To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - temat Marii

Anonymous - 2014-05-13, 19:58

Czytam świdectwa i znowu kryzys i znowu upadek i ból. Czy to musi tak boleć ?? Czuję się jakbym szła drogą krzyzową i upadała pod ciężarem tego krzyża....Ja go nie doniosę ale czuję że jeśli doniosę to umrę tak umieram...Moja córeczka ma już dosyć moich płaczy a ja nie potrafię.
Anonymous - 2014-05-13, 21:44

Będę wszystkim polecała do czytania fragment Biblii Hiob 11 13-20
Anonymous - 2014-05-14, 21:33

Jestem totalnie zniesmaczona jego postępowaniem. Od przeszło tygodnia siedzi w tej Warszawie z kochanka i ani myśli spotkać się z córką, nie tęskni za jej widokiem!? Zobaczcie jak seks może zdziałać cuda, nawet można zapomnieć o swoim dziecku...ja tego nie ogarniam. Jestem totalnie pogubiona bo odmawiam nowennę pompejanską i po ostatniej rozmowie myślałam że ma sumienie i go coś tam gryzie a tu taki obrót sprawy że ma totalnie w poważaniu swoją córkę. Ma odwagę powiedzieć jej przez tel że ją kocha! On nie pojmuję słowa miłość!!! Już sama nie wiem czy modlić się w intencji powrotu bo ten człowiek mnie zaczyna obrzydzać...
Anonymous - 2014-05-14, 21:53

Mariaali,

Myślę, że teraz najważniejsze dla Ciebie to Ty sama. Masz prawo czuć ból, będzie bolało, smutek, żal, przygnębienie i inne emocje. One Cię teraz przepełniają, ale pamiętaj to wszystko minie. Uwierz nam, każdy tam był ze swoją osobistą tragedią i to wszystko mija, prędzej lub później, ale wiele zależy od Ciebie. Pozwól sobie na chwile słabości, płacz, ale potem zbieraj się w sobie, staraj się żyć mimo to. Bo ciężko jest nieść krzyż, gdy oczy zalewają łzy i motywacji brak. W całej tej sytuacji jednego możesz być pewna, że już za pół roku będzie inaczej, nikt nie wie jak, co się stanie z Twoim mężem, ale wiadomo, że sama masz wpływ tylko na to kim będziesz i gdzie będziesz za pół roku. I gdy poczujesz, szczególnie teraz w tym najtrudniejszym okresie, że nie dajesz rady:
a) przyjdź tu i pisz, pisz, pisz
b) pójdź do Niego i powiedz: Jezu Ty sie tym zajmij
c) cokolwiek co pomaga, aż do skutku
Wiem, że nie mam takiego doświadczenia, ale bardzo bliska mi osoba, moja kuzynka została zostawiona sama z bliźniakami noworodkami...na szczęście dla nas czas mija, wszystko mija...dziś świetnie sobie radzi i cieszy się życiem, a wydawałoby się, że po czymś takim nie można się pozbierać...ktoś gdzieś napisał...siła jest kobietą ;)
Siły Ci życzę z całego serca.

Anonymous - 2014-05-14, 22:47

:$
Anonymous - 2014-05-15, 16:54

Samboja. Dziękuję za słowa otuchy i zainteresowanie. Mam wokół duzo ludzi którzy mnie wspierają ale mimo to człowiek zostaje sam w czterech ścianach i pustka. Dobrze że mam córeczkę ale zawsze chciałam mieć drugie dziecko ale on nie chciał bo mnie nigdy nie kochała. Ja się zaczynam bać mojej postawy teraz... Od wczoraj coś we mnie pękło i jestem tak na niego zła że mi zmarnował życie. Tak zmarnował bo analizując nasze lata szczegół po szczególe nawet nie udawał on tylko był i to wszystko. Moja babcia kiedyś mi powiedziała: "Dziecko czy ty nie widzisz że on cię nawet nie przytuli..." I tak trwałam przez tyle lat w tej miłości z jednej strony mojej do zatracenia. Ulepiłam bożka i jeszcze trochę to podcierałabym mu d...A on teraz olała to ciepłym moczem bo te lata dla niego nic nie znaczyły...Dociera do mnie że zmarnowałam sobie życie. Może teraz on usługuje swojej kochance i jest dobrze.

