To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie mi jak dalej życ...

Anonymous - 2014-04-28, 11:54
Temat postu: Pomóżcie mi jak dalej życ...
Jestem w związku 12 lat nawet niewiem od czego zacząc co napisać ,pzepraszam za błedy z góry i brak interpunkcji ale Ja płacze i jestem cała rotrzesiona.Jestem sama z córką nie mam sił do życia najlepiej juz wogole bym zasneła i sie nie obudziła wiem że,mam córkę kocham Ja ale cierpie podwójnie patrząc na nią jak mnie dzwiga.W moim małżenstwie było różnie jak w życiu lekarz powiedział że,nie bede miała dzieci mąż podtrzymywał mnie na duchu ze,bed








Jestem w związku 12 lat mam córkę 9 letnią z góry przepraszam za błedy brak interpunkcji ale Jestem zapłakana i roztrzesiona..Niewiem gdzie szukać ratunku ponieważ nie chce mi się życ wiem mam córkę kocham Ja ale nawet juz o niej nie myśle cierpie podwójnie bo Ona mnie dzwiga.Niewiem od czego zacząc bylismy normalnym małżenstwem urodziła sie córka mąż oszal na jej punkcie postawil Ja ponad mnie ale jakoś to przyjełam po kilki miesiącach wyjechał do pracy za granice zostałam sama z małym dzieckiem i rodzicami w podeszłym wieku,dziecko chorowało ciągle po szpitalach tak od przeszło 8 lat mąż wyjeżdzał i za każdym razem było gorzej jak przyjeżdzał niby miłę chwile ale coraz mniej rozmowy mniej czasu dla mnie uciekał w pracę pieniądze a mi brakowało meża rozmawiałam z nim ale On tak powierzchownie Ja wpadałam w emocje On też były kótnie wymówki nerwy ucieczka z domu pózniej pogodzenia i znowu wyjazd i znowu sama z wszystki a jak mu coś powiedział to przesadzasz,wyolbrzymiasz itd.Miałam ogromne wsparcie w tacie dobry wrażliwy człowie niestety 4 lata temu tata zmaró Ja wpadłam w depresje załamanie mąż przyjechał obiecał że,nas nie zostawi zaczał prace w Polsce ale spaliśmy osobno i tak był bo by ł nie rozumiał mojego stanu był nerwowy wsciekał się na mnie Ja na niego po jakims czasie stwierdził że,wyjeżdzaza granicę byłam bardziej załamana ale bałam się mówić stanowczo nie pojechał Ja w domu ciągle płakałam miedzy nami było coraz gorzej zaczeły się wymówki i kłotnie mąż za granicą zaczął pic niby kilka piw to nic Ja tlumaczyłam prosiłam On swoje w nerwach zaczął tłuc w domu meble Ja krzyczałam że,chce rozwodu kochałam go zawsze i kocham niewiedziąłam co się dzieje z mną złapałam jak pisał na gg z jakąs dziewczyną pytam co to jest a On że,nic Ja zaczełam płakać a On stłukł laptopa pózniej Jak wyjechał zaczełam Ja pisac na portalach z ludzmi żeby jakoś przetrwać bo czułam sie bardzo samotna nerwowa wiara chodziłam do koscioła modliłam sie ale nie była głeboka prawdziwa..Jak mąż przyjezdzał próbowałam rozmawiać z nim ale On uciekał proponowałam terapue ale nie chciał poszłam sama na terapie nigdy się nie int.co tam na terapi nie pytał wyjezdzał 3 razy w roku wpadł i go nie było Ja też szłam na upartego chyba i dałam spokój myślałą że sie zmieni że,w koncu sam przyjdzie porozmawiac zawsze Ja szłam prosiła,w grudniu przyjechał na świeta jakby niby nic ale dalej zamkniety po swietach powiedział że,musi na kilka dni do Warszawy jechać coś mnie pikło ale nic przyjaechał w innych nowych ubraniach twierdzą c że,coś sobie kupił z mną nie rozmawiał córka płakała czemu z sobą nie rozmawiamy poszłam do niego i mówie w koncu zacznijmy życ córka patrzy jak wzór a On do mnie Jesteś mi obojetna nie przyjechałem do Ciebie tylko do dziecka rozpłakałam sie i wyszłam w nocy przegladłam mu tel.był sms od kobiety kochanie skarbieitd.odpisałam ten nr,rano miałam wyjśc przed 6 ale wyszłam pózniej spała poszłam do niego chciałam porozmawiać ale zadzwonił tel właśnie ta kobieta i zaczeliśmy sie szarpać mówie żeby mi powiedział prawde a On nic wyszłam a On wyjechal po kilku godz dostałam