To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Temat Marii12

Anonymous - 2014-04-22, 11:08

pamietaj - meza nie zmienisz.. nie łudz sie nie zmienisz i tyle. on sie moze sam zmienic jezeli bedzie tego chciał
dlatego skup sie na sobie i na tym co Ty mozesz zrobic.. nie wazne co on robi.. wazne dla Ciebie jest to co Ty robisz.

Anonymous - 2014-04-22, 13:43
Temat postu: temat mari
Um jak maz chcial zeby odrazu bylo kolorowo mogl wziazsc zone holenderke co zna jezyk i byc moze bedzie od razu mniec prace .............moj maz holender duzo mi nazmyslal ze po polsku rozmawiam i takie tam a zwlaszcza jak wypil co mu sie zbyt czest zdarzalo powiedzmy tak ,ja mu tak wlasnie odpowiedzialm ze wiedzial ze ja jestem pl e nie nl to byl jego wybor ja go nie zmuszalam do oltarzu............... program 12 krokow tez pomaga ,ja bym sie uradowla ktos kto mowi mojim ojczystym jezykiem i perferuje 12 krokow.

[ Dodano: 2014-04-22, 13:49 ]
mozesz wsisc w pociag zajechac jak wroce z czestochowej i pozyczyc ksiazke PIa mellody toksyczna milosc i zerkene co tam posiadam ,maz chce zebys sobie radzila RADZ ,wroce w poniedzialek w mnieszkam w Enschede.

Anonymous - 2014-04-22, 14:23

Maria12 napisał/a:
kocham meza. Czy jestesmy przyjaciolmi chyba nie on jest egoista tylko o sobie mysli. Nie mamy dobrych stosunkow bo ciagle sie po mnie wyzywa psychicznie.

Wiem zdaje sobie z tego sprawe, ale on prowadzi do tego ze tak jest ja sie staram jak moge.


Bez urazy, ale jakoś to pierwsze zdanie nie pasuje mi do pozostałych.
"Ja kocham męża, a on jest egoistą, wyżywa się psychicznie i to przez niego jest tak jak jest". Trochę słabo jak na świeże małżeństwo. Trochę za dużo poważnych oskarżeń w stosunku do kogoś kogo się kocha. Rzadko jest tak, że tylko jedna strona jest winna, brakuje mi tutaj choćby minimalnej refleksji nad sobą.

Na pewno starasz się jak możesz? Znalazłaś już kurs języka? Co zrobiłaś w sprawie poszukiwania pracy? Znasz angielski i niemiecki, próbowałaś w ogóle znaleźć pracę?
Może trzeba zacząć poniżej kwalifikacji, może trzeba się dokształcać?
Masz jakiś plan?
Naprawdę jest tak, że Twój mąż widzi że próbujesz i się wścieka, że nic nie wychodzi?
Poproś go o pomoc, radę. Zna język, zna lepiej tamten kraj - podejdźcie do tego razem.
Jeśli naprawdę sprawy pracy i języka są tak trudne, to jak Twój mąż będzie w to zaangażowany to będzie bardziej rozumiał w czym rzecz. Trudno się wściekać na coś co jest obiektywnie niemożliwe/trudne.

Jak sama napisałaś w swoim pierwszym poście Twój mąż poznał i ożenił się z "duszą towarzystwa", osobą energiczną. Dla niego ta zmiana o "360 stopni" (może 180? ;) ) też pewnie nie jest łatwa.

Trudności są czymś normalnym, ale trzeba się z nimi zmierzyć.
Jesteś w kraju, do którego wiele osób chciałoby wyjechać, masz lepszy start niż większość emigrujących, bo mąż ma pracę, Ty masz wykształcenie i znasz 2 języki. Zatem chyba nie jest aż tak źle.

Anonymous - 2014-04-22, 14:33

Mam wrażenie, że głównym problemem jest nie kraj, nie praca, nie język
ale odcięcie się od pępowiny.

Anonymous - 2014-04-22, 15:39

grzegorz_ napisał/a:
Mam wrażenie, że głównym problemem jest nie kraj, nie praca, nie język
ale odcięcie się od pępowiny.


Też mi się tak wydaje. Przecież autorka wiedziała na co się decyduje biorąc ślub z tym człowiekiem, nie obiecywał przeprowadzki, nie oszukiwał. Jakoś w poście nie widać miłości do męża, chęci bycia razem zamiast tego na pierwszy plan wysuwa się dawne życie, rodzina, znajomi, praca. Przecież to było jasne z czym się wiąże przeprowadzka do innego kraju. Trochę niepoważnie to wygląda. Nie wiem na co liczyła autorka wątku - że przyjedzie do Holandii i wszyscy będą tam mówić po polsku? Że znajdzie taką pracę jak tu a znajomi pojadą za nią? Problem chyba nie jest związany w ogóle z małżeństwem ale właśnie z oderwaniem od domu, trudem życia w obcym kraju i chyba nierealnymi oczekiwaniami co do małżeństwa i życia po ślubie. Pozostaje chyba albo się przystosować do życia w innym kraju, myślę że po jakimś czasie jest łatwiej i kryzys mija albo nie wiem, wrócić do Polski.

Anonymous - 2014-04-22, 16:21

Przydaloby się doradzić jak przeciąć pepowine. To trudny proces bez względu na wiek.
Anonymous - 2014-04-22, 16:30
Temat postu: temat mari
Ej roznie to bywa ,toksyczna milosc Pia mellody tez mowi o oderwaniu pepowiny tez tak mnialam,a moze to dobrze ze autorka dostrzega roznice w zwiazku.
Anonymous - 2014-04-22, 17:23

Maria12 napisał/a:
Nie mamy dobrych stosunkow bo ciagle sie po mnie wyzywa psychicznie

A ja zwróciłam uwagę na to zdanie. Czy to nie jest czasem główną przyczyną trudności? Czy gdyby Maria12 miała czułego, troskliwego i szanującego ją męża, nie byłoby jej łatwiej odnaleźć się w nowym miejscu? Przecież ona zostawiła dla tego człowieka CAŁE dotychczasowe życie, a w zamian otrzymuje wyzwiska, pogardę, samotność...

Oczywiście zgadzam się z tym Mario, że powinnaś przestać myśleć o powrocie do Polski i trochę mocniej postarać się o zaaklimatyzowanie w nowym miejscu, jednak nie bagatelizowałabym też problemu z przemocowymi zachowaniami męża... Poczytaj, dowiedz się więcej, ucz się stawiania granic, asertywności, poprawnej komunikacji. Doucz się jak powinno funkcjonować małżeństwo wg Bożego zamysłu, może dołącz do jakiejś katolickiej wspólnoty (ktoś pisał, że są tam takie możliwości), a tak przede wszystkim do zachęcam do zapoznania się z Jezusem.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group