[ Dodano: 2014-05-15, 21:10 ]
Jestem od Waszej strony uzależniona i mi z tym dobrze.

Anonymous - 2014-05-15, 20:34

Cytat:
Jestem od Waszej strony uzależniona i mi z tym dobrze.


Ta strona nie jest "Wasza", tylko "Nasza". ;-) :mrgreen:

Anonymous - 2014-05-16, 20:57

Ja się poddaję, jestem za słaba albo moja miłość już przeradza się w nienawiść, bardziej złość rozczarowanie...Jest jeden dzień w domu a już zdążył mnie poniżyć i sprowadzić do roli złej matki podczas gdy on zostawił córkę na Święta i wyjechał z kochanką do SPA....niepojęte. Teść nakrzyczał przez tel na niego aby wracał bo on nie będzie z jego dzieckiem siedział... Przyjechał ale obrażony na cały świat że musi teraz siedzieć w zapyziałym mieście a nie w Warszawie w dodatku bez kochanki. Kac włączył mu się na wieczór i szaleje. Na początek stwierdził że jestem beznadziejna matką bo nie wiem gdzie dziecko ma skarpetkę od kaloszy. Otworzył garderobę i przewalał ostentacyjnie z epitetami że burdel i on się dziwi jak długo wytrzymywał w takim syfie. Od pół roku siedział w domu i nawet kurzu z mebli nie ścierał a teraz proszę jaki porządniś! Jak mu to powiedziałam to odpowiedział : "Kobieto co ty o mnie wiesz, ja robię tak na ile przeciwnik pozwala a z ciebie (*) nie gospodyni..." Do tej pory wszystko samo sie robiło. Nie pomagał mi w niczym tylko laptopik i komórka. jak wyjeżdzaliśmy na wczasy to jego rola było spakowanie szczoteczki a ja wszystko na kosteczkę nie mówiąc o wszystkim innym i po czymś takim taki...powie że (*) nie gospodyni masakra co za tupet! A ja jeszcze teraz niedawno wyprasowała mu koszulę i wyprałam gacie!! Jestem głupia i tyle. Bastuję nie chcę dalej poniżej bo ten człowiek się nie zmieni. Nie walczę bo i o co? teraz ma kochankę która jest wzorową kobietą, matką a i on pomaga w obowiązkach podobno. Jestem kłębkiem nerwów, już mam dość tego zadufanego w sobie ....Jestem bogatsza o to że odnalazłam drogę do Boga ale drogę do męża już nie.
Zmęczenie tym człowiekiem jest tak duże że już nie potrafię modlić się o jego powrót bo nie wiem czy tego chcę.

Anonymous - 2014-05-16, 21:09

poczta.onet.pl, Wiem, ze piszesz w emocjach i cytujesz słowa męża, jednak na forum stramy się nie używac takich słów, dlatego je usunęłam (*).
Anonymous - 2014-05-16, 21:26

poczta.onet.pl napisał/a:
już nie potrafię modlić się o jego powrót bo nie wiem czy tego chcę.


I to jest zdrowe w tej sytuacji, wiesz? Zdrowiejesz :)
Ja też musiałam przejść przez chory etap życia na chorych zasadach z pół-zdradzającym pół-powracającym mężem, który sam nie wiedząc czego chce, ranił mnie bezlitośnie do krwi i do kości.
I dopiero po tym paskudnym doświadczeniu uznałam: Nie za wszelką cenę! Już nie.
Nie za cenę mojej godności, samopoczucia i równowagi psychicznej.

I nie modlę się o powrót, tylko o miłosierdzie i dar wiary i nawrócenie dla mojego męża.

Dobrze krasnobar kiedyś napisał "Chyba by Cię Bóg musiał nie kochać, żeby Ci teraz takiego (!) męża oddawać!"