sms że,ta kobieta to tylko dlatego że,szuka docenienia że jej nie zna to tlko przez czat znajomosć a wierzy że,nasza miłosć wróci zadzwoniłam do niego błagałam zeby wrócił że,to rozmowa poważna a On że musi jechac i że jak tak dallej bede podchodziłła do niego to nic z tego nie bedzie i zeby mu była podporządkowana urwał kontakt pisałam sms nic zero pisania napisałm do tek kobiety a Ona mi odpisała że On ma prawo być szczęsliwy że jak go kocham to niech go zostawie w spokoju BO oni są razem a On kocha tylko córkę i ze mój czas sie skonczył nie umiałam z nim życ i ze On już żony nie ma tylko córke wpadłam w szał dzwonie do niego nie odbiera pisze nic w koncu napis że,to pawda i zebym dała sobie spokój Boże co JA WTEDY czułam sama z dzieckiem w domu On kontakt urwał błagałam pisałam sms ze,sobie życie odbiore nic czasem raz na dwa tyg na słowo zadzwonił do córki i mówił od rzeczy w lutym przyjechał po dokumenty napisał mi wczesniej sms żeby mu w drogę nie wchodziła wszedł do domu wziął córke na rece i wyszedł do pokoju był wypity Ja przytrzymana niewiedziałąm co robić żeby to ratowac poszedł do kuchni ja za nim córka była u góry zaczełam spokojnie mówić do niego słuchał płakąłam a On że On nie ma wyrzutu sumienia że,wybiera tamtą był w domu 3 dni błagałam go na kolanach prosiłam tłumaczyłam na wszystko sie zgadzałąm żeby nas nie zostawiał nie pomogłopił cały czas pisał dzwonił do niej na moich i dziecka oczach zlał dziecko mówił do niej wypad wyjazd nie poznawałam go sciągnaał łancuszek z szyi i oddał mi raz pisał sms w łazience weszłam błagałąm prosiłam wstał chwycił mnie i upchnałm na pralke powiedział spie...od mnie poszłam do pokoju wpadł za mna szarpnał mną i powiedział chciałaś dziecko to wyp...do dziecka potem pił sam próbowałam jeszcze ale raz tylko powiedził że niewie co się z nim dziej że,mnie nienawidzi itd.wyjechał do niej i jest z nią urwał kontakt z mną i córką nie zadzwonił nawet naświeta córka nie zna prawdy ze,mieszka z inną wie że,ma kolezanke bo tak jej powiedział i powiedział córce że mamy nie kocha córka bardzo jest nerwowa teskni za nim a JA CUDEM CIĄGNE TO ZYCIE ale już nie mam sił napisał mu 80 sms nie odpisał ani na jednego córka zapytała mnie mamo czy jak umre Ja albo Ty to tata sie zmieni napisałm mu to napisąłm kochance jego a zlali to wszystko maja mnie za wariatke fakt jestem emocjonalana a ta kobieta ma 2 dzieci i On tam Jest ojcem dla nich a jego córka tak cierpi co mam robic jak ratowac to małzenstwi Ja go tak kocham ze,nie wyobrażam sobie życia bez niego chciałabym zeby sie opamietał Ja nie spie płacze jak wiem jaki On tam szczesliwy kładzie sie spać koło innej a Ja sama z córką ledwo żyjemy załuje że,byłam nie dobra krzyczałam nieraz i wogóle gdybym mogła cofnac czas wziełam cała wine na siebie

Boże co rbic gdzie szukać ratunku zeby wrócił On tak kochał córke swiata poza nią nie widział jak go błagałam zostan dla niej pomóż mi żebym staneła na nogi to mi powiedział że,mam jedno dziecko i sobie poradze a pieniedzy mi nie da bo musi dom kupic niech sprzedam dom alabo działke Ja nie mam głowy mam takie leki i brak sił że,z domu wyjśc nie mogę płacz mnie i rozpacz zabija modle sie jeżdze do Ojca Daniela albo go słucham do krK do Mamry al trace nadziej czemu coś zawaliłam w życiu co robic błagam pomóżcie mi

Anonymous - 2014-04-28, 12:15

Grażynko,masz jakąś zaufaną przyjaciółkę albo kogoś z rodziny? Jeśli tak to zadzwoń do kogoś ,nie bądź teraz sama. I postaraj się nie pisać juz do męża,nie dzwonić. Zostaw to.
Jesli to możliwe to poproś kogoś bliskiego( nie męża)aby zawiózł Cię do psychologa.
Nie bierz winy na siebie. Na pewno sie starałaś. To nie Twoja wina,że mąż odszedł.
Koniecznie zadzwoń do kogoś i nie bąź sama.

