To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - szukam pomocy...

Anonymous - 2014-05-15, 11:54

Duch Mare unosi się nad tym wątkiem. :)
Oddzielnie faktów od emocji. Na tym widać zasadzają się różnego rodzaju niepotrzebne konflikty damsko - męskie.
Też mam chyba problem z wrażliwością, bo to co pisze Maćko o alimentach w tej sytuacji mnie przekonuje. Jeżeli bym wiedziała, że mąż ma dziecko, to byłoby oczywiste, że wiąże się to też z obowiązkiem alimentacji. Jeżeli mąż powiedziałby, że matka z dzieckiem wyjechała, nie chce alimentów, a ja bym ten fakt zaakceptowała (w tym męża, który nie "walczy" o kontakty z tym dzieckiem, nie zabiega, który nie podejmuje żadnych działań związanych z miejscem pobytu dziecka) to po latach gdyby jednak okazało się, że nie "walczył", nie zabiegał, a w sumie to uchylał się od alimentacji, robiąc długi, nie mogłabym całej odpowiedzialności zrzucać tylko na niego. Faktycznie mało danych. Co Sev wiedziała, nad czym kiedyś tam przeszła do porządku dziennego, a co dzisiaj boli? Dlaczego mąż Sev nie płacił? Jak z innymi płatnościami, unika i się udaje? Jak układają się finanse w tej rodzinie, czy mąż Sev zapewnia rodzinie byt, czy to obciąża Sev, czy Sev miała pełną kontrolę nad zarobkami męża, i inne takie? Jakim jest ojcem dla ich wspólnych dzieci? Porzucona podała przykład, ja też mogę podać. Mąż odrzucił całkowicie swoje dziecko przedmałżeńskie, wypierał się ojcostwa nawet po podwójnych badania DNA, które je potwierdziły. Dzieci małżeńskie kocha szalenie, żyje i pracuje dla nich i dla żony. Lata mijają i nic się nie zmienia. Coś zgrzyta, prawda? Ale i tak bywa, że dany rodzic nie kocha równie mądrze i odpowiedzialnie wszystkich swoich dzieci. Sumując, szok Sev zupełnie zrozumiały ale czy pewna racjonalizacja nie pomogłaby w tej sytuacji bardziej? O najważniejszej sprawie, tj. dziecku przedmałżeńskim Sev wiedziała. Wiedziała o braku kontaktów, wiedziała o niepłaceniu alimentów, świadomie weszła w związek z mężczyzną "z długami z przeszłości" i świadomie przyjęła, że tych długów nie płaci. Jedyne o czym się dowiedziała to to, że jej mąż miał świadomy udział w braku kontaktów i niepłaceniu, powstały długi. To było trudniejsze małżeństwo od początku, czy możliwość kontaktów dzieci ze związku małżeńskiego z dzieckiem przedmałżeńskim pojawiła się dopiero teraz, czy brak zainteresowania tamtym dzieckiem pojawił się teraz, czy obowiązek płacenia na dziecko pojawił się teraz? Sev w sumie skonfrontowała się dopiero teraz z tym co istniało a przez lata po prostu było jej oszczędzone. Małżeństwo Sev jest do uratowania a cała trudna sytuacja do przegadania i ułożenia.

Anonymous - 2014-05-15, 13:18

Cytat:
Tu nie chodzi o przyzwolenie zdrady, tu chodzi o to co zrobić jak się już zdarzy.

Może i tak, ale mąż może obawiać się rozgrzebywania tej sprawy, może to być dla niego bolesna przeszłość, może dlatego woli od tego uciec.

Ja bym nie sprzątał właśnie dlatego, że nie będzie przyjemnie.

