To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - szukam pomocy...

Anonymous - 2014-04-25, 21:00
Temat postu: szukam pomocy...
Witam wszystkich czytających....prosze o radę i wsparcie modlittwą..
Jestem w sakramentalnym związku od kilku lat, mamy wspólne malutkie dziecko...
Moim problemem jest przedmałżeńskie nastoletnie dziecko mojego męża, o jego istnieniu dowiedziałam sie późno, w zasadzie tuż przed ślubem, mąż przedstawiał to jako błąd młodości, że to dawno temu, że matka z dzieckiem wyjechała za granice i nie życzy sobie kontaktów z dzieckiem mojego męża
Ja wierzyłam w to bez zatrzeżen....jednak jakiś czas temu przypadkiem dowiedziałam sie że to dziecko mieszka w polsce cały czas, nigdy nie wyjezdzało , że to moj mąż zerwał ten kontakt..że nie płacił alimentów i nie widział się z dzieckiem przez te lata
I stad moje watpliwości i szarpanie sumienia, mąż stracił w moich oczach, jednak szczera z nim rozmowa na ten temat nie jest mozliwa.. nie chce rozmawiać na ten temat.
A ja czuje się na rozdrozu.. modlę się i nie jestem w stanie poradzić sobie z rosnacym rozczarowaniem...

Anonymous - 2014-04-25, 21:12

Sev, cóż .... właśnie skonfrontowałaś się z faktem, że mąż też jest grzesznym człowiekiem.... Wierzę, że możesz czuć rozczarowanie, ale oprócz tego, mam wrażenie że jest coś głębiej? Czemu czujesz się na rozdrożu? Czy ta informacja zobrazowała jakiś kryzys w Waszym małżeństwie?
Anonymous - 2014-05-06, 02:35

sev napisał/a:
jakiś czas temu przypadkiem dowiedziałam sie że to dziecko mieszka w polsce cały czas, nigdy nie wyjezdzało , że to moj mąż zerwał ten kontakt..że nie płacił alimentów i nie widział się z dzieckiem przez te lata
sev napisał/a:
mąż stracił w moich oczach, jednak szczera z nim rozmowa na ten temat nie jest mozliwa.. nie chce rozmawiać na ten temat.

Witaj,
poczułaś się zraniona, bo dowiedziałaś się czegoś co zburzyło Twój spokój i spojrzenie na męża, ale czy słusznie? Skoro mąż nie chce rozmawiać, a Ty dowiedziałaś się o sprawie przypadkiem czyli zapewne od osoby postronnej, to dlaczego masz szarpaninę wewnętrzną? Tylko informacje z pierwszej ręki mogą dać Ci szansę na wyrobienie sobie poprawnego zdania na całą sprawę, na ten moment wchodzisz w kryzys zaufania do męża, a to pociągnie za sobą większe kłopoty. Dopóki mąż nie porozmawia z Tobą o tej sprawie nie nastawiaj się negatywnie, ale już teraz poszukaj pomocy w Bogu i w duchowej mocy Sakramentu Małżeństwa, aby nie pisać scenariuszy i zgromadzić w sobie tyle miłości ile trzeba, aby tę trudną dla was sytuację przekuć w siłę.

Anonymous - 2014-05-06, 12:56

Wydaje się, że nazbyt mocno wzięłaś sobie do serca fakt, że mąż nie płaci alimentów. Jasne, to boli, że nie powiedział Ci przed ślubem całej prawdy, ale nie wiadomo, czy ...on nie chciał w ten sposób Ciebie trochę chronić... I może bał się, że w takiej sytuacji nie zdecydujesz się na ślub.
Moim zdaniem, pozostaw ten problem bardziej sumieniu męża... Sama zaś zatroszcz się o Wasze relacje - mimo wszystko. Jemu też na pewno jest ciężko, no i musiał z tym kłamstwem żyć długo, czyli cierpiał. Bardziej niż obwinianie - próba zrozumienia...

Anonymous - 2014-05-06, 14:21

Strasznie bagatelizujecie sprawę. Nic się nie stało. Nie wiem czy się nie stało. Jeżeli autorka ma prawdziwe informacje to właśnie odkryła, że mąż ją po prostu oszukiwał, zataił przed nią fakt posiadania dziecka, okłamał co do kontaktów z tym dzieckiem i jeszcze alimentów nie płacił. Ja uważam że to są poważne zarzuty i trzeba to zweryfikować. Ja bym zweryfikowała. Żebyś za chwilę ty nie była w podobnej sytuacji, u mnie w dalszej rodzinie tak było, prawie identycznie, żona takiego luzaka została sama na starość z długami.

