To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie mi jak dalej życ...

Anonymous - 2014-05-05, 13:36

Dziewczyny, o ile mogę się tak do Was zwracać,

Sytuacja autorki wątku jest poważna, nie chodzi o to, czy ona ma powody, żeby się tak czuć. Na tę chwilę tak się czuje, jak stanie na nogi, to przyjdzie czas na realistyczne spojrzenie.

Jak się tonie od skurczu, to obiektywne spojrzenie, że przecież umie się pływać nie pomoże - trzeba czasem ratownika z zewnątrz.

Anonymous - 2014-05-05, 13:44

Zgadzem się w pełni z Tobą Filomeno.

Grażynko, czy skorzystałaś z kontaktów jakie Filimene Ci podała, nie masz na co czekać.

Anonymous - 2014-05-05, 14:02

skoro czuje sie tak jak sie czuje to znaczy ze powody ma...
mam nadzieje grazynaa ze siła woli zmusiłas sie jednak do wyjscia z domu i poszukania pomocy... wiem jak ciezkie to jest ale to jedyna droga by utrzymac głowe na powierzchni a potem zacząć płynąć do brzegu.. nie daj sie wciągnąc temu wirowi który ciągnie cie w dół... nie daj sie, nie jesteś sama.

Anonymous - 2014-05-05, 16:57

WAŻNE: próbowałam kontaktować się z Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej w Nowym Sączu: prawidłowy numer interwencyjny


18 449 04 35

Anonymous - 2014-05-06, 21:30

ja jestem z okolic Nowego Sącza..chętnie pomogę, mogę do niej pojechać, mało piszę ale jest tu moja historia i czytam Was codziennie
Anonymous - 2014-05-07, 06:28

będę jutro w Sączu na rozprawie rozwodowej :-P :-P :-P
jeżeli mogę to chętnie pomogę

Anonymous - 2014-05-08, 14:09

KN masz jakieś wieści od Grażyny? Psycholog niezbędny, mam też nadzieję, że dziadkowie małej zorientują się szybko w sytuacji i zajmą się dzieckiem...

Tak to wygląda jak Bóg nie jest na właściwym miejscu... doskonale Cię Grażyno, rozumiem... ja zostałam 8 lat temu sama z dwójką dzieci (2 i 8 lat), na ulicy, bez dachu nad głową... i podobnie jak Ty rozpaczałam, wychodziłam na ulicę, aby mnie coś trzasnęło, żeby nie czuć już tego bólu i braku tlenu, bo mąż-bożek odszedł... on się wtedy przestraszył i wrócił... i wiesz co Ci powiem? I tak nic z tego nie wyszło... a tylko bardziej poraniliśmy siebie i nasze dzieci...
Dwa lata temu poszedł sobie znowu... tym razem odbyło się "bezboleśnie", bo Bóg dla mnie już był (i jest) tam, gdzie powinien: na 1 miejscu... i tak sobie myślę, że mąż sobie poszedł, bo nie mógł znieść konkurencji i zrzucenia go z piedestału ;-)
Ta zmiana SIEBIE (która trwa nadal, każdego dnia) kosztowała mnie dużo wysiłku, ale BYŁO WARTO!!!!!

Grażynko... tylko Bóg. TYLKO BÓG. A potem cała reszta...

Wspieram modlitwą... Twoja córka Cię potrzebuje, otrząśnij się... nie pozwól, aby sprawy zaszły za daleko, nie wszystkie efekty błędnych decyzji można cofnąć...

Pogody Ducha... dasz radę!!

Anonymous - 2014-05-08, 14:15

Mam wieści od Olgi1963 i są to wieści bardzo dobre w stosunku do tego co było w zeszłym tygodniu. Bóg ustawił na drodze Grażyny łańcuszek ludzi i ona z tego korzysta, i powoli wstaje na nogi.

Nie wiem czy czyta forum, możliwe że na razie nie. Ale jestem pewna, że jeszcze ją poznamy jako Nową Grażynę :-)


Bądźmy z nią modlitwą.

Anonymous - 2014-05-08, 15:35

Idę dziś na mszę św. wieczorną (o 18.00) modlić się za Grażynę.

Grażynuś, będzie dobrze, lepiej niż jesteś to sobie w stanie dziś wyobrazić! Wiem, co mówię.

:-D

Balka

Anonymous - 2014-05-08, 15:42

ak70 napisał/a:
on się wtedy przestraszył i wrócił... i wiesz co Ci powiem? I tak nic z tego nie wyszło... a tylko bardziej poraniliśmy siebie i nasze dzieci...

bardzo podobnie jak u mnie w grudniu br... tak wiele trzeba przejść i bólu przeżyć i bólu sprawić, by dojrzeć do kolejnego etapu.

Ale jak się go osiągnie, to człowiek nie chce już wracać do tamtych starych etapów, do starego siebie.

Balka, to piękny pomysł.

Anonymous - 2014-05-08, 19:40

Boże ,dzięki Ci za Sychar :mrgreen:
Anonymous - 2014-05-11, 19:17

A teraz napisze cos co moze zszokowac p grazyne.........nie bede glaskac po glowie ,jestem rowniez jak ty emocjonalnie uzalezniona od meza tylko ze mi latwo bo moj maz ze mna jest alkocholik przemocowiec nieby byly ,bo mi brak zaufania do niego..................pytam sie gdzie jest twoje dno grazyno? Ludzi nie zmienisz zacznij od siebie,chce cie wesprzec ale to ty musisz tego wsparcia chciec i odemnie i od innych,nie nic nie jest latwe ,wierze ze zycie to walka o swoje Ja od no powiedzmy 2 lat od kad chodze do AAL_anonu i wiem ze jestem wspouzaleniona,pisze ci to nie o zal i jaka to ja biedula,tylko zebys zrozumniala ze masz problem ale DA sie go uzdrowic ,zrob to dla dziecka ,potem dla siebie bo warto.Szukaj pomocy ,ja poslucham jesli mnie potrzebujesz mam skypa .
Anonymous - 2014-05-12, 20:07

Grażynka czyta posty.
Nie pisze ale jest bardzo wdzięczna ludziom którzy ja wspierają.
tak się cieszę,że znalazły się osoby z jej okolic bo ja niestety mieszkam na drugim końcu Polski. Po prostu przywracacie mi wiarę w ludzi. Grażynko trzymaj się



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group