Anonymous - 2014-04-28, 12:19

O matuniu, ile tu emocji. Jesteś jak odbezpieczony granat, który za chwilę wybuchnie. Tak strasznie targają Tobą emocje, że ciężko czyta się Twój post. Grażyno, bo chyba tak masz na imię, piszesz, że chodziłaś na terapię, czy nadal na nią chodzisz? Sądząc z kumulacji emocji w Tobie, chyba nie chodzisz. To, że szarpią Tobą emocje, jest normalne, ale kumulacja tych doznań, już niekoniecznie. Dopóki nie uspokoisz swoich nerwów, nie ruszysz z niczym do przodu. Potrzebne Ci wyciszenie, wiem to trudne w takiej sytuacji, ale wybacz za moje słowa, ale zjadasz w tej chwili własny ogon, niszczysz siebie i jak sama piszesz dziecko. Córka jest za mała, by dźwigać ciężar tego co się dzieje w Waszym domu i tego co się dzieje z Tobą. Moja pierwsza rada, to biegiem do psychiatry i psychologa, bez psychicznego wsparcia nie ruszysz z miejsca. Z własnego podwórka, powiem Ci, że równie emocjonalnie reagowałam na to co robił mój mąż, też klękałam, też błagałam, też straszyłam, że odbiorę sobie życie. Nic to nie dało, poszedł w siną dal. Też żarłam własny ogon i patrzył na to mój syn, choć dorosły, to uwierz, odchorował solidnie sytuację jaka go spotkała i moje szaleństwo. Na szczęście, w porę trafiłam do psychiatry i psychologa, farmakologia plus terapia pomogły. Dziś żyję normalnie, pracuję, kształcę syna i jestem szczęśliwa, sama ale nie samotna. Poczytaj forum, zobaczysz, że wiele osób reagowało w podobny sposób, ale wyszły z tego. Tyle, że to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, czy będziesz chciała się zmienić i pozwolisz innym, by pomogli w uspokojeniu Twoich emocji.
Anonymous - 2014-04-28, 12:21

Nie mam już nikogo wszystko straciłam wszystkie kolezanki i przyjaciółke mam dość ludzi zycia i wszyskiego nawet niewiem jak to się stało że,tak szybko straciłam koleżanki pewno znowu moja wina bo sie odciełam od wszyskiego i wszystkich jest mi wszędzie zle nawet tutaj się bałam napisac

[ Dodano: 2014-04-28, 12:27 ]
Boże skąd tyl eemocji masz rację ,to okropne Ja się boje że,zwariuje wiem Jestem za słaba psychicznie tak chodzę na terapie raz w tyg.ale cóz z tego jak w głowie mam tylko jedno mój mąż i koniec płacz dziękuje za odp.bo nie liczyłam na to

Anonymous - 2014-04-28, 12:32

Tu żaden post nie zostaje bez odpowiedzi. Widzisz, napisałaś ważną rzecz, że jesteś świadoma tego co robisz, czyli nie jest źle i pierwszy krok do przodu. Maleńkimi kroczkami ruszysz w przód, choć czasem będą kroczki w tył, ale dasz radę. Pamiętaj, tylko Ty musisz tego chcieć.
Anonymous - 2014-04-28, 12:41

Grażyno, poza terapią i kontaktem z rodziną - czy próbowałaś spotkania z ludźmi z Sycharu? Z ogniska najbliższego w Twojej okolicy? Są regularne spotkania.

