, posłuchaj….
wewnętrzne nastawienie i pełnienie woli Bożej. Jeśli pod rękę z Panem Bogiem pracujesz nad sobą i naprawą małżeństwa to jest to dar i służba, owszem ciężka, ale satysfakcjonująca, i na bieżąco dostajesz siłę na to z Góry.
I tego się trzymaj. Znajdź Sychar – z nimi lepiej.
Chciałbym się zwrócić mocniej ku Bogu ale nie wiem jak.
Jest taki wspaniały lek na serce, choć sporadycznie zażywam, dzisiaj dostałam całość w paczce;-)
http://www.radiogdansk.pl...howa-pomoc.html

Jeśli ona w tym momencie jest w zauroczeniu to nic nie odpowiada a tym bardziej Twoja stałość, bycie mężem jakim nigdy nie byłeś, Twoja troska. Bądź nadal pokorny, znoś swoje cierpienia, być może będą gorsze…. zły niestety działa i jeśli nawet dzieje się tak od kilku lat, to on wyczuwa zły moment. Słowa żony to tylko jego śmiech. Łatwo jest nam powiedzieć ok., spadam, rób co chcesz i pewnie on się ucieszy.
Lovedare rób jak uważasz, jeśli to wszystko ku dobru sakramentu małżeństwa ale niekoniecznie podoba się żonie… My jesteśmy ludźmi, a to co ustanowił w nas ON to właśnie sakramenty`
Ze „Święci na każdy problem „– „ Znoś trudności z łagodną cierpliwością…” , „Pamiętaj że małżeństwo nie zawsze jest łatwe(…) Dlatego z cierpliwością traktuj swoje problemy małżeńskie i staraj się je przezwyciężać tak byś mógł wzrastać w świętości, dawać dobry przykład współmałżonkowi i ofiarowując te trudności Bogu, pomóc doprowadzić współmałżonka do nawrócenia”
Pozdrawiam;-)

Anonymous - 2014-05-09, 13:35

Miserykordynę wymyśłił brat mojego kolegi ;)))

Dzięki za te słowa, były mi dziś potrzebne....

Ciakwa rzecz. Wstałam dziś.. silniejsza. Ale siłą inną, niz dotychczas. Bardzo dobrą, silną, stabilną. I założyłam sobie pewne kwestie, które realizuję konsekwentnei w ciągu całego dnia. I jestem z tego zadowolona.

Wstałam od biurka, wsiadłam do samochodu, odpaliłam i.... łzy same pociekły mi z oczu. Serce nagle pękło, a one leciały i leciały.... Tak po prostu... same. W najbardziej nieoczekiwanym momencie. I praktycznie bez powodu. A potem znów ukłucia na myśl o tym, jak może do niej mówić, jak dzwonić, jak czekać na nią, jak patrzeć zachwyconym wzrokiem, jak powiedział: odkochałem się, nie kocham cię już. I że przecież to koniec...

Uch.

Anonymous - 2014-05-09, 13:53

lovedare, kazzia, wszyscy , tak mi przyszło na myśl – słuchaliście ostatnio o.Szustka "miłość, szmaragd i krokodyl" (tu link http://188.165.20.162/lan...i.krokodyl.mp3) ?
Ja tę konferencję niezmiennie polecam. Wszystkim!

Jak mi się włącza „dlaczego znowu ja” to słyszę w głowie szustakowe „Jemu to jakoś NIE przeszkadzało”. I wracam na właściwe tory. No, staram się przynajmniej :-)

Anonymous - 2014-05-09, 14:00

Gosia - ja nei pytam DLACZEGO, ja pytam PO CO i kombinuję i główkuję i wykorzustuję dla siebie :D
Anonymous - 2014-05-09, 14:04

kazzia napisał/a:
Gosia - ja nei pytam DLACZEGO, ja pytam PO CO i kombinuję i główkuję i wykorzustuję dla siebie :D
piękne

PS. krokodyla i tak polecam :mrgreen:

Anonymous - 2014-05-09, 14:17

Gosia, ściągnęłam i słucham własnie.....
Anonymous - 2014-05-09, 14:18

:mrgreen:
Anonymous - 2014-05-09, 14:22

Jesli chodzi o o. Szustaka, to tylko tyle mam do powiedzenia

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Polecam jego stronę

http://www.langustanapalmie.pl/



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group