To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - temat Marii

Anonymous - 2014-05-18, 21:48

poczta.onet.pl napisał/a:
Gdybym posłuchała mojej babc

KTO NIE SŁUCHA OJCA, MATKI , TEN PSIEJ SKÓRY POSŁUCHA

Anonymous - 2014-05-18, 21:57

:shock:
Czy mógłbyś rozwinąć?

Anonymous - 2014-05-19, 08:19

Mam nadzieję, że nie będziecie źli na mnie co teraz napiszę....Otóż muszę przekornie i antyreligijnie zapytać się Was wszystkich o taką rzecz jak uzdrawianie dzięki wierze.
Jesteśmy tutaj Wszyscy bo modlimy się i czekamy na cud- cud uzdrowienia naszych małżeństw a skoro udaje się niektórym z Nas, co prawda nielicznym to jak to jest możliwe że nie można "wymodlić" cudu uzdrowienia np: z ciężkiej choroby osoby bardzo bliskiej?
Ja sobie tłumaczę że jeśli Pan Bóg uzna że dla nas samych nie niest to dobre rozwiazanie, chodzi o powrót meża, żony to nie ma że boli....Ale co z cierpieniem wynikającym z choroby dziecka? Zapewne matki przeżywające taki ból modliły się o stokroć więcej od Nas???Mimo to umierają i cierpią z bólu dzieci, niewinne aniołki...Wierzę ale dopadają mnie wątpliwości i jestem za to na siebie zła

Anonymous - 2014-05-19, 09:09

zenia1780 napisał/a:
:shock:
Czy mógłbyś rozwinąć?

To takie znane przysłowie, zawierające ludową mądrość - jak to zwykle w przysłowiach bywa ;-)

Anonymous - 2014-05-19, 09:20

Mariali,
"bądz wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi". Nie znane są ludziom zamiary boże, Bóg daje, Bóg odbiera, w godzeniu się z tym jest siła.

Moja mama właśnie walczy w rakiem, kolejna chemia nie działa, nie wiadomo czy ta zadziała...trzeba będzie się pogodzić ze śmiercią, przecież w końcu i tak każdy umiera...dlaczego? Bo taka jest wola Boga. Bóg daje nam cud życia i Bóg je odbiera. Ale zarówno w przypadku Twoje męża jak i sytuacji mojej mamy, jest jeszcze nadzieja...bo nieznane są wyroki boskie, nadzieja pozwala wierzyć, że kiedyś wszystko się ułoży po naszej myśli. To bardzo trudne, niewyobrażalnie trudne, ale tak trzeba.

Anonymous - 2014-05-19, 10:07

tak zastanawiam się.. że chyba w nadziei nie chodzi o to, żeby doczekać ułożenia się wszystkiego po naszej myśli..raczej o to, że kiedyś nasze serce się zmieni i uwierzy w pełni, że kochający Bóg troszczy się o nas, nie da nam zrobić krzywdy..więc jeśli z wiarą Go o to prosimy to nawet jak w naszym życiu, po ludzku, jest źle ale oddajemy to Panu Bogu to jest dobrze..taka nieludzka logika oparta na zaufaniu Panu Bogu
Anonymous - 2014-05-19, 11:08

Samboja napisał/a:
Bo taka jest wola Boga. Bóg daje nam cud życia i Bóg je odbiera.


Wolą Boża nie jest śmierć .
To On nam życia nie odbiera.

Grzech pierworodny sprowadził na nas śmierć, a Bóg i z tego zła wyprowadził dobro.

Dał nam Zbawiciela i Nowe przymierze

Anonymous - 2014-05-19, 12:42

To tak naprawdę chodzi o pogodzenie się z sytuacją dla mnie bardzo trudną do przejścia...Wiara pomaga nam w bólu mi również ale tracę nadzieję na powrót.
Anonymous - 2014-05-19, 13:03

meg-pl napisał/a:
tak zastanawiam się.. że chyba w nadziei nie chodzi o to, żeby doczekać ułożenia się wszystkiego po naszej myśli..


Oczywiście , że nie chodzi o to. W sycharowskiej broszurce są takie piękne słowa Vaclava Havla, które od dwóch dni chodzą mi po głowie. "Nadzieja to nie to samo, co optymizm. To nie jest przekonanie, że coś musi się udać, ale pewność, że coś ma sens, niezależnie od tego czy się uda, czy nie." Ratujemy więc nasze małżeństwa, godzimy się ze śmiercią bliskich, modlimy się, bo wierzymy, że to ma sens, bo taką obraliśmy drogę. W naszym wypadku to jest droga z Jezusem.