We wspólnocie jest siła, jest wsparcie, jest ogromna życzliwość i zrozumienie, jest czas na wysłuchanie Ciebie, i co najważniejsze, wszystko odbywa się w imię Boga i w stronę Boga. Nikogo nie dziwią łzy i łamiący się głos. Każdy ma swoją historię, i one są takie podobne do Twojej, zobaczysz. Oddalisz się od swojego bólu choć na chwilę. I nauczysz się żyć nowym życiem. I to może być fantastyczne życie, chociaż dziś nie będziesz mogła w to uwierzyć.

Spróbuj.
Na pierwszym spotkaniu nie musisz nawet nic mówić o sobie, jeśli nie będziesz gotowa. Będziesz totalnie anonimowa, nikt Cię o nic nie będzie wypytywał na siłę. A słuchanie innych też pomaga.

Powoli, powolutku. Jesteś jak ofiara wypadku, potrzebujesz pomocy ale wyjdziesz z tego.

Bóg zamyka okno, ale otwiera drzwi, wiesz?
Zaufaj mu, oprzyj się na Nim, na przedziwnej łasce płynącej z Sakramentów, a nie zatoniesz.

Anonymous - 2014-04-28, 13:06
Temat postu: Pomóżcie mi jak dalej życ...
grazynkaa,USPOKÓJ SIĘ!JUŻ dość gaf popełniłaś dla ratowania RODZINY. Wiem,że Ci ciężko/sama też nie jedno przeżyłam i rozumiem Twe zachowanie/.TeRAZ MUSISZ ZADBAC O SIEBIE I CÓRKE.Rozpaczą,sms-ami ,dramatem niczego nie osiągniesz.Wręcz przeciwnie-bardziej zDOŁUJESZ SIĘ!!Czas się otrząsnąc się. Czy masz środki do życia?? Dziecko do przedszkola,a Ty zajmij się czymkolwiek.by ciągle nie myśleć .Prośby i błagania -kierowane do TAKIEGO nieodpowiedzialnego DUPKA zmień w obojętnośc,ignorancję.Taki nie jest stworzony do miłości. Dasz radę!!!.Masz dla kogo nżyć- no nie??Weż się w garść
Anonymous - 2014-04-28, 13:18

Kochana przechodziłam podobny okres. Naprawdę. Świat mi się zawalił, mówiłam, że życie mi się skończyło. Nie obchodziła mnie 3 moich kochanych dzieci. Liczył sie tylko mąż. Przeszłam przez piekło. Też klękałam, błagałam, szkoda mówić.
Dziś po roku, choć czasami bywa ciężko, moje życie wygląda naprawdę inaczej. Dziś widzę, ze ono dopiero się zaczęło a nie skończyło.
Uwierz w to, ze z Tobą też tak będzie. Zaufaj Bogu. On Cię kocha, dla Niego jesteś wyjątkowa, cudowna, kochana. On nie pozwoli na Twoją krzywdę. Poproś Go, opowiedz Mu co czujesz tak, jakbyś mówiła do najlepszego przyjaciela.
Czytaj forum, jak potrzebujesz pisz wiadomości prywatne. Ja tutaj naprawdę dostałam wielkie wsparcie, mam tu wspaniałych ludzi, którzy zawsze mnie pokrzepią. Wiem, ze jestem sama ale na pewno nie samotna.
Koniecznie poszukaj wsparcia, jak pisali poprzednicy, u specjalisty. I pomyśl jak bardzo potrzebuje Cię teraz Twoja córcia. Spróbuj na początek małymi kroczkami stawać dla Niej. Uśmiechać się dla Niej. Ważne, że masz dla kogo. Sama mam synka w podobnym wieku, wiem jaki to skarb.
Spróbuj też nie patrzeć za daleko w przyszłość, skupiaj się na jednym dniu, tylko tym jednym. Na tym co jest tu i teraz. Mnie tak było łatwiej.
Zobaczysz, że dla Ciebie też zaświeci słoneczko. Pan Bóg Cię nie zostawi. Pamiętaj: ON CIE KOCHA, ON CIĘ NIE ZAWIEDZIE, JEMU ZAUFAJ. :!:
Masz moją modlitwę.

Anonymous - 2014-04-28, 13:19

Grażyno jeszcze wiele rzeczy sie może w Twoim zyciu wydarzyc w tym i odrodzenie Twojego małżenstwa...
rozumiem Twoje emocje, ten pierwszy szok ból rozpacz.. to jak odstawieniu narkotyku człowiek potrzebuje go wciąz mocniej i mocniej...

jezeli chcesz odzyskac męża to musisz przestac do niego pisać i dzwonić, uwierz ze w ten sposób tylko go odepchniesz bardziej od siebie..

tez uwazam ze wizyta u psychiatry i wspomozenie sie lekami w tym momencie nie byłoby złym pomysłem.. pomogłoby Ci przetrwac ten najgorszy okres...

