To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - wyłączenie kochanki z kontaktów - prośba o radę

Anonymous - 2014-05-13, 18:57

No to ja miałam szczęście, długo nie miałam adwokata, a jak się pojawił nie wiadomo skąd i jak okazało się, że to Anioł :shock: pomagała mi synchronicznie prowadzić 3 sprawy, w tym rozwodową, wzięła 1500 zł na raty plus VAT, zrozumiała w lot o co mi chodzi i była oazą spokoju i dobra w tym trudnym czasie, nie wyobrażam sobie gdybym musiała znosić jeszcze jej fanaberie :-/
teraz prowadzi moją sprawę majątkową i dziękuję Bogu, że mi dał kogoś takiego chociaż nie szukałam!!!
radzę zmień adwokata - on ma wykonywać Twoje polecenia i spełniać oczekiwania, ubrać myśli i potrzeby w język prawny

Anonymous - 2014-05-14, 11:55

Witajcie, chociaż się wali coraz bardziej, wszystko mi jedno, mam pokój w sercu. Napisałam pismo tak jak umiałam, wniosłam chyba dobrze o co chciałam, a co będzie to będzie. Może Pan Jezus tak chce, takie trudności stawia. Najważniejsze, to że mam Przyjaciela Pana Jezusa, a rozwód to pestka w perspektywie wieczności. Smiech na sali. Wcale nie zamierzam żeby to stało na czele moich rozmyślań. Pozdrawiam Was. Jutro sprawa o paszporty (mąż wniósł a nawet mnie nie spytał czy się zgadzam czy nie).
Anonymous - 2014-05-14, 12:01

Metanoja1 napisał/a:
rozwód to pestka w perspektywie wieczności. Smiech na sali


Nie wiesz o czym piszesz. :-(

Jak będziesz po drugiej stronie już tak z pół roku, to porozmawiamy wtedy.

Anonymous - 2014-05-20, 09:46

Słuchajcie, czy możecie polecić mi kapłana z tego forum lub kogoś innego kompetentnego ;-) , który mógłby mi poświęcić odrobinkę czasu i doradzić na priva jak sobie poradzić z pewnymi niektórymi sytuacjami związanymi z sytuacją rozwodową w kontekście postaw wobec zła i postaw jakie należy obrać stosunku do dzieci. Nie jest możliwa postawa "obojętna", zwłaszcza wobec dzieci, a nie chcę popełnić błędów.
Anonymous - 2014-05-20, 11:43

http://www.pogotowieducho...-szymon-czuwara
Akurat dziś ks. Szymon Czuwara, opiekun lubelskich sycharków - ma dyżur :mrgreen: Jest też użytkownikiem tego forum, nick: frsimon, możesz napisać do niego na priw.

Anonymous - 2014-05-20, 11:58

Nirwano, dziękuję Ci bardzo. Potrzebuję zadać parę pytań, aby sobie w głowie poukładać.
Anonymous - 2014-05-29, 10:24

W poniedziałek mam sprawę w Sądzie, proszę pomódlcie się w tej intencji.
Anonymous - 2014-05-29, 15:24

Niech Duch Święty Cię prowadzi, niech działa w sercach osób w sądzie zasiadających.
Anonymous - 2014-05-29, 15:46