Zresztą nie muszę przywoływać problemu Sev, ja oszukałem moją żonę kiedyś. Ona nigdy nie chciała o tym za bardzo gadać, jej podejście było: zapomnijmy idźmy dalej. Ja chciałem gadać, to było może nawet okrutne z mojej strony, bo szczegóły ją bolały :( Pomogło mi to gadanie? Chyba nie, czas pomaga, ciepło żony pomaga, wybaczenie u Boga pomaga.


Tak myślałam, że jesteś osobą, która oszukała żonę. Stąd takie wywody i zrozumienie dla męża autorki, który chciał zamieść sprawę pod dywan. No właśnie chodzi o to, że ma się nie "zdarzyć". Że człowiek powinien się skoncentrować na tym, że przysięga żonie wierność i ma jakieś zasady i żony/ dziewczyny nie zdradza, a nie na tym co z tym zrobi jak się zdarzy.

Tobie rozumiem się zdarzyło. Trochę mnie dziwi to, że zamiast "uderzyć się w piersi" starasz się szukać sposobów ukrycia tej niewygodnej prawdy "jak się zdarzy" i wytłumaczyć takie zachowania w pokrętny sposób. Widocznie takie też jest twoje podejście do twojej własnej sytuacji. Mam wrażenie, że bardzo łatwo ci wybaczono, ciepło żony itd. Dlatego masz takie lekkie podejście do tej sprawy, generalnie do odpowiedzialności - przywołując np. twoje słowa dotyczące alimentów. Rozumiesz męża autorki bo tobie też łatwo przychodzi ucieczka od odpowiedzialności, zamiatanie pod dywan - bo jest "nieprzyjemnie". I nie oberwałeś za to po głowie. Pisałeś chyba o tym, że to autorka miałaby pamiętać o tych alimentach?... Ponownie zwalanie na drugą osobę własnej odpowiedzialności.

Nieważne, chcę tylko napisać, że nie podoba mi się prezentowanie takich poglądów na forum i jeszcze popieranie ich autorytetem jakiegoś księdza. Wg mnie to nie jest dojrzała postawa. No ale mamy wolność wypowiedzi więc się nie czepiam więcej.

Cytat:
Jest wystarczająco przypadków, w których jednemu z małżonków nie udało się zapomnieć jakiegoś błędu drugiego małżonka.


A nie pomyślałeś, że przyczyną tych rozwodów jest nie to, że ktoś nie wybaczył, tylko to że ktoś zdradził?...:)

Anonymous - 2014-05-15, 14:55

porzucona_33 napisał/a:

Tak myślałam, że jesteś osobą, która oszukała żonę. Stąd takie wywody i zrozumienie dla męża autorki, [ciach reszta bzdur]


Nie znasz sytuacji i piszesz BZDURY dotyczące mnie, ale na szczęście Tobie nie muszę się tłumaczyć :)
Jeśli tyle zrozumiałaś, z tego co napisałem, to współczuję.
I prosiłbym o powstrzymanie się od oceny mojej osoby i analizy mojego życia, bo o to nie prosiłem. I na tym może zakończę, bo to co ciśnie się na klawiaturę nie nadaje się na to to forum.

Cytat:

Cytat:
Jest wystarczająco przypadków, w których jednemu z małżonków nie udało się zapomnieć jakiegoś błędu drugiego małżonka.


A nie pomyślałeś, że przyczyną tych rozwodów jest nie to, że ktoś nie wybaczył, tylko to że ktoś zdradził?...:)


1) nie pisałem nic o rozwodach. Pisałem np o sytuacji, w której żona nie daje człowiekowi żyć, bo kiedyś zrobił jakieś długi.
2) zapewne znowu nie zrozumiesz, ale to nie moja wina: oczywiście, że przyczyną jest to, że ktoś nie wybaczył :)


Ktoś napisał "małżeństwo Sev jest do uratowania". Poważnie? To małżeństwo jest zagrożone w świetle tego co nam Sev tutaj opisała? :O
Dziwię się w takim razie, że są na tym świecie jeszcze ludzie nie po rozwodach.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group