Co to znaczy, że mąż nie chce o tym rozmawiać, jakiś niepoważny człowiek. O ważnych rzeczach się rozmawia.

A to:

Cytat:
I może bał się, że w takiej sytuacji nie zdecydujesz się na ślub.
Jemu też na pewno jest ciężko, no i musiał z tym kłamstwem żyć długo, czyli cierpiał.


Bez komentarza:/

Anonymous - 2014-05-06, 14:39

Cytat:
o jego istnieniu dowiedziałam sie późno, w zasadzie tuż przed ślubem,


Czyli jednak nie zataił faktu posiadania dziecka.

A dalej - to nie usprawiedliwianie, ale ...taka moja próba wczucia się w położenie męża. Chyba od zrozumienia zaczyna się wszelkie dobro? I mądre działanie.

Anonymous - 2014-05-06, 19:45
Temat postu: Re: szukam pomocy...
sev napisał/a:

I stad moje watpliwości i szarpanie sumienia, mąż stracił w moich oczach, jednak szczera z nim rozmowa na ten temat nie jest mozliwa.. nie chce rozmawiać na ten temat.



To może być trudny temat dla Twojego męża. To są często bolesne sprawy, być może Twój mąż próbował od tego jakoś uciec. Dowiedziałaś się czegoś co zapewne jest jakimś wycinkiem prawdy, jeśli w ogóle jest prawdą. Dlaczego nie chcesz zaufać swojemu mężowi? Czy dał Ci inne powody do tego? Czy teraz ta przeszłość naprawdę ma takie znaczenie? Czy to jest tak ważne, że dziecko nie wyjechało za granicę? Że to mąż zerwał kontakt?
Jeśli nie jest ojcem w pełnym tego słowa znaczeniu, to pewnie nawet lepiej, że zerwał kontakt całkowicie, bo to nikomu by nie służyło.
Alimenty mogą być jakimś problemem, ale może druga strona o nie nie zabiega? Chyba nie jest łatwo migać się dłuższy czas od płacenia alimentów, coś byś wiedziała, przynajmniej o jakichś próbach ściągnięcia pieniędzy.

Możesz czuć się zaniepokojona i Twój mąż powinien to zrozumieć. Powinien z Tobą porozmawiać, ale też staraj się go zrozumieć. Nie drąż przeszłości, to rzadko na dobre wychodzi. Jeśli jest problem alimentów, to trzeba mu będzie sprostać. To tylko pieniądze.

Anonymous - 2014-05-06, 21:26

Jestem lekko mówiąc zdziwiona wypowiedziami "starych i doświadczonych" Sycharowiczów....Wygląda na to, że sev krótko mówiąc przesadza???
Facet ma nieślubne dziecko, przed ślubem ( śmiem przypuszczeć, że ze strachu iż się wyda prędzej czy później) wyjawia swojej przyszłej żonie, że ma od kilku lat dziecko, ale w gruncie rzeczy tak jakby go nie było... bo jest za granicą, bo jego matka zerwała kontakt itp.itd. Po latach małżeństwa okazuje się, że prosto w oczy kłamał swojej żonie. Dziecko żyje w Polsce, tatuś ma go w nosie, unikał przez kilkanaście lat płacenia alimentów, sam zerwał kontakt z dzieckiem i jego matką i właściwie guzik go interesują....przez najbliższe lata stworzył sobie kosztem najbardziej ufających mu ludzi ( w tym Ciebie i Wasze dziecko) fikcyjny, dość wygodny światek z wyparciem rzeczywistości.... A Wy starzy wyjadacze stajecie w jego obronie??? O.K. nie wiemy czy to prawda. To akurat trzeba sprawdzić, może sev już sprawdziła i wie... ale co z tego... mąż, tatuś na takie tematy nie będzie rozmawiał... co to to nie...
Ludzie, jakaś mgła Wam oczy przesłoniła???
A Ty sev piszesz "Moim problemem jest przedmałżeńskie nastoletnie dziecko mojego męża"- mnie się wydaje, że to nie jest Twój największy problem... z wiedzą o dziecku żyjesz kilka lat, ten problem nosi raczej imię Twojego męża, który Cię okłamywał w zasadniczych sprawach, niestety. Nie chowajmy tu pod dywan tak ważnych spraw! Dlaczego jesteś na forum od 2009 roku? Może to ważne pytanie?
Nie wiem co Ci poradzić...Na pewno trzymaj się Boga. A sprawę trzeba wyjaśnić do końca, żeby nawet miało bardzo boleć. Małżeństwo to nie jest fikcja. Obawiam się, że największy problem będzie w Twoim mężu, nie chce pewnie zobaczyć kim jest naprawdę, bo zbyt wiele musiałby zobaczyć, zmienić, spotkać się z wyrzutami sumienia itp. To może być największy problem...