Pomodlę się.
Anonymous - 2014-06-03, 07:55

Po rozprawie. Dziękuję Wam za modlitwę. I dzięki Wam miałam wsparcie, byłam silniejsza. Nawet Sąd nie wiedział jak się zakończy rozprawa, choć planował orzec rozwód z winą. Jednak mój wniosek o wyłaczenie kochanki spowodował, że sąd miał orzech do zgryzienia. Potem ja zeznałam, że jedna z córek życzeniowo wciąż dąży do scalenia rodziny i obecność kochanki pozbawia ją tej nadziei. Sąd był w szoku, że ja tak zeznaję a wniosłam przecież o rozwód sama. Ja powiedziałam, że mówię prawdę i że moje stanowisko jest takie, że już lepiej rozwieść się i zejść się można zawsze pomimo rozwodu, jeśli się mąż opamięta, ale kochanka pozbawia dzieci tej nadziei którą żywią. I że wygląda na to, że dzieci jeszcze się adoptują z tą sytuacją, że rodzice nie są razem, więc na nową partnerkę męża jest dużo za wcześnie. Więc sąd orzekł, że ma wątpliwości, czy w takie sytuacji w ogóle może orzec rozwód i wysłał nas do RODKa z kochanką. Oddaję to Panu Jezusowi. Wiecie co, ale poczułam ulgę, że ten rozwód nie jest wcale pewny, choć miał już właściwie być orzeczony. Ja się zmieniłam przez 3 lata, na obecnym etapie rozwoju wniosłabym o separację ze względu na Boga, ale nie miałam na to siły z wielu względów. I czuję się tak, jakby Pan Jezus mi w tym dopomógł. I teraz mi jest łatwiej mi to wypuścić z rąk i Mu codziennie zawierzyć we wszystkich relacjach między nami.
Czy znacie tu na forum kogoś, kto przeszedł RODK z kochanką/kochankiem? Z kim mogłabym porozmawiać?
Póki co kochanka mimo dołączonych dowodów nie jest wyłączona z kontaktów, sąd będzie czekać na opinie biegłych z ośrodka. Ja wniosę o uzasadnienie tej decyzji sądu i wtedy podejmę decyzję, czy od niej apelować. Ciekawa jestem uzasadnienia Sądu.

Anonymous - 2014-06-04, 06:56

Chyba zadzwonię do adwokata i z niej zrezygnuję. Myślicie, że dam radę sama?
Czy orientujecie się, czy ewentualną apelację można pisać samemu od końcowego postanowienia?
A może moglibyście polecić jakiegoś adwokata z trójmiasta dla którego nie byłoby problemem to, że powołuję się na moralne argumenty?

Anonymous - 2014-06-04, 07:03

Metanoja, niech Cię Bóg prowadzi. Jako wsparcie duchowe - przeczytaj świadectwo Krzysztofa: http://www.kryzys.org/vie...p=356128#356128
:-D

Anonymous - 2014-06-04, 08:03

Nirwano dziękuję,
wyobraźcie sobie co mnie wczoraj spotkało.
Byłam u spowiedzi wyspowiadać się z min. z tego, że moje stanowisko było nieugięte co do orzekania winy na rozprawie i w sumie nadal jest, choć teraz kwestia taka, że nie wiadomo czy w ogóle będzie rozwód. Nie prosiłam o żadną radę! Krótka spowiedź i tyle, jak zwykle. Nigdy mi nikt na spowiedzi nie radził zresztą w sprawie rozwodu, a rozwodzę się trzy lata. A wczoraj ksiądz w konfesjonale wyjechał sam nie pytany z takim tekstem dosłownie cytuję ni z gruchy ni z pietruchy :shock: : "Zostawmy Pana Jezusa teraz na bok. I jeśli uczciwie rozsądzisz, że nie dało się żyć z mężem pod jednym dachem i takie były motywy rozstania i wniosku o rozwód (a takie były), to trzeba się rozwieść i tyle." A ja mówię na to, że w katechizmie jest napisane, że to grzech ciężki. A ksiądz "Zostawmy katechizm. Jak się żyć nie dało i nie ma perspektyw, to Pan Jezus by nie chciał by żyć z jakimś katem choćby psychicznym pod jednym dachem i lepiej się rozwieść, byle by tylko nie układać sobie z nikim już życia". Więc zdębiałam kompletnie. Ja to mam zawsze pecha. Patrząc na zalecenia Pana Jezusa do św. Faustyny co do spowiedników, to okazuje się, że niepotrzebnie mam skrupuły i powinnam się teraz posłuchać spowiednika i mieć w tej kwestii radykalne stanowisko, co do rozwodu i zamknąć w ogóle te rozważania w sercu, bo wychodzi na to, że nic złego nie robię. Czyli ogólnie biorąc na własne życzenie wpakowałam się na rozprawie w kolejne kłopoty, jak rozwód miałam już w zasadzie w garści.
I co sądzicie?

Anonymous - 2014-06-04, 11:17

Metanoja, co jakiś na forum pojawiają się informacje, że zdarzy się ksiądz, który w podobny sposób doradza.
Sądzę, że mogą być dwa powody:
1. ksiądz "starej daty", który "nie załapał", że pojawiła się instytucja separacji, co zmienia moralny wydźwięk rozwodu.
2. ksiądz "nowej daty", który zdążył załapać mentalność rozwodową tego świata.
Mogą być jeszcze inne powody, których w tej chwili nie widzę.... Szczerze powiem, że nie wiem co powiedzieć :-|



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group