To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - temat Marii

Anonymous - 2014-06-04, 16:43

Wredota damska nie zna granic..
Przypomnialo mi sie jak kiedyś , u klienta z aktowki razem z jakimis papierami wyjąlem moje uzywane skarpety, siara byla jak nic, choć facet byl wyrozumialy..
A taka fajna skryjówke mialem ,pod sofa bylo wiele atrakcji do prania a ona je wymacala :-?

Anonymous - 2014-06-04, 18:55

:lol: :lol: :lol: o mało sie kanapką nie udławiłam :mrgreen:
Anonymous - 2014-06-04, 23:32

Skoro w tym watku zasmiecamy, to powiem że po rozmowie na temat kosza do prania. Rano wcisnolem kartofla w tlumik jej auta. Jak pierdyklo o 5.40 pod domem, to zaraz bylem potrzebny, bo cos sie z autem dzieje. No i uroslem bo niedosc zrywam sie w nocy, to auto uruchamiam bez strzalow ..
`Smiechu kupa-z wlasnej glupoty.

Anonymous - 2014-06-04, 23:44

grzegorz_ napisał/a:
Gosia,

Trochę luzu i humoru w życiu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Katolik chyba nie musi być śmiertelnie poważny non stop ?
uhm, nie musi ani wg mnie nie powinien być śmiertelnie poważny. Tylko, czy to o to chodzi, o czym piszemy? O złośliwościach, o odgrywaniu się?


Anita11 napisał/a:
A kto tu wymierza sprawiedliwość? To z miłości :-D
Katolik to nie ciamciaramcia z podkulonym ogonem,anielskim spojrzeniem i rączkami złożonymi pobożnie. Trzeba miec Boga na pierwszym miejscu i być sobą :-P
hmmm, widać ja po prostu inaczej to postrzegam.
Tylko, Anita11, skoro tak, skoro to z miłości, to po co emotikony na końcu?

Anonymous - 2014-06-05, 17:36

Jeśli złamałam jakies niepisane prawo umieszczania emotikonów na końcu swoich wypowiedzi to wybacz,widocznie nie do końca się na tym znam.
Chciałam abyście się uśmiechneli tak jak ja.Ciśnienie trochę opadnie.
Myślę natomiast,że nic złego sie nie dzieje kiedy możemy powspominać zabawne historie.
Nikt tu nie planuje oskalpowac kochanki ani wykastrować męża.
Pożartujemy i trochę ciśnienie zejdzie. Endorfiny są nam wszystkim potrzebne. Mi w życiu poczucie humoru zawsze pomagało.

I zobaczcie z jakim rozżewnieniem Dabo wpomina te skarpetki, a Olga notariusza.
Może te kulki i wata to była wersja lajtowa? Taki tu sie wczesniej pojawił humor o Stalinie:A mógł zabić.