Anonymous - 2014-05-06, 21:37

edytka napisał/a:
Jestem lekko mówiąc zdziwiona wypowiedziami "starych i doświadczonych" Sycharowiczów....Wygląda na to, że sev krótko mówiąc przesadza???

Nikt tu nie napisał, że sev przesadza tylko, żeby nie budowała bezwiednie wrogości w sobie do męża. Dopóki nie zna do końca sprawy od niego, bo jak pisze nie chce teraz o tym rozmawiać, to sprawy sev nie popchnie do wyjasnienia. Może tylko wpaść w pułapke podejrzliwości i nieufności, a to nie pomoże rozwiązać problemu.
Dziecko jest i to jest fakt, żyje w Polsce, a nie za granicą to tez fakt, pytanie tylko czy ojciec był tego swiadom? Może tak , a może nie. Nie płacił alimentów? Fakt nie potwierdzony, nie wiadomo do końca jak było. A może matka tego dziecka oszukała męża sev, bo miała jakieś swoje powody, na temat wyjazdu, nie wiadomo kto tak naprawdę zerwał kontakty, zbyt wiele niewiadomych do wyrobienia sobie zdania. Pewne jest tylko to, że problem istnieje i potrzeba miłości i otwartości, aby go rozwiązać, a podsycana niewiedzą czy własnymi lękami nieufność w tym nie pomoże.

Anonymous - 2014-05-06, 21:51

Tylko dlaczego my zakładamy, że to co pisze sev jest niepewne? Ona nie pisze skąd się dowiedziała, czy że krąży taka plotka itp. sev pisze, że się dowiedziała... w tym dowiedziała, że " że to moj mąż zerwał ten kontakt..że nie płacił alimentów i nie widział się z dzieckiem przez te lata".
Ja rozumiem lęk sev i Jej rozczarowanie.
Potrzeba miłości i otwartości....Jasne. I żeby mąż mówił prawdę, żeby w ogóle chciał rozmawiać itp.
Ale ja mam poczucie, że Ona ma przed sobą mur... i naprawdę nie wie co robić.Że potrzeba miłości i otwartości to i Ona wie, ale ich nie ma. Nie ma w tym momencie. Jest mur ze strony męża...

Anonymous - 2014-05-06, 22:13

edytka napisał/a:

Facet ma nieślubne dziecko, przed ślubem ( śmiem przypuszczeć, że ze strachu iż się wyda prędzej czy później) wyjawia swojej przyszłej żonie, że ma od kilku lat dziecko,


a nie lepiej swoje przypuszczenia zostawić dla siebie jeśli mogą być dla kogoś krzywdzące i ma się co do nich marne podstawy?

Cytat:
Po latach małżeństwa okazuje się, że prosto w oczy kłamał swojej żonie. Dziecko żyje w Polsce, tatuś ma go w nosie, unikał przez kilkanaście lat płacenia alimentów, sam zerwał kontakt z dzieckiem i jego matką i właściwie guzik go interesują....


z tego to w zasadzie tylko sprawa alimentów może być istotna.
Jakie ma znaczenie gdzie mieszka dziecko?
Sev i jej mąż pobrali się, sev wiedziała o dziecku, w takim układzie to, że mąż sev nie ma kontaktu z dzieckiem i jego matką jest sensownym wyjściem i nie ma potrzeby odwoływać się do oskarżycielskiego "ma dziecko w nosie" i "guzik go interesują".

Cytat:
przez najbliższe lata stworzył sobie kosztem najbardziej ufających mu ludzi ( w tym Ciebie i Wasze dziecko) fikcyjny, dość wygodny światek z wyparciem rzeczywistości....


zastanawiam się komu chcesz w ten sposób pomóc.
Wiesz bardzo mało a rzucasz oskarżeniami na prawo i lewo.


