To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Potrzebuję Pomocy, chcę żeby mój mąż znów mnie pokochał

Anonymous - 2014-07-09, 19:17

Bogu chwała, może napiszesz coś w dziale świadectw.
Anonymous - 2014-07-09, 19:48

To wspaniale. Cudownie!
A jesli chodzi o ognisko w Katowicach, ja poczułam się tam bardzo miło. Ksiądz świetnie prowadzi te wykłady, naprawdę polecam. Byłam z koleżanką, więc było nam łatwiej. Tam ludzie szanują to, że nie chcesz mówic, dlatego Cię nie pytali natarczywie. Tzn, ja to tak odbierałam. jesli będzie spotkanie w przyszłym tygodniu wybiorę się po raz kolejny, mam taką nadzieję.

Anonymous - 2014-07-09, 20:16

Marta
zycze twojemu mezowi aby nigdy nie zalowal
ze ci kolejnyvraz zaufal.
a tobie wytrwalosci

Anonymous - 2014-07-09, 20:32

właśnie napisałam świadectwo :) Dziekuję :)
Anonymous - 2014-07-09, 20:54

indeside napisał/a:
właśnie napisałam świadectwo :) Dziekuję :)

:mrgreen:

Anonymous - 2014-07-10, 16:25

Chwała Panu. On wie czego potrzebujemy i działa we właściwym czasie. Trwajcie w Nim, On uzdrawia, uczy. Dobrze o tym wiem. Ufajcie!!!
Anonymous - 2014-07-10, 20:54

Martusia, wierzę, że każdy kto szczerze żałuje swoich win, pragnie poprawy, zadośćuczynienia, kto będzie błagał Pana Boga o pomoc - otrzyma ją. Po ludzku wiele rzeczy wydaje się niemożliwych - z Panem Bogiem wszystko jest możliwe. On jest i kocha każdego z nas. On chce ratować nasze małżeństwa, bo to właśnie my jesteśmy największym celem diabła - kusi w każdy możliwy sposób, by rozbić jedność małżonków. Twój mąż bardzo musiał Cię kochać i pewnie nadal kocha, skoro wybaczał. Z tego co wiem, mężczyznom przychodzi to dużo trudniej. Ja sama wybaczyłam zdradę i nadal kocham męża. Jest to możliwe, ale on bardzo o nas walczył, powiedział, że nigdy nie przestanie, aż do niego wrócę. Zrozumiał swoje błędy, gdy mnie stracił. Może jest w tym coś z racji, jak piszesz, że Twój mąż powinien tak postąpić już za pierwszym razem, abyś odczuła jego brak. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy.
Ostatnio zaczęłam odmawiać nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły. Spróbuj, zachęcam.

http://www.mati.com.pl/pa...cej%20wezly.pdf

i modlitwę do św. Rity, patronki spraw trudnych i beznadziejnych

Walcz o swoje małżeństwo z pomocą Pana Boga i nie poddawaj się Wspomnę Cię w modlitwie. Chwała Panu

Anonymous - 2014-07-11, 12:48

Inteside
Cieszę sie na tą wiadomość, że jesteś Szczęśliwą mężatką, że jestescie nowym starym małżeństwem.
Blagam Cię nie dowal mu już nigdy!
To przez co Twój mąż przeszedł, wie on i my zdradzeni lub zdradzani, jest to bol i trauma nieporównywalna z niczym, no moze ze śmiercią kogoś bliskiego.
Szanuj go, glaskaj i zapewniaj o swojej miłości, mów mu , że żałujesz. Jemu naprawdę nie jest i nigdy nie będzie latwo, no może kiedyś ten ból bedzie łagodniejszy, ale jednak będzie.
O dranstwie jakim jest zdrada nie mozna zapomnieć!
Mozna z tym żyć ale gdzieś tam z tyłu głowy to w człowieku siedzi i boli, mysli wracają i serce boli, oj boli....
Masz wspanialego męża, doceń Go!
ŻYCZĘ Wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia

A i chcialam dodać, źe warto sie w zyciu zastanowić, trzeba szanować samą siebie, bo w większości przypadków facet wykorzysta d. wyrepeci i pusci w " trąbę"Mam nadzieję, że to co narobilaś nauczy Cię czegoś!
Wiem, nie jestem miła, ale strasznie brzydze się zdradzaczami bo nie myślą, a przez swoją glupawkę i egoizm strasznie ranią współmałżonka, dzieci, rodzinę!
Każdy kwiat po pewnym czasie pachnie tak samo!