Anonymous - 2014-06-06, 13:13

Wczoraj 2 razy pisalam na pryv i niestety zjadlo mi....Widocznie tak mialo być. Musze jednak napisac co sie wydarzylo bo to moze zawazyc na mojej aktywnosci tutaj a raczej jej brak. 4 czerwca mój jeszcze maz mial urodziny. Rano napisalam mu sms zyczac spelnienia marzen wiedzac ze jedynym jest rozwod ze mna i zwiazanie sie z kochanka....O dziwo odpisal mi ze nie wie co powiedziec...Odczytal to jednak ze mozna w takim razie sie ze mna dogadac co do rozwodu za porozumieniem. Skoro taka jest dobra to kujmy zelazo poki gorace. Osmielony sms i wypiciem wina rozpoczal krucjate. Postawil warunki typu zostawienie mi mieszkania z kredytem ale przepisanym na corke. Ponadto sprzedaz mojej dzialki po babci, niestety dopisanego jego do aktu. Nie zgodzilam sie i sie zaczelo. Zaczal mnie popychac i odczylajac glowe grozil ze mnie zbije i targal obrzucajac mnie wyzwiskami. Corka przerazona podbiegla do mnie, placzac prosila o uspokojenie. Wybieglam z mieszkania a on podazyl za mna jeszce popychjac mnie i obrzucajac wyzwiskami. Mmialam klucze w dloni to wziol moja reke i dziabnal sie moja reka w policzek. Bylam w szoku. Wyladowalam z corka u sasiadki zastanawiajac co mam zrobic. W tym czasie pojechal do rodzicow swoich aby uniknac konfrontacji z policja. Ja jednak ze wzgledu na corke i bania sie nie wezwalam. Przyjechal drugi raz domieszkania po rzeczy mowic na mnie ze robie szopki i on mi tego nigdy nie wybaczy, ze jestem zerem. Nie musze chyba pisac reakcji jego rodzicow. Powiedzieli na drugi fzien ze nie beda ze mna rozmawiac bo maja tego dosyc a ich syn to jest zrownowazony i nigdy tak agresywnie sie nie zachowywal. Wyszlo na to ze wymyslilam sobie to i to ja go do takich reakcji zmuszam. Wypieral sie temu iz uderzal mna i grozil ze jestem jak moja mama wariatka i powinnam sie leczyc. Jestem tym czlowiekiem przerazona, dla uzyskania rozwodu jest w stanie zrobic wszystko. Prawdopodobnie jest zmuszany przez kochanke. Nienawidzi mnie tak bardzo ze moglby mnie zabic tak powiedzial. Za to ze zmarnowalam mu zycie. Ja po prostu nie wierze co on wyprawia. Juz nie modle sie o powrot bo to juz nie jest mozliwe absolutnie po tym wszystkim. Modle sie aby nas zostawil w spokoju ale bez petli na szyji kredytu ale on powiedzial ze z gola nie wyjdzie bo on chce ulozyc sobie zycie i miec rodzine. Jak powied.
Anonymous - 2014-06-06, 13:21

Jak powiedziałam mu ze ma juz rodzine odpowiedzial mi ze to nie jet dla nigo rodzina. On dopiero bedzie mial w Warszawie. Jeszcze musze wam powiedziec ze bylam w ten straszny dzien w Kurii i widzialam sie z ksiedzem dal mi wode swiecona egzorcystyczna. Jak sie ze mna klucil to wzielam wode i go zaczelam oblewac ta woda po glowie ona sie smial i powiefzial zebym nie byla smieszna i ze widze ze sie nie pali. Jeszcze wcieral sobie w glowe smiejac sie. Sama czulam sie jakbym tracila zdrowy rozsadek... Sami widzicie ze nie ma najmniejszych szans na pojednanie. Moja wiara sie nie zmieni ale meza juz stracilam.
Anonymous - 2014-06-06, 14:18

Mario, będę brutalna i zapytam Cię wprost. Osiągnęłaś już swoje dno? Poczułaś pod stopami mokry i grząski muł? Jeśli tak, to pora uciekać, zanim wciągnie Cię do reszty. Dlaczego pozwoliłaś upodlić się mężowi aż do tego stopnia? Dlaczego nie wezwałaś policji? A przede wszystkim po co wysłałaś mężowi zyczenia? Bo tak wypada, bo go kochasz, bo...? Często tu polecany Dobson pisze w swojej książce takie słowa...

"Chciałbym stanowczo stwierdzić, ze moja niechęć do zażegnywania konfliktów w formie błagania nie ma nic wspólnego z poczuciem dumy. Gdyby rezygnacja z własnej godności mogła uratować małżeństwo, sam entuzjastycznie bym się na to zgodził. Niestety, prawda jest zupełnie inna. Nic szybciej nie niszczy związku niż to, gdy na przykład kobieta rzuca się z płaczem na męża i błaga o litość.Takie postępowanie wzbudza w obojętnym małżonku jeszcze większą niechęć i pragnienie ucieczki, jak od pijawki, która grozi wyssaniem krwi.Taki człowiek może współczuć skrzywdzonej żonie i żałować że sprawy nie potoczyły się inaczej, ale nie czuje się na siłach przystać na życie w takich warunkach.