Anonymous - 2014-05-19, 15:25

Taka refleksja.skoro Bóg nas połączył węzłem małżeńskim a później wystawił nasze małżeństwo na próbę,to chyba pozniej musi nas znów połączyć.nakierowac na wwłaściwy tor.prawda?bo przecież jejesteśmy mężem i zona.
Muszę trwać.muszę mieć choć mała furtkę w sercu otwarta.
Boże proszę otwórz serce i umysł mojego męża....
******************************

Bo jak śmierć potezna jest miłość....

Anonymous - 2014-05-19, 19:41

Podziwiam Was ponieważ ja mam coraz cześciej stany zrezygnowania i chęci poznania kogoś kto wreszcie przestanie mnie poniżać i traktować jak zło konieczne. jestem tym człowiekiem tak zmęczona że chyba bardziej nie można. Z jednej strony bardzo bym chciała aby nasze małżeństwo trwało ale z drugiej wiem że on nie chce i nie ma ochoty sie zmienić bo i po co jak się jest tak doskonałym pod każdym względem. Tyle lat lepiłam bożka i teraz mam za swoje. Chciałabym tylko teraz spokoju i nie wracać myślami co straciłam i dlaczego. najbardziej boli mnie to że skoro mnie nie kochał to dlaczego wcześniej nie odszedł i nie pozwolił abym miala drugie dziecko i zrealizowała swoje marzenia...Chociaż po ślubie mieszkaliśmy z moją babcią i różnie było, skończyło sie na tym że wyprowadził się na 3 miesiące do swoich rodziców to był nasz pierwszy kryzys. teraz wypomina mi ze gdybym wtedy nie "oszukała" go to byśmy oboje byli teraz szczęśliwi. On W Warszawie oczywiście. Tylko cały czas on nie rozumie że jak się kocha to chce się być z ta osobą na zawsze.
jestem u kresu wytrzymałaości i chciałabym coś przyśpieszyć COŚ bo już sama nie wiem co jest dla mnie dobre.

[ Dodano: 2014-05-20, 19:48 ]
Dzisiaj dostałam ostatecznego strzała. zapytał się czy nie będę hamrać się z nim o orzekaniu winy i zależy mu na porozumieniu stron....Co mam zrobić? czyli rozwód to kwestia najbliższego czasu. jak mu bym zaproponowała separację to znowu mi powie "Czego ty ode mnie kobieto chcesz, nie poniżaj się ja chcę żyć a teraz udaję że żyje" Wtedy jak on to mówi to wierzcie mi jakbym miała papiery to z samej złości na niego bym podpisła...To zadufany w sobie ....Nikt tak jak on nie zasłuzył aby życie go nauczyło pokory.
Ja opadam z sił....Boże daj mi siłę bo oszaleję!!

Anonymous - 2014-05-20, 21:45

poczta.onet.pl, przytulam.

Niech cię Pan błogosławi i strzeże. 25 Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. 26 Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem.

Lb 6, 24-26

Anonymous - 2014-05-21, 17:14

Zenia1780 dziękuję. Straciłam juz nadzieję i chyba dopadła mnie depresja. jestem na lekach bo nie daję rady. Muszę pogodzić się że powrotu już nie będzie. powiedział mi że za dużo zainwestował w tamten związek aby teraz się wycofać do czegoś czego nie ma, nie kocha mnie i tyle a do mnie to nie może trafić.
Anonymous - 2014-05-21, 21:02

poczta.onet.pl napisał/a:
powiedział mi że za dużo zainwestował w tamten związek aby teraz się wycofać do czegoś czego nie ma, nie kocha mnie i tyle a do mnie to nie może trafić.


on powiedział i tracisz grunt pod nogami ???


on teraz w grzechu tkwi a Ty odbierasz jego zadanie, jak kogoś zdrowego na duszy ???

Nadzieja nie może być oparta na człowieku, bo każdy kiedyś nas zawiedzie

poczytaj o chrześcijańskiej nadziei

http://pierzchalski.eccle...age=01&id=01-01

kompilacja tych tekstów
w naszej broszurze str. 40
Nadzieja dlaczego jest taka ważna w naszym życiu ?

:mrgreen:

wspomnę w modlitwie

Pogody Ducha



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group