Tak więc szanuj i doceniaj to co masz!

Anonymous - 2014-07-11, 13:45

Lonia,
Zgodzę się z Tobą, że zdrada to okropne przeżycie. Zgodzę się, że nic nie pomaga jak odpowiednia postawa, która pomaga w zdrowieniu, dowody w postaci czynów, skrucha, żal i mocne postanowienie poprawy widoczne naocznie...to oczywiste, że zdrada boli, jakiś czas boli bardzo, dużo, potem słabnie, ale po pewnym czasie to już jest nasz wybór.

Mówisz o wracaniu myśli, one się pojawiąją nagle, coś nam przypomina, ale moim zdaniem nasz małżonek dawno jest już w innym miejscu, pracuje nad sobą, cieszy sie z danej mu szansy a my pozwalamy tym wspomnieniom ranić się znowu i znowu i znowu. Bo za każdym razem jak pozwalamy sobie wejśc w te myśli, to za każdym razem one nas ranią. I to na nas wpływa, ból wywołuje rozgoryczenie, poczucie krzywdy, znów te pytania dlaczego i generalnie to chyba nie ten kierunek. Trudno zapomnieć o urazie, takim szczególnie, ale pozwalanie na ponowne ranienie, kiedy można powiedzieć sobie: "dość, nie dam się więcej ranić, to już było, to nie mąż mnie rani, to moje wspomnienia o tym. Dość tych wspomnień. Boli, gdy o tym myślę, więc nie będę o tym już myśleć" Niektórzy ludzie potrafią bardzo szybko odłożyć te sprawy na inny tor i skupić się na naprawie, inni krzywdzą się wielokrotnie, ale w końcu trzeba wyjść z tej czarnej dziury, i udaje się, ale tylko wtedy, gdy nie pozwalamy wspomnieniom nas dosięgnąć, odwracamy swoją uwagę na tor: zobacz gdzie dziś jesteśmy, nie zepsuj tego.
Niekoniecznie więc mąż Indeside będzie chciał wracać do tego, mam nadzieje, że właśnie nie. Czego im życze. Stało się, jeżeli dwoje ludzi po czymś takim chce być razem, to swoje wnioski już mają, teraz warto skupić się nad tym, co do tego doprowadziło, i upewnić się, że nie będzie miało szansy się powtórzyć i nie chodzi tu o brak odpowiedzialności jednej osoby, ale o jakość więzi, potrzeby, oczekiwania i wzajemną miłość i dbałość o nią w związku małżeńskim.

Anonymous - 2014-07-17, 04:06

Kinga w innym wątku zacytowałą Ewangelię św. Mateusza.
Będa jednym ciałem
Jak ja to rozumiem to we dwoje, a nie w trójkę, czwórkę, piątkę ...
I moim zdaniem trzeba to traktować poważnie. Przed ślubem i w trakcie. Jak komuś utnie rękę to druga nie odrośnie. Czasem Bóg czyni cuda. Ale czemu nie czyni ich postaci fizycznego odrastania kończyn, a na tym forum jest powszechna nadzieja na nadzwyczajne Boże interwencje w sprawie eliminowania konkretnych fizycznych i psychicznych faktów historycznych i ich skutków? Dlaczego? Przecież ręce i nogi są tak samo istniejące realnie jak nasz duch, nasza psychika.
Dzisiej lubimy kontentować się namiastkami. Jeśli jest to namiastka rozrywki, sportu, pracy to pół biedy. Namiastka małżeństwa owszem jest lepsza niż nic, jednak nie gloryfikujmy takich szkodliwych substytutów rzeczy, które mają być święte.

Świętość małżeństwa, jego istnienie według Bożego Planu daje komfort. A komfortu nie może być gdy świętości nie ma. Świętość to dwoje, a nie troje. Brak komfortu rodzi wymagania. Jakie... to bym pozostawił na razie bez odpowiedzi. Nie chodzi i o odbieranie komfortu ale raczej o te wymagania o których łatwo można zapomnieć żyjąc iluzją komfortu.

Więc przestrzegam. Tym bardzej iż złudność komfortu w stanie inwalidztwa duchowego może być tragiczna. Pamiętajmy! Kościół ceni czystość, dziewidztwo. Nie trzeba być męczennikiem, wystarczy być dziewiczym i już można trafić do panteonu chluby Kościoła.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group