Chyba dość wyraźnie dałem do zrozumienia, dlaczego nie zgadzam się z tymi chrześcijanami, którzy zalecają, by odtrącony mąż lub żona uśmiechali się w chwili zerwania związku lub w obliczu zdrady i udawali, ze nic się nie stało. Tego typu zachowanie polecają często ci, którzy w dzisiejszych czasach piszą książki dla kobiet. Mówią „Kobiety, kochajcie swoich mężów, a wcześniej czy później oni się zreflektują". Właśnie z taką radą spotkała się Linda, biorąc sobie do serca słowa jakiegoś zbłąkanego autora, który obiecywał „Bóg nie pozwoli, żeby doszło do czegoś złego, dopóki będziesz uległa" To zdanie brzmi tak, jakby z ambony zaczęła przemawiać Pollyanna.

Ja rozumiem i głęboko wierzę w przedstawioną w Liście do Efezjan i innych częściach Pisma Świętego biblijną koncepcję podporządkowania się. Istnieje jednak ogromna różnica między pewną siebie, posłuszną kobietą a wycieraczką do butów. Przecież wszyscy wiedzą, do czego służy wycieraczka. Ponadto bardzo niezdrowe jest duszenie w sobie smutku i niepokoju, które powstają w rozpadającym się małżeństwie. Stres, który nie znajduje ujścia, może być przyczyną powstawania wrzodów, nadciśnienia, a nawet raka.

Twój sms z życzeniami, był niczym innym jak takim błaganiem i wyciem. Nie ma nic gorszego, niż żebrząca i błagająca kobieta. Zrozum, że na niego działa to jak płachta na byka. Jeśli kolejny raz wyciągnie do Ciebie łapy, to uciekaj i dzwoń na policję, załóż mu niebieską kartę, a pan dostanie tak po rajtuzach, że na długo popamięta.
Mario poszanowanie własnej osoby to podstawa. Jak Twój mąż ma Cię szanować, skoro sama mu pokazujesz, że nie ma w Tobie za grosz szacunku do samej siebie?
I znów przytoczę Dobsona...

"Jakie to poza tym smutne, że mąż, który czuje, iż wpadł w pułapkę i walczy z chęcią ucieczki, coraz bardziej zapada się w ruchomych piaskach małżeńskiego związku. Dlaczego? Ponieważ im bardziej walczy o odzyskanie wolności (czy tylko o odrobinę wolnej przestrzeni), tym mocniej przerażona żona trzyma go przy sobie. Nawet zmienne uczucia strony odrzuconej interpretowane są jako próba pochwycenia i zatrzymania. Oto przykład:

Żal: „Nie krzywdź mnie. Proszę, zechciej zaspokajać moje potrzeby."

Gniew: „Wracaj, głupcze! Jak śmiesz się przeciwstawiać?!"

Oskarżanie: „Jak mogłeś zrobić to mnie i tym dzieciom?!"

Udobruchanie: „Powiedz, co chcesz, a będziesz to miał, tylko mnie nie zostawiaj."

Ślepe oddanie: „Bez względu na to, co zrobisz, będę zadowolona, bo jesteś mój."

Mając gotowe instrukcje pod ręką, w postaci cieniutkiej książeczki, czemu ich nie zastosujesz? Ile razy jeszcze dasz się upodlić, a być może i pobić, by dotarło do Ciebie, że na tę chwilę możesz zając się tylko i wyłącznie sobą i córką?

Mario, odepnij łańcuch, puść wolno, dopóki, nie sparzy sobie tyłka, nie zrozumie, a najmniejszy gest z Twojej strony doprowadza go do szału. Chce usiąść tyłkiem w mrowisko, niech siada, nie siadaj za niego, bo on nie będzie widział jak to boli jak mu mrówy tyłek ogryzą.
Nie traktuj tego co napisałam jako atak na Twoją osobę, to tylko rady kobiety, która przeszła przez zdradę, porzucenie i w efekcie rozwód.

Anonymous - 2014-06-06, 14:29

Mario,przytulam Cię mocno.

Szkoda,że nie wezwałas policji. Ale trudno. Nie sugeruj się tym co powiedzieli lub pomyśleli jego rodzice. Twój mąz i nimi widocznie potrafi manipulować.