Cytat:
A Wy starzy wyjadacze stajecie w jego obronie???


oczywiście lepiej dowalić i poróżnić sev i jej męża. Sev jeszcze się waha, ale jak przeczyta jeszcze kilka takich postów osób, które nie znają sytuacji, ale zawsze chętnie wydadzą ostry osąd, to zrozumie jakim draniem jest jej mąż. Nawet jeśli to wszystko guzik prawda. To na pewno wyjdzie wszystkim na dobre. Ech :(

Anonymous - 2014-05-06, 22:43

Rada kościoła dla takich sytuacji , jest jedna i w mojej ocenie słuszna.Być dobrym człowiekiem dla żony i dzieci To była prawda na którą sev nie była gotowa. Identycznie ze zdradą, zaleca sie milczenie żeby gorzej nie skrzywdzić. A może przez te lata cicho i bez reklamy płacił??? Zostawić to trzeba im , ich sumieniu i Bogu. Są prawdy które zabijają!!!
Anonymous - 2014-05-06, 23:44

No tak może jest dobrym człwiekiem, płacił po cichutku alimenty, może to co pisze sev to wszystko nie jest prawdą, może tak miał tylko to dziecko....może on cierpi biedaczek, może tamta kobieta zagarnęła dziecko i uciekła krzywdząc go tym.... Może to wszystko guzik prawda? A sev to w ogóle przesadza...
"Dowalić i poróżnić sev i męża"? Osąd? Wszyscy tu dyskutujemy na bazie m.in. tego co ktoś napisał- dlaczego w to z założenia nie wierzyć? Ale też doradzać, żeby dana osoba w miarę możliwości upewniła się o tym czy głęboko ją raniące informacje są prawdą.
Sev cierpi chyba dlatego, że człowiek któremu głęboko ufała w samych podstawach zawiódł ją. Być może ma poczucie, że nie wie kim on naprawdę jest? A może to zawód trącający sam sakrament? Miłość, wierność, UCZCIWOŚĆ? I dlatego tak boli.
Ścisłe określenie, gdzie mieszka dziecko nie ma znaczenia, ale kłamstwo męża ma znaczenie. Kłamstwo ma znaczenie. Może i faktycznie dla tamtego dziecka ( tu się zgadzam z ks. M.Dziewieckim na ten temat) i dla sev i jej rodziny jest lepiej że tego kontaktu nie ma, ale tu nie o to teraz chodzi. Sev chyba nie zadała pytania, co lepiej żeby miał kontakt, czy nie? Sev boli... zdrada męża ( zdrada przysięgi w części: UCZCIWOŚĆ).
A może sev kocha męża, może jednak tak i własnie dlatego są w niej te rozsterki i ból.
Może niech sprawdzi jak jest ( tak tu jej nie ufamy), ale na miłość Boską, nie każcie jej sie okłamywać jeśli prawda jest taka jak ją opisała w krótkich słowach. To raczej tej prawdzie trzeba się przyjrzeć i zadać sobie pytanie: co dalej? Co dalej jeśli to wszystko prawda? Uczyć się mu ( mężowi) przebaczyć w tym co jest, a nie w życzeniowym myśleniu. Pewnie, że lepiej by było, żeby to wszystko była nieprawda.
Dabo- cokolwiek byśmy tu nie napisali, każdy jakoś naznaczony swoim doświadczeniem- to i tak ostatecznie staną wobec Boga...Nic tu po nas w ich kwestii. Ale to forum chyba nie ma być zastępowaniem Najwyższego , czy czyjegoś sumienia- choćbyś chciał i posiadał wszelką ludzką wiedzę to tego nie zrobisz, więc po co tak gadać? W ogóle zamknijmy forum i Bóg z nami. A może właśnie On tu z nami jest?

Anonymous - 2014-05-07, 00:15

edytka napisał/a:
.Nic tu po nas w ich kwestii

Sama sobie odpowiedziałaś.
Powiem ze aktualnie też jestem w niekomfortowej sytuacji podobnego kalibru, dla tego uciekam od jakichkolwiek ocen, osądów czy podpowiedzi.
Mój przyjaciel wychowuje pamiątkę młodości swojej żony. Mój syn trochę koleguje z nim.
Moi rodzice wynajeli moje stare mieszkanie nie komu innemu jak właśnie ojcowi tego chłopca. Facet faktycznie ucieka przed samym sobą i komornikami. Jego "przyjaciółka" i córka mieszkają kiedy on zasuwa na długi. Ona ciągle sama i się ślini do mnie. Mój syn bawi się z jego córką. Ale pytał mnie, to kto jest tato dobry ,ten mój przyjaciel, czy ten ojciec oboje dzieci? On też potrzebuje jasnej wykładni tego lubieć a tamtego nie. Co mam powiedzieć dziecku, z kolegą sie baw a koleżanki nienawidź????
Do tego przyjaciel też w swojej złośliwości nieraz ma zal że i z tym jego porzednikiem muszę się przywitać czy usiąśc przy grilu. Ciężko ogarnąc takie nieswoje sprawy. Dlatego właśnie napisałem że nie mi grzebać komuś w życiu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group