Odetnij się, i skieruj uwagę na siebie. To trudne, ale z czasem będzie coraz lepiej.
A jego oddaj Bogu - jeśli ktoś go uzdrowi, to będzie to Bóg, nie Ty.
A ty,kochana, możesz robić wszystko co najlepsze, wszystko co Boże - ale tylko na swoim odcinku. Tylko i aż.

Anonymous - 2014-05-17, 14:20

W moim wątku ktoś mi na początku napisał, że teraz jestem w szoku, pod wpływem emocji i że przyjdzie jeszcze czas na refleksję. I racja, naprawdę po miesiącach dopiero można wyciągnąć jakieś wnioski. Kiedy całą sprawę widzi się na spokojnie z boku.
Teraz każde słowa są jak pociski z jego strony. Nastaw się, że się będzie teraz chciał wystrzelać i umiejętnie ich unikaj, najlepiej przysłowiowo wyjdź z siebie nabierz dystansu a zobaczysz irytację i wielkie zdziwienie, gdy zamiast miażdżenia zobaczy zupełny brak reakcji i spokój...spokój może być Twoją ogromną siłą, tarczą, dzięki któremu przetrwasz najgorszy okres...zatem spokoju ducha w tym burzliwym czasie...Jezus stoi za Tobą.

Anonymous - 2014-05-17, 20:28

wracajac do przysiegi malzenskiej;gdy ja powiedzialam z zalem do niego ;ale pzreciez przysiegalismy sobie 10 lat temu przed oltarzem!a on ;ale to bylo 10 lat temu,dawno temu!
jakis taki niedojrzaly sie zrobil,nieczuly.wasi tez???
taki nie moj!
Modlitwa i wasze swiadectwa daja mi sile!bo cud sie wydarzy!
a ci nasi mezowie nie mezowie to oni chyba wszyscy te same ksiazki czytaja.no normalnie to samo gadaja!!!tez nie ogarniam.moj byl zawsze blisko Boga,zawsze delikatny i wrazliwy.a tu BUM i kochanka.bo mial powod tak mi powiedzial! :evil:

Anonymous - 2014-05-18, 04:05

Krawędż Nadziei byłaś czerwona ze złości, potem bezbarwna z braku pomysłów ale nie sądziłem że zzieleniejesz od tego? :-P
Anonymous - 2014-05-18, 09:21

Dziękuję Wam wszystkim za te słowa bo juz myślałam że ja sama jestem słaba, chociaz mam wzloty i upadki i tak w kółko. Kidy myślę ze już się pogodziłam z tą sytuacją to znowu powracają wspomnienia i refleksje czego nie zrobiłam co utraciłam i jak bardzo ten człowiek zmarnowała mi życie. Gdybym posłuchała mojej babci pewnie teraz miałabym drugie dziecko i przebierała rabaty w swoim ogródku. A teraz nie dośc że muszę sprzedać działkę po babci aby go spłacić to jeszcze oglądac jego naburmuszoną minę że musiał przyjechać do córki bo ojciec na niego nakrzyczal. Chora sytuacja....Córka siedzi ze mną w pokoju a on zamknięty w drugim i guzik go obchodzi co jego dziecko robi...Kiedy przybiega do niego wówczas zdawkowo odpowie i tyle. Zastanawiam się po co on przyjechał??? Piotruś Pan nakupowała sobie cuszków za 1000 zł w Warszawie i cały świat się zamknął na obmyślanie co dalej bo przeciez miało być tak pięknie: praca w Warszawie za min. 7000, kochanka i wolność. A tutaj ni ma pracy kochanka czeka a on nie wie co ma zrobić bo do starej pracy trzeba wracać bo zwolnienie się kończy. Wynajmować mieszkania tutaj nie chce a u rodziców nie bardzo bo go nie chcą i truje swoją osobą wszystkich prócz siebie bo jak stwierdził "Macie się wszyscy podporządkować mojej decyzji"


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group