Polecam Nowenne Pompejańską.. działa cuda.. odmienia nas

musisz cos zacząc robić bo to samo nie przejdzie.. ta dziura która Cię wciąga nie zniknie sama z siebie... depresja to cieżki stan który odbiera ochote do zycia i wysysa z człowieka wszelką energię, trzeba sie przed tym bronić.
Zaufaj Bogu, zaufaj mu ze poprowadzi Cie najlepszą z możliwych ścieżek i ze w którymś momencie tej drogi dla Ciebie tez zaświeci słońce
wiem ze to pewnie w Twoim stanie cięzkie do uwierzenia...

ja na początku kiedy mąż zaczął mówić o rozwodzie wpadłam w podobny stan do Twojego, wtedy uczepiłam sie mysli ze zrobie wszystko by wrócił i zaczęłam słuchać rad - by zając sie soba, by zmieniac siebie.. zaczęłam od tego ze robiłam to dla niego, ale potem juz robiłam dla siebie.. chce przez to powiedzieć ze teraz nie wazne z jakiego powodu ważne byś zaczęła...
Twój mąz moze wrócić ale do szczęśliwej pewnej siebie i uśmiechniętej kobiety... to jest Twoja droga :)

Anonymous - 2014-04-28, 13:35

Grażynko, wiem, jak boli świadomość, że córka nie widzi miłości między rodzicami w domu. Co więcej Twoja jak rozumiem zobaczyła też jawną przemoc i sama jej doświadczyła.

Rodzic ma za zadanie chronić dziecko. Ty w tej chwili nie spełniasz tej roli, bo sama potrzebujesz pomocy. Czy córeczka chodzi do szkoły? Jeżeli tak, to w czasie jej nieobecności daj sobie czas na żal i żałobę, wściekłość, łzy, a po jej powrocie załóż zbroję i staraj się choćby utrzymać względną stabilność emocjonalną. Dziecko potrzebuje silnego i zrównoważonego rodzica, wtedy samo też jest emocjonalnie stabilne.

Pomóż sobie lekami, jeżeli lekarz uzna to za stosowne. Bądź dla siebie dobra. Wiem, że to trudne, ale spójrz na to jak widz siedzący na widowni w teatrze: kobieta i mężczyzna zakładają rodzinę, starają się o dziecko, dziecko się pojawia, a mężczyzna de facto rodzinę opuszcza, bo wyjeżdża. Kobieta sama radzi sobie z trudami i radościami macierzyństwa, jednak przeżywa kolejną stratę w postaci śmierci ojca. Z czasem dostrzega pustkę w relacji z mężczyzną i dowiaduje się o jego zdradzie. Reakcją zdrajcy jest nie żal i skrucha, ale agresja skierowana do matki jego własnego dziecka i do samego dziecka.

Tak to wygląda z zewnątrz. Nie ważne, czy byłaś wesoła, czy smutna, łatwa w pożyciu, czy trudna: pewnych rzeczy dobrzy ludzie nie robią innym ludziom. A już na pewno nie tym istotom, które powołali do życia.

Na razie jesteś w szoku, ale dojdziesz do momentu, w którym zobaczysz sprawy we właściwym świetle, rozpoznasz ten moment, kiedy zaczniesz sobie współczuć z powodu tego, przez co przeszłaś, a równocześnie nie będziesz miała potrzeby rozpamiętywania przeszłości i oczekiwania na zmiany w mężu.

Jednak zanim do tego dojdziesz, ratuj siebie dla córki.

Może przyjaciele, o których mówisz, że się odsunęli jednak podadzą Ci pomocna dłoń, jeśli o to poprosisz - nawet nie dla siebie, ale dla córki. Proszenie o pomoc jest aktem odwagi, bo przyznajesz się do słabości. Życzę Ci, abyś taką odwagę w sobie znalazła.