JUz wiesz,że bycie z kimś na siłę,za wszelką cenę jest pomyłką. W tej sytuacji jedynym wyjściem jest być osobno.

poczta.onet.pl napisał/a:
Sami widzicie ze nie ma najmniejszych szans na pojednanie.

A chciałabys żeby teraz mąż taki jaki jest wrócił?

BYc może specjalnie zainscenizował awanturę żeby przekonac swoich rodziców co do słuszności swoich racji.

Rozsypało sie i dzięki temu możesz zacząć zdrowieć. W Twoich wypowiedziach uderzyło mnie jak bardzo pomimo takiego cierpienia nadal chcesz aby mąż został.

Prawdziwie chrześcijańska postawa nie polega na trwaniu w patologicznej sytuacji i mówieniu:To mój krzyż. Ale znajdź w sobie miłość do siebie. Gdzie jest Maria? Co się z nia stało?

Nie bierz sobie do serca ani jednego słowa wypowiedzianego przez takiego męża. Ani o chorobie psychicznej,ani o tym zerze. To wszystko kłamstwo i manipulacja.

Jak to dobrze,że się wyprowadził.

W zasadzie szkoda mi kochanki.

Anonymous - 2014-06-06, 19:09

Ja tego swiata nie rozumiem zupelnie. Spotkalam kolege mojego meza i zamienil ze mna kilka slow odnoscie szkoly. Podczas tej krotkiej rozmowy dowiedzialam sie ze ma nieslubne dziecko 10 letnie i teraz ma zone, astaraja sie o dziecko....Powiedzial tak lajtowo o dziecku nieslubnym ze tak jak by to byl przedmiot, chwila zapomnienia to wszystko......Odwiedza to dziecko co 3 tygodnie bo mieszka daleko. A w ogole to kobieta z ktora ta dziecko ma to jakas dziwna i p....Opowiadal to z taka lekkoscia ze zastanawiam sie czy wszys cy faceci nie maja problemu z tym czy ta czy nastepna......Im blizej jestem Boga i wiary tym bardziej nie rozumiem tego swiata. Jednak to gdzies funkcjonuje to wariactwo nie szanowania wartosci samej w sobie czlowieka.....
Anonymous - 2014-06-06, 20:05

Maria,
Posłuchaj Olgi, w jej ustach słowa to nie teoretyzowanie i wymadrzanie się na forum.
A księdzu, który Ci polecił kropić egzorcyzmowaną wodą męża powiedz aby siebie i Ciebie przy okazji nie ośmieszał.

Anonymous - 2014-06-06, 20:43

"kropić egzorcyzmowaną wodą"

Grzegorz, zanim zaczniesz na forum katolickim podważać sens wytycznych Kościoła Katolickiego, proszę abyś się zastanowił

i najpierw poczytał to:
https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/komentarze-kaplana-krk/woda-egzorcyzmowana/
i to:
http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkII-2-4.htm

I nie chodzi mi o to, że KK każe kropić męża po głowie w sytuacji konfliktu. Bo oczywiście nie każe.
Chodzi o to, że z Twojej wypowiedzi bije niewiara w sens sakramentaliów. Przynajmniej w moim odczuciu.

Anonymous - 2014-06-06, 21:14

Moc Nadziei, dziekuję. juz ja zaczęłam wątpić po słowach Grzegorza. Maria była w Kurii, rozmawiała z księdzem, egzorcystą i to on dał jej tę wodę. A tu zimny kubeł od Grzegorza, ze ksiądz sie ośmiesza. Wprawdzie mąż Marii wyszedł ze szwanku po tym pokropieniu, nie zadymiło sie z niego, śmiał sie z tego, ale może ten smiech to nie był jego smiech tylko :evil:
Anonymous - 2014-06-06, 21:45

Analizujac raz jeszcze to zdarzenie z woda zaczynam kojarzyć fakty. Poswiecilam go woda przed awantura wiec moze sie tym razjatrzyl. Jak nie bylo go w mieszkaniu to pokropilam jego rzeczy i posciel. Nie spal juz tej nocy.....ZBIEG okolicznosci.....?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group