Zawierz siebie, męża i córkę opiece Maryi. A potem do dzieła. To pomaga :-)

Anonymous - 2014-04-28, 15:28

Cytat:
i zeby mu była podporządkowana

Ojej :mrgreen:
Grażyno, nie miałaś już wcześniej problemów z przemocą ze strony męża? Może to rozchwianie emocjonalne tam ma swoje źródło???
Moim zdaniem sprawa nr 1 dla Ciebie na dziś jest - POMÓC SOBIE. Psycholog, psychiatra, życzliwi ludzie, którzy wysłuchają, wesprą. Dobrze, że tu jesteś :) I nie obwiniaj siebie. Nie bierz do serca słów, które wypowiedział mąż i jego kochanka. Większość z nas zapewne takie raniące słowa słyszała, kiedy mąż, żona odchodzili do tej trzeciej.
Masz swoją godność kobiety, matki - nie błagaj, nie dzwoń...

Anonymous - 2014-04-28, 18:53

Kochane z całego serca wam dziękuje za każde,słowo które Jest cenne chociaż te słowa tak trudno do mnie trafiają bo Ja tylko mysle co zrobić żeby mąż,wrócił.Dziś córka przyszła z szkoły nerwowa nie mogłam z nią dojść do porozumienia niewiem czy powinnam uśiąśc z córka i mówic jej prawdę że,jej tata mieszka z inną?Mam problem wogóle z domu wyjśc a w domu tez wszystko na mojej głowie a wszystko mi nie idzie,los tak sprawił że,zostałam sama z wszystkim nie mam na kogo liczyć z meża rodziny ani mojej mam tylko córkę która,powinna czuć się bezpieczna przy mnie ale tak nie jest bo mnie nie ma czasem mam prześwit Boże jak można ciągle dzien i noc nawet jak piszę do was myślec tylko o nim ale to silniejsze od mnie moze pomyslicie jaka z mnie matka że mam córkę a nie myśle o niej Ja Ją kocham myśle i bardzo mnie boli że,jej się to udziela ale ciągle mam w głowie co robić a wiem że,już nic po ludzku nie mogę zrobic.Dziękuje że,Jesteście z mną chociaz tak sie bałam napisać bo mam takie coś że,Jestem nikim niczym nie akceptuje siebie....jak poradzić sobie z tymi emocjami kóre,naprawdę mnie wykanczają a Jestem bardzo emocjonalna i nie radze sobie z tym kiedyś psycholog mi powiedziała że,byłam gnebiona psychicznie ale Ja wszystkich zawsze broniłam chciałam dobrze a nigdy nie sobie.

[ Dodano: 2014-04-28, 19:01 ]
Gosia51, dziękuje Tobie za toco napisałaśdo mnie dziecko chodzi do szkoły ale Ja całymi dniami myśle w okno patrząc o nim widzisz tak go błagałam prosiłam na kolanach ale nic aż nie wierzę sms pisałam prosiłam pomóż mi On dobrze wie że,Jestem sama z córką i tez nic nie mogę pojąć jak tak można jego córka o śmierci mówi a On nie reaguje Boze to straszne czy Ja wogóle kiedyś stanę na nogi boje sie najgorszego bo mam takie chwile boję sie zycia ,samotnosći czuję się nikim i niczym Boże poszedł kocha JA ale mógłby chociaż sie zaint,czy żyjemy jak sie czujemy ma gdzieś nie daje pieniedzy niewiem jak to Jest z alimentami bo Ja nie mam głowy nawet za tym chodzić,wiem ze nic nie moge a tak bym chciała żeby,wrócił ale On nie wróci a Ja nie potrafie życ bez niego jak patrze w domu na jego rzeczy tu był tam Boże okropa

Anonymous - 2014-04-28, 19:05

grażynaa napisał/a:
kiedyś psycholog mi powiedziała


Masz do niej telefon? Możesz się zaraz dzisiaj umówić żeby się z Tobą spotkała jeszcze przed długim weekendem? Znajdziesz na szybko pieniądze chociaż na pierwszą wizytę?

Natomiast numer do męża radzę wykasować z telefonu, a tym bardziej numer do osoby z którą mąż cudzołoży.

Anonymous - 2014-04-28, 21:02

Grażynko,
Nie masz siostry,mamy,nikogo? Kuzynki,koleżanki,kogoś kto by przyjechał i był z Tobą chociaz parę dni? Nawet życzliwa sąsiadka,nie bądx z tym sama i ktoś musi sie zając Twoim dzieckiem.Zadzwoń do tej pani psycholog. Jakie leki teraz bierzesz?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group